Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

44 minuty temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Ponadto, niestety leczenie nowotworów w Polsce jest tragedią - znam kilka relacji bezpośrednich, słuchałam też ostatnio podcastu na ten temat. Nie ma wsparcia psychologicznego, nikt Ci nie mówi, co masz zrobić, gdzie się udać, trzeba mieć ogromną siłę walki. Nie wspomnę o wsparciu finansowym, bo go po prostu nie ma.

Akurat diagnostyka onkologiczna i leczenie w Polsce działa dobrze. Znam kilka osób, które w przeciągu ostatnich 2 lat były leczone z powodu nowotworów, aktualnie są w remisji i wszystkie badania i wszystko było robiona praktycznie z dnia na dzień na NFZ. W różnych szpitalach byli leczeni. Sam oporny delikwent był wczoraj w szoku, bo myślał, że rezonans będzie musiał zrobić prywatnie, bo na NFZ będzie czekał. Wczoraj dostał skierowanie, w poniedziałek o 7 rano ma badanie. Jak wiele rzeczy można zarzucić naszemu systemowi opieki zdrowotnej, tak w przypadku nowotworów to wszystko działa bardzo szybko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, doprecyzuję, bo to dość mylące: bardzo szybko zapamiętywałam materiał i super się uczyłam. Ale często zapominałam robić lekcje, wiec stwierdziłam ze muszę je zapisywać. Ale… zapominałam zapisać, jak zapisałam w szkole, w domu zapomniałam sprawdzić, jeśli w domu sprawdziłam to i tak często zaraz zapomniałam zrobić, a jeśli zrobiłam, to cóż… zapominałam zeszytu w domu :D moi rodzice i nauczyciele mieli ze mną piekło a ja byłam cały czas wściekła na samą siebie. Dobrze rozumieć i wiedzieć, ze nikt nic nie mógł na to poradzić…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou dzięki za cenne informacje i powiem, że z tym opisem utożsamiam się aż za bardzo. Podobnie jak Ty w życiu codziennym zawsze byłam roztrzepana i słyszałam "ogarnij się". Spacery do kuchni i wrócenie bez tego, po co poszłam, chowanie pilota do lodówki, zostawienie klucza w drzwiach czy portfela na ławce, ciągłe kontrolowanie "czy na pewno wszystko wzięłam", mylenie terminów to coś, co znam aż nazbyt dobrze. Tak samo również nadpobudliwość małej motoryki - obgryzanie paznokci, ruszanie rękami, ruszanie nogą, obgryzanie ołówków, długopisów itd. to coś, co robię od zawsze. Twój posty uświadomił mi, że powinnam iść się zdiagnozować w tym kierunku, a nawet nigdy bym o tym nie pomyślała - bo, tak jak piszesz, utożsamiałam ADHD z chłopcami biegającymi od ściany do ściany. Również odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę, ale wówczas wkręcenie się maksymalnie w zadanie, bez zwracania uwagi na bodźce zewnętrzne towarzyszy mi od zawsze. Szkoda tylko że w Polsce - może w sumie nie tylko w Polsce - nadal diagnozowanie ADHD u osób dorosłych nie jest takie częste, ale widzę kilku specjalistów w moim mieście. Choć myślę, że moja obecna terapeutka nie zna się na tym i będę musiała ją prawdopodobnie zmienić.

 

3 godziny temu, acherontia styx napisał:

Akurat diagnostyka onkologiczna i leczenie w Polsce działa dobrze. Znam kilka osób, które w przeciągu ostatnich 2 lat były leczone z powodu nowotworów, aktualnie są w remisji i wszystkie badania i wszystko było robiona praktycznie z dnia na dzień na NFZ. W różnych szpitalach byli leczeni. Sam oporny delikwent był wczoraj w szoku, bo myślał, że rezonans będzie musiał zrobić prywatnie, bo na NFZ będzie czekał. Wczoraj dostał skierowanie, w poniedziałek o 7 rano ma badanie. Jak wiele rzeczy można zarzucić naszemu systemowi opieki zdrowotnej, tak w przypadku nowotworów to wszystko działa bardzo szybko.

