Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Alexandra, dzieki za link! super!

 

No wlasnie, ja mam takie uczucie w rękach i nogach - jakby byly z waty. Albo jakbym byla po ciezkich cwiczeniach (tak na drugi dzien), chociaz bez takiego typowego bólu. I to ZAWSZE wyglada tak samo, to oslabienie jest identyczne. Tyle, ze w wakacje mialam praktycznie ciagle, a w ostatnich miesiacach zdarzalo sie tylko kilka razy.

Boje sie, ze to znowu anemia, i ze zelazo brane miesiacami, nei wchlanialo sie :(

Serio, ja wiele objawow juz umiem sobie wytlumaczyc - ze psychika i tyle. I nie zwracam uwagi. Ale to oslabienie utrudnia mi normalne funkcjonowanie :(

 

A co do tego ucisku w glowie, to byl czas - kiedy mialam tak non stop!!! Tez bez bolu, tylko taki scisk dziwny. Pamietam, ze robilam sobie rozne oklady, inhalacje itp. W sumie chyba nic nie pomagalo. Przechodzilo i przychodzilo samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osłabienie to klasyk w depresji, obok senności, apatii, bólu mięśni, głowy, żołądka.

 

Ja od wczoraj rozpadłem się na pół, rodzinne problemy, o których pisałem wcześniej jeszcze się bardziej skomplikowaly. Znów nie radzę sobie z myśleniem o przyszłości, przeszłości, wykonywaniem bardziej skomplikowanych zadań. Duszności znów bardziej odczuwalne, a bóle na całej szerokości klaty. Łeb napieprza, biegunka znów się wprowadziła, nerwowe napięcie telepie, oko skacze, skupienie mam jak 5-latek na cukrze :/ kurfa, cofnalem się o miesiąc w mozolnym postepie. Może mam jakieś uszkodzenie mózgu, bo ile razy można się sypać z powodu kłopotów, które inni przejdą lub przepłaczą, i idą dalej, a nie padają za każdym ciosem? Fuck. Już nie brałem benzo, a tu nagle powrót do sprawdzonego otumaniacza, który działa ledwo, ledwo. Chyba jestem uszkodzony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, wszyscy jesteśmy uszkodzeni. Ale mimo to wciąż żyjemy.

Ja w poniedziałek byłem na TK głowy - czekam na wynik

Dziś miałem biopsję guzka na tarczycy - czekam na wynik i boli mnie szyja teraz

W piątek lekarz rodzinny - idę z wynikami z krwi, na wątrobę. Alat przekroczony lekko o trzy jednostki.

Jutro - pierwsza terapia grupowa - boję się

 

Niby czuję się ok i leki bardzo mi pomogły, ale wciąż mam ciągoty do diagnozowania się i robienia mnóstwa badań. Wciąż też piszczy mi w uszach. Raz mocniej, a raz słabiej, ale jednak zawsze. Zobaczymy jaki będzie wynik tomografii. Trzymajcie się towarzysze w niedoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler nasza choroba polega na tym, ze nie tolerujemy stresu. Wiec nic dziwnego w tym, ze ciezko nam przejsc przez klopoty. Masz komu sie wygadac?

 

Teksas akurat piszczeniem w uszach bym sie nie przejmowala. Wystarczy niedoleczony, przewlekly katarek i takie uszkodzenie sluchu moze byc dozywotnie. Ja praktycznie ciagle slysze cos, jakies piski, dzwonienie, taki urok przewleklego zapalaenia zatok.

 

W ogole mam postanowienie - nie szukam zadnych info o chorobach. Nie spotykam sie wiecej z doktorem google. Nie czytam artykulow na portalach medycznych. Nie przegladam poradnikow. Jak cos mnie niepokoi, to umawiam wizyte u lekarza i po prostu wiecej o tym nie mysle, na zasadzie, ze wszystko sie okaze na wizycie, a do tego czasu nie ma co gdybac.

