Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

zalezna, ale pisalysmy o grzybicy na jezyku- wiec skoro tam jest to wymaz z jezyka by to wykazal.

co do badania kalu na obecnosc candida to jest to bezcelowe, bo one glownie zamieszkuja jelita i nie robia zadnej szkody.

nie masz pojecia jak wielkie spustoszenie moze zrobic przerost naturalnej floty bakteryjnej w jelitach. zwlaszcza, jesli jest obecna candida.

wymazy sa wtedy bezuzyteczne. bo jedyna weryfikacja jest wtedy posiew z jelita czczego pobrany podczas badania endoskopowego(niestety chyba nikt tego nie robi). jedyne, co mi doradzil lekarz to zrobic przeciwciała. doksztalcam sie w tym juz tyle lat, ze mnie w tym temacie nie przebijesz ;) jest tez inna kwestia, ze nie kazdy lek zadzialala na danego grzyba(znam takie przypadki).

 

 

tak naprawde problem candidy jest mocno naciagany w internecie, bo aby grzybica tak mocno opanowala organizm trzeba miec naprawde baaardzo oslabiony organizm..

coz, moj taki wlasnie jest.

 

a Ty leczysz te dolegliwosci, ktore masz? masz potwierdzenia w badaniach ?

tak, mam potwierdzony przewlekly stan zapalny kolejno w : gastroskopii, kolonoskopii i cystoskopii. niestety żaden lekarz nie wie skad sie biora i jak to leczyc. zuzylam do tej pory pół apteki, bylam 2 lata na diecie przeciwgrzybiczej, probowalam tez diety wegańskiej i czesciowo bezglutenowej(choc nie mam celiakii). ale ponoc mozna ja miec nawet jesli nie wychodzi w badaniu, wiec jakiekolwiek badania nie daja 100% pewnosci, ze sie chorym na cos nie jest. piję też dużo ziół i biore suplementy, probiotyki, prebiotyki etc - ale to na wszystko jak do tej pory - na nic. za to dolegliwosci - coraz wiecej. z uplywem czasu zajmuje mi coraz wiecej narzadów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bylam dzis u poloznej, Maluszek wazy ok 3300 i juz jest vaardzo nisko, wstawiony w kanal rodny wiec mam nadzieje, ze nie wyjdzie po terminie. Mi dzis dokuczaja straszne skurcze nog lydek :( ale to chyba normalne?

 

nefretis, do mnie jutro Rodzice przylatuja, a jedyne gdzie moge sie udac to porodowka:D a Ty jakie masz plany? Ja ogolnie nie lubie gdzies chodzic na Sylwka chyba sie starzeje;) w tamtym roku mimo moich najgorszych napadow jeszcze bez lekow bylan z Mezem i znajomymi w restauracji wynajetej, bo maz bardzo chcial pojsc a janie chcialam zevy szedl sam;) i jakos dzieki alko to przetrwalam chociaz ne bylo latwo:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem

nie wiem co napisać. Każdy ma jakąs swoją historię, u Ciebie dojrzewanie u kogoś innego jakaś trauma.

niesamowite, że aż tak bardzo się nacierpiałeś z objawami i okazało sie to sprawą psychiczną przy tylu obawach fiz. Nieprawdopodobne.

Zazdroszczę Ci (pozytywnie;), że wylazłeś z tego. Jednym słowem leki? psychoterapia? Brałam leki, miałam terapię i jest bardzo niedobrze.

 

Najgorsze są pokusy by iśc się badać...tomografia, znowu gastroskopia, usg. I tak bardzo się powstrzymuje ale nie do zniesienia są myśli , że powinnam, że będę żałować jak nie pojde do lekarza, ze bedzie za późno.

Błędne koło ktore znają chyba wszyscy hipochondrycy.

 

No własnie, dlatego to błędne koło trzeba kiedyś przerwać, trudno. Będzie strach, ale jeśli nie będzie się go non stop dokarmiać to z czasem zniknie. I objawy znikną. Trzeba przekonać swój rozchwiany stan emocjonalny, który wysyła lękowe impulsy, że wszystko jest ok. A nie przekona się go lataniem po lekarzach I nawijaniem non stop co to nas znowu boli. Rozum jest przekonany to teraz trzeba przekonać emocje. Puścić to, co tak mocno trzymamy. Ja już odpuściłam mierzenie tętna I czuję się o 90% lepiej.

