Skocz do zawartości
Nerwica.com

posiadanie dziecka


Rekomendowane odpowiedzi

ania_taka, uważam, że dużo bardziej niż geny toksyczne jest otoczenie - dziecko, choćby najbardziej zdrowe gdy widzi chorobę z którą rodzić nic nie robi, nie walczy, nie stara się by było lepiej jest bardziej narażone na zachorowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, też uważam że otoczenie jest jednak bardziej toksyczne. Ja natomiast biorę leki i staram się walczyć z natręctwami, ale moja mała jest jeszcze za mała aby wiedzieć i zrozumieć co mi jest. I nie wiem sama czy powinnam jej powiedzieć jak odrośnie, że mama jest chora... czy to nie wpłynie w ten sposób, że ona u siebie zacznie szukać objawów. Chociaż z drugiej strony sama byłam zła że mama nei mówiła mi wielu rzeczy, chyba gorzej na tym wyszłam, parasol ochronny czasem też może zaszkodzić. No ale jeszcze troche czasu mam zanim podejmę ostateczną decyzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam okazję obserwować totalnie zdrową i szczęśliwą rodzinę. chociaż matka przez kilka lat tez miała emocjonalne problemy. rodzice spełnieni, dzieci samodzielne mimo że maluchy, rodzina funkcjonująca jak dobrze naoliwiona maszyna.

widzę że podobny model wychowania przekładam na dzieci którymi się opiekuję. sposób w jaki z nimi rozmawiam. stawianie granic z równoczesnym zostawianiem dziecku przestrzeni. da się!

jedyny problem jest w tym że nie wyobrażam sobie siebie w związku. już nie. a mimo to chce mieć rodzinkę liczną :D kiedyś..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, przyznaje Ci rację, że są cechy dziedziczone, które sprzyjają zabrzeniom: wrażliwość, empatia, introwertyzm, nieśmiałość... tylko, że skąd wiesz, że np. ala1983, która jest śmiała, choruje na depresję pomimo jej wrodzonego charakteru, który w porównaniu z innymi charakterami jest bardzo odporny na tą chorobę i w jej przypadku otoczenie/doświadczenia życiowe tą depresję wywołały?

Absolutnie nie jestem śmiała. Skąd Ci to przyszło do głowy? Tylko dlatego, że zastanwiam się nad posiadaniem dziecka? Powiedziałabym wręcz, że moja wrażliwość zrujnowała mi i dalej rujnuje moje życie. Dodając inne cechy charakteru, nabawiłam się od małego zaburzeń osobowości, co w wieku dojrzewania zaczęło odpijać się w postaci depresji. Głównym moim problemem były i są dalej problemy w nawiązaniu normalnych relacji międzyludzkich a także zaburzenia adaptacyjne. Moi rodzice nie kwapili się, aby próbować jakoś ten problem rozwiązać np. w postaci wizyt u psychologa. Musiałam dojść do tego sama, po latach, sama szukać pomocy.

I teraz chcąc uchronić dziecko, musiałabym przekazać mu cechy zupełnie inne, albo przynajmniej nauczyć rozmawiać z ludźmi, nie bać się ich. Ale jak to zrobić, kiedy sama tego nie posiadam? Nie byłabym dla niego najlepszym przykładem w tak ważnych kwestiach jak opisałam powyżej.

 

-- 07 lip 2013, 10:10 --

 

ania_taka,

Znasz objawy, obserwujesz i zapewne zareagujesz odpowiednio wcześnie gdy rozpoznasz pewne mechanizmy zachowań. Otoczysz opieką, troską i co najważniejsze zrozumieniem - a wiesz jak to potrzebne przy takich zaburzeniach....

Obserwować , zareagować to nie problem. Ale wyeliminować albo powstrzymać przed dalszym ich rozwojem, to jest sztuka. Tutaj samemu nie da się rady, dlatego mówię> albo dobry mąż, który wie "o co chodzi" albo> pomoc zupełnie z zewnątrz w postaci profesjonalisty.

 

-- 07 lip 2013, 10:18 --

 

linka, I nie wiem sama czy powinnam jej powiedzieć jak odrośnie, że mama jest chora... czy to nie wpłynie w ten sposób, że ona u siebie zacznie szukać objawów.