Polecam kazdemu. Nie jest latwo, bo hipochondryk jest jak cpun z tym wyszukiwaniem sobie chorob. Poza tym nie oszukujmy sie - tak jak w wielu opisach hipochondria to choroba zastepcza, zwykle wynikajaca z tego, ze nie mamy ochoty lub mozliwosci zmierzyc sie z prawdziwymi problemami, wiec zamiast tego robimy sie poszkodowani i chorzy ;) oczywiscie zwykle dzieje sie to nieswiadomie, ale to troche tak jak w szkole - lepiej udawac bol brzucha niz isc na klasowke, do ktorej sie nie przygotowalo.

Postawienie sobie samemu szlabanu na wyszukiwanie info o chorobach, to odciecie pozywki dla hipochondrii. Z mojego doswiadczenia wynika, ze wtedy choroba moze znalezc inne ujscie. Pojawia sie leki dotyczace czegos innego, bo przeciez sama nerwica nie zniknie. Ale ja tam wole sprawdzac co wieczor okna, drzwi, kontakty, bac sie wlamania, czy czego tam nie przerabialam, niz bac sie o swoje zdrowie, to zdecydowanie jest mega wkurzajace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postawienie sobie samemu szlabanu na wyszukiwanie info o chorobach, to odciecie pozywki dla hipochondrii. Z mojego doswiadczenia wynika, ze wtedy choroba moze znalezc inne ujscie. Pojawia sie leki dotyczace czegos innego, bo przeciez sama nerwica nie zniknie. Ale ja tam wole sprawdzac co wieczor okna, drzwi, kontakty, bac sie wlamania, czy czego tam nie przerabialam, niz bac sie o swoje zdrowie, to zdecydowanie jest mega wkurzajace.

Nie na kazdego to działa, ja juz nie szukam o chorobach bo juz znalazlem wszystko. Biore psychotropy a objawy jak były tak są dalej:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nogi z waty to ja czesto mam doslownie takie uczucie jakbym opadla z sil. W rekeach tez czasem czuje cos takiego ale juz noe zrwacam ma to uwagi.

 

Ja za to podczas zakupow odkrylam dziwnego guzka pod jezykiem jakby na sliniance. (Wyczuwalny jezykiem) I nie wiem czy on tam byl zawsze czy pojawil sie teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postawienie sobie samemu szlabanu na wyszukiwanie info o chorobach, to odciecie pozywki dla hipochondrii. Z mojego doswiadczenia wynika, ze wtedy choroba moze znalezc inne ujscie. Pojawia sie leki dotyczace czegos innego, bo przeciez sama nerwica nie zniknie. Ale ja tam wole sprawdzac co wieczor okna, drzwi, kontakty, bac sie wlamania, czy czego tam nie przerabialam, niz bac sie o swoje zdrowie, to zdecydowanie jest mega wkurzajace.

Nie na kazdego to działa, ja juz nie szukam o chorobach bo juz znalazlem wszystko. Biore psychotropy a objawy jak były tak są dalej:P

 

 

Nie doluj mnie :silence: ja jestem w sumie na granicy tej hipochondrii teraz. Widze, ze troche za bardzo sie w siebie wsluchuje, ze troche za bardzo sie martwie, ze kazde "cos" wylapuje. Wiem, ze jakbym zaczela konsultowac te rzeczy z dr google, to pewnie bym poplynela. Ale masz racje, ze kjak ktos ma "stare objawy" to diagnozy ma juz w malym palcu. Warto jednak nie wyszukiwac jak pojawia sie cos nowego.

 

Ja w kazdym razie dzis spokojnie rozczulalam sie nad soba czytajac forum, kiedy to zadzwonil jeden z pracownikow - rozjechal sarenke. Auto do odholowania, polowa grafikow do pozmieniania, teraz bedzie babranie sie z ubezpieczeniem, spedzilam jakies 4 godziny na telefonie i.... nic a nic mi w tym czasie nie bylo. Gadalam prawie bez przerwy przez caly ten czas i nic mi w gardle nie przeszkadzalo no i zadnej chrypki :blabla: przykro tak zdac sobie sprawe, ze stuknieta histeryczka ze mnie :why: odczywiscie odkad skonczylam zalatwiac, to zaraz mnie cos tam drapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minou takie życie nerwicowca, u mnie raz lepiej raz gorzej, nie czytam już bo miałem już każda chorobę więc wiem jakie ma objawy. A większość badań mam świeżych więc nienkombinuje. Czekam na wizytę u psychiatry za tydzień mam nadzieję że mnie pokieruje na dobre drogi i wybaczy że rok temu pomyślałem że sam sobie poradzę z nerwica i leków nie wziąłem. Było hu**owo ale stabilnie dopóki nie stwierdziłem że się zbadam do końca i odpuszczam.