 

Chyba trzeba po prostu zaufać sobie mimo strachu, lęku. I jednocześnie akceptować ten stan lęku jak się nie będzie latać badać, do lekarza non stop. Nie będzie na początku przyjemnie, z tym trzeba się liczyć. Ale zagłaskiwaniem tego lęku (czyli ciągłym badaniem) nie da się go pozbyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, wybacz, dopiero zauważyłam Twojego posta :) Wiesz, walcz o córkę! Emeto jest okropna i niestety im delikwent starszy tym gorzej, bo człowiek łatwiej wyszukuje informacje, jest bardziej kumaty i jeszcze bardziej uczy się kombinować i unikać. Koniecznie przeczytaj o tym programie, zamów książkę i przerabiaj ją z córką! Nic dziwnego, że ona ma emeto, ta fobia najczęściej rozwija się, gdy jedno z rodziców jest obsesyjne (i tu żadnej przytyk do Ciebie!). Im szybciej się rozprawicie tym lepiej, proszę, skup się na tym!

 

Ja ostatni raz rzygałam prawie 18 lat temu. Właściwie nie pamietam jak to jest, nigdy nie wiem czy to co czuję to już mdłości przedpawiowe, czy skonczy się tylko na nich. Czy biec do kibla czy próbować się uspokoić. Czy będę wiedziała jak TO zrobić. No dramat, każdy dzień kręci się wokół rzygania.

 

Niestety, tylko solidna praca nad sobą i zmiana myślenia może nas uratować. Żaden psychiatra, żadne leki, żadne czekanie na lepsze dni. Zapętliłyśmy się w złą stronę i trzeba się odpętlić. Skoro potrafiłyśmy uwierzyć w to, w co teraz wierzymy to równie dobrze możemy uwierzyć w coś innego, ale to wymaga okropnie ciężkiej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, wybacz, dopiero zauważyłam Twojego posta :) Wiesz, walcz o córkę! Emeto jest okropna i niestety im delikwent starszy tym gorzej, bo człowiek łatwiej wyszukuje informacje, jest bardziej kumaty i jeszcze bardziej uczy się kombinować i unikać. Koniecznie przeczytaj o tym programie, zamów książkę i przerabiaj ją z córką! Nic dziwnego, że ona ma emeto, ta fobia najczęściej rozwija się, gdy jedno z rodziców jest obsesyjne (i tu żadnej przytyk do Ciebie!). Im szybciej się rozprawicie tym lepiej, proszę, skup się na tym!

 

Ja ostatni raz rzygałam prawie 18 lat temu. Właściwie nie pamietam jak to jest, nigdy nie wiem czy to co czuję to już mdłości przedpawiowe, czy skonczy się tylko na nich. Czy biec do kibla czy próbować się uspokoić. Czy będę wiedziała jak TO zrobić. No dramat, każdy dzień kręci się wokół rzygania.

 

Niestety, tylko solidna praca nad sobą i zmiana myślenia może nas uratować. Żaden psychiatra, żadne leki, żadne czekanie na lepsze dni. Zapętliłyśmy się w złą stronę i trzeba się odpętlić. Skoro potrafiłyśmy uwierzyć w to, w co teraz wierzymy to równie dobrze możemy uwierzyć w coś innego, ale to wymaga okropnie ciężkiej pracy.

 

Dokładnie jest tak jak piszesz, nikt tego za nas samych nie wykona. Samemu wpakowało się w to "bango" to samemu teraz trzeba wyleźć. Czekanie na lepsze dni to jak czekanie na śmierć. Trzeba przyjąć, że robi się coś dla jednego celu - przekonania samego siebie, że jest się zdrowym, I walczyć z wszelkimi możliwymi pokusami. A nawet wystawiać się czasami na próby, dopuszczać lęk, ale też nic z nim nie robić, niech będzie, I zająć się czymś innym.

 

To jest cholernie ciężkie, bo wymaga pracy każdego dnia. Ale też nie ma co się besztać jak na początku nie wychodzi, też trzeba to zaakceptować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, ja tez nie wymiotowalam z 18 lat albo i 20... do czasu kiedy Corcia zarazila nas wszystkich grypa zoladkowa...

wczesniej zawsze mialam mdlosci, nawet odruch wymiotny i balam sie tego panicznie...

przy grypie zoladkowej puls mialam chyba z 200, ledwo moglam oddychac z nerwow, taka bylam przerazona... ale szczerze to dalo mi tez jakas ulge, bo poczulam, ze dalam rade przez to przejsc- moze to bylo drastyczne, ale przynajmniej przestalam tak mocno sie tego bac i tak sie wsluchiwac w jakies objawy, ktore moglyby to zapowiadac...

