Skocz do zawartości
Nerwica.com

Borderline - nie umiem podjąć decyzji co do związku


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Mam 26 lat i od dawien dawna czuje sie dziwna. Od takich slow rowniez zaczelam moja rozmowe z psychiatra - ze jestem dziwna. Odkad skonczylam 17 lat ciagle niemalze mialam jakiegos faceta. Z obcenym - juz narzeczonym, jestem 2 lata. I praktycznie od tych 2 lat zastanawiam sie nad nim az chyba w koncu zatracilam calkiem rozum. Chodzilam na terapie ale nie pomogla ona mi uporac sie ze swoimi myslami i problemami, moze za krotko chodzilam, nie wiem. Niedawno poszlam do psychiatry i stwierdzil u mnie zaburzenie osobowosci borderline. Jak zaczelam czytac na ten temat to niemal wszystko sie zgadza i juz wiem skad u mnie ciagly niepokoj, strach, niepewnosc - ta dziwność moja. Problem moj polega na tym, ze ja nie do konca jakby czuje siebie. Nie umiem jakby wnioskować, wisze w prozni, nie mysle, nie czuje... - tak sie czuje. Taki mam obraz siebie. Czulam sie zawsze dwulicowa, bo niestety latwo przypisuje sobie czyjes cechy i poglady. I dlatego nie wiem co z tym moim zwiazkiem.. Moze jak jeszcze od Was cos uslysze to mi sie rozjasni sytuacja.. Ale boje sie tez ze nie bede obiektywna i nie ufam sobie w tym wzgledzie ze moze za bardzo skrytykuje tego mego narzeczonego.. Bo kazdy mowi co innego - moja mama, znajomi i on sam. A ja z tym moim łapaniem wszystkiego co sie do mnie mowi juz nie wiem kto mowi prawde, kto ma racje. Mętlik w głowie. Zwariowac mozna. Mecze sie z tym juz bardzo dlugo az moj organizm daje mi sygnaly ze cos jest nie tak - ciagle mnie cos boli, spac mi sie chce, rozne choroby mniej lub bardziej powazne. No i teraz jeszcze to borderline i leki antylękowe. Biorę asertin 100.

 

Tyle wstępu przechodze do sedna. Moj facet ma 28 lat. Jego mottem zyciowym jest "nie narobic sie a zarobic". Pracuje jedynie w sezonie letnim i zimowym. Ma swoje firmy sezonowe - latem lody a zima odsnieaznie. Poza tym w reszte roku lezy i gra w gierki, czego juz powoli mam dosc. Ja pracuje w zawodzie, jakos mi idzie chociac sama nie wiem jak to robie. Kupilismy sobie psa, oczywiscie ja musze wiecej wychodzic z nim, nawet rano "bo skoro wczesniej wstaje to dlaczego on ma wstawac skoro moze sobie pospac?". No tak, a ja musze na hurra wszystko rano zrobic wlacznie nieraz z zakupem buleczek, bo on potrafi mi wytknac, ze nie dbam o niego, nie robie sniadania czy obiadu. Ale mowiac szczerze ja juz mialam dosyc widoku lezacego faceta, ktory jeszcze obiadku wymaga jak ja pracuje. Pracuje w domu, wiec nieraz robilam nawet obiad podczas pracy... Zanim zaczelismy skladac sie na zycie i oplaty czesto potrafil powiedziec "wez kase?", "dzis Ty stawiasz" itp. Ja nie jestem skapa, na poczatku latalam do niego nawet z zakupkami, bo mi sie wydawalo ze on taki biedny nie ma pracy.. A on sporo zarabia latem, potem caly rok ciuła by moc rozwijac i rozwijac ten interes.. Wiec w koncu poczulam, ze on na moj koszt zyje by sobie biznes rozkrecac. Czasem tez kupowal, czy gotowal ale cos nie gralo.. Teraz mi zarzuca, ze mu kanapek nie woze do pracy, albo ze jak on wraca to kolacji nie ma. A on wielce zmeczony jest. Pracuje 3 miesiace w roku a i tak narzeka jaki to zmeczony jest wiecznie! Nie robilam kolacji bo na wakacje byli jego rodzice i oni gotowali itd. Wiec nie chcialam w ich domu im sie wtryniac. Potem sie tlumaczy, ze nie chce bym codziennie cos robila, ale miloby mu bylo bym czasem cos zrobila. I ja juz nie wiem czy moim obowiazkiem jest mu wozic te kanapeczki? I czy to nie przesada, ze on mi mowi ze nie dbam o niego? Nie umiem dojsc do tego jak to powinno byc w zwiazku, czy to kobity obowiazek dbac o dom? tak jak on to mowi.. Kto i co kiedy powinien. Nie umiem tego okreslic za chiny!