 

Byłem dzisiaj w kosciele, miałem mszę za tatę i dziadka. Usłyszałem kazanie księdza. W skrócie polegało na tym że ludzie mają depresję bo nie wiedzą w Boga tylko w lekarstwa z apteki. Ciekawe ilu jest wiezacych i modlocych się i chorych. Myślę że całkiem sporo. Nie mam siły do tej instytucji zwanej kosciolem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kochani! Nie bylo mnie chyba z miesiac, duzo sie dzialo, nie mialam nawet glowy pisac, jestem po przeprowadzce, wynajelismy piekny domek i jakos wkoncu mamy troche wolnego czasu, corka idzie do nowej szkoly od stycznia a poki co sama droga do jej szkoly zajmuje mi 3 godz w obie strony takze nie mam za bardzo czasu w dzien...

Do osob ktore cierpia na zawroty glowy- ostatnio tlumaczylam u laryngologa osobie z takim problemem i lekarz dal tej osobie cwiczenia na blednik , mowil ze czasem jakies drobinki wapnia zamiast sie wydalac to prusza jak snieg w uchu powodujac draznienie blednika a z tego o slyszalam od tej kobiety to cwiczenia te bardzo pomagaja,

Wiem, ze my tu mamy zawroty na tle nerwowym, ale zawsze warto sprobowac ;)

 

Zastanawiam sie jak u Was? Jakie zmiany? Jak sie czujecie? Bo rozpisaliscie chyba 300 stron i nie ogarne tego wszystkiego, buziaki :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już dawno porzuciłem wujka googla, ale sporo mnie ten stary histeryk zdążył nauczyć :) jak miałem poprzednie załamanie nerwowe przez "diagnostykę" internetową obiecałam sobie , że już nigdy nie będę "pomagał" sobie szukaniem chorób. Niestety nie wytrwalem w postanowieniu, czego bardzo, bardzo, bardzo żałuję. Jeśli ktoś nowy to czyta to ostrzegam całkiem szczerze - początek nerwicy i czytanie dolegliwości w Internecie to początek bagna. My straceńcy już to wiemy.

 

Dziś w repertuarze dziwne ni to mdłości, ni to zgaga, ni to ucisk, takie coś co łączy najwspanialsze i najmilsze cechy wszystkiego powyższego. Słabość się też do tego włączyła. Tak się zaczyna deprecha? Przeca ja już dawno w trakcie. Może zwieksze dawke Serty. Poranki znów są bardzo kiepskie, ale teraz późne wieczory też coraz słabsze , a był to najlepszy czas mojego dziennego rytmu beznadziei.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wam

widzę, że forum mocno zwolniło, to chyba dobry znak

Nerwa co u mnie...

Więc na pozytywnie: przestałam szukać w google, jednak bardzo duzo pamiętam i to nie daje mi spokoju, niestety mieszkam z wrogiem pod jednym dachem (w sensie z google) i wiem, że każdego dnia mogę upaść.

Cos takiego jak alkoholik, sam się trzyma na uwięzi ale flaszka w barku tak bardzo kusi.

Czasami mnie bierze żeby tak sobie malutko poczytać - niby pocieszyć się i rzekomo powykluczać to i owo.

Po drugie objawy somatyczne są ale nie ciągle, a było tak miesiacami. Np. rano jest nieźle ale za wieczorem zjazd. Nie piszę że jest super, czy nawet dobrze. Jest znośnie.

