Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy czuliście się kochani


klarunia

Rekomendowane odpowiedzi

szczypiorek86, o tak... zgadzam się.

bo w sumie dwa razy słyszałam od matki, że mnie kocha, ale nie czuję tego.

ojciec nigdy mi nie powiedział. jak byłam mała, to pewnie tak, sama nie wiem, ale odkąd pamiętam swoje życie, to nie pamiętam, by było w nim słowo "kocham" od ojca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczypiorek86, o tak... zgadzam się.

bo w sumie dwa razy słyszałam od matki, że mnie kocha, ale nie czuję tego.

ojciec nigdy mi nie powiedział. jak byłam mała, to pewnie tak, sama nie wiem, ale odkąd pamiętam swoje życie, to nie pamiętam, by było w nim słowo "kocham" od ojca.

 

 

Ja nie pamiętam kiedy słyszałam .Pewnie jeszcze za czasów jak "pierdzieli mi w oponkę" ;) czego nie jestem w stanie skojarzyć.Ogólnie nie mogę narzekać czy też mówić ,ze jestem kochana bo tego zdecydowanie nie czuje ,ale wolałabym czasem to usłyszeć.Przynajmniej kilka lat wstecz.Druga prawda,ż eOni ode mnie też nigdy nie usłyszeli więc nie ma co się za bardzo żalić.A trzecia prawda to,że do tego stopnie nie lubię/nie umiem okazywać uczuć (tzn.słownie) ,że jakbym usłyszała to bym wypalił " no weź" ,"a Tobie co" itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eOni ode mnie też nigdy nie usłyszeli więc nie ma co się za bardzo żalić

to oni powinni Cię tego nauczyć..... więc jest co się żalić

 

do tego stopnie nie lubię/nie umiem okazywać uczuć (tzn.słownie) ,że jakbym usłyszała to bym wypalił " no weź" ,"a Tobie co" itp...

jeszcze raz: bo Cię nie nauczyli mówić "kocham" ani przyjmować takich słów, bo sami nie mówili, to skąd masz wiedzieć, jak się zachować?

ja tak samo bym "wypaliła".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eOni ode mnie też nigdy nie usłyszeli więc nie ma co się za bardzo żalić

to oni powinni Cię tego nauczyć..... więc jest co się żalić

 

do tego stopnie nie lubię/nie umiem okazywać uczuć (tzn.słownie) ,że jakbym usłyszała to bym wypalił " no weź" ,"a Tobie co" itp...

jeszcze raz: bo Cię nie nauczyli mówić "kocham" ani przyjmować takich słów, bo sami nie mówili, to skąd masz wiedzieć, jak się zachować?

ja tak samo bym "wypaliła".

 

 

 

Na pewno dużo jest prawdy w tym co piszesz,ale jednak za wiele też Im zawdzięczam,żeby mieć o to żal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawdzięczasz im dach nad głową, to, że zapewnili Ci KASĘ? to MUSIELI. a gdzie uczucia?

 

 

 

W pewnym momencie już nie musieli a uwierz ,że zapewniali sami mając z tym problemy więcej niż statystyczni rodzice...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczypiorek86, i zapewne jeszcze Ci to wytykali, znając takie rodzinki...

i jak to nie musieli? skoro Ty miałaś jakieś problemy, i jeśli masz ponad 25 lat, to każdy kochający rodzic, powinien pomóc...

 

 

Wytykali ? Hm...wytykają ,szczególnie tata (jest bardzo złośliwy,zgryźliwy).Z tym,że znów aktualnie pomagają .Tylko boli to,że zapomina,że kiedyś to ja Im pomagałam nawet w ten sposób...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że włąśnie bliskie osoby nie okazywały mi miłości i tych normalnych uczuć, jak w zwykłej rodzinie teraz to pokutuje. Sam nie umiem kurcze - okazywać uczuć. Ale nie poddaję się, to nie w moim stylu. Staram się, terapia mnie uczy i uczę się wyrażać siebie. Musiałem jednak wpierw zaakceptować siebie bym mógł innym osobom okazywać uczucia. Niełatwe, ale możliwe. Do końca nie czułem się kochany, teraz czuję bo mam nową rodzinę i teraz uczę się to odwzajemniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Druga prawda,ż eOni ode mnie też nigdy nie usłyszeli

Ja też nigdy nikomu tego nie powiedziałem, nawet babci, która mi mówiła, że mnie kocha. Nie pamiętam tak dokładnie, co czułem w dzieciństwie, gdy mi to mówiła, ale gdy dziś mi to powie, to się czuję jak jakaś ofiara i mam zamęt w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Druga prawda,ż eOni ode mnie też nigdy nie usłyszeli

Ja też nigdy nikomu tego nie powiedziałem, nawet babci, która mi mówiła, że mnie kocha. Nie pamiętam tak dokładnie, co czułem w dzieciństwie, gdy mi to mówiła, ale gdy dziś mi to powie, to się czuję jak jakaś ofiara i mam zamęt w głowie.

