Skocz do zawartości
Nerwica.com

Molestowanie w dzieciństwie, a jego skutki w życiu dorosłym.


Rekomendowane odpowiedzi

...Dzięki za podtrzymanie mnie na duchu :) Ale pewnie znajdą się tacy, którzy się będą z tego śmiać. Ja się czuję żałośnie pisząc o tym.

Cóż Cię mogą obchodzić pojedyncze nietryby i inne oszołomy.

 

... Kosmaty, Ciało to jest coś obrzydliwego. Zwłaszcza podczas stosunków seksualnych. Nie dziwię się, że też się go brzydzisz. Seks jest brudny i śmierdzący, a wyrzuty sumienia po nim są jeszcze bardziej brudne i śmierdzące. Ale przynajmniej z czasem mijają. Szkoda tylko, że później pojawiają się następne.

Małe dzieci nie czują obrzydzenia dla zabawy gównem. Najwidoczniej obrzydzenie jest im ładowane do głowy później. Najbardziej obrzydliwą wydaje się być przemoc wobec słabszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kosmaty, co jest według Ciebie męskością, której Ty nie masz? Skąd wiesz, że kobiety będą od Ciebie tego oczekiwać? Masz takie doświadczenia czy tylko z góry to zakładasz?

 

 

Ale pewnie znajdą się tacy, którzy się będą z tego śmiać
Nie sądzę. Nawet jeśli ktoś ma skrzywienie pod względem wrażliwości, to i tak pewnie ma trochę bardziej "wymagające" poczucie humoru...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie są normy społeczno obyczajowe zachodu

 

Czyli rozumiem, że jednak nie masz takich doświadczeń pod tym względem i jedynie kierujesz się jakimiś ogólnie przyjętymi wytycznymi, które są najprawdopodobniej stworzone przez Ciebie.

 

Nawet jeśli istnieje jakaś tam norma, która faktycznie pokrywa się z tym co mówisz, to i tak nie można założyć tego jako ogół, bo oznaczałoby to równorzędnie wrzucenie wszystkich do jednego wora.

 

Każdy jest pojedynczą, odrębną istotą, która myśli i czuje coś innego

 

Nie można założyć, że wszyscy są tacy sami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie są normy społeczno obyczajowe zachodu

 

Czyli rozumiem, że jednak nie masz takich doświadczeń pod tym względem i jedynie kierujesz się jakimiś ogólnie przyjętymi wytycznymi, które są najprawdopodobniej stworzone przez Ciebie.

 

Nawet jeśli istnieje jakaś tam norma, która faktycznie pokrywa się z tym co mówisz, to i tak nie można założyć tego jako ogół, bo oznaczałoby to równorzędnie wrzucenie wszystkich do jednego wora.

 

Każdy jest pojedynczą, odrębną istotą, która myśli i czuje coś innego

 

Nie można założyć, że wszyscy są tacy sami

 

A jednak są ogolne przyjete zachowania w kulturze zachodu co tez je przeżyłem osobiscie inaczej bym o nich nie pisał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odsyłam do socjologi i innych naukowych badań

 

 

Myślałam, że może mi ukrócisz wertowania sterty podręczników o nieznanych tytułach z dawnych lat czy wieków, ponieważ współczesne publikacje często odnoszą się do zacierania się różnic płciowych w kulturze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Mam wrażenie, ze każdy kto mnie czyta się ze mnie śmieje, bo dałam się wykorzystać tyle razy, że to jest zbyt żałosne, żeby sie z tego nie śmiać. I sama jestem sobie winna.

To jest fałszywe wrażenie.

Dzięki za podtrzymanie mnie na duchu :)

 

Ja też trzymam kciuki za Ciebie, po cichutku.

I przyłączam się do głosów namawiających Cię do terapii. Warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiara jest dość słabą przesłanką podejmowania decyzji - ale ok - skoro tak lubisz, poszukaj własnego sposobu wzmocnienia siebie. Sposobu likwidacji społecznego wpływu, który niszczy Twoje życie. Wszystko, co o sobie piszesz, zostało Ci narzucone. Zostało zinternalizowane w procesie socjalizacji. Zostało wymuszone przemocą. Tej przemocy możesz się przeciwstawić, choć to wymaga wiele pracy. W rzeczywistości widzianej moimi oczami, nie ma żadnego dobrego powodu do obciążania Ciebie jakąkolwiek winą. Jest natomiast powód do konkretnego wkurwienia. Już nawet knucie zemsty wydaje się być ciekawszym zajęciem od popadania w dekadencję postrzegania siebie jako istoty brudnej. Nie Ty jestes brudna, ale Ci, którzy przemocy wobec Ciebie użyli. Nie ty jesteś winna, ale sprawcy przemocy. Niezaleznie, co oni pierdolą by siebie wybielić, są winni zbrodni. To jest fakt i jestem przekonany, że zgodzi się z tym zdecydowana większość czytających, którym wcale nie jest do śmiechu czytając Twoje opowieści.