 

Ta JA, która była przed dwunastu laty czyli normalna - to chyba nieosiągalne. Nie wiem czy taka jeszcze kiedyś będę, 100% bez objawów, z normalnym, jak u zwykłych ludzi, lękiem. Chyba, że zostanę uzdrowiona. Bo ja nie mam siły na wieloletnią terapię.

 

Nadal miewam suchawo w buzi, czasem w oczach, piecze język...niestety prawie codziennie ale nie z takim natęzenim jak wcześniej.

Do tego miewam słabości, bóle jakby stawów, stóp, rąk, spiecie karku, szyi, napady płaczu, poczucie że w najblizszej przyszłosci wydarzy sie cos tragicznego, bezsenność, uderzenia gorąca ale i dziwne stany euforycznego pobudzenia, że nie wiem co zrobić, mam chęc "chodzic po ścianach" i po takim stanie padam z wyczerpania.

 

To wszystko jest ale mniej, znośniej, Mirtę biorę miesiac i tydzień - piszą że 100% działania tych leków to nawet 2 mce. No zobaczymy.

 

p.s we wtorek zaliczyłam taki napad agorafobii w galerii, jak przed laty...mąz musiał mnie wyprowadzić, w domu dopiero długi płacz to rozładował. No i łyżka waleriany. Nie mogłam nabrac tchu, mroczki, słabośc kłucie w sercu, płytki oddech, znacie to pewnie.

Bardzo się zdołowałam, że jak zwykle święta, zakupy, miła atmosfera a ja nie mogę wyjśc do ludzi... Ale pocieszam sie że ten przedswiąteczny obłęd jest mi nie potrzebny i jest to sztuczne, hałasliwe, zbędne.

 

To chyba tyle. Pozdrawiam każdego z osobna.

 

Mili, rzeczywiscie nie było Cię kupe czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też bardzo dawno nie było. Oprócz Nefretis i Mili nikogo nie kojarzę. Niestety nie udało mi się wyzdrowieć a wręcz przeciwnie od miesiąca jest fatalnie. Rok temu z wielką nadzieją zwróciłam się w stronę homeopatii i choć bardzo w to leczenie wierzyłam niestety nie pomogło jedynie znacznie wyczyściło mi kieszeń ... Dodatkowo załapałam się na skutki uboczne, które przysporzyły mi masę bólu i wygenerowały jeszcze większe lęki o zdrowie, z których to rzekomo miały mnie te specyfiki wyleczyć.

Na wiosnę z kolei uwierzyłam w TO, że nerwica i depresja karmi się moim blisko 10- letnim siedzeniem w domu i brakiem aktywności zawodowej. Zacisnęłam zęby i przełamując lęki związane z opuszczaniem domu, przemieszczaniem się komunikacją i kontaktami z obcymi ludźmi zrobiłam kurs uprawniający do pracy z dziećmi. Przeszłam przez praktyki w żłobku i nawet natychmiast dostałam prace. O dziwo w tym czasie nie myślałam o chorobach i specjalnie oprócz pęcherza i jakichś chwilowych ataków mini paniki w autobusie mi nic dokuczało. Ale. Praca okazała się bardzo, bardzo ciężka fizycznie i obciążająca psychicznie. Wracałam i usypiałam na siedząco zaniedbując dom i rodzinę. Po miesiącu poddałam się i zrezygnowałam.

I się zaczęło ! Totalnie się załamałam, że jestem do niczego, że nie dałam rady, że wszystkich zawiodłam. Przestałam wychodzić z domu, nie chciało mi się rano wstawać z łóżka, ciągle płakałam. Po kolejnym miesiącu zaczęły się lęki i masa dolegliwości. Moja aktywność koncentruje się na planowaniu wizyt lekarskich i badań. Wciąż dołączają kolejne bóle. W przeciągu 2 miesięcy zaliczyłam już kilka nowotworów ... Czuję się fatalnie. Najgorszy jest wolnoplynący lęk i poczucie, że na pewno jestem chora na coś poważnego. Nie potrafie tego przerwać. Mam chyba depresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pralinka1 a skad pomysl, by akurat z dziecmi pracowac? Sama inicjatywa by sie doksztalcic i isc do pracy byla swietna, tak uwazam, ale zlobek?

