Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Teksas - dokładnie tak jak piszesz, świadomość , że inni mają te same dolegliwości uspokaja jak solidna dawka relanium. Niestety czas poltrwania tego uspokojenia jest podobny, więc ciagle jestsmy na tym forum . :)

 

Ja dziś zaczynam 6 tydzień na sercie. I schodze z lorafenu. Dziś pół tabletki, ale już mnie ramiona napierd.... To ten moment w którym ulga dawana przez benzo miesniom zamienia się w przekleństwo nasilonej spiny. Liczyłem się z tym, myslalem, że działanie Serty to zneutralizuje, ale chyba nie do końca wyszło. Zastanawiam się czy nie wziąć jeszcze jednego blisterka lorafenu od doktorki... Zresztą chciałbym go mieć ze względów bezpieczeństwa i komfortu psychicznego - jako ratunek w chwilach trudnych daleko od spokojnej przystani...

Chyba, że przejdę na alprazolam, a może diazepam, bo działa długo? Choć jak brałem tranxene o długim czasie działania to jakbym nic nie brał. Kurde, gadam jak uzależniony :)

Spoko, nigdy nie wziąłem dawki przez którą odplynąlem radośnie, poprzestaje zawsze na dawkach, które znoszą najgorsze objawy i napady lękowe, i prawie nigdy nie znoszą ich całkowicie. Po prostu unikam sytuacji całkowitego uwalenia chemicznego :)

 

Dziś jadę na poloweczce dawki 1mg, będę obserwował czy są silne odstawienne lub nawrót somatow i zobaczę co dalej.

3majcie kciuki.

 

Tranxene to cukierki. W ogóle nie czułem ich działania. Potem dostałem parogen i relanium. Relanium tylko dwa razy wziąłem na początku. Efekt niby był, ale nie jakiś oszałamiająco dobry. Teraz dostałem Afobam, ale na szczęście nie było potrzeby korzystać narazie, więc nie wiem jak z efektami.

 

 

Nefretis, jak u Ciebie? Zwykle piszesz kilkaset postów dziennie, a dziś prawie nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie Tranxene też nie działało jakoś specjalnie, brałam 3 razy dziennie a wieczorem musiałam jeszcze dobrać jakiś lorafen żeby zasnąć...ale chyba mnie uzależniło i tak :P

 

U mnie dzisiaj nowy objaw: swędzenie szyi :lol:8)

oczywiście to skłania mnie do zdiagnozowania sobie białaczki, bo te leukocyty i neutrofile podwyższone wyszły

a w najlepszym wypadku mam RZS, bo bolą mnie małe stawy w palcach

 

 

czyli bosko jednym słowem :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wam

wczoraj napisałam krótko tylko o tych kolanach że mnie "bolom" - bo już mi odbija.

Równo od 2 tyg biorę mirtę, wydawało mi się, że zażegnałam wędrujące bóle ale do wczoraj. Znowu jakieś delikatne "to tu, to tam". U mnie nie ma miejsca na ignorowanie. Jest lekki krótkotrwały ból jest panika > google > totalny odlot na kilka godzin > samowolne diagnozy > teraz choroby autoimm. no więc toczen, RZS, Sjogren. Na koncu strony anglojęzyczne. I totalne zmęczenie, nawet nie wiem kiedy zlatuje dzień.

 

Dręczy mnie ważne pytanie. Czy gdybym miała realną chorobę to antydepresant mógłby w niemal kilka dni wytłumić większość dotychczasowych objawów fiz?

Przecież dosłownie w 2 dni odeszły bóle wędrujące, pobolewania w nadgarstku, kolanie, stopie...to typowe "raz tu raz tam" i to w każdym miejscu w kończynach. A wczoraj ni stąd ni zowąd powróciły. Boże znowu b. duzo czytałam, ja po prostu nie umiem żyć w spokoju.

Nawet jak miałam wolne od tych bóli wędr., kłuć, mrowień to czułam się niespokojnie, że coś jest nie tak i niestety czekałam aż wrócą. W sensie - okropny lęk co będzie jak wrócą, i że to bedzie oznaczać jednak faktyczną chorobę.

 

 

Prozac długo Cię bolą te palce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz nefretis, ja też miałem przerwę w większości dolegliwości przez 3 tygodnie, czułem się prawie całkiem zdrowy, a potem wszystko wróciło i teraz mam to samo co Ty ... Czy to jednak coś jest czy to tylko moje rojenia...