Bardzo się cieszę - bez ironii zupełnie - że w Twoim otoczeniu są same dobre doświadczenia w tym obszarze. Mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek - odpukać - mnie bądź moją rodzinę spotka choroba, to będę mieć takie doświadczenia. Niestety, w moim otoczeniu te doświadczenia nie były dobre - może dużo tutaj robi miejsce zamieszkania. Późne wyniki badań, brak pomocy, nieprawidłowa diagnoza, nieprzedstawienie wszystkich opcji leczenia, brak wsparcia, grubiańskie podejście to coś, z czym znajome mi osoby niestety się zetknęły. Jak @minou pisała o Danii - jak dobrze kojarzę? - i o tym, jak się leczy tam nowotwory, to byłam pod wielkim wrażeniem, że tam tak to wygląda. U nas może u niektórych wygląda to dobrze, bo nie chcę uogólniać, ale niestety są przypadki, że to przebiega nie tak, jak powinno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Bardzo się cieszę - bez ironii zupełnie - że w Twoim otoczeniu są same dobre doświadczenia w tym obszarze. Mam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek - odpukać - mnie bądź moją rodzinę spotka choroba, to będę mieć takie doświadczenia. Niestety, w moim otoczeniu te doświadczenia nie były dobre - może dużo tutaj robi miejsce zamieszkania. Późne wyniki badań, brak pomocy, nieprawidłowa diagnoza, nieprzedstawienie wszystkich opcji leczenia, brak wsparcia, grubiańskie podejście to coś, z czym znajome mi osoby niestety się zetknęły. Jak @minou pisała o Danii - jak dobrze kojarzę? - i o tym, jak się leczy tam nowotwory, to byłam pod wielkim wrażeniem, że tam tak to wygląda. U nas może u niektórych wygląda to dobrze, bo nie chcę uogólniać, ale niestety są przypadki, że to przebiega nie tak, jak powinno.

Być może w innych rejonach Polski jest gorzej, ja mówię tu o dużym mieście wojewódzkim. I jasne, zawsze mogłoby być lepiej. Zdarzają się też sytuacje niezależne od żadnych lekarzy ani nikogo, jak w ostatnim czasie, gdzie był ogromny problem ze zrobieniem scyntygrafii i to w całej Polsce. Powód? Brak znacznika. Teraz chyba już powoli wraca do normy, bo skrócił się czas oczekiwania na badanie prawie o połowę, mam nadzieję, że nie jest to tylko chwilowy zryw, tylko rzeczywiste ustabilizowanie sytuacji, bo w przypadku nowotworów, które lubią dawać przerzuty do kości jest to badanie konieczne. Są też absurdy pt. czekanie na wynik histopatu 3 tyg. i to jest akurat bzdurą największą jaka istnieje, bo badanie histopatologiczne trwa 3-4 dni, czyli spokojnie można by ten czas skrócić o co najmniej połowę. Inna sprawa, że chociażby ten system kart DiLO też ma swoje wady, bo co z tego, że lekarz rodzinny założy pacjentowi tę kartę, jak pacjent trafia do specjalisty i specjalista już tej karty nie może otworzyć, nie może też założyć nowej dopóki poprzednia nie zostanie zamknięta, a to może zrobić tylko lekarz, który ją założył. No ale to są akurat problemy występujące w całej Polsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@alicja_z_krainy_czarów