Ja zrobilam 3 semestry kolegium nauczycielskiego, w miedzyczasie zdiagnozowano u mnie nerwice i psychiatra powiedziala, ze nie da mi zwolnienia z zajec, bo jedno zwolnienie od psychiatry moze oznaczac, ze wyrzuca mnie z kolegium i ze nie bede mogla pracowac z dziecmi. Osoby niestabilne psychicznie absolutnie nie powinny z dziecmi pracowac, nikt tego nie sprawdzla na kursie, nie pytal pracodawca?

 

krzosl nigdy o tym nie slyszalam. Ja czytalam wiele razy, ze np hipochondria nie przeradza sie w powazniejsze choroby psychiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

minou - wiele lat spędziłam ze swoimi dziećmi w domu i teraz szukając pomysłu na siebie wpadłam na pomysł, że właściwie to wychodzi mi najlepiej.

Ale okazało się, że przebywanie z dwójką swoich a opieka nad 15 -tką 2 latków to zupełnie inna bajka ... Chodząc na kurs zupenie inaczej sobie tę pracę wyobrażałam. Rzeczywistość mnie pokonała. Karmienie, usypianie, przebieranie i nauka korzystania z toalety a wszystko w nieustającym płaczu ( pracowałam we wrześniu w nowo powstałej grupie 2- latków ). Połowa dzieci była na życzenie rodziców bez pieluch, skutkiem czego codziennością było kilkunastokrotne przebieranie zasikanych i dosłownie ,, obsranych po pachy ,, Do tego pranie dywanów i leżaków z kału i wymiocin. Dodatkowo w przedszkolu nie było zatrudnionej osoby do sprzątania więc do moich obowiązków należało też sprzątanie naszej sali i łazienki oraz szatni wszystkich grup, korytarza , szatni i łazienki personelu. I to wszystko w czasie opieki nad dziećmi. Wynagrodzenie całe 1700 zł i odpowiedzialność za życie i zdrowie dzieci. Byłam wyczerpana fizycznie i dlatego zaczęła mi siadać psychika. Czułam się wykorzystywana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo chciałam wyjść z domu i pracować ale po tak długiej przerwie i z bardzo ogólnym wykształceniem nie jest łatwo. Wydawało mi się, że to dobry pomysł ale życie to zweryfikowało. Straciłam cel i nie wiem co dalej.

Teraz muszę walczyć z deprechą i znaleźć nowy sposób na życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pralinka1 mnie po prostu troche dziwi, ze nikt Cie nie uswiadomil jaka to harowka taka praca. To zupelnie co innego niz wlasne dzieci. Ciagly halas, dzwiganie, noszenie, ciagle zarazanie sie czyms, a to katar a to sraczka, ogromna odpowiedzialnosc, nierzadko rodzice furiaci, ktorzy sie awanturuja, bo Kubus pobrudzil bluzke... Ja uwielbiam dzieci, kocham, ale w zlobku/przedszkolu/szkole nie moglabym pracowac. Nie obwiniaj sie, ze nie dalas rady, to nie jest latwy chleb, a szczegolnie jak ma sie juz na podstawie wlasnych dzieci podniesiona poprzeczne dotyczaca opieki i na kazdy placz czy prosbe chcialoby sie zareagowac.

