Skocz do zawartości
Nerwica.com

Akceptacja


diatas

Rekomendowane odpowiedzi

Lolki dobre ale na krótki czas ;) tylko szkoda że potem skacowany powrót do szarej rzeczywistości. :(

Mi do głowy przychodzi jeszcze rozmowa z ludźmi ale ile to trzeba odbyć tych rozmów. Na przykład pisanie na tym forum też pozwala mi coś tam ze swojego życia zaakceptować. Tylko że to wymaga czasu i wałkowania tematu od rożnych stron. Swoją drogą zastanawia mnie jak to jest z ludźmi którzy mieli wypadek i stali się nie w pełni sprawni. Przecież tacy ludzie muszą ten fakt zaakceptować. Mam kuzyna, on taki właśnie jest, ale nigdy nie wchodzę na ten temat i wolę się nie pytać jak to akceptował. Patrzałem trochę internecie ale nie ma tu gotowych przepisów. Wiadomo, człowiek leniwy, chciałby mieć wszystko na tacy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znalazłam jeden bardzo dobry sposób. Pisałam już o tym w innym temacie, więc skopiuję:

 

 

Często słyszałam, i czytałam w różnych książkach, że dobrze jest kochać siebie. Nigdy jednak nie rozumiałam, co to tak naprawdę znaczy. Kiedy moja psychoterapeutka pytała, czy lubię siebie, nie bardzo wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Dopiero ostatnio poczułam, co to znaczy. Odpowiedź przyszła do mnie przypadkiem. Poznałam pewną osobę. Miał długie, zaniedbane włosy, lekki zarost na twarzy (bo chyba mu się nie chciało dokładnie golić...), podkrążone oczy i seplenił. Był też osobą zamkniętą, co wszyscy dostrzegali w jego ruchach i głosie. Wydawało mi się, że bał się pokazać, kim jest naprawdę. W sumie, to znam go tylko z obserwacji i on mnie też pamięta z obserwacji. Zamieniliśmy może ze dwa zdania w ciągu całego roku. Ale ja go tak bardzo polubiłam. Razem z jego wadami. I lubiąc go jakośtak zrozumiałam, że powinnam na swoje wady patrzeć tak, jak patrzę na jego wady i siebie lubić tak, jak jego lubiłam. Zobaczyłam, o co w tym chodzi. I teraz o wiele latwiej mi rano wstawać i cieszyć się tym, że jestem, kim jestem.

 

Zaskakujący jest fakt, jak różni ludzie mogą potężnie wpłynąć na nasze życie i nawet o tym nie wiedzieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaskakujący jest fakt, jak różni ludzie mogą potężnie wpłynąć na nasze życie i nawet o tym nie wiedzieć...

 

to mu o tym powiedz :mrgreen: chyba by się obraził... :lol:

 

ja tam nie piję ani nie ćpam by akceptować siebie czy świat... problem w tym, że chyba my nie akceptujemy do końca tego świata, dlatego mamy problemy. bo problem z rodzicem pijącym czy rodzicem "sprawiającym" problemy to tylko 1/100 naszych wszystkich (poważnych) problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam problem z akceptowaniem problemów, no ale przecież mam stwierdzone zaburzenia adaptacyjne, które ma wiekszość jak nie wszyscy dda(czyli lęk przed zmianami i trudności w przystosowaniu się do nich, czyli właśnie z akceptacją).

No ale jak pogodzić się z faktem, że rodzic/-e zjebał/-li mi zycie i dlatego teraz non-stop mnie coś boli, mam bezsensowne wybuchy złości i napady lęku uogólnionego? No jak to zaakceptowac?

Właśnie m.in. dlatego zdecydowałam się na terapię, bo uczucia, które w końcu zaczęły sie ujawniac przechodzą na inne osoby. Liczę, że terapia pomoże mi zaakceptować pewne rzeczy i pogodzić się z losem.

Ja np. bardzo przezywam każdą przykrośc, nawet taką najmniejszą (choćby pani kasjerka nie odpowie mi na "dzień dobry", bo być może ma akurat zły humor, albo źle się czuje), bo mam tendencje do roztrząsania, dlaczego ona tak się zachowała, dlaczego mnie to spotyka, to takie niesprawiedliwe... :roll:

Co do akceptacji siebie. Najpierw trzeba tez siebie znać, by móc się zaakceptować. Tzn poznac swoje wady i zalety i umieć je rozgraniczać, wiedziec co można zmienić, a co nie. Dopiero jak człowiek jako-tako zna siebie to można wtedy zaakceptować siebie jako człowieka. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Myślę, że dobrze na początek zapisać sobie swoje wady i zalety.

Ogólnie na pewno na całe poczucie akceptacji wpływa terapia, wydaje mi się, że w szczególności grupowa, bo jest interakcja z różnymi osobami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja np. bardzo przezywam każdą przykrośc, nawet taką najmniejszą (choćby pani kasjerka nie odpowie mi na "dzień dobry", bo być może ma akurat zły humor, albo źle się czuje), bo mam tendencje do roztrząsania, dlaczego ona tak się zachowała, dlaczego mnie to spotyka, to takie niesprawiedliwe...

to jesteśmy bardzo podobne... bo ja też tak mam. :roll:

 

Ogólnie na pewno na całe poczucie akceptacji wpływa terapia, wydaje mi się, że w szczególności grupowa, bo jest interakcja z różnymi osobami.

no właśnie, niby nie jesteśmy oceniani, ale stwierdzenia tj. "jesteś silna" to ocena. i to nas podbudowuje, ale jednak nie powinno się oceniać innych podczas terapii, czy to grupowej czy indywidualnej. czyż nie ? ... zatem nie można obrażać innych, krytykować, a nie - oceniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie powinno się oceniać innych podczas terapii, czy to grupowej czy indywidualnej.