tak Dania, wiele rzeczy tu funkcjonuje lepiej w służbie zdrowia, ale tez zdarzają się skandaliczne zaniedbania - ostatnio częściej, mam wrażenie. Korona trochę wszystko postawiła na głowie i detonowała bombę pod tutejszym niewydolnym systemem psychiatrii… mój lekarz rodzinny wręcz polecił mi zdiagnozować się prywatnie jeśli mam możliwość. 
Wybrałam polską klinikę i wszystko odbyło się online - znów zmiana spowodowana pandemią. Bałam się, ze w PL będzie „płacisz i masz”, ale było bardzo profesjonalnie. Od razu mi powiedzieli, ze leczenie farmakologiczne będzie zalecone tylko jeśli lekarz zadecyduje, ze ma szanse dać wymierne korzyści. Tzn nawet gdybym dostała diagnozę, ale np w stopniu lekkim, to nie wystawiono by mi recept. Miałam dokładny wywiad a kwestionariusz wypełniałam kilka godz. Musiałam się wylegitymować paszportem itd. U mnie sprawa była prosta bo z dwójką już zdiagnozowanych dzieci raczej nie było wątpliwości, ze mam to samo. Ale klinika oferuje pakiet diagnozy dorosłych tylko z lekarzem wyspecjalizowanym w tym kierunku, początkowo wybrałam z listy innego i od razu oddzwonili i powiedzieli ze nie. Miałam szczęście, bo od razu „zaskoczyło” z tym lekarzem, bardzo mi pasuje sposób, w jaki tłumaczy itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.01.2023 o 15:52, minou napisał:

@alicja_z_krainy_czarów tak w skrócie: od dziecka miałam wrażenie, że coś ze mną nie tak. Byłam bardzo roztrzepana i zapominalska, np ciągle w szkolnej szatni zapominałam plecaka i musiałam się wracać. Byłam wściekła na siebie, rodzice tez, ale nic nie pomagało, ani postanowienia, ani kary, ani pomoc, przypominanie. Często po 30 sek. juz nie pamiętałam co obiecałam.
Czesto się wykłócałam z rodzicami o wszystko, nie akceptowałam autorytetow, nie umiałam iść na kompromis.

Do czasów nastoletnich miałam spore problemy z relacjami - dzieci mnie nie lubiły ale ja nie wiedziałam dlaczego. Później bycie ciut dziwnym zrobiło się popularnym i od czasów nastoletnich miałam nawet po kilka różnych grup znajomych, ;) ale dzieciństwo było hmmm ciężkie. No i wiecznie byłam zmęczona, wręcz wyczerpana, a jednocześnie się np nakręcałam czymś i zajmowałam się tym wiele godzin…

Na studiach kiedy miałam depresję psychiatra pierwszy raz zasugerowała, że cierpię na coś przewlekłego. Nie nazwała tego, ale powiedziała, ze widzi pewien wzór i podejrzewa, ze moja nerwica i depresja będą wracać ze względu na jakieś zaburzenia z neuroprzekaźnikami. Wtedy jeszcze niewiele wiedziano o ADHD, ale ja po prostu poczułam, ze ta lekarka ma racje, ze z moim mózgiem jest coś fizycznie nie tak. No ale nie było wtedy opcji tego rozgrzebywać. Na NFZ w życiu by mi nie pomogli, nie miałam kasy na niekończące się wizyty i wiedza była inna.

Potem - i to jest typowe dla dorosłych dostających diagnozy - urodzilam

dzieci, których zachowanie zaniepokoiło pedagogów. Diagnoza syna była łatwa, ale z córką długo nikt nie wiedział co sie dzieje, wiec czytałam i czytałam. W końcu wysłali ją na rozszerzoną diagnostykę i wyszło ADHD, cechy autystyczne, zaburzenia lękowe, możliwe zaburzenia osobowości (za wcześnie żeby potwierdzić). 
Wtedy juz wiedziałam co mi dolega i zgłosiłam sie do prywatnej kliniki na diagnozę ADHD dorosłych. Wykazało ADHD w stopniu znacznym. Nerwica i dwa epizody depresji to tylko konsekwencja. Byłam badana holenderską metodą DIVA, uważam, ze jest bardzo dobra. Diagnozę można postawić tylko pod warunkiem występowania objawów od dość wczesnego dzieciństwa. Jeśli pojawiają się później, to nie jest to ADHD.