Troche szkoda, ze Twoja inicjatywa nie wypalila i sie zmarnowala, no naprawde szkoda. Masz nauke, ze podeszlas zbyt idealistycznie, nie sprawdzilas realiow, ale tez dziwne, ze np na kursie Wam nie tlumaczyli, ze to naprawde ciezka praca. Ale nie traktuj tego jako koniec swiata, ale doswiadczenie wlasnie. Sprobowalas raz i juz wiesz, ze umiesz dac rade - skonczyc kurs, zdobyc prace, to naprawde super! Musisz tylko powaznie zastanowic sie, w co celowac nastepnym razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałam, że kilkoro z Was wspominało o dolegliwościach refluksowych. Od jakiegoś 1,5 miesiąca dopadło mnie pieczenie w przełyku, ból podczas połykania . Dosłownie czuję jak jedzenie przechodzi mi przez przełyk i gdzie leży w żołądku. Mam potrzebę odbijania po którym odczuwam chwilową ulgę. Przypuszczam, że to refluks bo już kiedyś miałam podobne dolegliwości. 10 i 4 lata temu, robiłam wtedy nawet gastroskopie, która wykazała przepuchline rozworu przełykowego a 4 lata temu dodatkowo nadżerkę w żołądku. Brałam wtedy przez miesiąc Nolpazę i przeszło. Przez ostatnie lata objawy mi nie dokuczały tak bardzo poza podrażnieniem gardła, które od jakiegoś roku dawało mi się we znaki. Laryngolog, u którego byłam w sierpniu zasugerował refluks, który tak właśnie może się objawiać. No i 1,5 miesiąca temu po antybiotyku, który brałam na zapalenie pęcherza zaatakowały mnie te wszystkie pieczenia i ból przełyku, gula i dławienie w gardle. Ciągle odzywa się też gardło po lewej stronie i trochę od tego też ucho. Byłam u rodzinnego i dostałam Nolpaze 20 mg. Przebadałam się też: morfologia, cukier, enzymy wątrobowe, lipinogram, żelazo, ferrytyna, magnez, potaz, sód, hormony tarczycy. Oprócz anemii wszystko ok. Dostałam magnez, potas, żelazo. Staram się brać regularnie.

Samopoczucie niestety coraz gorsze. Ciągle czuję wolnopłynący , stały lęk. Jestem przygnębiona i zniechęcona. Jakakolwiek aktywność przychodzi z wielkim trudem. Każda dolegliwość zamienia się w myśli o raku ... Najpierw pęcherz, potem ten przełyk, żołądek, gardło, ucho itd.

Mimo, że od przeszło 2 tyg. biorę Nolpazę od wczoraj znów mnie boli i piecze przełyk. Znów zaczynam panikować, przecież biorę lek - dlaczego znowu boli ? Do tego podrażnione gardłoi ucho, swędzenie szczęki zwłaszcza po tej stronie co gardło i ucho. Mrowienia twarzy, skacząca powieka, ból lewej łopatki, brak apetytu, bezsenność i chęć na słodycze. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Mimo, że siedzę w domu czuję się przeraźliwie zmęczona.

A jak u was z tym pieczeniem przełyku ? Komuś coś pomogło. Boje się iść do lekarza, nie chcę kolejnej gastroskopii a z drugiej strony zadręczam się, że może coś się tam bardzo złego dzieje ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe rak gardla to dolegliwosc u mnie na tapecie :papa: moje migdalki wygladaja koszmarnie po wielu anginach, a od jakiegos miesiaca mam wrazenie, ze mam "cos" w gardle po prawej stronie. Wprawdzie mialam juz tak 10 lat temu i samo przeszlo i na raka do tej pory nie umarlam, ale i tak wyobraznia dziala. Do tego boli mnie ucho, ale nie po tej stronie, a po przeciwnej. Mam katar splywajacy do gardla. Ale z drugiej strony zauwazylam, ze jak nawilze sobie gardlo jakims ziolowym cukierkiem, albo czyms z propolisem, to mi przechodzi. Przechodzi tez jak zjem. Wiec zaczyna mi sie wydawac, ze to jakis refluks wlasnie podraznia mi gardlo. Albo moze leki, ktore biore maja za skutek uboczny przesuszanie sluzowki. Nie mam pojecia. Do laryngologa ide w styczniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałam, że kilkoro z Was wspominało o dolegliwościach refluksowych. Od jakiegoś 1,5 miesiąca dopadło mnie pieczenie w przełyku, ból podczas połykania . Dosłownie czuję jak jedzenie przechodzi mi przez przełyk i gdzie leży w żołądku. Mam potrzebę odbijania po którym odczuwam chwilową ulgę. Przypuszczam, że to refluks bo już kiedyś miałam podobne dolegliwości. 10 i 4 lata temu, robiłam wtedy nawet gastroskopie, która wykazała przepuchline rozworu przełykowego a 4 lata temu dodatkowo nadżerkę w żołądku.