 

aajj dziewczyny.... ja niedlugo rodze!! :zonk::zonk::zonk::zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczynki

Mili ja na Sylwka jestem w domu, przyjadą rodzice, robię szaszłyki drobiowe i sałatki, nie chce mi się nigdzie iść, tak jak Tobie:)

w domu czuję sie bezpieczniej ale mam do siebie taki dziwny żal, że marnuję swoją młodość, nie bawię się...inni szaleją a ja jak dziadówka z mamą i tatą :o Zresztą mój mąż nie znosi tańczyć i mam przekichane bo ja uwielbiam. Ogólnie lubię się pobawić ale to durne samopoczucie, pobolewania, lęki, depresyjne myśli " że po co to wszystko "

Heh ja rodziłam nie tak dawno dlatego doskonale wiem co czujesz. Pierwszą córkę rodziłam ponad 14h a drugą 1,5h;) tak więc głowa do góry zaraz bedzie po wszystkim. Pewnie juz nie będziesz mogła często bywać na forum nad czym bardzo ubolewam ale taka kolej rzeczy :smile: No i bierz magnez. Teraz, w tej końcówce wszelkie niedobory szaleją.

 

Olalala, alu pamietam jak psychiatra mowił mi żeby własnie zaakceptować lęk a jednym słowem pozwolic sobie na niego. Żeby płynął, pozwolić sobie się bać. Czyli dokładnie tak jak ja (my) NIE robimy, bo walczymy ze sobą. Ja to wszytsko wiem, wszystko to, co tu piszemy, wiem co powinnam, czego nie powinnam ale to tak trudno. To uzaleznienie. Najgorsze jeszcze jest to, ze przyjęłam lęk jako formę "zapeszania" - lepiej się bać to wtedy się nic nie stanie, a jak sobie odpuszczę i będę tak nieświadomie sobie życ to własnie wtedy mnie dopadnie choroba. Ja nawet wiem, ze to kuriozalne i że to mój wymysł ale to takie silne:(

Zwykle było tak: im bardziej się bałam tym lepsze wychodziły badania. Im więcej strachu tym zdrowsza. A jak się nie bałam jadąc do endokrynologa, w sumie miałam to gdzieś to mi wykryli Hashimoto. I u mnie to jest najgorsze:(

Nie wiem jak wy ale ja ostatnio się nie badam...wszelkie powazniejsze badania (jakieś próby wątrobowe, gastroskopia, USG robiłąm ok. rok temu) w lipcu morfologię i usg ginekologiczne z cytologią i usg piersi.

Obiecałam sobie, ze oprócz bad. tarczycowych nigdzie nie idę.

 

Alu wiadziałam ta ksiązke i czytałam o programie. Dzięki. Ja córce pomagam zagadując ją czymś, tak na szybko, zmiana tematu np. jakiś mały opieprz za bałagan w pokoju, ona sprząta, ja gadam i lęk się rozmywa:) ale masz rację jest coraz starsza i inteligentniejsza w tej kwestii

 

Tak w ogole to się duszę, boli mnie gardło ale tak nisko, mam ścisk szyji, przełyku w okolicy tchawicy i krtani (chyba) i musze ciągle połykać. Czasami mam tam gulę i uczucie bardzo wąskiego przełyku co utrudnia mi połykanie. Boję się tego. Oglądam szyję czy nie mam guzów, mojej znajomej mama ma raka krtani, nie wiem jakie są objawy, na razie nie czytam. Powiedzicie czy tak miałyście może?

Widzicie jakie to durne? Człowiek wie, ze trzeba zacząć zmieniać myslenie ale te pieprzone objawy somatyczne niszczą wszelkie chęci i próby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jeszcze jest to, ze przyjęłam lęk jako formę "zapeszania" - lepiej się bać to wtedy się nic nie stanie, a jak sobie odpuszczę i będę tak nieświadomie sobie życ to własnie wtedy mnie dopadnie choroba.

Mam-tak-samo!! Wychodzę z założenia, że jak tylko na moment odpuszczę lęk przed wymiotami to właśnie wtedy mnie dorwie. Absurd!

 

Mili89, nie pociesza mnie to, że tak was przeorała ta grypa żołądkowa :( okropnie się tego boję tym bardziej, że wiem, że prędzej czy później to nadejdzie. Może dziś, może jutro, może za tydzień? Koszmar!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw się wygadam Wam... Jest tak źle, że już nic nie ogarniam. Nie wierzę, że hashimoto, sibo, candida, pasożyty wzieły się tak nagle z powietrza. I wszystko potwierdzone badaniami/ Morfologia znowu nieciekawa, widać, że jest jakiś stan zapalny w organizmie. Mam ciągle zaparcia, bóle jelit i żołądka, kłucia tak silne, jakby ktoś szpile wbijał, aż czasem jęczę z bólu. Bóle skroni doszły... wczoraj tak zakłuło w lewej skroni, że zasłabłam, u Mamy jestem, Mama kazała mi się połozyć, straszne to było,od razu w sercu tak dziwnie, słabo, później nagle lewa powieka zaczęła drgać i był szum w lewym uchu. Później dwie skronie już bolały. Duszność też jest, zaciskanie serca....... zawroty głowy silne, zarzuca mnie jak idę, uczucie gorączki, dziwne gorąco pod skórą na nodze i uczucia wbijania igiełek albo prądów na nodze, sztywność ból i trzeszczenie szyi, łysienie... mam już prześwity na głowie...... najgorzej te jelita, teraz doszła ta głowa... do tego nagle całe ciało mnie boli, kręgosłup, mięsnie, nie mogę rano wstać z łózka... w ciagu dnia chodzę ledwo... czuje, ze coś mnie zżera od środka... wczoraj zrobiłam już badania na boreliozę, western blot.. wynik za ok 10 dni..... w styczniu zamierzam zrobić jelitowe badania - przeciwciała asca, anca w kierunku crohna... no i badania z krwi na tasiemcą i glistnicę znów...