 

 

 

U mnie nawet babcia tego nie powie (szczególnie jedna,ewenualnie naopowiada jak to ja dla niej zła nie jestem... :cry: ).Choć wiem ,że ta druga najbardziej zawsze za mną teskni itp uściska,wycałuje,ale tego nie powie .Taka rodzinna przypadłość chyba.A odczucia mam bardzo podobne do Twoich :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczypiorek86 chyba w niektórych rodzinach tak jest. że nie potrafią mówić o uczuciach. u mnie mój tata ma z tym problem nigdy przez te wszystkie lata co żyję nie przypominam sobie żeby powiedział, że mnie kocha. ale on chyba ma problem z uczuciami nie wiem dlaczego bo pochodzi z normalnej rodziny tak samo było u mnie nigdy nie było przemocy, alkoholu, znęcania się i mimo tego, że mi pomógł nie raz nie czuję się przez niego kochana. ostatnio nawet się zastanawiałam sama nad sobą czy ja umiem kochać. czy może to jest kolejny kaprys który wydaje mi się, że mi się należy. bo zawsze odrzucałam różne rzeczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

m...u mnie był alkohol (ale o przemocy nie było mowy wręcz odwrotnie),ale niektórzy nie rozumieją ,że samym piciem,stanem nietrzeźwości dzień w dzień też psychikę drugiemu niszczą.Myślę ,że problem okazywania przez Niego takich uczuć leży w Jego rodzinie w tym ,że czuje się odtrącony na tle rodzeństwa choćby(ale tak bez przesady) .Później znów alkohol tym razem brat i z tą przemocą zdecydowanie różnie (choć jestem osobą,która sobie nie da to ile można tego wytrzymać.Wiecznych awantur itp.) z nim to już w ogóle o takich uczuciach nie ma tematu.Może ewentualnie do wszystkich w koło,ale nie do rodziny.Mama ,sama nie wiem nie widzę powodu,Zresztą na mamę mimo wszytko nie dam słowa złego powiedzieć...Najbardziej bolesne jest zachowanie jednej z babć właśnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczypiorek86 rozumiem Cię w pełni u mnie w domu było dobrze, ale w między czasie wpakowałam się w związek z dda i ddd stałam się osobą współuzależnioną i od 10 lat nosze to brzemię. dopiero rok temu zdałam sobie z tego sprawę i zaczęłam pracę nad sobą z terapeutą. teraz bywa różnie wydawało mi się że jestem na właściwej drodze, ale niestety bardzo się myliłam i znowu zostałam ze wszystkim sama. wiem, że nie mogę się poddać, ale czasami tak mi się nie chce. tylko wiem, że to jedyny sposób do normalności. co do rodziny i tego jak podchodzi ja się odcięłam. to najlepszy sposób...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piekielna, to prawda, że to jedyny sposób by dojść do "normalności". Wiem, że niekiedy ma się ochotę to wszystko walnąć i iść w siną dal. Ale nie tędy droga. Wiem to z perspektywy czasu.

Też się odciąłem od rodziny, mam tylko żonę i siostrę. To mi starcza, żyję zdrowiej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keraj racja mi też nie raz nie chce się walczyć mam dość, ale wiem że takim podejściem niczego nie zmienię bo nic mi to nie da. Widzę co robię źle stare schematy i jak czasami w nie wpadam. Ale na razie nie zawsze wiem jak się tego wyzbyć. Są takie dni że walczę ze sobą i wiem, że kiedyś to przyniesie skutki. Bo moje życie leży tylko w moich rękach. Nikt za mnie go nie przeżyje i nikt już nie ma prawa go zniszczyć. Co do rodziny to popieram. Nie ma sensu utrzymywać toksycznych relacji. Ale nie każdy to rozumie niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keraj każde życie ma sens, tylko niektórzy długo go szukają. ja z perspektywy czasu i siebie mogę powiedzieć, że już dawno coś powinnam z tym zrobić. teraz walczę bo to mi pozostało nie poddam się bo co. wiem, że inni mają gorzej, ale to nie na tym polega. dużo ludzi tego nie rozumie i jak bym im o różnych rzeczach powiedziała to kazali by mi się puknąć w głowę, ale mnie to już nie rusza jak kiedyś bo jak ktoś jest ograniczony nie zrozumie :P...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nawet babcia tego nie powie (szczególnie jedna,ewenualnie naopowiada jak to ja dla niej zła nie jestem... :cry: ).Choć wiem ,że ta druga najbardziej zawsze za mną teskni itp uściska,wycałuje,ale tego nie powie .Taka rodzinna przypadłość chyba.A odczucia mam bardzo podobne do Twoich :cry:

Ja drugą babcię dość mało pamiętam, więc nie wiem, czy mi mówiła, czy nie.

 

Myślę ,że problem okazywania przez Niego takich uczuć leży w Jego rodzinie w tym ,że czuje się odtrącony na tle rodzeństwa choćby(ale tak bez przesady) .

U mnie obydwoje rodziców pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×