Przepraszam ze pytam i Cie niepokoje, ale co dalej z ta nadzerka, chyba powinnas ja wyleczyc i potem zrobic kontrolna gastroskopie? Czy tylko z wrzodami tak sie robi?

 

Mnie tez nastraszyl laryngolog widzac moje gardlo (które dodatkowo oprocz refluksu bylo wysuszone przez Anafranil). Kazal zrobic gastroskopie (ostatnia 1,5 roku temu). Powiem Ci ze mnie od jakiegos miesiaca co jakis czas pali i piecze przelyk(czasem caly dzien). Biore od około 2 miesiecy leki na refluks. Teraz dexilant 60mg, który podobno jest zajebisty ale mi raczej nie pomaga (Gastrolog zasugerowal ze to moze byc refluks alkaliczny na którego leki nie pomogą). Jak masz przepukline rozworu to refluks idzie w parze tak jak u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pralinka- ja skonczylam pedagogike i patrzac na jedynie wlasne dzieci- nigdy nie chce pracowac w szkole przedszkolu itp... Nigdy ...

Kiedys jak powiedzialam mojej bylej nauczycielce z lo ze studiuje pedagogike to odpowiedziala: fatalny zawod, czemu to zrobilas? Hehe

To ciezka praca naprawde i bardzo stresujaca , glowa do gory napewno znajdziesz cos przyjemnoejszego,

 

Nefretis bedzie lepiej, powoli i zobaczysz :)

Napady moga sie zdarzac, mi tez sie zdarzaja to nie tak ze bedzie calkiem super i zawsze ekstra,

Mnie dzis caly dzien boli z tylu z boku tu gdzie nerka i nie wiem czy mnie przewiali czy to od nerki czy moze jakis nerwobol czy miesien bo ostatnio zasuwam jak robot.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler nasza choroba polega na tym, ze nie tolerujemy stresu. Wiec nic dziwnego w tym, ze ciezko nam przejsc przez klopoty. Masz komu sie wygadac?

 

minou mam się komu wygadać, ale tego nie robię. Gdy obciazam swoich bliskich problemami i widzę jak oni martwią się o mnie, to czuje się jeszcze gorzej. Tylko raz rozmowa o moim problemie przyniosła mi ulgę, tylko jeden raz. Za każdym innym razem był jeszcze większy dół, większa gonitwa myśli, i to dolujace poczucie niszczenia życia sobie i innym. Dlatego gadam z Wami i to mi pomaga, bo wiem, ze mnie rozumiecie, że macie podobne problemy i nie przenosimy na siebie obciążeń - A wręcz przeciwnie.

 

Co do piszczenia w uszach to oprócz bardzo cichutkiego piski o którym pisałem wcześniej czasem zdarza mi się pism po uderzeniu krwi do głowy. Znacie w ogóle to uczucie? Głowa robi się gorąca, jakby napłynęła do niej gorąca woda, a wówczas słyszę pisk, który w ciągu ok 30sek wycisza się do zera. Więc może to być też coś krążeniowego.

 

Dziś do bólu głowy mogę dopisać mdłości i bóle brzucha . na szczęście nadal są mniejsze niż przed leczeniem. Ah, i dopada mnie dziwna senność w środku dnia. Piguły czy nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawialam wczoraj z moim psychiatra, troche przy okazji wiec krotko. Mowilam mu o tym ze hipochondria hipochondria ale ja faktycznie mam objawy (klucie w dloniach itd). Powiedzial ze mozg potrafi generowac wszystkie objawy wychodzac na przeciw moim oczekiwaniom. Tzn. duzo mysle o jakiejs chorobie, wiec podswiadomosc produkuje objaw. jest to logiczne. Co myslicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler ja tez nie lubię rozmawiać w realu o swoich urojeniach, bo albo czuje sie jak kretynka, albo martwię sie ze inni sie martwią. Ale mam jedna bliska przyjaciółkę, osobę stojąca obiema nogami na ziemi i jej lubię sie wygadać. Ona nie bedzie sie o mnie zamartwiać tak jak np mama czy maz, wysłucha mnie, na koniec zapyta "co ty w ogole pier****" i od razu mi lepiej :brawo: czasem fajnie pogadać z kimś, kto nas rozumie, jak tutaj, a czasem lepiej pogadać z kimś, kto wlasnie nie rozumie - zeby przywrócił nam odpowiednia perspektywę. Przecież w głębi duszy wszyscy tu wiemy ze nasze jazdy to stek bzdur. Tylko takich realnych bzdur niestety.

