Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój ojciec pije i ja też muszę?


Niktita

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem Wam, że coś w tym jest.

'ojciec' alkoholik na szczęście już nie żyje a ja kielicha nie tykam.

Czasem rzadko jak gdzieś z kumplami wyjdę, to te dwa max trzy piwa wypije, ale nawet ostatniego nie skończę a już mi się chce spać i mnie głowa boli.

Wstręt mam i tyle.

Może teraz przesadzam, ale już widzę że kumpel ma problem z piciem.

Wiem jak to wyglądało w domu i to samo widzę już u niego, ale on mnie nie słucha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem DDA moi rodzice alkoholicy , dziadkowie tez - ja nie pije !!!! moj maz ( normalny ;) ) pije piwko lub cos innego raz na pol roku albo i mniej , nie powiem lubil wypic ale dla mnie odstawil i wcale tego nei zaluje .unikamy zakrapianych imprez .

Nie kazdy kogo widze z kieliszkiem jest dla mnie pijakiem i menelem , ale kazdy kto sie zatacza , bolbocze , stoi pod sklepem i prosi o kase na wino albo zachowuje sie oblesnie po alkoholu jest obrzydliwy !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obiecałem sobie, że NIGDY, ale to PRZENIGDY nie wezmę do ust ni kropli alkoholu (za wyjątkiem lekarstwa, jeśli będę zmuszony), ni też nie będę palić, ni też nie będę uzależniony od żadnych używek. Obiecałem sobie to w dzieciństwie i po dziś dzień jeszcze nigdy nie byłem pijany(nie piję herbaty,kawy, nie palę i tak dalej). Panicznie boję się, że stracę świadomość, kontrolę nad umysłem. Obiecałem sobie także, że zostanę całkowicie obojętny na względy kogokolwiek. Nie interesują mnie kobiety, ani mężczyźni, zwierzęta, kamienie, czy pejzaże. Nie mam przyjaciół, ani nawet kolegów. Tak sobie obiecałem i boję się, że będę jak ojciec, że nie dziś, nie jutro, ale kiedyś sięgnę po alkohol i będę takim samym bydlakiem, co on...

Obsesyjna kontrola która sobie narzuciłes jest równie patologiczna jak choroba alkoholowa ojca... smutne. Zamiast sie od niego oderwać, kopiujesz go, tylko na odwrót :arrow: jestes jego negatywem. Zamiast się od niego uwolnic i być soba, cały Twój wysiłek skierowany jest na to, żeby nim nie być.... co jeszcze bardziej Cie z nim wiąże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam to co piszecie i się zastanawiam jak to jest u mnie. :( Ojciec jest alkoholikiem, praktycznie nie mam z nim kontaktu. Mam chłopaka, który pije ale rzadko, czasem na jakiejś imprezie, ale to jedno dwa piwa nie więcej, ja czasem też wypiję jedno piwo jak jest okazja. No ale w ciągu roku to może takich okazji ze 4 się zdarza. Teraz jak poczytałam wasze posty to boję się, że też będę miała związek z alkoholikiem, choć mój chłopak taki nie jest. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie. Chciałem się o coś zapytać. Naukowcy uważają, że zawsze syn alkoholika będzie pił, zaś córka alkoholika znajdzie męża alkoholika. W sumie to prawda. Moja mama jest córką alkoholika (mojego dziadka, który się wreszcie doigrał i ma raka płuca) i wyszła za mojego ojca, który jest alkoholikiem. [/color]

 

A konkretnie? Jakieś nazwiska tych naukowców? Możesz się powołać na konkretne książki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no bo tak jest- ludzie idą utartym szlakiem- powtarzają historie rodzinne, być może dlatego że takie sytuacje są im znane, bo się dobrze czują w czyms takim, choć boją się do tego przyznać. lubią to!

na litość boską i nieboska nie piętnujmy mrocznej części natury czlowieka- nie zamiatajmy jej pod dywan. to czy ktoś ma zadatki to widać, ale lepszym pomyslem jest zainwestowanie w siebie i radzenie sobie- partnerzy to nie są dwie struny w skrzypcach obok siebie, to są dwie pary skrzypiec grających tę sama melodię...