Musisz jednak dac lekom czas, w 2 tygodnie jeszcze nikogo nie uzdrowily, mówi się co najwyżej o "pierwszych efektach" , a potem czytamy, że to leczenie może trwać miesiącami...

 

Dziś oprócz powrotu doła wywołanego czynnikiem zewnętrznym mam swędzenie rąk... Uroczy nowy manifest umysłu czy coś innego? Idę po prochy do lekarki, mam nadzieję , że mi wystawi receptę na benzo..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, ja Ci wklejalam ostatnio ten wykres "zdrowienia". To nie jest tak że nagle Ci sie poprawi i juz super. Tylko np pare dni lepszych, potem znow moze cos wrocic na jakis czas,ale potem znowu mija - i tych zlych dni i objawow jest coraz mniej i mniej. Wiec ja bym się az tak nie przejmowalam, że nagle Ci cos wrocilo, a juz bylo dobrze - bo moim zdaniem, to zupelnie normalne.

 

Moim zdaniem, jakbys miala jakas chorobe, to juz dawno doszoby do takiego stanu, ze nikt zupelnie nie mialby watpliuwosci, ze jestes chora. Morfologia by wyszla beznadziejna itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler a masz tak jak ja nawracające objawy somatyczne? Ale takie wyraźne?

Słuchaj, swedzenie rąk moze byc od suchosci albo psychiczne. Wiem bo sama to miałam kilka dni. Pamietam jak szalałam "co to?"

uważaj z tymi benzo. Chociaż sama nie wiem co jest lepsze, stan wychodzenia z benzo czy obecne gowniane sampoczucie. Tak wiem, 2 tyg to mało ale moj psychiczny łeb pamieta co było w ulotce - 1-2 tyg i jest wyraźna poprawa. Ja to odczytałam jako wyzdrowienie ;?

 

Nerwa, tak pamietam ten wykres. Oby to było to. Bo wyrażnie zauważam normalne chwile w przeciągu tych 2 tyg. Ale sa to chwile. dzis rano chciałam spanikowac i lecieć do psychiatry z prosbą o zmiane leku bo nie działa albo...że jestem naprawde na coś chora bo objawy ot tak nie wracają.

No a jak u Ciebie? Jak oczy...i ogólnie?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis

 

chyba jakiś czas już mnie bolą ale nie zwracałam na to uwagi większej bo bolał mnie tyłek, jako że tyłek przebadany to zaczęły boleć palce :roll:

 

mi już dość długo drętwieją dłonie w nocy, no ale u mnie to może być w dużej mierze od kręgosłupa (jednak na zdjęciu jakby nie patrzeć wyszła dyskopatia) i od pracy bo jednak 8h siedzę przed kompem i głównie klepię w klawiaturę :?

tzn racjonalnie umiem sobie to wytłumaczyć ale wobec ostatnich odchyleń w morfo mam jak najgorsze myśli, a rzs też podchodzi pod tą moją leukocytozę z neutrofilią wrrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prozac, co by tu powiedzieć - ja z morfo przechodziłam to samo więc nie znajduję sposobu na pocieszenie Cię;)

No tak, kręgosłup siada od pieprzonego kompa, mam to samo z szyjnym.

 

Słuchajcie, wczoraj wertowałam angl. strony o hipochondrii i duzo czaytałam na temat spiecia w szyi, karku, szczęce, o szumach i piskach usznych i wszystkim co jest związane z głową.

No więc doszukałam się, ze ogromna większość ludzi z nerwicami ma spieprzony staw skroniowo-żuchwowy (objawy to zaciskanie zębów, klikanie w szczęce, spięty krak, bole głowy a nawet mdłości... a moze byc też bezobjawowo)

I że u takich osób występują piski w uszach itp. W miejscu tego stawu jest ogromny splot nerwów, gdy mimowolnie napinamy z lęku szczękę to powodujemy mnostwo objawów zw. z głową, twarzą, zębami, szyją, uszami. A niemal wszyscy ludzie z nerwicą lękową zaciskają szczęki bo jest to fizjologiczne.

Po ang nazywa się to TMJ. Sa nawet ćwiczenia na rozluznienie

Pisze to bo moze komus pomogę

Nie pamiętam kto pisał tu o poszukiwaniu leku na rozluźnienie karku itp

no więc jasne mozna brac cięzkie leki ale są też Ciwczenia - wiem po sobie - wczoraj pocwiczyłam na szyję, kark i szczękę, Boże cud, przestało mnie piec w buzi na chwile i dziś nie mam aż tak spiętego karku.