jestem załamana... po prostu......do tego dochodzi osteoporoza, brak okresu i wszystkie inne choroby i dolegliwosci. jeszcze te kłucia skroni jakbym jakiegos krwiaka miała albo wągrzycę mózgu....

a brzuch to już jest koszmar totalny, jelita cale jakby spuchniete, zatkane, bole są, strasznie twarde, obolałe, kolki, kłucia, żoładek,wszystko....

i teraz się sprawa komplikuje..

rozpoczęłam w tym roku studia 2 stopnia i czuję, że źle zrobiłam. dlatego myślę, że wezmę urlop...tylko nie wiem już co zrobić.. ja mam orzeczenie o niepelnosprawnosci w stopniu znacznym i z tego tytułu dostaje co miesiac stypendium i tez mam raz na semestr dofinansowanie w ramach jednego programu. juz ten 1 semestr na magisterce dostawalam od pazdziernika stypendium, dostalam dofinansowanie....

ja zawsze bylam ambitna, zawsze sie dobrze uczylam, licencjackie studia ukonczylam z bardzo dobrym wynikiem, mialam stypendium naukowe itd. i teraz nie wiem jak to zrobić, zeby na tym dobrze wyjsc... dla mnie najwazniejsze jest zdrowie moje, bo widze, ze coraz gorzej jest.. jak tak mnie zakluje cos np w skroni wczoraj i wtedy taki strach ogarnia i uczucie,ze to moze tak w kazdej chwili zniknac... ot tak. cos zacisnie, pęknie, i po czlowieku. ja chce tylko czuc wolnosc, spokoj, szczescie, ulgę.

jesli bym zaliczyla ten semestr to bym wziela dziekanke, wtedy na czas dziekanki mam legitke, ale stypendium nie dostaje i wtedy ponownie, gdy wracam na studia, czyli od semestru letniego za rok, znowu dostaje stypendium.

a jesli teraz bym tego nie zaliczyla, to po prostu od nastepnego roku chyba zaczynam to nie wiem jak ze stypendium... i dofinansowaniem.... tzn. chyba juz od 2 semestru?

ale mysle,ze moze lepiej wziac urlop zdrowotny? wtedy podobno stypendium zostaje... ALE

zalozmy: biore teraz urlop zdrowotny (psychiatra wypisuje), sesje zaliczam np. wiosną no i w sumie dopiero mam 1 semestr zaliczony. to wtedy na 2 semestrwracam chyba od nastepnego roku? i wtedy te stypendium pobieram caly czas? w sumie cale 3 lata, zamiast 2?

juz teraz nie wiem.....

w sumie o to ja sie zapytam na uczelni. bardziej mnie interesuje, co sądzicie. ja mowie SZCZERZE. nie daje rady. nie mam sil, ciezko mi sie skoncentrowac, mam te bole, czuje, ze moje zycie wisi na wlosku, ze to wszystko idzie w tak złą strone...

chce tylko spokoj, joge. bede zyla oszczednie, moze znajde cos na pol etatu, zeby dorobic. mysle tez nad sprzedazą kartek wlasnoręcznie robionych. na swieta zrobilam 60, teraz bede robila rozne, urodzinowe itd. rodzina i znajomi byli zachwyceni....

prace tez moglabym szybko znalezc, bo juz w kilku miejsach pracowalam i zwiazane z moim kierunkiem studiow... ale chodzi o moj stan obecny.. nie daje rade ze studiami, wiec jesli chodzi o prace to moglabym jedynie na pol etatu,zeby sobie dorobic na badania, leczenie.....

rozwazalam nawet samobojstwo. ale boje sie. czuje strach. chcialabym czuc sie wolna i po prostu szczesliwa. teraz nauka nie liczy sie. magisterke zrobie w kazdej chwili, rok czy 2 w ta czy w ta nie robi roznicy. a zdrowie mamy jedno. bez niego poddaje sie.