 

Chce byś wiedziała, że w moich oczach jesteś wartościową kobietą, że co sie stało, nie ma wpływu na mój obraz Ciebie. Jesteś dostatecznie inteligentną, by (jak piszesz) uodpornić się na sztampowe gadki niezbyt wybitnych terapeutów, a więc jesteś też dość inteligentną, by poradzić sobie z problemem samodzielnie. Mojej pani się udało. Choć wpływ demonów przeszłości jest wciąż obecny w jej życiu i naszej relacji, z czasem, i mam nadzieję moim wsparciem, ulegnie ostatecznej i całkowitej redukcji. Do zera. Da się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artemizja, tak, beznadziejnie trafiłam. To nie była terapia. Nie wiem właściwie co to było, i dlaczego trwało tak długo. Z jednej strony lubiłam gadać z tą terapeutką, a z drugiej nienawidziłam jej jak czasem wszystkiego wokół.

Trochę przeze mnie ta "terapia" była beznadziejna, bo na niektórych sesjach obrażałam ją aż do bólu, i w końcu kobieta się popłakała. Wiedziałam, że przesadzam, ale dopiero po przelaniu całej złości na terapeutę.

Ze mną nie da się czasem normalnie porozmawiać, bo się wkurwiam i walę różne epitety o danej osobie, chociaż wcale tak o niej nie myślę (może poza chwilą, kiedy jestem wściekła).

NN4V, Takie słowa od mężczyzny, to słyszę po raz pierwszy w życiu.

Twoja kobieta jest otwarta na pomoc? Cieszy się, kiedy chcesz jej z tym pomóc? Pewnie jest silna, skoro odważyła się wpuścić mężczyznę do swojego życia. Mnie też raz się udało, ale to była porażka. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy, i przez ten okres chciał znosić moje zmienne nastroje. Raz byłam dla niego czuła i namiętna, a innym razem wrzeszczałam mu w twarz, że go nienawidzę, że jest najgorszym mężczyzną na świecie, że inne kobiety mają wspaniałych kochanków, a mnie się oczywiście trafił nieudacznik.

Było jeszcze gorzej, kiedy on chciał uprawiać seks. Wtedy się od niego odsuwałam i chciałam, żeby zniknął, a po chwili zaczynałam czuć, że on jest idealny i się mu oddawałam z wyrzutami sumienia, i z nienawiścią do siebie (i do niego również). Nie powiedziałam mu, co przeżyłam wcześniej, bo wtedy też coś by było nie tak.

Pewnie nigdy nie pójdę do terapeuty, bo już od dzieciństwa sama sobie musiałam radzić. Nikt mi nie dawał wsparcia, nie było też empatii, rodzice ze mną nie rozmawiali, więc sama sobie pomagałam kombinując co mogę zrobić w różnych sytuacjach. Szlag mnie trafił dopiero jak miałam 19 lat, ale żyję i nawet nieczęsto narzekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja kobieta (co jest może nadinterpretacją - moja obecnie przyszła kobieta raczej - może być, że przyszła-niedoszła) jest otwarta na dialog. Otwarta na argumenty. Myśli, nie z automatu odrzuca. Jeśli odrzuca, potrafi uzasadnić dlaczego.

 

Czy jest silna? Moim zdaniem tak. Poznaliśmy się przez net. Po kilku miesiącach (~3) przyjechała do mnie. Pierwszy raz noce spędzała w hotelu. Za drugim razem już spała u mnie. To wymaga odwagi po doświadczeniu przemocy. Przynajmniej tak mi się zdaje i za to też ją podziwiam.

 

Niewiele wiem o zdarzeniu w przeszłości. Nie chcę pytać, sama powie kiedy zechce. Prosiła raz, by jej nie dotykać, więc jej nie dotykam. Kiedyś odwoła. Nie mam parcia na przymuszanie jej do czegokolwiek. Może z wyjątkiem częstszych spotkań, bo lubie jej obecność. O to się spieramy czasem, no ale to ponad 400km, czyli 6-7h w jedną stronę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chcę żadnemu zaufać. Nienawidzę mężczyzn i prędzej któregoś z nich zabiję za te zboczone instynkty. Żadnemu nie pozwolę się nawet do siebie zbliżyć. Sama budowa ciała mężczyzny mnie obrzydza. Tylko wykorzysta i zostawi. I jeszcze zmusi do wszystkiego.