Tylko żeby się chciało ćwiczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, ja mam wszystko :) bóle wędrujące, kołatania serca, nogi z waty i inne drobne. Miałem derealki, stany otumanienia, zawroty głowy, pieczenie piszczeli, bóle głowy, bóle stawów, nadwrażliwość na bodźce i nie pamiętam co jeszcze.

 

Ja szukałem leku na spięte plecy. Co do ćwiczeń - to od 2008 narobilem się ich trochę. I trochę pomagają, ale tylko trochę. Ale może powinienem znów spróbować?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Powiedzcie mi czy mieliscie kiedys tak po antydepresantach. Mianowicie po zwiekszeniu anafranilu wrocil mi ucisk w szyi, ucisk w szczece. Cos w rodzaju szczekscisku. Nie mowiac juz o tym ze rano po wstaniu najchetniej bym poszedl spac. Najbardziej wypoczety jestem ok 23...

 

Nefretis ale Ty jestes nakrecona, wedrujace bole to chyba nawet maja zdrowi ludzie. Dretwienia tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafalXX ja po Seronilu mam głównie nocny szczękościsk, właśnie na Seronilu mi się nasila jeszcze i generalnie mam właśnie obawy, że większość tych ostatnich problemów z napięciami w czasie snu to właśnie wyniki Seronilu (albo jego duży wpływ). Poprzednim razem jak brałam to mój mąż często wybudzał mnie w nocy bo ponoć potwornie zgrzytałam zębami i faktycznie jak się budziłam to miałam ogromny szczękościsk...mam chyba nawet coś ze szczęką pod tym względem bo mi przeskakuje przy szerokim otwarciu buzi, raz nawet się przyblokowała i musiałam właśnie wprowadzić ćwiczenia relaksujące...stomatolog miał mi robić jakiś aparat rozluźniający na noc ale koniec końców go nie zrobiłam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani może ktoś pomoże, może ktoś doradzi. Rok życia za mną…

We wrześniu ubiegłego roku po powrocie do pracy z urlopu wychowawczego zaczęły się bóle jakby wątroby. Problemy gastryczne, kłucia w jelitach. Nie przechodziły więc od razu lęk + dr google = wiadomo jaka diagnoza. Przeraziłam się. Po miesiącu zrobiłam badania. Wszystkie były ok. ale o 1 punkt miałam podniesioną bilirubinę, więc trop padł na wątrobę. Pognałam na USG które nic nie wykazało. Ale co tam trzeba dalej drążyć poszłam więc do gastroenterologa, który po badaniu, ponownym USG nic nie stwierdził, tyle, ze mam zaparcie, dał leki na stolec i tyle. Kłucia nie ustawały, a ja drążyłam Internet. Zaczęłam nie spać, nie jeść, pojawiły się lęki. Poszłam znów do laboratorium zapytać jakie jeszcze badania mogę sobie zrobić. Kobieta wymyśliła, ze może mam helikobactera? Zrobiłam test i bingo. Był! Panika opanowała mnie ponownie, znów do gastroenterologa, wymusiłam antybiotykoterapię i zaczęłam łykać piguły. Podczas leczenia miałam wrażenie jak ten ból przechodzi mi w górę. Cały czas byłam w skrajnym stresie. 8 dnia był kryzys zaczęłam odczuwać pieczenie w żołądku, przełyku, suchy biały język, dziwny ścisk w żołądku, dziwny smak w utach, zapach . Spanikowałam. Coś jakby kliknęło mi w głowie i odrealniłam się. Byłam przerażona i rozhisteryzowana. Pożegnałam się z rodziną ze umrę już lada chwila. Pognałam na sor ale nie przyjęli mnie. Moja sąsiadka lekarka przyszła z pomocą i stwierdziła, ze to nie może być od leku, że muszę coś wziąć na uspokojenie. Wzięłam manti i ten cały kwas jakby opadł, nagle poczułam się normalnie tylko czułam takie placki gorące na ciele. Spokojnie zasnęłam, przekonana, że nic mi przecież nie jest. Ale te dolegliwości wróciły, nie były tak intensywne, ale dalej czułam, że coś się stało z moim żołądkiem, językiem i smakiem. Wymyśliłam, więc że leki zniszczyły mi układ pokarmowy, bo nie jadłam prawie wcale podczas kuracji. Tak też się czułam. Bałam się cokolwiek zjeść, że coś mi się stanie z żołądkiem. Po kilku tygodniach objawy jakby ustały, ale dalej kuło w prawym boku. Wpadłam na genialny pomysł że skontrolują tą bilirubinę, na moje nieszczęście podniosła się o następne 6 punktów. Wpadłam w panikę. Pewnie uszkodziłam sobie też wątrobę. Wymusiłam skierowanie do szpitala. Zaczęły się badania takie, na które nigdy wcześniej bym się nie zgodziła, czyli gastroskopia i kolonoskopia, które także nic nie wykazały. Międzyczasie biegałam do lekarza na bieżąco śledząc wyniki krwi, moczu itp. Wszystko wklepywałam w Internet. Bilirubina znów mi się podniosła, byłam w skrajnym lęku. Powiedziałam nawet swojemu szefowi przez telefon, że to już koniec. Żyłam jakby w innym świecie. Lekarz stwierdził, że nic mi nie jest a ta bilirubina to ponoć zwykła choroba Gilberta i dużo ludzi tak ma, że im skacze, w szczególności podnosi się w stresie i głodówce. Mąż na siłę wypisał mnie ze szpitala. Wyglądałam jak wrak człowieka. Nie wierzyłam lekarzom, ale nie miałam już siły szukać dalej. Zaczęło się kłucie pod kolanem, jakby szpilki ktoś wbijał, znalazłam sobie jakieś zgrubienia i znów zaczęła się jazda. Bóle brzucha zniknęły. Zaczął się ból pod kolanem, potem doszły ciągnięcia, kłucia w mięśniach i stawach. Po nieprzespanych nocach poszłam w końcu na usg kolana, nic nie pokazało. Bolało mnie też gardło. Zobaczyłam, że powiększył mi się migdał ( był to grudzień).