naprawde czuje sie potwornie zle. duzo o tym mysle. to nie jest moj wybryk, jakis moj kaprys. poprostu przestaje dawac rade przez zly stan zdrowia.

ciagle waze 36 kg, ciagle jem to samo, duzo, ale w kolko to samo. nie mam juz sil przez jakies infekcje, wszystko mam wrazenie wysiada.

bardzo sie boje,ze mam borelioze i crohna. czekam na wyniki. pomozcie prosze.

mama powiedziala, zebym przemyslala to, ale o dziwo nic nie mowila,ze zle. chyba wreszcie zrozumiala,ze jest nie tak, widzi to, jak ledwo chodze, zwijam sie z bolu, slabne, i w ogole jak sie zachowuje. jestem wlasnym cieniem, zniknela dawna jej corka szczesliwa i pelna radosci.

pomozcie mi blagam. przepraszam za tak dluga i zawila wiadomosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bezsilna_22, ale kanał. Nie sądzisz, że jakby to było coś poważnego, to lekarze w końcu by to znaleźli? Crohna można zdiagnozować w czasie kolonoskopii, którą przecież miałaś. Bolerioza to podstępna choroba, warto się przebadać. Wg mnie u Ciebie duuuuuużo złego dokłada myślenie i zakręcenie się na tych objawach. Rzucisz studia i będziesz siedzieć w domu czekając na lepsze dni? One nie nadejdą, tak samo jak szczęście. Trzeba zacząć żyć, zmieniać myślenie i wtedy objawy zaczną ustępować. Póki co zachowujemy się jak chomiki w kołowrotku-niby chcemy to przerwać, ale najlepiej to jutro, za miesiąc, albo po prostu żeby ktoś nam tę karuzelę wyłaczył. Tak to nie działa niestety :( Pamietam jak radziłam Ci co robić z tymi zaparciami i nigdy nie słuchałaś, masz swoje metody i jak każdy obsesyjny nerwicowiec (ja też) wiesz wszystko najlepiej. Też często siedzę, płaczę nad tym, ze życie mi ucieka, a życie jest jedno i to jak je przeżyjemy zależy tylko od nas, serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bezsilna_22, ale kanał. Nie sądzisz, że jakby to było coś poważnego, to lekarze w końcu by to znaleźli? Crohna można zdiagnozować w czasie kolonoskopii, którą przecież miałaś. Bolerioza to podstępna choroba, warto się przebadać. Wg mnie u Ciebie duuuuuużo złego dokłada myślenie i zakręcenie się na tych objawach. Rzucisz studia i będziesz siedzieć w domu czekając na lepsze dni? One nie nadejdą, tak samo jak szczęście. Trzeba zacząć żyć, zmieniać myślenie i wtedy objawy zaczną ustępować. Póki co zachowujemy się jak chomiki w kołowrotku-niby chcemy to przerwać, ale najlepiej to jutro, za miesiąc, albo po prostu żeby ktoś nam tę karuzelę wyłaczył. Tak to nie działa niestety :( Pamietam jak radziłam Ci co robić z tymi zaparciami i nigdy nie słuchałaś, masz swoje metody i jak każdy obsesyjny nerwicowiec (ja też) wiesz wszystko najlepiej. Też często siedzę, płaczę nad tym, ze życie mi ucieka, a życie jest jedno i to jak je przeżyjemy zależy tylko od nas, serio.

Dziękuję za Twoją opinię. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Akurat się z tym nie zgadzam, jeśli chodzi o zdrowie, bo tak ulegałam takiemu gadaniu przez ponad 2 lata a teraz jestem wrakiem. Jesli crohn zaatakuje jelito cienkie,to na kolonoskopii nie wyjdzie ;) a ja od marca juz mialam stan zapalny w jelicie cienkim i dolegliwosci. Ty moze sobie myslisz,ze ja mam zwykle zaparcie i tyle w temacie. nie chciałabyś ani przez minute czuc w brzuchu to co ja czuje od miesiecy, uwierz mi.

Moja znajoma ulegala ponad 10 lat, wmawiali jej hipochondrie i nerwice. teraz jest w stanie takim,ze tylko jeden lekarz podjal sie jej leczenia. borelioza zaatakowala wszystko, ma nieodwracalne zmiany w organizmie. codziennie ją wspieram i podziwiam,ze mimo tego, nie poddaje sie.

nie chce sie licytowac teraz, ze ja taka chora jestem. prosilam o opinie dot. studiow. dziekuje za odpowiedz :)

ps. ja zrobię wszystko, by znaleźć przyczynę. I nigdy juz nie dam sobie wmówić, ze to nerwica. Jestem pod opieka psychiatry, moje objawy nie są nerwicowe.

