Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie kocham swojej matki


Rekomendowane odpowiedzi

to tak jakbym ja pisała w temacie do schizofreników, a sama nie cierpię na tą chorobę, trochę wyrozumiałości - jak jest temat dla alkoholików, nie piszę tam, gdy nim nie jestem - no chyba, że mam kontakt z takimi osobami, jeśli jest temat dla dda - nie piszę w nim, gdy nie mam pojęcia jak to jest nim być. taka zasada.
A otóż nie. Żadnej takiej zasady nie ma. I jeśli chcesz, możesz pisać w temacie dla schizofreników, o ile piszesz na temat. Tak samo jak ja mogę pisać w temacie dla alkoholików, mimo że nim nie jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tak jakbym ja pisała w temacie do schizofreników, a sama nie cierpię na tą chorobę, trochę wyrozumiałości - jak jest temat dla alkoholików, nie piszę tam, gdy nim nie jestem - no chyba, że mam kontakt z takimi osobami, jeśli jest temat dla dda - nie piszę w nim, gdy nie mam pojęcia jak to jest nim być. taka zasada.
A otóż nie. Żadnej takiej zasady nie ma. I jeśli chcesz, możesz pisać w temacie dla schizofreników, o ile piszesz na temat. Tak samo jak ja mogę pisać w temacie dla alkoholików, mimo że nim nie jestem.

 

Tak, można, jasne, ale chodzi o to, że dana osoba wtedy doświadczenia nie ma dany temat a się wypowiada, to tak jakby posłać elektryka do kobiety, która chce makijaż permanentny ;) Po prostu chodzi mi o to by kurcze ludzie pisali z podobnymi przeżyciami, choć ja teraz z 'anną' porozmawiałam na pw, doszłyśmy chyba do porozumienia, więc już nie doszukujmy się jakichś większych problemów. Po prostu jeśli ktoś nie wie, jak to jest być dda - nie jest nim bądź nikt z bliskiej rodziny też nim nie jest, w jego rodzinie jest wszystko w porządku, w rodzinie partnera także, to uważam, że dani ludzie nie mają pojęcia NIC na tematy, które dla dda są bardzo poważnymi problemami ;) ot, cała filozofia.

zresztą nieważne :) i tak nie na temat teraz się wypowiadamy

 

-- 29 sie 2013, 20:58 --

 

Daj sobie spokój z tym bólem tyłka. Chyba tylko Ciebie to "ruszyło". Bo na mnie nie zrobiło kompletnie żadnego wrażenia w sensie stricte negatywnym. Rozumiem, że masz odmienne zdanie, ale po co to dalej grzebać.

No przecież nie chcę grzebać, tylko tłumaczę, o co mi chodzi. Tak, mnie ro ruszyło, nic na to nie poradzę, taka już jestem - być może za bardzo wrażliwa, nigdy mi się to we mnie nie podobało, między innymi dlatego siebie nie akceptuję, no ale to nie znaczy, że mam udawać kogoś innego niż jestem. Wybacz, że jestem sobą. :shock:

Miało prawo mnie to poruszyć. Tak samo jak Ciebie miało prawo nie poruszyć.

Zejdź ze mnie ;)

 

PS. Tyłek mój jest w jak najlepszym porządku, z żadnym bólem się nie zmagam. Ale dziękuję za troskę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno nie miałam zamiaru nikogo w żaden sposób urazić.

Odnośnie DDA to tak jak pisałam ja nim nie jestem. Ale pisałam tu już na forum, że byłam związana (5 lat) z osobą DDD/DDA (i miałam do czynienia z jego rodziną, nawet dość mocno), moi rodzice również pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych. Mimo to udało im się stworzyć i szczęśliwy związek i rodzinę. Dlatego tu jestem.

Nie wszystkie sprawy o których Wy piszecie miałam okazję zauważyć osobiście, chcę też wyciągnąć nauki dla siebie samej bo bardzo chciałabym w przyszłości wychować dziecko (raczej nie biologicznie moje).

 

I jestem daleka od tego żeby w jakiś sposób się "wywyższać" bo wiem jakim uczuciem jest obcowanie z osobami z syndromem "jestem lepszy". I zdaję sobie sprawę, że tam po drugiej stronie nie siedzi tylko forumowa postać Monar, Candy czy bittersweet generująca literki, tylko żywy człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, porównania są nieadekwatne, bo sory, ale problem alkoholowy jest na tyle powszechny, że każdy jest w stanie sobie wyobrazić, co może się dziać w takim domu. A poza tym temat mimo, że jest w dziale DDA/DDD, to dotyczy miłości do matki, a o tym każdy coś wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji którejś z serii dyskusji o sytuacji ekonomicznej ZUSu, padło zdanie, że coraz bardziej zbliżamy się do sytuacji, gdy najlepszą emeryturę zapewniać będą musiały własne dzieci. Jak ta opinia się ma do tego konkretnego tematu?

Jaka byłaby Wasza reakcja, gdyby rodzice, którzy bardzo mocno przyczynili się do Waszych problemów, założyli Wam sprawę o alimenty? (Dla tych, który nie wiedzą: rodzice również mogą się ubiegać o alimenty od dzieci, np. gdy mają trudną sytuację materialną.) Podjęlibyście walkę przed sądem (a to mogłoby być trudne, bo przecież jako dzieci nie myśleliście o zbieraniu dowodów na nie wywiązywanie się rodziców z ich obowiązków) czy na odczepnego płacilibyście je? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracam do tematu. Moja matka dzis zmarla. Pewnie powinnam miec poczucie straty, czuc sie osierocona, plakac i wspominac dobre chwile. Ale nie czuje nic... dobrych chwil z nia nie pamietam, matka dla mnie nie byla, nie opiekowala sie mna nigdy jak matka powinna, nie chronila, nie okazywala milosci. Mimo to moze jednak powinnam? W koncu umarl czlowiek......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, rozumiem Cię, niczego nie musisz. Zawsze byłaś i jesteś szczera, uczciwa wobec siebie i innych, taką więc pozostań...bądź sobą zawsze. Refleksje w związku ze śmiercią matki będę Cię nachodziły, ale nie zmienią przecież niczego w Twoich wspomnieniach...

Kaju kochana, jesteś mądrą kobietą, w to nie wątpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×