 

Do tego moj facet jest bardzo nerwowym czlowiekem, umie wybuchnac o nic. Czesto dostaje mi sie za takie glupoty - ze nie domysle sie i stane mu na drodze, ze nie domysle sie i nie pomoge mu w czyms. Wiecznie mi mowi, ze ja sie czegos nie domysle, albo ze nie mysle. I tak mi nagada, ze ja faktycznie pozniej juz nie wiem czy on ma racje ze ja nie mysle czy ze przesadza. No nie wiem.. Nie zapomne nigdy jego tekstu jak zrobilam sobie podczas pracy kanapki na szybko. Zarzucil mi ze nie posprzatalam okruchow. Odparłam ze jestem w pracy i nie mam czasu, posprzatam po pracy. To powiedzial " dobrze wiesz jak mnie denerwuje nieporzadek, powinnas posprzatac te okruchy od razu i okazac mi w ten sposob szacunek". Zwariowac mozna. Ja juz nie wiem co myslec o tym wszystkim. NIeraz krzyczy na mnie. Wiele razy mowilam mu ze nie panuje nad nerwami. Ale oczywiscie mowi wtedy, ze to ja go czyms doprowadzam do takich nerwow. Wiec wtedy mysle ze moze faktycznie jakbym wiecej gotowala, czy sprzatala to byloby lepiej.

 

On mi gada jedo, mama drugie. Wersja mamy - nierob, cham, prostak, wykorzystuje mnie finansowo i meczy psychicznie. Ze nigdy sie jego nerwy nie zmienia, i ze facet nie powinien ciagnac pieniedzy od kobiety. Ze ma ze mna wygodnie, bo i zawioze go i przywioze , by na paliwo nie musial placic bo ja mam sluzbowe.

 

Znajomi mowia mniej wiecej to samo co mama. Ogolnie kazdy mi kaze odejsc, a ja mimo wszystko tego nie robie. Pare razy z nim zerwalam, raz nawet zerwalam zareczyny. Ale nastepnego dnia wpadlam w taka histerie, ze on taki cudowny i ze tak go kocham, ze niemal na kolanach do niego wrocilam. Kiedy indziej to samo z tym, ze wtedy on mnie przepraszal, obiecywal zmiany itd. Zawsze mi tak nawkreca, ciagle powtarza jaka z nas super para. Wiec boje sie ze to zepsuje tym odejsciem i juz nigdy mnie nikt nie bedzie kochal jak on.

 

A jak z nim rozmawiam to mnie tak przekabaci, ze ja uwazam ze on ma racje i ze w sumie to wszystko jest super, pieknie bo on mnie tak kocha itd. Jak mowie mu, ze moglby popracowac poza sezonem to sie obraza ze przeciez mu starcza kasy wiec po co. A mama mowi ze to obibok i ze wiecznie taki bedzie a ja bede na niego tyrac. Bo on mi nieraz wypomina nawet moje pieniadze, ze cos kupilam a nie powinnam. Mam wrazenie ze on by chcial tylko bym na niego wydawala, lub zbierala na ewentualny dom. Tak dom, bo jemu sie marzy dom. A pracuje tylko latem wiec pewnie caly kredyt ja bym splacala. Potem mowie mu ze nerwowy, to juz mial niby ich do psychologa, ale jak jest sezon to wielce nie ma czasu. Mama mowi ze sie nie zmieni, ze jaki ojciec taki syn.

 

I w ogole jego glupich tekstow moge przytoczyc cala mase. Np: pomagalam mu nosic jakies tam sprzety w pracy, ale w koncu mi sie odechcialo bo mialam wysokie buty. To mi odpalil wkurzony ze to moj obowiazek pomagac, bo z tego bedzie kasa na nasz wspolny przyszly dom. Albo jak on mame traktuje.. Krzyczy jak sie odezwie nieproszona. Normalnie krzyczy do niej : " po co sie wstacasz, nie do ciebie mowilem!". Jego rodzice sa raz w roku a on tak ja traktuje, ze mi sie plakac chcialo..