A kanał to moje obecne życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bezsilna_22 - sama sobie odpowiedzialaś na pytanie tzn. studia można dokończyć w każdej chwili. To prawda zdrowie jest najważniejsze. Nie wiem czy powinnaś słuchać osób z podobnymi zaburzeniami (mnie) bo ja doradzę Ci jedno - zadbaj o zdrowie, wycisz się, sama mam skrzywione myslenie więc moja porada jest pewnie gow..no warta :(

I własnie tu jest pułapka - dalej będziesz brnąć w słuchanie swojego ciała, coraz to nowe objawy. gdybyś miała coś poważnego to powaliłoby Cię, leżałabys juz dawno pod kroplówką w szpitalu. A jednak jakoś działasz. To właśnie jest ta pieprzona nerwica a nie żadna choroba.

poruszył mnie Twoj wpis, nie chcę juz pisać znowu o sobie, że mam podobne dolegliwości łącznie z brakiem okresu, Hashi, jelitami, bólami. Ale własnie dlatego rozumiem Cię i jestem pewna, ze ogromna ilość Twoich objawów to podłoże psychiczne.

Wszystkie poważniejsze objawy, np. zaburzenia hormonalne, autoimmunologiczne są z długotrwałego napięcia i stresu. Tak mi mówiono na terapii

nie masz żadnego crohna ani boreliozy. Ale ok pobadaj się. Włosy wypadają ze stresu i z niedoborów. jestem ciekawa co jesz. czy jedzenie jest przyjemnoscią czy wyrzutem sumienia, że zjadłaś np. coś niezdrowego, szkodliwego i oczekujesz bólu jelit?

Teraz masz wolne, święta itp, czy nie jest gorzej? Czy jak chodzisz na uczelnie, praca, itp to jest troszkę lepiej?

Ten epizod gdzie mama kazała Ci sie położyć to typowy napad nerwicowy, lękowy. Nic innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a masz biegunki? postac zaparciowa crohna chyba jest rzadka, raczej ludzie mają straszne biegunki i inne objawy cielesne, np. rumien guzowaty, chore stawy, stany podgorączkowe i inne specyficzne których Ty chyba nie masz. Ja sama mam obsesje nt tej choroby :( czytałam mnóstwo forów, a szcsegolnie to jedno główne, a Ty czytasz?

 

mojej mamy bliska znajoma zachorowała niedawno na boreliozę i leży. Wiem, ze ma bardzo poważne zaburzenia umysłowe, coś z mową itp. Ja mysle, ze nie masz tej borelki, zobaczysz. A yersinię badałaś? wiem ze w hashi bywa że jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis teraz badam boreliozę, w styczniu crohna. mojej kolezanki znajoma tak samo zaczynala..zaparcia, chudla, i za pozno zdiagnozowano ją.. teraz jest juz po 16 operacji. co jakis czas ma wycinane kawalki jelita

yersinie mam zamiar zbadac po tych.

co do boreliozy, tej mojej znajomej tez nie wyszlo w western blot. dlatego jak cos zrobie jeszcze llt i cd57, tylko musze kase uzbierac wtedy na to.

i nie, nie jest lepiej na studiach. nie ma roznicy, czy jestem mmiedzy ludzmi czy sama, czy zajeta czy zamyslona, objawy sa non stop. do tego wybudzaja mnie bole w nocy, a to nie jest nerwicowe. no kur... przestancie z ta nerwica serio, bo to tak jakbym mowila grochem o sciane. myslalam,ze chociaz Wy mnie zrozumiecie :P

pisze w tym wątku, bo znam Was, a nie dlatego ze jestem hipo. po prostu chcialaby,, by ktos patrzac obiektywnie doradzil mi.

a co do wczoraj, to nie przeszlo mi jak sie polozylam, to nie sa ataki nerwicy. znam swoje cialo i nie dam sobie tego wmowic i tyle.

naprawde chorowalam na zaburzenia wiele lat i umiem oddzielic to. wiekszosc objawow moge miec z hashimoto i od sibo. ale cos jest nie tak.

nie mam juz sil naprawde. ja ledwo chodze. rodzina nawet mowi,ze powinnam do szpitala, nawet byl temat o zywieniu pozajelitowym. nie uzalam sie, to nie newica, choruje, i znajde co mi jest, chyba ze bedzie za poznio, bo widze, ze jest bardzo zle. nie jestem dzieckiem, nie zyje złudzeniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba zacząć żyć, zmieniać myślenie i wtedy objawy zaczną ustępować.

w życiu większej bzdury nie słyszałam. jeśli ktoś jest poważnie chory, to zmiana myslenia mu w tym nie pomoze, tylko konkretny dobry lekarz i lekarstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, ta gula w gardle i zaciskanie to typowo nerwicowy objaw. Swojego czasu mialam to tak nasilone, ze wpedzalo mnie to w jeszcze gorsza paranoje...