Jestem pewna, ze mam diagnozę mieszaną, tak jak moje dzieci, czyli mam tez cechy autystyczne i coś z integracją sensoryczną. Ale nie mam cierpliwości potwierdzać tego badaniami, bo nic więcej już mi to nie da.

 

U mnie akurat nerwica najgorzej wpływa na jakość życia. ADHD i umiarkowana depresja razem czy osobno dla mnie są do wytrzymania. Ale epizody nerwicy strasznie mnie męczą, nie umiem się wtedy niczym cieszyć, nie umiem odpocząć czy się zrelaksować.

Tez mam ADHD wykryte tez w dorosłym życiu przez neurologa i paru innych specjalistów to się jakos leczy ? Bo nie dostałem żadnych lekarstw 

Pozdrawiam  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dustin z lekarstw używa się łagodnych stymulantów jeśli lekarz uzna, ze to będzie korzystne. Zdaje się, że tylko w przypadku adhd w stopniu umiarkowanym lub ciężkim.
Oprocz tego dobrze byłoby mieć wiedzę na temat radzenia sobie w codziennym życiu z organizacją, koncentracją, niepokojem ruchowym, spadkami energii. Są fajne poradniki, bo na jakąś systemową pomoc trudno liczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny i panowie - czy przy stresie pojawiają się u Was bóle brzucha? biegunki? stresuje się i właściwie nie wiem czym. Już sobie chciałam wkręcić raka jelita choć nie mam objawów , ale koleżanka zachorowała i już w głowie tylko jedno. Brzuch mnie jedynie boli ale mam wrażenie, że to od stresu non stop.

Leki przestałam brać jak mi się poprawiło i nie chciałabym póki co do nich wracać bo planuję ciążę w tym roku. Ale może chociaż macie jakieś alternatywy ziołowe już bez recepty na uspokojenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dryagan napisał:

@Eve19 o tak, całe życie cierpiałem z tego powodu. Stres równał się u mnie bólowi brzucha, biegunce, aż do wymiotów. Na pocieszenie powiem, że z wiekiem to złagodniało, teraz już bardzo rzadko się pojawia. Więc można z tego "wyrosnąć"


ja już się stresuje tym, że boli mnie brzuch, bo nie wiem czy boli mnie ze stresu czy powód jest inny. Choć przypuszczam że to moje nerwy. Ale to takie błędne koło .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Eve19 napisał:


ja już się stresuje tym, że boli mnie brzuch, bo nie wiem czy boli mnie ze stresu czy powód jest inny. Choć przypuszczam że to moje nerwy. Ale to takie błędne koło .

Od nerwicy niestety często tak jest. Ja też przy silnej nerwicy mam tak że boli mnie brzuch, żołądek, jest mi niedobrze a czasami nawet wymiotuje, albo jak mam gdzieś iść czy jechać to dostaje biegunki( tzn teraz już nie bo jak zaczęłam brać leki to jakoś mi to przeszło). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Eve19 napisał:

Dziewczyny i panowie - czy przy stresie pojawiają się u Was bóle brzucha? biegunki? stresuje się i właściwie nie wiem czym. Już sobie chciałam wkręcić raka jelita choć nie mam objawów , ale koleżanka zachorowała i już w głowie tylko jedno. Brzuch mnie jedynie boli ale mam wrażenie, że to od stresu non stop.