 

amandia oczywiscie, ze tak jest. Czytałam np o udokumentowanym przypadku, gdzie facet został zamknięty w chłodni przez przypadek. Zmarł oczywiscie, z wychłodzenia. Tylko ze.... chłodnia była wylaczona, było w niej jakieś 9-10 st a on był ciepło ubrany. Nie powinien był umrzec z zimna, ale umarł, bo uwierzył ze ta chłodnia działa. Czytałam tez o przypadkach, gdzie ludzie byli przekonani, ze gryzie ich jakieś zwierze, potwór, którego nikt nie widzi. Za to lekarze widzieli, ze na ciele pojawiają sie rany. Przypadek początkowo przedstawiano jako "paranormalny" ale okazał sie byc przypadkiem psychiatrycznym. Osoba ta miała tak mocne urojenia, ze umysł dostosowywał do nich ciało i na rękach otwierały sie rany. Po leczeniu na oddziale zamkniętym wszystko to sie skończyło. W druga stronę sa niewyjaśnione przypadki samouleczenia udokumentowane badaniami. Umysł moze czasem niesamowite rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafalXX oczywiście, że nadżerka została natychmiast wyleczona. Już dzień po gastroskopii byłam u lekarza i przez miesiąc przyjmowałam Nolpaze, po której dolegliwości ustąpiły. Tylko, ze to było 3 lata temu.

Od tamtej pory było ok. Nie odczuwałam podobnych bóli. Jeśli już coś delikatnie, sporadycznie dokuczało to piłam kilka dni siemię lniane i ustępowało. Ale od jakiegoś roku zaczęłam mieć problemy z gardłem gł. po lewej stronie. Ciągła suchość, poranne chrypki i pieczenia. Nie wiązałam tego z refluksem, ale gdy po raz kolejny lekarz rodzinny mówił, że infekcji brak i sugerował refluks zastanowiłam się nad tym. W końcu poszłam w sierpniu tego roku do laryngologa i usłyszałam to samo. Zdziwiłam się, że można przez przeszło 2 lata nie mieć innych objawów refluksu oprócz problemów a gardłem. Poszłam ze strachu bo mój tata ma wyciętą całą krtań przez nowotwór i niepokoiły mnie te chrypki ... Laryngolog mnie wyśmiała, powiedziała, że na raka krtani trzeba sobie zapracować a moja krtań wygląda idealnie. Natomiast narzekała na stan śluzówki w gardle i wysuszenie. Mówiła o konieczności leczenia refluksu. Zlekceważyłam jej słowa i niestety po 2 miesiącach od tej wizyty zaczęło się. Nie wiem dlaczego tak mnie zaatakowało skoro jakies 3 lata miałam spokój. Pewnie to wina stresu, którego mi od czerwca nie brakowało. Być może przyczynił się też antybiotyk, który brałam na zapalenie pęcherza. No ale od 3 tyg. biorę Nolpaze 20 i o ile już było lepiej to znów od niedzieli zaczął mnie boleć przełyk i czuję boleśnie jak jedzenie przez niego przechodzi. Mam też ssanie i odbijanie. Dziwne bo lek przecież działa. Ogólnie ostatnio strasznie reaguję na stres właśnie przewodem pokarmowym. W nocy jest ok. ale jak tylko się obudzę i zaczynam myśleć natychmiast reakcja jak przed klasówką. Wogóle jestem cała roztrzęsiona i zalękniona. Nie wiem jak to przerwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×