A co do porodu to ja Corcie rodzilam 21 godzin... Przeraza mnie taka wizja. Mam nadzieje, ze teraz pójdzie szybciej...

Stresuje sie, bo Rodzice przylatuja zeby zostac z wnuczka jak zaczne rodzic. I czuje takie napiecie ze kazdy bedzie wyczekiwal kiedy to nadejdzie.

.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba zacząć żyć, zmieniać myślenie i wtedy objawy zaczną ustępować.

w życiu większej bzdury nie słyszałam. jeśli ktoś jest poważnie chory, to zmiana myslenia mu w tym nie pomoze, tylko konkretny dobry lekarz i lekarstwa.

no właśnie. juz nawet moja rodzina odpuściła sobie, chociaz oni zawsze wszystko na moja nerwicę zganiali. teraz sami widza, ze jest nie tak. wiedza,ze robie badania i mowia,ze bedzie dobrze, ze w koncu wyjdzie co jest. poprostu widza te kilka dni jak jestem, jak sie czuje i co sie dzieje ze mna.

to NIE jest od nerwicy, powtarzam - jestem pod opieka psychiatry ; ) nie wiem, czy bede kiedys zdrowa, juz nawet zmieniam nastawienie, nie boje sie w pewnym sensie, wiiem,ze w kazdej chwili moge zniknac ze swiata. taie jest zycie. ale poki jeszcze mam sile w miare funkcjonowac, szukam i znajde. obiecuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefreits zadala tu pyttanie bezsilnej " jestem ciekawa co jesz. czy jedzenie jest przyjemnoscią czy wyrzutem sumienia, że zjadłaś np. coś niezdrowego, szkodliwego i oczekujesz bólu jelit? " i rozmawiajac z nia codziennie wiem, ze ZAWSZE zje cos po czym ma mysli czy obrze zrobila i zadrecza sie, ze przez ten konkretny produkt, albo nawet jeden kes ma znow objawy...

 

ja nie neguje, ze masz problemy z jelitami, ale bardzooo duzo siedzi w Twojej glowie.

Ja ciagle Ci powtarzam od prawie roku zebys polozyla sie na DIAGNOSTYCE w szpitalu, nie na jakims pojedynczym badaniu tylko na diagnostyke, ale Ty zawsze reagujesz strasznymi nerwami i zloscia na ta sugestie...

samej bedzie Ci bardzo ciezko...

 

druga sprawa...kiedys napisalas mi, ze zaparcia przyszly gdy odstawilas benzo- i tu tez jest argument za tym, ze nerwy powoduja nasilenie objawow, tez pisalam Ci zebys sprobowala doraznie brac benzo i zobaczyla czy bedzie poprawa, bo przepraszam- ale uzywanie 6 czy wiecej czopkow dziennie to nie jest normalne- to juz jest obsesyjne... i mimo, ze sie zalatwisz to dalej tkwisz w przekonaniu, ze wszystko Ci tak stoi i gnije- jakby tak bylo to bys nic nie wydalila nawet wsadzajac 50 czopkow...

 

a wczoraj zaslablas tak, ze upadlas? czy ze prawie upadlas? bo to jest roznica... przy napadach lekowych ja mialam juz wizje, ze leze na ziemi i zupelnie trace nad soba kontrole, a mimo to dalej stalam...

zaklulo Cie, przerazilas sie i stad to uczucie- wtedy taki atak nie przechodzi w minute... mnie czesto caly dzien pozniej cmi z tego wysilku...

 

i nie wierze, ze tylu lekarzy nie dopatrzyloby sie czegos powaznego...

mnie dwa razy kladli do szpitala chociaz wcale nie myslalam, ze jest tak zle- a po samej morfologii kazali mi zostac... raz na 10 dni, drugim razem na dobe pod kroplowki... i tez panicznie boje sie szpitali- pierwszym razem jak polozyli mnie na 10 dni to 7 dni NIC nie jadlam...chodzilam do lazienki trzymajac sie sciany tak mi bylo slabo... plakalam, ze z glodu umre, bo glod czulam, ale nie moglam nic przelknac- rodzice i dziadkowie przynosili reklamowki jedzenia, ja dopiero 8 dnia zjadlam... to bylo straszne- wyszlam stamtad chudsza chyba o 10 kg.