jak byłam na studiach to imprezowałam niemiłosiernie, a potem po prostu mi się zwyczajnie odechciało- poszłam do pracy i zaczęłam miec inne spektrum zainteresowań. dziwi mnie ze telepiecie sie jak galareta przy kazdej sytuacji kiedy parner pije alko- przeciez sa tacy co nie piją, a są jeszcze gorsi- "dziury nie zrobi a krew wyssie..." a jak pije za duzo to trzeba nim stelepnąc porządnie albo ostatecznie kopnąc w dupę. cenię proste rozwiązania.

naukowcy sobie mogą chrzanic co chcą -i ci amerykańscy i cała reszta, no bo muszą pokazac światu że jednak pracują, ale osobiscie sorry - nie znam przypadków gdzie syn ojca alkoholika nie pije, a córki za to niby nie piją ale maja nadto restrykcyjne poglądy i nierealne wymagania, ot co.

ale to Wasze życie i jest w Waszych rękach. tylko pamietajcie że nienawiść to tylko miłość odwrócona plecami. dlatego własnie to czego sie nienawidzi moze sie odwrócić i nas wchłonąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, No to sorry, ale źródło mniej niż wiarygodne.

 

 

Większość pije w takich czy innych ilościach. Czy jestem alkoholiczką bo chodzę na imprezę raz na jakiś czas? Nie. Czy mam partnera alkoholika? Nie.

Mój ojciec pił i to sporo. I co? Czy ja muszę robić to co on? Nie.

Każdy sam wydeptuje swoją drogę, zgadzam się z Zimą, nie zamiatajmy pod dywan pewnych rzeczy, nazywajmy je po imieniu. Wchodzimy w wygodne i utarte schematy, los, szczęście i inne pierdu pierdu nie ma tu nic do rzeczy. Sami wybieramy jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niktita, No to sorry, ale źródło mniej niż wiarygodne.

 

 

Większość pije w takich czy innych ilościach. Czy jestem alkoholiczką bo chodzę na imprezę raz na jakiś czas? Nie. Czy mam partnera alkoholika? Nie.

Mój ojciec pił i to sporo. I co? Czy ja muszę robić to co on? Nie.

Każdy sam wydeptuje swoją drogę, zgadzam się z Zimą, nie zamiatajmy pod dywan pewnych rzeczy, nazywajmy je po imieniu. Wchodzimy w wygodne i utarte schematy, los, szczęście i inne pierdu pierdu nie ma tu nic do rzeczy. Sami wybieramy jutro.

 

Powiedz mi co jest wygodnego w schemacie - Ojciec wychodzi z domu o 22 w nocy. Czekasz. Dostajesz niemalże arytmii serca. Nie śpisz, tylko czekasz, aż wróci zamartwiając się, że zgubi dokumenty, ktoś go napadnie i tak dalej, i tak dalej. Najmniejszy dźwięk na klatce schodowej przyprawia Cię o palpitacje serca. Nagle po 4-5 godzinach słyszysz brzdęk klucza, którym usilnie próbuje trafić do drzwi. Nie udaje się. Naciska za dzwonek i dzwoni...dzwoni i dzwoni. Otwierasz drzwi, a tutaj o to stoi przed Tobą tatusiek z mordą rozbitą uje... Ekhem upity dość dosadnie. Ledwo trzyma się na nogach. Jest cały brudny, bo leżał w rowie. Ma osikane spodnie. Idzie do łóżka i się kładzie. Ty nie masz sił go ściągnąć, bo nawet jak Ci się uda, to Cię zwyzywa i z powrotem się położy, efektem czego śpisz na ziemi. Rano budzi Cię (o ile przespałaś noc - gratuluję :brawo: ) cudowną woń amoniaku wydobywająca się z łóżka naszego tatusia. Wytłumacz mi, czemu miałbym brnąć w taki schemat? Bo mi tak wygodniej? Co jest wygodnego w niszczeniu sobie życia, a raczej w tym by pozwolić, aby ktoś Ci je zrujnował?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówimy o schemacie wchodzenia w związki- pijący ojciec = pijany partner.

 

To co się dzieje w domu to nic dobrego. Ale na to nie mam żadnej rady, nie potrafię pomóc ani zmienić sytuacji. Jedyne co możesz to przestać się martwić. Jak obiją to obiją, jak zgubi dokumenty to będzie musiał wyrobić drugie. Ty niczego nie gubisz, nie chlasz, nie łazisz po nocach. Dać ojcu obudzić się w swoich wyziewach.

