Skocz do zawartości
Nerwica.com

posiadanie dziecka


Rekomendowane odpowiedzi

W kwestii posiadania dziecka, to nie wiem czy sama siebie nie wyeliminuje. Natomiast gdybym się zdecydowała, druga strona musiałaby być "zdrowa"- dla dobra dziecka i tylko dla niego.

 

Znam jednego chłopaka, który też się leczy, pracuje nad sobą. Ale nie mogę. To nie byłaby normalna rodzina.

Gwoli wyjaśnienia,moje pytanie było z ciekawości,nie jako "atak" : ),patrząc racjonalnie to najlepsze podejście.

 

 

Co do samego siebie...nie wiem,nie widzę tego...za dużo błędów rodziny,za duży strach że się je powtórzy....jeszcze własne "jazdy"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, chodzi o to, że powołując nową istotę do egzystencji na tym świecie podejrzewam, że masz zaufanie do tego świata, do ludzkiej kultury i działań ludzi, wśród których Twoje dziecko będzie żyło i doświadczało ich wpływu.

Podejrzewam, że tak jest tym bardziej, że jesteś katoliczką, a wg katolickiej wiary Bóg czuwa, dlatego rozumiem Twoją decyzję.

nie rozumiem natomiast podejścia Carlosa który uważa, że świat to dżungla, co chętnie obwieszcza a pomimo to mógłby powołać na ten świat nową istotę, dla zaspokojenia własnego instynktu ojcostwa, to jest dla mnie bardzo egoistyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, Tyle, że ja jeszcze nikogo na świat nie powołuje ;) Muszę się ogarnąć najpierw sama z sobą, ale też nie wiadomo jeszcze jak mi się to uda, do czasu tej decyzji.

 

Dziecka nie uchroni się przed światem. Ale można nim tak pokierować, aby dało sobie świetnie radę, nawet w tym "niedobrym świecie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja urodziłam dziecko kiedy jeszcze byłam zdrowa. Był czas że strasznie, ale to strasznie pragnęłam kolejnego. Instynkt macierzyński dawał o sobie znać. Jednak nie udało mi sie odstawić leków, więc musiałam jakoś wybić to sobie z głowy. Nie chciałam zagrażać dziecku biorąc leki.

 

Teraz nawet gdbym mogła to już nie chce. I ze względu na ten poj....bany świat, i ze względu na to że podobno nn też w jakimś stopniu można dziedziczyć, i na to że nie wiem jak to będzie z moją rodziną.

 

ale córkę mam cudowną, wspaniałą i wiem że jest największym darem jaki mogłam dostać. Wiem czym jest bezwarunkowa miłość. Życie bym za nią oddała i chyba zdolna byłabym zabić kogoś kto by ją skrzywdził

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, rozumiem, dziękuję za odpowiedź.

 

jeśli chodzi o mnie, to uważam, że odpowiednie pokierowanie, jedynie zwiększa szanse poradzenia sobie, dlatego nie zdecyduje się na rozmnażanie i w tej kwestii się nie waham, po prostu żadnych wątpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odpowiednie pokierowanie, jedynie zwiększa szanse poradzenia sobie

+ zdrowy mąż.

Ale masz rację, nie wiadomo ile dziecko "odziedziczy" z tego zaburzonego rodzica.. tu zawsze jest ryzyko, dlatego odpowiednie rozważenie tej decyzji jest tak ważne.

 

-- 06 lip 2013, 20:41 --

 

Myślę, że bardzo wiele zależy też od drugiego rodzica, tego zdrowego. Jego pomoc jest nieodzowna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, nie wiem z jakimi problemami się borykasz, ale zaburzeń nabytych się nie dziedziczy, trochę zbyt negatywnie się oceniasz moim zdaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, Nie bez powodu napisałam w cudzysłowiu. Dziedziczy się czy ma się predyspozycje, skłonności.. Dla mnie to prawie to samo.

 

-- 06 lip 2013, 21:03 --

 

 

jeśli chodzi o mnie, to uważam, że odpowiednie pokierowanie, jedynie zwiększa szanse poradzenia sobie, dlatego nie zdecyduje się na rozmnażanie i w tej kwestii się nie waham, po prostu żadnych wątpliwości.

Sam też oceniasz siebie negatywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny nerwica jest zaburzeniem nabytym, no jako tako samej podobno się nie dziedziczy, ale predyspozycje do zachorowania jak najbardziej np. pewne cechy osobowości, które temu sprzyjają. Ponadto wychowanie dziecka - ja sama widzę że moja mała zauważa że za często wracam się do domu posprawdzać czy wszystko pozamykane, ma 8 lat i widzi to i się denerwuje, mówi do minie: mamo wszystko powyłączane, choć już.