 

piszesz, ze chcialabys przytyc- stres i taka dieta nie sprzyjaja tyciu- uwierz mi, ze sam stres potrafi z czlowieka wyssac wszystko!

ja rozumiem, ze mozesz jesc (wg siebie) okreslone produkty... ale czy ktos z Was zna kogos kto jedzac kawalek miesa, kasze jaglana i salate polana olejem przytyl ? zagryzajac chipsami z marchewki... a pozniej majac wyrzuty, ze zjadlo sie awokado albo kostke czekolady gorzkiej ?

 

walcz o to by przyjeli Cie do szpitala i zrobili diagnostyke, a nie juz planujesz jak tu miec czas i pieniadze na kolejne badania prywatne i prywatne wizyty... bo popadniesz w bledne kolo, o ile juz tego nie zrobilas.

 

 

sama wiesz - i nie bede pisala tego na forum- jakich rzeczy sie boisz i z czego masz ataki, ze umierasz- i uwierz mi- watpie by ktos na tym forum bal sie takich rzeczy jak Ty potrafisz sobie wmowic, ze od nich umrzesz- nie pisze tego zlosliwie, ale po to by Ci uswiadomic, ze oprocz problemow natury zdrowotnej, ktore musisz zbadac i okreslic masz tez duze problemy sama ze soba :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze raz powtarzam- nie neguje, ze jest jakas choroba/ schorzenie, ktore wywoluje czesc objawow.

bo sama mialam rumien guzowaty i jeden lekarz mowil, ze te bole to z nerwow, drugi- bardzo dobry lekarz stwierdzil poczatki RZS :shock: a dopiero prawie po roku wyszlo, ze mam rumien guzowaty, bo wkoncu trafilam na lekarza, ktory zwrocil uwage na rumienie...

 

ale wiem, ze wtedy tez dokuczaly mi objawy nerwicy, ktore potegowaly ten stan, mialam ciagle odruchy wymiotne, nie moglam jesc... a nic z zoladkiem zlego nie bylo- przeszlo dopiero gdy w napadzie paniki dostalam tak silnych nudnosci, ze myslalam, ze zwymiotuje na srodku lotniska... wtedy uswiadomilam sobie, ze to nerwy...i przeszlo... masakra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba zacząć żyć, zmieniać myślenie i wtedy objawy zaczną ustępować.

w życiu większej bzdury nie słyszałam. jeśli ktoś jest poważnie chory, to zmiana myslenia mu w tym nie pomoze, tylko konkretny dobry lekarz i lekarstwa.

 

Większość ludzi, którzy wyszli z nerwicy, wyszli z niej własnie w taki sposób. Jasne, prawdziwe choroby trzeba leczyć, ale nie można wmawiać sobie tych urojonych.

 

Poza tym zalezna zdziwiłabyś się jaka jest siła naszego umysłu - najlepiej to obrazuje sytuacja ludzi z nowotworami. Nie muszę pisać jak podejście do choroby, a nie poddanie się jej ma ogromny wpływ na wyzdrowienie.

 

Jeśli ktoś ciągle uważa się za poważnie chorego to tak będzie się czuł.

 

Wyobraźcie sobie, że Wasz umysł jest przeciązony, ma dość, dlatego takie duże dawki lęku, strachu, adrenaliny. Próbuje zwizualizować to zagrożenie I znajduje to choćby pod postacią przypisywania sobie różnych chorób. W ten sposób rozładowuje napięcie, bo inaczej byśmy wykorkowali.

 

Ja np. nigdy nie czułam się obłożnie chora do czasu aż moja bratowa nie zmarła na raka. Wtedy zaostrzyły mi się objawy nerwicy I zaczęło się, chorowanie na wszystko. Jakoś dziswnym trafem wcześniej byłam zdrowym człowiekiem. Wcześniej próbowałam wyszukiwać takich zagrożeń gdzie indziej - nie w chorobach. Z perspektywy czasu widzę, że to tylko forma reagowania własnego umysłu, który jest przeciążony. A jak jest przeciążony to będzie w końcu przeciążony jakiś organ. Dlatego nie lepiej odpuścić, dać mu troche odpocząć? Czy ciągle tkwić w takim błędnym kole?

 

Ja wiem, to strach I lęk nie pozwala się odczepić od tego, obsesyjnie o tym przestać myśleć. Jest dokładnie tak jak pisały wyżej dziewczyny - ma się takie myślenie, że jak przestanie się o tym myśleć to stanie się coś złego. Tylko, że to jest pułapka! Pamiętam, że jak chorowałam na anoreksję to miałam podobny stan umysłu - żył jakby w innym świecie. Wtedy wszystko krążyło wokół jedzenia, teraz krąży wokół chorób. Ale odczucia identyczne. Człowiek czuje się jakby więźniem własnych myśli, własnego umysłu. Co najlepsze, jak się czymś zajmę, coś robię, przestanę o tym myśleć to nagle czuję się zupełnie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×