mi się wydaje, że zawsze się swoje oceny jakieś tam formuje w głowie, ale nie można tego na głos mówić podczas terapii grupowej(tak słyszałam, że sa takie reguly)

"jesteś silna" to ocena

ja bym powiedziała że to próba motywacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, no może i racja. W sumie, żeby przeżyć to co przeżyliśmy trzeba być silnym. W kazdym razie nie ma tu wydźwięku negatywnego w tej ocenie, a mi się ocena zawsze kojarzy z czyms negatywnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, nom, ale jednak ocena jest i pozytywna i negatywna. I wydaje mi się, że nie mozemy nikogo oceniac negatywnie na terapii, a poytywnie to już tak... Powinno się byc szczerym, nie podoba mi się to. Czasem potrzebna jest krytyka. Jeśli ktoś coś źle robi, to nie możemy go za to chwalić... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, no tak, ale ludzie mówią o różnych rzeczach, np o tym że stracili panowanie nad sobą i kogos walnęli, i co powiesz takiej osobie, ze tak nie wolno? przeciez nie o to chodzi

nie można krytykowac ldatego, że dda nie znosza krytyki i to żadnej, nikt przeciez nie chwali za zle zachowanie tylko traktuje to ze zrozumienime, przeciez wszyscy ida tam by to złe zachowanie zmienić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, acha, chodzi ci o to, że nie powinno być też tej pozytywnej oceny twoim zdaniem?

jakas tam może ocena by się jednak przydała, po to by nie bac się jej tak panicznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie o to mi chodzi. :smile:

no może i by się przydała, ale powinno być fair. a jak jest ocena pozytywna, a nie ma negatywnej, to nie jest to fair.

oczywiście nie chciałabym usłyszeć, że jestem beznadziejna, ale...

no dobra powiem o co mi chodzi...

bo jak mi ktoś mówi, że jestem atrakcyjna, mądra, inteligentna, to czuję się oceniana, jestem oceniana. nieważne, że to pozytywna ocena, ja jej nie lubię.

jak mi np. terapeuta zaczyna mówić, próbuje mnie "uświadomić" w tym, że nie jestem taka głupia, za jaką się uważam, to czuję się dziwnie. czuję taką niechęć. nie lubię jakiejkolwiek oceny. i oczywiście wszystko neguję, na wszystko znajdę odpowiedź - wynika to też z tego faktu, iż jestem uparta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, bo nikt ich wcześniej nam nie mówił i wydają się podejrzane?

bo same uważamy co innego na swój temat?

bo obawiamy się, ze jak ktoś jest miły to z pewnością czegos chce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo same uważamy co innego na swój temat?

otóż to...

 

bo obawiamy się, ze jak ktoś jest miły to z pewnością czegos chce?

tak też często bywa, np. braciszek tak robi. zawsze jest miły, jak coś chce. więc jak ktoś mi mówi coś miłego, to się zastanawiam, jaki ma w tym interes.

 

bo nikt ich wcześniej nam nie mówił i wydają się podejrzane?

hymm... no przecież dużo ludzi właśnie nam mówi, jakie my jesteśmy "cudne", ale my w to nie wierzymy. słyszymy to, ale nie dopuszczamy do świadomości ? :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, wiesz, skoro latami się wierzy w cos kompletnie innego i się to wpaja człowiekowi od dziecka, że tylko bardzo się starając i ciężko pracując, pomagając w domu, przejmujac obowiązki rodziców można zasłuzyć na miłość, która powinna być bezwarunkowa to tak się potem dzieje

jak mój chłopak mi mówi miłe rzeczy to po prostu mu nie wierzę, czasem mi się robi miło, no ale nie jestem w stanie uwierzyć w coś skoro widzę cos innego, trzeba najpierw samemu w coś wierzyć, akceptowac się w pełni i wtedy można słuchac komplementów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, czy my tak naprawdę jesteśmy tak ułomni, że nie umiemy po prostu siebie zaakceptować?! innym ludziom to przychodzi z łatwością, nie wierzę, że opinia rodziców ma taki wielki wpływ na dzieci, czyt. nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wierzę, że opinia rodziców ma taki wielki wpływ na dzieci, czyt. nas.

oczywiście, że ma

jakbyś był achwalona w dzieciństwie i mówiono by ci, ze jesteś zdolna i ładna, to byś w takim przeświadczeniu wyrosła, to się znikąd nie bierze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, no ale w dzieciństwie matka chyba mnie tak nie wyzywała od dziwek... chociaż. dobra cofam to. jednak coś tam mówiła. a przynajmniej odkąd miałam 10 lat, wcześniej nie pamiętam, wszystkiego nie da się pamiętać. szkoda...

no ale mimo to, że słyszałam od matki złe słowa, to dobre też się zdarzały... jakbym miała dwie matki.

jedna pijana, która mnie wyzywa

druga trzeźwa, która mnie chwali

i której wierzyć? niby tej trzeźwej. ale jako dziecko nie rozróżniałam tych dwóch babek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedna pijana, która mnie wyzywa

druga trzeźwa, która mnie chwali

no właśnie, czyli brak konsekwencji

 

-- 20 sie 2012, 14:15 --

 

no i jak tu siebie akceptowac, skoro opinia jednej osoby potrafi być tak rózna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ona jest niestała emocjonalnie przez co ja też... :roll:

i wiesz co zauważyłam? czasem jestem zbyt pewna siebie a czasem właśnie tej pewności siebie mi brakuje.

jestem pojebana :shock:

mam rozdwojenie jaźni :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×