 

tak więc jakby nie patrzeć nie da się uznać że nie ma żadnego wpływu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, To jeszcze pół biedy. Gorzej jakby moje dziecko musiało patrzeć jak leżę cały dzień w depresji i nie mam siły wstać. :hide: Albo przy odprowadzeniu do przedszkola dostałabym takich lęków, że bym tego dziecka ostatecznie nie puściła tam, bo przypomniałabym sobie siebie z dzieciństwa... masakra.. ale to myślę ekstremalne przyklady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz rację Ala1983 chociaż ja zawsze uważałam że mamy prawo mieć dzieci. I nadal tak uważam. Oby tylko tą ciąże udało się przejść bez leków. My mamy to, są też tacy co biją, różne jakieś patologie, a tak w ogóle to nikt nie jest idealny.... więc niech tylko ten co jest idealny mówi że mając nerwice nie powinno się mieć dziecka. A co jeśli nigdy z niej się nie wyjdzie? wiem że moja córka mnie kocha i dla niej jestem najwspanialsza mamą pod słońcem i w życiu nie wymieniłamby mnie na mamę bez nerwicy (oczywiscie jest za mała aby wiedzieć że jestem chora)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983,

 

zmienny, Nie bez powodu napisałam w cudzysłowiu. Dziedziczy się czy ma się predyspozycje, skłonności.. Dla mnie to prawie to samo.

 

ania_taka,

zmienny nerwica jest zaburzeniem nabytym, no jako tako samej podobno się nie dziedziczy, ale predyspozycje do zachorowania jak najbardziej np. pewne cechy osobowości, które temu sprzyjają.

 

to wcale nie jest takie jednoznaczne, były robione takie badania, że poddawano ochotników ekstremalnemu stresowi i byli to ludzie bez zaburzeń, po tych sytuacjach większość z nich wyszła z ciężkimi zaburzeniami.

 

szacuje się, że ponad połowa ludzkości w pewnym okresie życia boryka się z różnymi zaburzeniami.

 

uważam, że każdy przeciętny człowiek ma predyspozycje do zaburzeń.

nie stygmatyzujcie się ;)

 

ala1983, Sam też oceniasz siebie negatywnie.

 

owszem negatywnie ale jednocześnie realistycznie, przynajmniej tak myślę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, oczywiście że pewne ekstremalne sytuacje mogą zdrowych ludzi przytłoczyć, tak samo jak tzw "pranie mózgu". w pewnym sensie persfazja również może zmienić człowieka. Ale są pewne cechy które sprzyjają newicy, np. perfekcjonizm - tego się nie da wyuczyć, albo się jest perfekcjonistą albo nie - i mam tutaj na myśli negatywne znaczenie. Ja zawsze jak już do czegoś się zabieram to muszę to zrobić idealnie, a że tak się nie da, to się denerwuję i staram się aby jak najbardziej zbliżyć się do ideału. Nie ważne czy chodzi tutaj o mycie podłogi, pielenie kwiatów czy pracę zawodową....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo chciałabym mieć w przyszłości dziecko, ale raczej się nie zdecyduję. Jak sobie pomyślę, że mogłoby chorować... nawet nie chcę myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, przyznaje Ci rację, że są cechy dziedziczone, które sprzyjają zabrzeniom: wrażliwość, empatia, introwertyzm, nieśmiałość... tylko, że skąd wiesz, że np. ala1983, która jest śmiała, choruje na depresję pomimo jej wrodzonego charakteru, który w porównaniu z innymi charakterami jest bardzo odporny na tą chorobę i w jej przypadku otoczenie/doświadczenia życiowe tą depresję wywołały?

 

Chodzi mi tylko o to, że są ludzie z zaburzeniami, którzy mają genetycznie mniejsze skłonności do tych zaburzeń niż ludzie którzy tych zaburzeń nie mają.

Może przecież tak być, gdy ci pierwsi mieli wiele doświadczeń sprzyjających zaburzeniom, a ci drudzy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, no oczywiście że masz rację, nie ma jednoznacznej odpowiedzi dotyczącej tego co jest powodem naszych zaburzeń, przeważnie składa się na to wiele czynników. Ponadto zdarza się też tak że dziecko chorych rodziców jest zupełnie zdrowe, i nie zachoruje nigdy np. na nerwicę, a dziecko zdrowych, pewnych siebie, silnych psychicznie rodziców zachoruje.

Nigdy nie można być pewnym co wywołało zaburzenia (nie mówię tutaj o zaburzeniach stricte pourazowych) jednak nie zmienia to faktu że jeżeli już ktoś je posiada to jakby nie patrzeć, ryzyko że w jakiś tam sposób może przekazać dziecku (czy w genach, czy poprzez wychowanie) wzrasta. Powiedzmy że to jest jakby grupa podwiększonego ryzyka - tak bym określiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka,

Powiedzmy że to jest jakby grupa podwiększonego ryzyka - tak bym określiła.