Nigdy nie można na podstawie takich objawów od razu stwierdzić, że to na 100% nerwy. Ja np. w pewnym momencie przy podobnych objawach jak wcześniej z nerwów trafiłem na stół operacyjny z wyrostkiem.  Można przecież wykluczyć choroby somatyczne dzięki badaniom (usg brzucha, względnie gastroskopia, czy kolonoskopia)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dryagan napisał:

Nigdy nie można na podstawie takich objawów od razu stwierdzić, że to na 100% nerwy. Ja np. w pewnym momencie przy podobnych objawach jak wcześniej z nerwów trafiłem na stół operacyjny z wyrostkiem.  Można przecież wykluczyć choroby somatyczne dzięki badaniom (usg brzucha, względnie gastroskopia, czy kolonoskopia)


jasne, masz racje, tyle ze ja czuje po sobie że to bardziej nerwy. Jak budzę się rano to czuje się rewelacyjnie a po chwili zaczynam się nakręcać i już czuje brzuch z tego niepokoju. Podobnie jest wieczorami, wtedy jakby czuje się bardziej wyluzowana i brzuch odpuszcza. Raczej należę do osób którym jak coś dolega to gonią do lekarza , ale będę obserwować. 
wyjelam swoje cbd, czas wrócić do niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Dryagan napisał:

@Eve19 no w sumie ja też generalnie wiedziałem, że to nerwy. Tylko ten jeden raz nie były to nerwy - z tym wyrostkiem. Ale potem doszły takie objawy, że wiadomo już było, że coś nie tak.

Wyrostek to już ból konkretny, a wiem bo ostatnio wiozłam siostrzenice do szpitala z wyrostkiem . Takich bóli to ja nie mam na szczęście. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.01.2023 o 15:43, Dustin napisał:
W dniu 14.01.2023 o 15:52, minou napisał:

@alicja_z_krainy_czarów

 Macie nieraz od nerwicy gule w gardle jakby wam coś stało w nim bo ja to nawet w dniu którym się nie stresuje pojawia mi się taka gula

 

Tak, mam to teraz cały czas. Obsesyjnie przełykam ślinę i czuję się, jakbym miała coś w środku, a jednocześnie bez problemu przełykam jedzenie i płyny. Czuję suchość w gardle. Myślę już o raku krtani albo gardła.

 

Niestety, mam obecnie gorszy czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemy z układem pokarmowym takie jak zgaga, bóle żołądka, biegunki czy zaparcia oraz tzw. „gula w gardle” są chyba najczęściej występującymi objawami fizycznymi nerwicy. Nawet u osób zdrowych, przy dużym stresie, takie reakcje są typowe.

Tylko, że hipochondria to ten specyficzny rodzaj nerwicy, kiedy fizyczne objawy stresu bierzemy za poważną chorobę i wpadamy w błędne koło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech pewnie macie rację, na razie mam inne rzeczy na głowie, ale jak to się skończy, to rozważam lekarza, ale też pamiętam, jak byłam u laryngologa z trzy lata temu z paniką, wtedy chodziło o to, że mam przerośnięte migdały (od zawsze, ale tego pięknego dnia stwierdziłam, że to nowotwór) i potraktował mnie co najmniej protekcjonalnie. Teraz tak samo - pójdę i powiem, że dziwnie przełykam ślinę, to nie wiem, czy mnie znowu nie wezmą za rozhisteryzowaną wariatkę, do tego oczywiście boję się diagnozy i koło się zamyka. Leki mi pomagają na ataki paniki, nie mam ich w ogóle, ale na myślenie mi nie pomagają; zastanawiam się też, czy ta suchość w gardle to nie od leków. Terapia też niestety nie, a chodzę na nią pół roku.

Ostatnio jeszcze trafiam na historie, że ktoś dostał raka z dnia na dzień (narządów rodnych) - piszę tutaj o działaczce Joannie Głuszek, bardzo poruszająca historia i bardzo jej współczuję. Zresztą znajoma mojej rodziny - ale starsza - też doświadczyła tego samego. Ostatnio ciągle trafiam na takie newsy. Do tego nadal palę - muszę rzucić - a z drugiej strony myślę sobie, że wszyscy chorują na raka, tyle palę, to już za późno. 