 

No ma tez zalety ten moj chlop i ja mam taki metlik w glowie ze juz nie wytrzymuje.. Wciaz mi mowi jak mnie kocha, jaka jestem piekna i cudowna, jaka z nas super para, ze bedziemy miec super zycie, dzieci by chcial itd. A ja łykam wszystko jak małe dziecko. I juz nie wiem po prostu jaka droga iść. Juz mam dosyc tego wszystkiego. Wiem ze mama mi tez za duzop gada i mi sie tez wszystko miesza.

 

Ja sie boje ze to wszystko przez borderline. Ze raz go ubostwiam a raz nienawidze i nie wiem w koncu jaki jest naprawde. Do tego jak juz z nim sama zerwe i on nie zabiega o mnie to ja szaleje ( strach przed odrzuceniem ). Niby zerwalam ale chce by zabiegal i wracam.. No masakra jakas.

 

Ja juz nawet nie wiem czy go kocham, tyle bylo po drodze dziwnych sytuacji, on oczywiscie odbiera to inaczej. Bo sie wydrze a zaraz mu przechodzi. A mi nie.. Zaczelam sie z czasem bac ze krzyknie o byle co. Teraz sie malo widujemy bo w koncu pracuje ale znowu zaraz mina wakacje i bedziemy mieszkac razem..

 

Co myslicie o tym? Help..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mysle, że facet tego typu nie zapewni Ci stabilizacji i spokoju

 

ale to co mnie od razu " uderzyło".. napisałaś gdzieś tam, że znajomi mówią mniej wiecej to co mama i każą odejść..

pametaj, ze to Twoje życie i nikt nie może Ci niczego KAZAĆ

jesteś dorosła!

 

wiem, łatwo sie mowi

ale przede wszystkim zastanów się czego szukasz w związku i jeśli widać, że facet nie zagwarantuje Ci tego - ok, wiadomo, kompromisy, wzajemne zrozumienie, współpraca, praca nad zwiazkiem - ale przy Twoim schorzeniu powinnaś mieć trochę altruistę.. - no to tym bardziej pomyśl czy to ma sens..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm.. Dziwie sie , ze przy borderline Ty go blagasz, to on krzyczy itd. dlatego nie wiem co napisac. U mnie jest tak, ze to ja najczesciej wywoluje kłótnie, ktore prowadza do nienawisci itd. Co prowadzi do skrzywionego obrazu naszego zwiazku i jego, jako tego niedobrego (bo to ja najczesciej jestem ta zla)

Z tego co piszesz i jesli mozna w ogole ocenic czlowieka po krotkim opisie jego osoby - to obraz jaki pokazalas jest faktycznie nieciekawy. Podobno (ja tez wiele razy to slyszalam) w jaki sposob facet traktuje swoja mame - w taki bedzie traktowal Ciebie. Tego samego tyczy sie wizja ojca - jaki ojciec taki syn - jest cos w tym!