A ty żeby pomóc sobie możesz szukać pomocy przy AA - terapia dla współuzależnionych. Bo jak na razie to jesteś uzależniony od tego co robi ojciec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, no proszę Cię... Ryzyko jest zawsze.

Znam pijących, gdzie rodzice załamują ręce bo w domu się nie piło, znam ludzi z rodzin alkoholowych i nie są wcale pijakami.

Jak to z ludźmi. Ten jest taki a ten inny.

 

To jest przyklejanie komuś etykiety. Twój ojciec pił to jesteś w grupie ryzyka(czyt. Alkoholik).

 

Nie jestem zwolenniczką oceniania poprzez pryzmat rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się z zimą, u mojego ojca też to było rodzinne. Generalnie skłonności do uzależnień też mam - błyskawicznie uzależniłem się od leku nasennego, a mimo że benzo nigdy wcześniej nie brałem, już po 5 razie skorzystania z bromazepamu czułem, że działanie jest marne i że trzeba zwiększać dawkę. Później trzeba by było jeszcze zwiększać i jeszcze... aż wreszcie byłbym w kolejnym nałogu. Dlatego od leków doraźnych i od alkoholu trzymam się z daleka ;) Pomijam fakt, że od kiedy piję tylko żywca bezalkoholowego, straciłem większość znajomych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea, żeby to bylo takie proste... na tych, którzy mają to w genach alkohol inaczej działa, rozumiesz? mi się zupełnie odechciało pic po lekach.

 

-- 23 wrz 2013, 17:42 --

 

Dżejmson, a z benzo mialam podobnie. moja tolerancja wzrasta błyskawicznie. gdyby nie setralina byłabym martwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałem pobieżnie cały temat. Ciekawa dyskusja.

Ja żyłem z alkoholikiem w jednym domu jakieś 19 lat. Kto to przeżył, ten wie jaki to koszmar. Przykro mi gdy słyszę o córkach alkoholików, faceci mają łatwiej - ja na ten przykład nie raz musiałem dać w ryj ojcu, żeby się uspokoił, jak nękał mnie psychicznie. Czy tego chcemy czy nie, w jakimś stopniu różne domowe akcje ojca alkoholika odbijają się na nas psychicznie. Mój ojciec na koniec swojego pijackiego życia powiesił się w moim pokoju - to dopiero. Trauma została, ale z drugiej strony, jakkolwiek to zabrzmi, wreszcie się od niego uwolniłem. I może przestrzegł mnie przed zrobieniem jakiejś głupoty, bo nie raz miałem ochotę go zabić. Dałbym mu kiedyś w gębę, przewróciłby się i walnął głową o coś, a ja poszedłbym siedzieć. No i to bezcenne uczucie po 19 latach wracając do domu jest spokojnie, cicho, nie jebie piwem i brudem, nie walają się puszki po pokoju.

Szczerze współczuję Wam wszystkim, którzy borykacie się z problemem ojca pijaka. Myślę, ze ludzie mający normalnych rodziców, nie są w stanie wyobrazić sobie jakie akcje w domu mogą odchodzić z powodu ojca alkoholika i co taki pijak może wyprawiać. Nie chcę tu robić wywodów na ten temat, bo byłoby to momentami nawet niesmaczne. Mam nadzieję, że się w końcu od tego uwolnicie i Wasze życie stanie się spokojniejsze.

 

Nie zgodzę się z tym, że syn alkoholika zawsze pije. Jestem niepijącym przykładem syna alkoholika. Nie piję ani kropli, 365 dni w roku, niezależnie od okoliczności. I nawet mnie nie kusi, nie brakuje mi tego.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, mnie też tylko to powstrzymało przed uśmierceniem ojca. Wiele razy miałem ochotę to zrobić, ale spieprzyłbym sobie życie. Z dwojga złego lepiej leczyć się psychicznie przez ojca, niż przez niego iść siedzieć. Szczęście w nieszczęściu u mnie problem "sam" się rozwiązał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja juz to pisalam. jak w rodzinie ludzie giną na raka płuc to wiesz ze fajki nie są dla Ciebie. jak w rodzinie zaszyty jest gien uzależnien to lepiej zostac mnichem buddyjskim. proste :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×