Hmm.. jeśli już to jak dorośnie. Ja znając siebie, miałabym bliską relację z moim dzieckiem, więc pewnie i tak wiedziałoby o mnie wszystko ;)

W tej kwestii niech zapyta najpierw samo. Potem można pociągnąć ten temat. Chyba, że u dziecka dają się zauważyć pewne negatywne objawy, których nie jest świadome, wtedy nie ma co zwlekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie jestem śmiała. Skąd Ci to przyszło do głowy? Tylko dlatego, że zastanwiam się nad posiadaniem dziecka? Powiedziałabym wręcz, że moja wrażliwość zrujnowała mi i dalej rujnuje moje życie. Dodając inne cechy charakteru, nabawiłam się od małego zaburzeń osobowości, co w wieku dojrzewania zaczęło odpijać się w postaci depresji. Głównym moim problemem były i są dalej problemy w nawiązaniu normalnych relacji międzyludzkich a także zaburzenia adaptacyjne. Moi rodzice nie kwapili się, aby próbować jakoś ten problem rozwiązać np. w postaci wizyt u psychologa. Musiałam dojść do tego sama, po latach, sama szukać pomocy.

I teraz chcąc uchronić dziecko, musiałabym przekazać mu cechy zupełnie inne, albo przynajmniej nauczyć rozmawiać z ludźmi, nie bać się ich. Ale jak to zrobić, kiedy sama tego nie posiadam? Nie byłabym dla niego najlepszym przykładem w tak ważnych kwestiach jak opisałam powyżej.

 

hmmm teraz zwątpiłem, miałaś wcześniej awek z simpsonem?

 

pamiętam taką wypowiedź jak pisałaś, że się w ogóle nie wstydzisz, że raczej to Ty peszysz ludzi, coś w tym stylu. moge sie mylić. :bezradny:

 

ale ok przyjąłem aktualne info i cofam tam co napisałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obserwować , zareagować to nie problem. Ale wyeliminować albo powstrzymać przed dalszym ich rozwojem, to jest sztuka. Tutaj samemu nie da się rady, dlatego mówię> albo dobry mąż, który wie "o co chodzi" albo> pomoc zupełnie z zewnątrz w postaci profesjonalisty.

 

Tutaj też jest pewna przewaga ....... dla osoby dotkniętej zaburzeniami nie jest wstydem/fanaberią przyznanie się do choroby, nerwica to nie wymysły a depresja to nie lenistwo, do psychiatry nie chodzą tylko "czubki" .... i wiele innych stereotypów jakie są zakorzenione głęboko w teoretycznie zdrowych rodzinach. To wszystko oraz usprawiedliwianie i tłumaczenie objawów chorobowych sprawia, że pomoc dla chorego dziecka przychodzi późno, czasem za późno...... bo wstyd, co sąsiedzi pomyślą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, ja też jestem skłonna przypuszczać że u mnie to trochę biologiczne przyczyny.... z tym że nie wykluczam że zmiany w neuroprzekaźnikach spowodowane są stresem + taka a nie inna osobowość, i eh.... jest jak jest

Nie wiem, czy u mnie to zmiany w neuroprzekaźnikach, czy raczej fizyczne uszkodzenie jakichś mikroobszarów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, I nie wiem sama czy powinnam jej powiedzieć jak odrośnie, że mama jest chora... czy to nie wpłynie w ten sposób, że ona u siebie zacznie szukać objawów.

Hmm.. jeśli już to jak dorośnie. Ja znając siebie, miałabym bliską relację z moim dzieckiem, więc pewnie i tak wiedziałoby o mnie wszystko ;)

W tej kwestii niech zapyta najpierw samo. Potem można pociągnąć ten temat. Chyba, że u dziecka dają się zauważyć pewne negatywne objawy, których nie jest świadome, wtedy nie ma co zwlekać.

 

wiesz, jak będę brała leki to sama nie zapyta, bo te sprawdzanie mozna uznac za takie moje dziwactwo, gdy leków nie biorę to dopiero widać jak mnie nerwica dopada, katastrofa

 

jednak tez coś czuję że bedzie o tym wiedziala, nie wstydzę się choroby i myślę że córka powinna o tym wiedzieć. Ale pewnie kolejne 8 lat jeszcze minie zanim o wszystkim powiem

 

-- 07 lip 2013, 15:09 --

 

mark123, ja też jestem skłonna przypuszczać że u mnie to trochę biologiczne przyczyny.... z tym że nie wykluczam że zmiany w neuroprzekaźnikach spowodowane są stresem + taka a nie inna osobowość, i eh.... jest jak jest
Nie wiem, czy u mnie to zmiany w neuroprzekaźnikach, czy raczej fizyczne uszkodzenie jakichś mikroobszarów.