Wszytsko zalezy od tego w jaki sposob jego postawa wplywa na Ciebie, jak bardzo Cie rania tego typu zachowania i na ile jestes w stanie w pozniejszym czasie przymknac na to oko. Raczej dorosły mezczyzna sie nie zmiania na lepsze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA tak miotam się z myślami juz bardzo długi czas. Wszystkie znaki wskazuja, ze zycie z nim bedzie przepelnione nerwami, krzykami. On mna manipuluje, ze ja chyba dlatego nie umiem podjac decyzji, bo mi sie wydaje ze moja wina. Chociaz czesc mnie mowi mi ze nie ma mojej winy na tyle by na mnie krzyczec itd. On sie potrafi o wszystko przyczepic. Jego poglądy sa straszne. On uwaza, ze pies nasz jest grzeczny bo on go bił jak był mały. UWaza ze bic trzeba, ze to dobra metoda. Nie szanuje ludzi, wszyscy sa wg niego glupi itd. On nieraz ma takie teksty jakby uwazal sie za jakiegos krola, boga. Ja nieraz nie mam juz slow i sie nie odzywam. Ostatnio pytalam czy moga przyjsc do mnie kolezanki, posiedzimy itd. Myslalam ze spadne z krzesla jak uslyszalam co mowil :" A czy oni kiedys nam cos przyniesli? Wiecznie wszyscy do nas chca przychodzic, a nikt nas nie zaprosi gdzies do pubu czy cos". I znowu chodzi o kase.. Bo jak ktos ma przyjsc do nas to wiadomo ze cos trzeba postawic, poczestowac. Zawsze moi znajomi przynosza cos, wiec nie wiedzialam o co mu chodzi, czy maja jakies prezenty przynosic czy co:) On jest szalony doslownie.. Mozg sie lasuje.. I oczywiscie kolezanki nie przyszly, ja poszlam do nich. A ja bardzo lubie jak goscie przychodza.. On kreci nosem. Wczoraj kolejna akcja, ogladam tv program o wlosach ( a mam problemn z wlosami, ze juz nawet o przeszczepie myslalam). I krzyczy z drugiego pokoju: "wylacz to, przelacz to ! Nie bedziesz tego ogladala bo zaraz bedziesz chciala cos z wlosami zrobic, znowu Ci sie cos ubzdura. A najpierw musimy kupic dom/mieszkanie a nie wydawac 10 tys na wlosy! " Jak zwykle.. Ja nigdy nie moge ogladac babskich programow, bo on nie lubi. Naprawde nigdy nie ogladam ich.. Nie moge.. Heh. Porazka. Albo mi mowi, ze ja chce cos tam kupic - czyli wydawac na przyjemnosci, a nie mamy przeciez mieszkania. Nawet aparatu na zeby nie moge.. Bo kasa kasa. Mam juz go dosc ! I siebie w tej sytuacji. Bo nie umiem odejsc.. Nie wiem, kolezanki mi juz mowia ze ja chyba lubie byc poniewierana, skoro ciagle w tym tkwie. Ale jak mozna to lubic? Co to powoduje? NIe wiem..

 

Bo mysle tez ze ma on inne zalety i nie moge sie zdecydowac, mimo ze juz chyba nawet nie kocham go. Nie mam potrzeby przytulac sie do niego, o seksie nie wspomne.. Wykoncze sie kiedys. Juz wszystkim chodze i opowiadam, pisze gdzies w necie, do psychologa poszlam i nic.. I sytuacja trwa..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze my tego nie lubimy, ale jestesmy do takiego stanu rzeczy przyzwyczajone.. Nie znamy lepszego zycia, wiec wybieramy, to co znane czyli - stałe, czyli - bezpieczne. W glowie nie raz mam mysli, aby cos zmienic. Zmiana, zmiana - cos nowego, nieznanego, czyli czytanego przez mozg niebezpiecznego, ryzykownego, cos co moze nie wyjsc, a po co nam kolejna rana? Dlatego tkwimy we wszytskich tych patologicznych zwiazkach, czekajac na olsnienie, ktore cos zmieni. Nigdy nic sie nie zmieni, jesli nie bedziemy rozumiec swoich mechanizmów dzialania (ktore, sa tak gleboko w nas zakorzenione, ze zwykle zastanawianie sie nad tym, po prostu nie ma sensu) No bo jak? Jak ja sama sie na to wszytsko godze, skoro logika podpowiada, ze cos jest nie tak..

Do psychoterapeuty polecam sie udac po pomoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najdziwniejsze jest to, że ja już chyba naprawdę nie chce z nim byc. A mimo to tkwie nieszczęśliwa w tym wszystkim. Mam wyrzuty sumienia, ze chce go zostawic, a on codziennie mi mowi ze kocha. Albo mowi jaka my jestesmy swietna para. On nie wie co ja czuje.. Ja nie jestem szczesliwa. A bylam. Naprawde na poczatku bylam szczesliwa i zal mi tez tamtych chwil. Ale dopiero zaczynam zdawac sobie sprawe tak na serio, jaki on jest. W sumie od poczatku bylo widac, ze jest nerwowy, troche niewychowany i prosty. Ale pokochalam go. I wciaz udawalam ze jest ok, ze kazdy ma wady przeciez itd. I dlatego chyba nie umiem sie wyrwac, bo sie boje, ze trafie gorzej, albo ze jak zerwe to znowu bedzie placz. Bo wtedy mi sie przypomna same dobre chwile i bede myslkec, ze nie byl taki zly..

