Skocz do zawartości
Nerwica.com

piekielna żmija

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez piekielna żmija

  1. kasiulec ja jestem za przynajmniej nie będzie problemu z rozpoznaniem... z miłą chęcią się spotkam .
  2. SadSlav z miłą chęcią wpadnę, ale w sobotę jestem dopiero dostępna po 19 więc miło by było jak byś napisał który to pub, a wpadła bym tak po 19 no i jak Was poznam??
  3. milszego :), a u mnie dziś cudnie 22 stopnie . trochę ogarnę w domku i wybywam na świeże powietrze :)...
  4. Staram się zjeść śniadanko i maluję pazurki na krwistą czerwień ...
  5. Cassidy to ja chyba książki powinnam pisać . a ja się na spaceru z kundelku mym wybieram...
  6. wykończony nie ma na co ...
  7. Cassidy szczęściara z Ciebie :)...
  8. Piję piwko i gotuję tylko nie wiem kto to zje ... Chyba mój kundelku ... Chyba że najdzie mnie ochota...
  9. Keraj każde życie ma sens, tylko niektórzy długo go szukają. ja z perspektywy czasu i siebie mogę powiedzieć, że już dawno coś powinnam z tym zrobić. teraz walczę bo to mi pozostało nie poddam się bo co. wiem, że inni mają gorzej, ale to nie na tym polega. dużo ludzi tego nie rozumie i jak bym im o różnych rzeczach powiedziała to kazali by mi się puknąć w głowę, ale mnie to już nie rusza jak kiedyś bo jak ktoś jest ograniczony nie zrozumie ...
  10. Keraj racja mi też nie raz nie chce się walczyć mam dość, ale wiem że takim podejściem niczego nie zmienię bo nic mi to nie da. Widzę co robię źle stare schematy i jak czasami w nie wpadam. Ale na razie nie zawsze wiem jak się tego wyzbyć. Są takie dni że walczę ze sobą i wiem, że kiedyś to przyniesie skutki. Bo moje życie leży tylko w moich rękach. Nikt za mnie go nie przeżyje i nikt już nie ma prawa go zniszczyć. Co do rodziny to popieram. Nie ma sensu utrzymywać toksycznych relacji. Ale nie każdy to rozumie niestety...
  11. szczypiorek86 rozumiem Cię w pełni u mnie w domu było dobrze, ale w między czasie wpakowałam się w związek z dda i ddd stałam się osobą współuzależnioną i od 10 lat nosze to brzemię. dopiero rok temu zdałam sobie z tego sprawę i zaczęłam pracę nad sobą z terapeutą. teraz bywa różnie wydawało mi się że jestem na właściwej drodze, ale niestety bardzo się myliłam i znowu zostałam ze wszystkim sama. wiem, że nie mogę się poddać, ale czasami tak mi się nie chce. tylko wiem, że to jedyny sposób do normalności. co do rodziny i tego jak podchodzi ja się odcięłam. to najlepszy sposób...
  12. Monar ja też czasami tak mam zwłaszcza teraz zastanawiam się co robię nie tak. Mimo tego, że wiem że jestem potrzebna nie czuję tego. Wiele rzeczy jest niby zrozumiałych, ale jak tu to poczuć jak do tego dojść to czasami jedna wielka nie wiadoma dziś mam kryzys. Tysiące myśli na minutę. Ze schroniskiem fajny pomysł ja jak mieszkałam u byłego też się nad tym zastanawiałam, ale w końcu nie wyszło. A teraz u siebie pracy poszukuję i na razie nie chcę nic bo nie wiem w jakich godzinach będę pracować...
  13. szczypiorek86 chyba w niektórych rodzinach tak jest. że nie potrafią mówić o uczuciach. u mnie mój tata ma z tym problem nigdy przez te wszystkie lata co żyję nie przypominam sobie żeby powiedział, że mnie kocha. ale on chyba ma problem z uczuciami nie wiem dlaczego bo pochodzi z normalnej rodziny tak samo było u mnie nigdy nie było przemocy, alkoholu, znęcania się i mimo tego, że mi pomógł nie raz nie czuję się przez niego kochana. ostatnio nawet się zastanawiałam sama nad sobą czy ja umiem kochać. czy może to jest kolejny kaprys który wydaje mi się, że mi się należy. bo zawsze odrzucałam różne rzeczy...
  14. omeeena o kolegę pomocnego na szczęście nie trudno zawsze się jakiś znajdzie. tylko, że to koledzy... _________ Candy14 praca fizyczna jest najlepszym lekarstwem na wszystko pozwala nie myśleć za dużo. ja teraz nie mam już działeczki i swojego ogródka to nie mam gdzie ale zawsze to mi na chwilę pomagało...
  15. piekielna żmija