Ja czuję się już zużyta i zniszczona, a każdy kolejny kontakt z facetem niszczy mnie jeszcze bardziej. Już za dużo jak na jedno życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WinterTea, Rozumiem Cię ,że po tym co przeszłaś trudno Ci ufać itd.tylko NN4V, ma racje tutaj nie ma innej drogi jak terapia i praca nad sobą,uporaniem się z tym co jest w Tobie i tak niszczy ,mnie to zajęło dużo czasu wiem że boli że jest ciężko tylko nie chciałam się czuć tak podle.Byłam otwarta na pomoc jak także nie żywiłam nienawiści do mężczyzn ,co z pewnością mi pomogło.Nie możesz zakładać ,że każdy męzczyzna krzywdzi bo tak nie jest pomimo tego co doświadczyłaś.Twoje nastawienie do siebie,do innych musiałoby się zmienić by coś w tym temacie ruszyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie terapia nie jest rozwiązaniem. Tak pogadać to ja mogę z przyjaciółką, albo sama ze sobą.

Wolę żyć bez spotkań z terapeutą. Nie chcę żadnemu o tym opowiadać, uporzakać się i w duchu siebie oszukiwać, że mi to pomoże. Takiemu terapeucie łatwo jest słuchać opowieści z dystansu.

Terapia to bzdura i na mnie nie działa. A ja mam dość rozmyślania o moich emocjach. Nie potrzebuję rozsypać się jeszcze bardziej, a terapia mi tylko w tym pomoże.

Wiem, że wielu myśli inaczej niż ja, ale ja o terapii mam właśnie takie zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie terapia nie jest rozwiązaniem. Tak pogadać to ja mogę z przyjaciółką, albo sama ze sobą.

Wolę żyć bez spotkań z terapeutą. Nie chcę żadnemu o tym opowiadać, uporzakać się i w duchu siebie oszukiwać, że mi to pomoże. Takiemu terapeucie łatwo jest słuchać opowieści z dystansu.

Terapia to bzdura i na mnie nie działa. A ja mam dość rozmyślania o moich emocjach. Nie potrzebuję rozsypać się jeszcze bardziej, a terapia mi tylko w tym pomoże.

Wiem, że wielu myśli inaczej niż ja, ale ja o terapii mam właśnie takie zdanie.

Masz do tego prawo ale z takim nastawieniem to nic nie zmienisz ma terapii się pracuje nad sobą a nie służy wygadaniu tylko i to bardzo ciężko by coś zmienić,do tego trzeba odwagi,czasu,cierpliwości,zaangażowania .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli w moim przypadku terapia odpada. Ja nawet nie czuję, że jest mi ona potrzebna. Bez sensu by było się w nią pakować. Wolę się zająć czymś bardziej dla mnie rozsądnym.

Z moim nastawieniem terapia byłaby jedynie rozczarowaniem. Dlatego, jak już pisałam- mnie nie powinni w ogóle przyjmować.

Jakoś sobie poradzę. Wychodzę z założenia, że skoro już tyle lat się trzymam i żyję, to jeszcze trochę pożyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli w moim przypadku terapia odpada. Ja nawet nie czuję, że jest mi ona potrzebna. Bez sensu by było się w nią pakować. Wolę się zająć czymś bardziej dla mnie rozsądnym.

Z moim nastawieniem terapia byłaby jedynie rozczarowaniem. Dlatego, jak już pisałam- mnie nie powinni w ogóle przyjmować.

Jakoś sobie poradzę. Wychodzę z założenia, że skoro już tyle lat się trzymam i żyję, to jeszcze trochę pożyję.

Tak a interesuje się JAKOŚĆ tego zycia chociaż trochę?Osobiście mogę Ci napisać tyle widać aż tak Ci to nie przeszkadza skoro wolisz nic nie robić i ''jakoś''żyć.Mam róznie doświadczenia z terapią ,ale ona mi pomogła wyjść z ciemnego tunelu by potrafić cieszyć sie urokami życia w pełni.Może potrzebujesz czasu by sama do tego dojść i coś zmienić,nic na siłe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam uważam, że jeśli ktoś nie jest w stanie sobie samemu ze wszystkim poradzić to wskazana jest pomoc z zewnątrz, czyli np terapia.

Piszecie, że terapia wam nic nie dała itd, ale co wam dało nic nie robienie? Jeśli jest nawet nikła szansa to zawsze warto próbować a nóż kiedyś się uda.

Są przecież różne formy terapii, np grupowa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×