 

 

jeżeli miałeś jakiś uraz głowy to różnie może być, ja biorąc pod uwagę działanie na mnie paro obstawiam u siebie neuroprzekaźniki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli miałeś jakiś uraz głowy to różnie może być, ja biorąc pod uwagę działanie na mnie paro obstawiam u siebie neuroprzekaźniki

Nie miałem urazu głowy. No ale nie odczuwanie miłości (w ogóle), niemożność jej emocjonalnego rozpoznania u innych (jedynie mechanicznie na podstawie dostarczonych "danych" teoretycznych, jak wygląda miłość mogę wysunąć przypuszczenie o miłości); brak empatii, emocjonalnego rozumienia sytuacji innych, jeśli nie widzę, a jedynie przeczytam lub usłyszę o niej oraz zaburzenie preferencji seksualnych (parafilia) to nie wiem, czy wynikają u mnie z zaburzeń w neuroprzekaźnikach czy raczej z wrodzonego uszkodzenia ośrodka w mózgu odpowiedzialnego za emocje i uczucia/odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kilka lat temu robione badania głowy (EEG i MR). Ale nie wyszło nic konkretnego. EEG wykazało tylko dużą aktywność fal beta, a MR wykazał drobne niedokrwienia, ale MR nie został przeprowadzony do końca, bo trzęsawkę ze stresu miałem za dużą i pewną część badania przerwano (tak piszę na opisie, że przerwano).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem kilka lat temu robione badania głowy (EEG i MR). Ale nie wyszło nic konkretnego. EEG wykazało tylko dużą aktywność fal beta, a MR wykazał drobne niedokrwienia, ale MR nie został przeprowadzony do końca, bo trzęsawkę miałem za dużą i pewną część badania przerwano (tak piszę na opisie, że przerwano).

 

nie znam się na tych badaniach :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym w sumie chciał mieć dziecko, ale już dorosłe, co by miało dobrze płatną pracę, żeby utrzymywać swojego ojca czyli mnie. O takim dziecku marzę. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,

To samo swojej mówiłem, ale się pomarszczyła jak to usłyszała :mrgreen: Może za 20 lat jak robotyka się bardziej rozwinie kupię jej jakiegoś androida-wnuka i se będzie z nim na spacery chodzić :D

 

psyche.

Zawsze możemy poplotkować na forum, nie widzę przeszkód.

 

mark123,

Mam nadzieję, że moi rodzice nie liczą na wnuki.

W tym przypadku nadzieja jest Twoją matką? :D Wiesz czemu?

 

Kalebx3,

A ja to bym nawet chciał być wesołym dziadkiem i mieć wnuka/ czkę.

Jeszcze dziecka nie wychowałeś, a już Ci się wnuków zachciewa :shock:

I rozpieszczac jego/ ją do woli na przekór jego starym :lol:

Kurde to strategię postępowania to chyba większość dziadków i babć stosuje. Ciekawe czemu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde to strategię postępowania to chyba większość dziadków i babć stosuje. Ciekawe czemu?

Bo jak nie muszą dziecku prać ubrań, dezynfekować skaleczeń, sprawdzać prac domowych, chodzić na wywiadówki, tłumaczyć że nieładnie jest bić kolegów, zmuszać do jedzenia warzyw itd to mają siłę na rozpieszczanie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader,

Chyba trafiłeś w samo sedno :uklon: . Po prostu nie muszą robić z wnuczkami nic nieprzyjemnego, przez co w ich oczach wnusie są takie kochane, więc jak tu ich nie wynagrodzić i dogodzić im.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader,

Chyba trafiłeś w samo sedno :uklon: . Po prostu nie muszą robić z wnuczkami nic nieprzyjemnego, przez co w ich oczach wnusie są takie kochane, więc jak tu ich nie wynagrodzić i dogodzić im.

...dzięki czemu zawsze wiadomo gdzie wpaść na darmowy obiad :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzę z założenia, że dzieci nie powinny mieć tak popieprzonego ojca jak ja, wiec nie, nie chcę i nie będę miał potomstwa, chyba że przez pomyłkę :lol: odpukać w niemalowane. Poza tym myślę, że Świat chyli się ku upadkowi, po co miałby cierpieć.

 

...dzięki czemu zawsze wiadomo gdzie wpaść na darmowy obiad
Haha, a żebyś wiedział. Taki domowy Caritas, można pójść zawsze po miskę zupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzę z założenia, że dzieci nie powinny mieć tak popieprzonego ojca jak ja, wiec nie, nie chcę i nie będę miał potomstwa, chyba że przez pomyłkę :lol: odpukać w niemalowane. Poza tym myślę, że Świat chyli się ku upadkowi, po co miałby cierpieć.

 

Eee tam głupoty gadasz, że tak powiem..

Jeżeli chce się dziecka to można je dobrze wychować..

Kwestia indywidualna każdego człowieka..

U mnie rodzina nie sądziła że tak dobrze będę umiała zająć się dzieckiem..

a na prawdę daje sobie rade dobrze sama..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×