Bezsensowne, chore myślenie - już podejrzewam, że moje otoczenie ma mnie dosyć. 

 

Do osób chodzących na terapię - czy terapia Wam pomogła? Jeśli tak, to po jakim czasie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, od około 10 lat mam problemy z jelitami zaczęło się od porannych biegunek z dnia na dzień miałem nagłe parcia na stolec musiałem pilnie do toalety, później zaczęło się to zmieniać do tego stopnia że teraz obojętnie w której porze dnia czuję nagłe silne parcie i muszę szybko do toalety, w sytuacjach stresowych niemal natychmiast czuję potrzebę oddania stolca, stolce są różnej konsystencji począwszy od normalnych do płynnych albo luźnych, są fazy zaostrzeń gdzie objawy są bardziej nasilone, a jest czas gdzie przez parę tygodni w ogóle nie odczuwam żadnych objawów, stolec jest normalny konsystencji wszystko jest w porządku.

 

Od jakichś dwóch tygodni zaobserwowałem przewlekły ból za pępkiem promieniujący w dół brzucha i stolce z domieszką świeżej krwi, stolce są różnej konsystencji: normalne albo luźne, barwa jasno brązowa, wczoraj czułem się dobrze, zjadłem obiad, wszystko było w porządku do czasu wizyty w toalecie a tam ciemnozielony, czarny luźny stolec, natychmiast zrobiło mi się gorąco, zacząłem się trzęść z nerwów, mam skurcze żołądka, burczy i przelewa mi w brzuchu i mam mdłości. Straciłem 3kg na wadze, jestem strasznie zestresowany.
 

Muszę dodać że panicznie boję się lekarzy, w obawie przed wykryciem ciężkiej choroby nie chodzę do lekarza, nie jestem w stanie po prostu do niego pójść. Wystepują również inne objawy ból głowy, ból pleców, kręgosłupa lędźwiowego, drętwienie nogi, tiki nerwowe, mimowolne skurcze mięśni, bardzo szybko się denerwuję, przez pewien czas był taki okres że po jedzeniu miałem napady gorąca i wysoki puls ale to już minęło. Strasznie się wszystkim przejmuję, o wszystko się martwię, boję. Proszę mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@tedi11996 objawy, które opisałeś, wskazują, że jest problem w jelitach. Koniecznie musisz zrobić badania i to jak najszybciej. Taka sytuacja nie jest efektem nerwicy. Ból brzucha owszem, ale już krew w kale, utrata wagi, nieregularne stolce i inne objawy - raczej nie. Trzeba przełamać swoją niechęć do lekarzy niestety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tedi11996 napisał:

Witam, od około 10 lat mam problemy z jelitami zaczęło się od porannych biegunek z dnia na dzień miałem nagłe parcia na stolec musiałem pilnie do toalety, później zaczęło się to zmieniać do tego stopnia że teraz obojętnie w której porze dnia czuję nagłe silne parcie i muszę szybko do toalety, w sytuacjach stresowych niemal natychmiast czuję potrzebę oddania stolca, stolce są różnej konsystencji począwszy od normalnych do płynnych albo luźnych, są fazy zaostrzeń gdzie objawy są bardziej nasilone, a jest czas gdzie przez parę tygodni w ogóle nie odczuwam żadnych objawów, stolec jest normalny konsystencji wszystko jest w porządku.

 

Od jakichś dwóch tygodni zaobserwowałem przewlekły ból za pępkiem promieniujący w dół brzucha i stolce z domieszką świeżej krwi, stolce są różnej konsystencji: normalne albo luźne, barwa jasno brązowa, wczoraj czułem się dobrze, zjadłem obiad, wszystko było w porządku do czasu wizyty w toalecie a tam ciemnozielony, czarny luźny stolec, natychmiast zrobiło mi się gorąco, zacząłem się trzęść z nerwów, mam skurcze żołądka, burczy i przelewa mi w brzuchu i mam mdłości. Straciłem 3kg na wadze, jestem strasznie zestresowany.
 