    Samotność

    omeeena czas to pojęcie względne :). staram się nie myśleć w ten sposób bo ostatnie 10 lat poszło by na marne... ____________ impermeable ja dopiero rok temu zaczęłam pracę nad sobą chodzę na terapię osób współuzależnionych. Przez ostatnie 10 lat nie widziałam problemu w sobie. Tylko u mnie to było w drugą stronę ja zawsze we wszystkim musiałam być najlepsza zawsze gdzieś gnałam coś robiłam z kimś o coś rywalizowałam. Myślałam, że każdy tak ma że nie może w miejscu usiedzieć co chwilę wymyślałam sobie nowe zajęcia dodatkowe. I moi znajomi zawsze się zastanawiali jak ja daję radę tak funkcjonować. W momencie gdy sobie uświadomiłam ten problem teraz po ostatnich wydarzeniach życiowych mam problem z motywacją. Wiem, że jak sobie za dużo na głowę rzucisz to się kiedyś na Tobie odbije. Dlatego staram się różne rzeczy robić z głową. Co do pewności siebie to nikt nigdy by z boku nie powiedział, że jej nie mam. Przecież niczego mi nie brakuje jak ostatnio usłyszałam. A ja ja w głębi siebie nie zawsze się tak czuję. Wiem, że mam wady i zalety dla innych jestem niby atrakcyjna. A ja czasami czuję się jak nikt. Jak jeden chodzący wielki problem. I jeszcze nie umiem nad tym zapanować. Wiem, że trzeba czasu, ale właśnie mnie to zawsze denerwowało, że na wszystko potrzeba czasu bo ja zawsze to co chciałam to miałam. Powiedziałam sobie coś i tak było. Praca nad sobą jest najgorsza bo ja jestem w gorącej wodzie kąpana i efektów chcę już teraz... Tak trzymać pamiętaj trzeba wychodzić do ludzi. A co mi jeszcze pomaga dużo czytam różnych psychologicznych książek w necie oglądam filmiki czasami no i czekam na te efekty we mnie :)... -- 16 kwi 2013, 15:59 -- Powtarzam też różnego rodzaju afirmacje i ostatnio czytam książki o medytacji niby to też ma pomóc. ____________ omeeena ja też czuję ten niedosyt też bym sobie z kimś pospędzała czas w ten sposób :). No ale niestety nikt nie powiedział, że będzie lekko...
  16. omeeena właśnie nie mam udarowej w domu . trzeba będzie jakiegoś kolegę poprosić.
  17. piekielna żmija