 

I tez wydaje mi sie, ze moze ja go prowokuje nieraz do tych krzykow. Ze moze jakbym byla inna.. Bardziej pewna siebie to by tak nie robil. Albo jakbym od poczatku nie byla ulegla, tylko wlasnie silna. I wiecie co? W poprzednich związkach to ja czułam, ze jestem ta gorsza - wariatka, zazdrosnica, beksa, histeryczka. Zawsze mialam wrazenie, ze kazdy z moich facetow chcial ode mnie odejsc. A tu nie mam tego wrazenia.. On moje rozne ataki zazdrosci nieraz tez znosil i nie mial lekko. I mam wyrzuty, ze on znosi moje wady a ja jego nie.. Wiadomo nikt nie jest idealny. I nie wiem czy w koncu stac mnie na kogos lepszego.. CZasem jak tak mysle, to karcę siebie w myślach, że jak mogę tak sie czuc - ze zasluguje na kogos lepszego. Karce sie, ze za kogo ja sie uwazam. I ciągle cos nie tak.. Albo czuje sie super, ze moge miec lepszego. Albo czuje sie jak dno i daje na siebie krzyczec, pomiatac soba. Mam dwie skrajne mysli o tym moim facecie. Bardzo ciezko mi utozsamic sie bardziej z ktoras z nich, nie moge stwierdzic wlasnie jaki on naprawde jest. Czy jest taki zly, czy moze ja przesadzam.

 

Do psychologa ide 28.08. Ale co z tego. JA juz chodzilam pol roku do innego psychoterapeuty i nic mi nie pomogl.. Nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż jeśli pozwolisz na pewno jedna sugestia .

Idąc do jakiegokolwiek terapeuty ,czarownicy ,psychologa czy innej „cholery” musisz pamiętać o jednej rzeczy , on(a) może wskazać Ci drogę pokazać rozwiązania ale nie zrobi nic za Ciebie .

Nie dostaniesz tam recepty na własne szczęście .

I mała uwaga ,a czy druga strona wie ,że coś cie dręczy zna Twoje rozterki ?

Kiedy ostatni raz usiedliście przy jednym stole ,spokojnie rozmawiając o życiu? (i nie mam namyśli rachunków)

I pozwolę sobie jeszcze na cytat:” ale przede wszystkim zastanów się czego szukasz w związku i jeśli widać, że facet nie zagwarantuje Ci tego…” A może on bardzo chciałby Ci to zagwarantować tylko nigdy jasno nie usłyszał czego tak naprawdę pragniesz? Bardzo często w związkach dochodzi właśnie do takich sytuacji gdzie cierpią tak naprawdę obie strony ,ale żadna ze stron jasno nie mówi o swoich

potrzebach i pragnieniach .

Troszkę żartem zakończę, my mężowie, faceci, narzeczeni i kochankowie bez względu na status finansowy i wykształcenie oraz pochodzenie jesteśmy bardzo prości w obsłudze :jeśli chcesz nowe buty to powiedz właśnie to –kochanie chciała bym nowe buty-a nie mów byłam z Alą w sklepie i ona wiesz tam przy tych ruchomych schodach w M1 przymierzała takie śliczne zielone Tomaris-y z paseczkiem na szpilce .Facet nigdy nie domyśli się o co Ci Chodzi :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Związek to jednak życie ze sobą dwojga obcych osób wazne by sie dopasować mieć wspólne zainteresowania, ale jednak trzeba pamietać ,ze kazdy ma za sobą własna rodzinę , która wpłynęła na jego poglądy,zachowanie, nawyki, trzeba ze soba rozmawiać, czasem ustąpic,i mieć szacunek do drugiej osoby .Wiedzieć ,że moze miec inny pogląd na rózne sprawy , ale również wymagania czyli wymagamy by ktoś sie trochę dostosował i my sie dostosowujemy taki kompromis jak jedna strona za nic nie ustąpi to druga bedzie sie czuc pokrzywdzona a trochę jesteście ze soba ni lepiej powiedziec kochanie,ale ja tylko ten program ogładam a nie zamierzam sobie robic zadnych zabiegów za 10 tys. złotych a jak Ty odpowiadasz agresją to juz duzo nie trzeba by sie mocno pokłócić o taka pierdołę i tak sie zachowuje niestety sporo osób i border nie ma nic do tego.Czasem naprawdę przykro patrzeć jak wielu ludzi sie na wzajem nie szanuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×