Muszę dodać że panicznie boję się lekarzy, w obawie przed wykryciem ciężkiej choroby nie chodzę do lekarza, nie jestem w stanie po prostu do niego pójść. Wystepują również inne objawy ból głowy, ból pleców, kręgosłupa lędźwiowego, drętwienie nogi, tiki nerwowe, mimowolne skurcze mięśni, bardzo szybko się denerwuję, przez pewien czas był taki okres że po jedzeniu miałem napady gorąca i wysoki puls ale to już minęło. Strasznie się wszystkim przejmuję, o wszystko się martwię, boję. Proszę mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?


ja jestem hipochondrykiem ale z tych gdzie jeśli coś mi dolega to ide od razu do lekarza i nie chce czekać. Może masz po prostu hemoroidy, ale nie nam tu wróżyć z fusów. Mysle ze nawet jeśli coś wyjdzie to chyba warto mieć możliwość szybkiego podjęcia leczenia, prawda? 

 

Mi moje stresowe bóle brzucha aktualnie przeszły, ale przede mną zabieg usunięcia drutów po złamaniu ręki za 10 dni i mam lekki stres bo nie dam sobie zrobić nic w narkozie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Eve19miałem usuwane zespolenie w nodze w znieczuleniu miejscowym, nawet nikt nie proponował narkozy (chociaż ja się akurat tego nie boję - też już miałem przy wyrostku), ale wiadomo, że to zależy, gdzie i jakie jest zespolenie. Tu niestety decyduje anestezjolog

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Dryagan napisał:

@Eve19miałem usuwane zespolenie w nodze w znieczuleniu miejscowym, nawet nikt nie proponował narkozy (chociaż ja się akurat tego nie boję - też już miałem przy wyrostku), ale wiadomo, że to zależy, gdzie i jakie jest zespolenie. Tu niestety decyduje anestezjolog


czyli normalnie dostałeś zastrzyk w nogę ? A nie w kręgosłup ? Jeśli chodzi o nogi sporadycznie robią pod narkoza , zazwyczaj znieczulenie w kręgosłup właśnie - moja sąsiadka miała tak operacje nogi 4 godziny . Nie wiem co robiła bo można się wynudzić w tym czasie 😂. Ja miałam operacje łokcia pod narkoza (złamanie z przemieszczeniem) , ale wyjąc sobie już nie dam pod narkoza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, maribellcherry napisał:

Ja chce sie zdecydowac na pewien zabieg. Podejrzewam, ze beda mnie chcieli operowac pod narkoza. Ja tez sie strasznie boje narkozy. Ja musze wszystko widziec=miec pod kontrola. Nie wiem jak oni to zrobia, moze w kregoslup... Ale tyle sie slyszy, ze wystarczy, ze lekarz 1mm wkluje sie w nie w te strone to mozna miec problemy. Nie wiem czy jest jeszcze inna mozliwosc u mnie, czy jakis inny rodzaj znieczulenia jest mozliwy, bo to dosyc inwazyjny zabieg.


wiesz co to kwestia jaki zabieg i jaka cześć ciała. Ja lekarza męczyłam ze nie chce już narkozy. Miałam ja podczas operacji zespolenia łokcia , było ok ale nie chce drugi raz. Dr  Śmiał się i coś marudził ze to anestezjolog decyduje ale wiedziałam , ze mojemu tacie tez wyciągał zespolenie z nadgarstka w miejscowym znieczuleniu. Powiedziałam , ze albo mi tak zrobią albo ide do innego szpitala (znalazłam prywatnie i ze strachu jestem skłonna zapłacić) . Zgodził się od razu. Zobaczymy co będzie w szpitalu, bo jeśli zobaczę w papierach coś o narkozie to nie podpisze zgody i wyjdę 😁

Edytowane przez Eve19

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×