 

 

 

ale to nie jest takie kategoryczne, bo mogą być też jednocześnie odwrotne przesłanki, które to ryzyko zmieniają nawet w takim stopniu, że w sumie jest ono mniejsze niż u przeciętnej osoby zdrowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, jakie przesłanki w tej sytuacji eliminują takie ryzyko? zgadzam się jak już napisałam powyżej że dziecko może być jak najbardziej zdrowiutkie, ale żeby zaburzenie czy choroba zmniejszały ryzyko bardziej niż w przypadku zdrowych rodziców? no z tym się nie mogę zgodzic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anna.anakaia, a na co Ty chorujesz?

Chad i nie chciałabym, żeby moje dziecko w przyszłości też zachorowało. Pewnie bym je non-stop obserwowała bojąc się, że zaraz coś wybuchnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, no np. ktoś bardzo odważny, wytrwały, gruboskórny i spływały po nim doświadczenia które nurtowały innych przeciętnych ludzi, ale na skutek jakiegoś ciężkiego wypadku zmienia się, łatwo stresuje, choruje na nerwicę.

 

w takim przypadku obstawiałbym, że genetycznie ma mniejsze skłonności do zaburzeń niż przeciętna zdrowa osoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, to dość ekstremalny przypadek, nie reguła ani przesłanka, bo oczywiście w życiu różnie bywa. Racją jest że dziecko zdrowych rodziców może zachorować niewiadomo dlaczego. Zresztą tak na przykład jest u mnie. I mama i tata zdają się być silnymi osobowościami, wiele przeszli i są zdrowi. A ja? Niby trochę doświadczeń też mam, ale nie tyle co oni. I choruję.

Jednak uważam że moja córka ma na nieszczęście większe predyspozycje do nabycia nerwicy, bo coś tam w genach jej przekazałam, jakieś cechy osobowości - to co już zauważyłam - nieprzeciętną wrażliwość - taka i ja jestem. Oczywiście nie oznacza to wcale że każdy kto jest nadzwyczaj wrażliwy zachoruje, jednak po sobie wiem że w połączeniu z perfekcjonizmem, i zbyt wygórowanymi wymaganiami wobec samej siebie + przewlekły stres - i pozamiatane.

 

Aczkolwiek mimo iż moim zdaniem dzieci "nerwicowców" mogą (ale nie muszą) mieć większe predyspozycje do zachorowania, rodzice tacy jak najbardziej mają prawo posiadać dzieci. Bo jeżeli np. w rodzinie z pokolenia na pokolenie członkowei chorują na raka - to podobnie - dana osoba nie powinna mieć dzieci bo MOŻE dziecko tez odziedziczy predyspozycje do zachorowania? Ten świat jest poj...bany i choroby były są i będą...

 

mark123, ja też jestem skłonna przypuszczać że u mnie to trochę biologiczne przyczyny.... z tym że nie wykluczam że zmiany w neuroprzekaźnikach spowodowane są stresem + taka a nie inna osobowość, i eh.... jest jak jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania_taka, ale z drugiej strony Ty jako rodzic - sam chory- będziesz zwracać większą uwagę na córkę. Ona ma więcej szans na to, że przy takiej wrażliwości nie zachoruje niż gdyby urodziła się z takim charakterem w rodzinie kompletnie nie dotkniętej tymi zaburzeniami.

 

Znasz objawy, obserwujesz i zapewne zareagujesz odpowiednio wcześnie gdy rozpoznasz pewne mechanizmy zachowań. Otoczysz opieką, troską i co najważniejsze zrozumieniem - a wiesz jak to potrzebne przy takich zaburzeniach....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, tak w tej sytuacji mam przewagę, co na pewno jest bardzo istotne. Jednak jest jeszcze druga strona medalu - już wspominałam że córka już zauważa moje głupie natrętne sprawdzanie i zwraca mi uwagę. Już małe 8 letnie dziecko widzi że przesadzam ze sprawdzaniem. I dobrze że zwraca mi uwagę, nie neguję tego, niech tak robi, bo ma rację. Jeżeli bym zwracała jej uwagę żeby mnie nie upominała to mogłoby być tak że moje zachowanie uznałam by za "normalne".

Jednak nie zmienia to faktu że poza wrażliwością mogła odziedziczyć po mnie jeszcze innne predyspozycje do zachorowania, ale wiadomo, musi się na to złożyć jescze wiele innych czynników aby tak było, i mam nadizeję że się nie złożą. Ogromną nadzieję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×