Poszukałam w google, co to jest asymetria migdała i znów wpadłam w panikę. Wiadomo jaka choroba (nie nazywam jej specjalnie ze starchu) Poszłam do lekarki ogólnej, wypisałam antybiotyk, ale nie wzięłam z lęku przed skutkami ubocznymi. Męczyłam się tak aż pognałam do laryngologa. Powiedział, że to paciorkowce i przepisał szczepionkę na odporność, której też nie wzięłam ze strachu. Zastanawiałam się czemu nie zwrócil uwagę ze to asymetria. Stwierdziłam że w moim mieście nikt się nie zna i pojechałam do większego miasta. Wpadłam z lamentem do lekarza kładąc nacisk że mam powiększony jeden migdał. Myślę, że przedstawiłam mu tak sytuację, ze sam od razu skierował mnie na wycięcie żeby zobaczyć co tam jest w środku bo na oko się nie da. Znów panika znów lęk znów koszmar. Czekałam 3 tygodnie na wynik. Przed operacją zrobiłam sobie jeszcze wymaz czy oby tamten lekarz się nie pomylił. Wyszedł mi paciorkowiec i gronkowiec w gardle. A w wycinku nie było nic niepokojącego, tylko przewlekłe zapalenie migdałka. Bardzo długo zdrowiałam po tamtej operacji. Ból nie do zniesienia. Kłucia ciał przeszły, została tylko noga. Ta strona gdzie migdał był większy zaczęła pobolewać ale powiedziałam dosyć! Koniec! Dałam się okaleczyć już nie będę reagować na bóle. Ale zmiękłam. Zaczęłam zaglądać do gardła non stop. Wyśledziłam tam jakieś grudki, przekrwienie. Robiłam zdjęcia, zaglądałam kilkanaście razy dziennie. W końcu poszłam po 6 miesiącach. Cała przestraszona i przerażona. Powiedział mi że nic tam nie ma a te grudki to nic niepokojącego. Ze mam wziąć szczepionkę i pokazać się na wiosnę w razie konieczności. Ale mnie to pobolewa dalej, kłuje czasami piecze, czasami ciągnie. Znów mam myśli żeby jechać gdzie indziej z tym gardłem, że on się nie wyznał. Ludzie pomóżcie! Co robić???? Jak żyć??? Dodam jeszcze , że zrobiłam sobie 2 temu morfologię z rozmazem + OB i jest książkowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! :)

Ja się obecnie męczę z zawrotami głowy. Jedna lekarka uważa, że to problem z błędnikiem, druga że z mięśniami przy szyi i ramionach (że są napięte i dlatego tak) :lol: więc delikatnie mówiąc trafia mnie, bo znowu każdy lekarz = inna diagnoza, a ja niczego nie wiem, jestem w Hiszpanii, hiszpańskiego nie znam zbyt dobrze, więc zawsze muszę kogoś poprosić by ze mną poszedł do lekarza, świruję i szlag mnie trafia, a moja głowa podpowiada mi że to SM albo guz mózgu :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Nefretis ale Ty jestes nakrecona, wedrujace bole to chyba nawet maja zdrowi ludzie. Dretwienia tak samo.