    Samotność

    impermeable można się nauczyć być samym. Nie powiem dużo pracy i wysiłku to zajmuje, ale warto to zrobić dla siebie. Ja przez okres 6 lat zawsze byłam z kimś nigdy nie byłam sama zawsze był jakiś facet obok nawet tylko na chwilę. Później trochę się pozmieniało w moim życiu i to dało mi do myślenia od 4 lat jestem praktycznie sama. Przez ponad rok był ktoś, ale też nie na wyciągnięcie ręki, aż tu nagle coś się stało i mu się odwidziało. Teraz jestem sama. Niby mam rodzinę przyjaciół, ale i tak czuję się sama. I patrząc na życie wstecz zawsze było tak że ze wszystkim sobie sama radziłam. Staram się nie myśleć o tym, że nie mam z kim tak od serca porozmawiać, że nie mam się do kogo przytulić. Czasami potrzeba od siebie odpocząć, żeby na wszystko z innej strony spojrzeć. Nie jest łatwo się zająć samym sobą, ale najlepszą metodą jaką mogę polecić w moim wypadku się sprawdziła jest obieranie sobie konkretnych celów na dany dzień tylko nie zwalaj sobie za dużo na głowę bo to też nie w tym rzecz daj sobie czas. I codziennie powiedz sobie że zrobisz to czy tamto. Mi pomogło może Tobie również pomoże :)... ___________ omeeena każdy z nas tego potrzebuje, ale ja sobie to tłumaczę po mojemu widocznie jeszcze na mnie nie jest czas. A ludzie tak to już mają wiecznie gdzieś zabiegani no i niestety mamy znieczulicę na potęgę. Nie zostaje nam nic innego jak poczekać na swoje :)...
  18. Zastanawiam się jak wy sobie radzicie z tym żeby jeść. Chwilowo jestem w czarnej d... i zawsze tak mam że wtedy nie jem. Na samą myśl o jedzeniu mi się cofa. Wiem, że to nie jest dobre podejście bo sama siebie karam, Ale ciężko mi się zmusić do jedzenia dziś banana jadłam na 4 razy wypiłam trochę soku i nic. I od ponad miesiąca tak mam że prawie nic nie jem. Czasami mi się uda obiad, ale to takie porcje jak dla dziecka. A najgorsze jest to, że to co zjem mój organizm po jakimś czasie to wydala. Jak by przestał tolerować posiłki. Lekarz mi tylko powiedział, że mam się zmuszać. Na terapii z moją panią psycholog jeszcze o tym nie gadałam. Miałam mieć dziś spotkanie, ale przełożyła na czwartek.
  19. Ja również zwracam się Pani, albo Pani Magdo zależy jak mi się powie, ale znam osobę która normalnie mówi po imieniu tylko ona chodzi na grupową, a ja mam indywidualną.
  20. A ja kurna sobie dziś kupiłam półki na książki no i próbuję je zamontować do ściany, ale mi nie idzie :/. Nie mam tyle sił, żeby przebić się wiertarką przez te grube mury . Trzeba będzie o pomoc jakiegoś kolegę poprosić. A już myślałam, że mi dziś ładnie półeczki będą wisieć...
  21. Witam, jestem tu nowa i nie za bardzo wiem jeszcze jak mam się tu odnaleźć i gdzie umieścić swój problem... Może zacznę od początku. Ponad miesiąc temu z moim byłym partnerem straciliśmy dziecko. I nagle dla mnie cały świat runął. Szok niedowierzanie zaprzeczenie bezradność złość bezsilność. Ja tu, a on w AFG. Pierwsze dni były dziwne. Po prostu nie wierzyłam w to co się stało czułam się jak bym zwariowała. Jak by to co się działo było ponad mną jak by mnie to nie dotyczyło. Pamiętam, że strasznie płakałam. I od tego czasu cały mój świat się zmienił. Nagle przestaliśmy się dogadywać. Dla mnie to było nie do uwierzenia, a dla niego na obecną chwilę myślę, że taki obrót sprawy był mu na rękę po tym jak się zachował. A ja po prostu go tu potrzebowałam, wiedziałam, że w przeciągu dwóch miesięcy nie z rotują go do kraju, że musimy czekać do połowy maja. I tu zaczęły się problemy, próbowałam z nim rozmawiać dotrzeć do niego, ale ciągle byłam ta zła. Ciągle słyszałam jaka to nie jestem i co nie robię. A my przecież straciliśmy naszego małego Groszka. A on zachowywał się tak jak by nic się nie stało. Że ma się wziąć w garść i nie histeryzować, że wielce nie skakałam z radości, że będziemy mieć dzidziusia to o co mi teraz chodzi. Ale on nie potrafił tego zrozumieć jak ja miałam się tym wszystkim nie przejmować, jak znaliśmy się od nie całego roku czasu, on siedzi na wojnie gdzie w każdym momencie może mu się coś stać, może zginąć, ja tu sama bez pracy która nigdy nie była na łasce nikogo. Dla mnie w pewnym momencie to było za dużo. Nie potrafiłam sobie z tymi wszystkimi emocjami poradzić. Ale on tego nie potrafił zrozumieć. Dla niego po prostu jestem ta zła, bo może skoro tak się na Groszka nie cieszyłam to może go nie chciałam i coś mu zrobiłam i że on chce wszystko zobaczyć co i jak i mam wysłać dokumentację do jego domu. Po tym wszystkim co od niego usłyszałam na początku próbowaliśmy jeszcze jakoś rozmawiać on się starał. I nagle znowu stał się agresywny nie mogłam mu powiedzieć jak się z tym wszystkim czuję przez co przechodzę, bo tylko słyszałam, że on teraz na to nic nie poradzi i co go to interesuje. Nagle nie potrafił ze mną rozmawiać nie miał mi nic do powiedzenia napisania. Ciągle tylko słyszałam, jaka to nie jestem, że on mi nie ufa bo on nie wie co ja tu robię, czy go nie zdradzam nie oszukuję. Że on nie chce kobiety na psychotropach. I że mam się w końcu ogarnąć. A ja po prostu czuję się jak wrak człowieka, jak by ktoś wyrwał mi wnętrzności zostawił tylko krwawiące serce i kawałek płuca, żebym mogła dychać. Nie wiem już co mam robić nie mogę jeść nie mogę spać ciągle myślę o tym wszystkim co się stało o moim Groszku o nim o tym jak się zachował jak postąpił byłam u lekarza po tabletki dostałam mozarin 10 mg i lerivon 10mg. Chciała bym z nim normalnie porozmawiać wytłumaczyć mu wszystko, ale ostatnio usłyszałam, że jego uczucia wygasły i życzy mi szczęścia. Mam dość już tej całej sytuacji. Od tego czasu nie kontaktuję się z nim napisałam mu tylko, że skoro tak chce to ja potrzebuję pół roku na to, żeby jakoś dojść do siebie i ma się ze mną przez ten czas nie kontaktować. Wykasowałam cały kontakt do mnie bo już dłużej tego nie mogłam znieść. Może, źle zrobiłam, ale pomału czuję się jak bym wariowała. Lekarz stwierdził, że mam depresję, w jakimś stopniu ona tam występuję, ale wydaje mi się, że główne podłoże to nerwica. Tabletki biorę od kilku dni wiem, że to jeszcze za krótko, ale nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać i nie wiem co mam dalej robić...
×