 

Aż tak to widać? ;)

Nie zgodzę się z tym, że zdrowi ludzie mają bole wędrujące. Moj mąż nie ma;)

 

prozac ja też miałam zalecenie pojscia w kierunku naprawy tego stawu, ale olałam tą sprawę. Kiedyś złamałam sobie zęba, przez to zaciskanie , poszłam do dentysty a były to jakiaś młoda lekarzyna.

Mowię, ze złamałam, bo zaciskam, że mam nerwicę, a na nie mogła sie powstyrzmać od smiechu ze swoją asystentką miały ze mnie ubaw, widziałam jak zerkają na siebie. Nie wiem czy to takie niepopularne czy jak zwykle musiałam wyglądać tragicznie jak to opisywałam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alingsas poczytaj nasze wczesniejsze wpisy, zobaczysz, ze działasz podobnie jak my tu wszyscy. Przybij 5, ja też miałam akcję z bólem "wątroby" - męczyłam się 2 lata będąc pewna najgorszego, były 3 USG, gastroskopia, próby wątr., a bolało codzien dość mocno, w prawym podżebrzu.

 

I robię podobnie jak Ty - nie wymawiam nawet nazw niektórych chorób:( to chyba typowe

Moim skromnym zdaniem masz potworną hipochondrię i nic Ci nie jest. Tzn jest - zżera Cię lęk i masz obsesję na punkcie swojego zdrowia. To widac od razu po formie Twojej wypowiedzi.

Wiem cos o tym uwierz a na temat swojego stanu, opisów objawów i całej historii mogłabym pisac i pisać.

Jak sobie pomóc? Iśc do psychiatry. Nie do psychologa. I jak masz chęc to pisz. opisuj objawy jak Ci to pomaga.

Piszesz "Zaczął się ból pod kolanem, potem doszły ciągnięcia, kłucia w mięśniach i stawach" - ile czasu to miałaś? Jestem teraz na tym etapie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, dziękuję że zareagowałaś na mój wpis. Pojawiła się iskra, ze może rzeczywiście mam problem w głowie. Z tymi ciągnięciami około 2 miesięcy to trwało i przeszło nie wiadomo kiedy, acha jak zaczął się ból gdzie indziej. Chodziłam z tym trochę do psychologa. Może dlatego. Dziękuję raz jeszcze :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Alingsas wśród hipochondrykow. Słuchaj nefretis - psychiatra na początek, potem leki, terapia. I będzie dobrze, choć nie od razu.

 

U mnie dzis kolejna zapaść, związana z sytuacją rodzinną, ale odbiła się na mnie brutalnie. I benzolek hop... Dobrze, że jeszcze mam ostatki. Jutro idę po wiecej, mam nadzieję że medyczka pochyli się nad losem biednego nerwicowca i da odpowiednią karteczkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z tym, że zdrowi ludzie mają bole wędrujące. Moj mąż nie ma;)

 

Moja zone zawsze cos boli i sie zle czuje, ale sie raczej nie bada w tym kierunku. Wiec jest zdrowa:P

 

Na wszystkie bole w okolicy watroby/trzustki polecam rezonans, praktycznie po nim przechodza.

 

A na wszystkie bole miesni, stawow polecam silownie, bardzo ladnie maskuje dolegliwosci, jak wtedy boli to zwalasz wine na silownie.

 

Niech ktos mi powie co zrobic zeby normalnie oddychac, bo nic nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak oddychasz "nienormalnie"?

 

juz pisalem wczesniej, moze nie widziales:P

 

Co pare minut glebokie wdechy (takie ze az musze klatke podniesc) lub ziewanie, nawet jak czyms sie zajme to i tak o tym mysle i musze zaczerpnac powietrza. Mysle ze oddycham za plytko i dlatego mam potrzebe wdechu glebszego. Spirometria zajebista. Rtg klatki czyste. Echo serca itp tez ok. Nie jest wazne czy jestem w domu czy na swiezym powietrzu.

 

 

4 miesiace non stop;x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×