Skocz do zawartości
Nerwica.com

poczucie winy


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Gunia76, Monar, kurde ale chodzi o sytuację taką kiedy sobie kupuję np na śniadanie, a on je śniadanie w domu.

Co wy się z tym jogurtem tak uparłyście? To tylko przykład był.

Powtarzam problemem nie jest kupno lub nie- jogurtu.

Tylko to, że jak robię cos dla siebie to mam poczucie winy.

A człowiek powinien równiez myśleć o sobie, a nie tylko non-stop o innych.

Widzę, że też macie takie myślenie jak ja i dlatego ciężko wam pojąć, że mogę chcieć zrobić coś tylko dla siebie i że nie ma w tym nic złego.

A ja się staram wychodzić z tego i uczyć się zdrowego egoizmu, jaki jest potrzebny kazdemu człowiekowi.

No niestety mam takie same myślenie jak Ty. :roll: Zawsze jak robie coś dla siebie to potem muszę i dla najblizszych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak, bo nie chcę być egoistką (przed chwilą gdzieś też to napisałam), dlatego patrzę się wpierw na innych, potem na siebie. to się powinno nazywać syndrom Matki Teresy. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko jak z tego wyjść, ja tego nie rozumiem, jak można z tego wyjść. ja myślałam, że po prostu moje serce jest takie dobre. że to moja cecha charakteru: dobroć dla innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja odkąd pamiętam mam poczucie winy, gdy robię coś dla siebie...od dziecka byłam dla innych a samą siebie stawiałam na szarym końcu, nie potrafię mówić o swoich potrzebach, nawet nie umiem ich określić. Dołuje mnie nieustające poczucie, że jestem beznadziejną matką i moje dzieci, gdy dorosną będą borykać się, z mojej winy rzecz jasna, z problemami emocjonalnymi... Ta myśl odbiera mi radość życia, sprawia,że czuję się jak w klatce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobroć dla innych ludzi

nie myl dobroci z naiwnością

bo tak naprawdę to najlepsze co mogłabyś zrobić i to nie tylko dla siebie, ale też dla innych, to sie wyprowadzić i ułożyć sobie zycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko jak z tego wyjść, ja tego nie rozumiem, jak można z tego wyjść. ja myślałam, że po prostu moje serce jest takie dobre. że to moja cecha charakteru: dobroć dla innych ludzi.

A po co mamy z tego wychodzić?? Przecież wtedy pójdziemy w drugą stronę i staniemy się egoistami. Musimy po prostu nauczyć się cieszyć z tego, ze robimy coś dla siebie. Przecież to nic złego robić też coś dla kogoś kogo się kocha.

Powinniśmy pokochać więc siebie.

Ja mam tak, ze np idę do sklepu z zamiarem kupienia sobie bluzki a wracam z bluzkami dla dzieci, sobie nie kupuję nic. Zdarza sie jednak ze kupuję tylko sobie i się z tego cieszę. Tyle ze to rzadki przypadek. Muszę wejść do sklepu, zobaczyć coś i od razu kupić i wyjść bo jak zacznę się zastanawiać to na pewno jej nie kupię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, czasem mam tak samo... jak jakąś kasę dostanę to idę zaraz psu coś kupic :D

no ale najczęściej jak mam kasę, to idę kupic sobie coś potrzebnego... np. teraz mam pełną listę rzeczy do kupienia, ale na razie kasy brak. no chyba, że powiem rodzicom "daj mi tą moją kasę" (wiszą mi 1600zł) no to kasa się znajdzie. a moja idzie się jebac. ech. ojciec narzeka jak musi mi raz na miesiąc jakiś ciuch kupic. oczywiście potrzebny. jak powiedziałam mu, że nie mam torebki to nie chciał dac mi kasy, no ale mi naprawił i na razie coś tam mam. :smile:

 

-- 08 sie 2012, 13:13 --

 

nie rozumiem dlaczego na wódę jest a na moje potrzeby kasy już nie ma . i wieczne narzekania, że potrzebuję kilka złotych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam tak samo - z tymi ciuszkami dla dzieci. Nawet ostatnio pojechalam kupić sobie spodnie i bluzkę, wrociłam z ciuchami dla córki... powoli wychodzę z tego, ale jest strasznie ciężko... wiem,że muszę to zmienić,żeby moje dzieci nie powielały tych chorych schematów..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, czasem mam tak samo... jak jakąś kasę dostanę to idę zaraz psu coś kupic :D

no ale najczęściej jak mam kasę, to idę kupic sobie coś potrzebnego... np. teraz mam pełną listę rzeczy do kupienia, ale na razie kasy brak. no chyba, że powiem rodzicom "daj mi tą moją kasę" (wiszą mi 1600zł) no to kasa się znajdzie. a moja idzie się jebac. ech. ojciec narzeka jak musi mi raz na miesiąc jakiś ciuch kupic. oczywiście potrzebny. jak powiedziałam mu, że nie mam torebki to nie chciał dac mi kasy, no ale mi naprawił i na razie coś tam mam. :smile:

 

-- 08 sie 2012, 13:13 --

 

nie rozumiem dlaczego na wódę jest a na moje potrzeby kasy już nie ma . i wieczne narzekania, że potrzebuję kilka złotych

A nie możesz iść do pracy? Miałabyś wtedy jakąś kasę dla siebie i nie musiała się prosić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kafka, rozmawiałam z ojcem wczoraj o mojej możliwej wyprowadzce. on do mnie, że co mi to da, że jak się utrzymam, czy całe życie będę pracować w biedronce czy gdzieś tam za 700zł? a ja mu odpowiedziałam, że na razie wiem, że idę do szkoły policealnej na 2 lata zaocznie i idę do pracy i możliwe, że w przeciągu roku się wyprowadzę. że na razie to są moje plany. że nie wiem, co będę robić za 5 lat, że tak daleko nie idę w przyszłość.

nie muszę przecież planować całego swojego życia co nie?! zresztą jak coś nie wypali, zawsze mogę wrócić do domu do rodziców... więc żadnej katastrofy nie będzie. powiedziałam tacie - że 'chcę spróbować. że przecież i tak kiedyś muszę się wyprowadzić, i co zabronisz mi?! ' no nic nie mówił, że mi zabroni, ale widziałam przerażenie w jego oczach. źle się z tym czuję, przykro mu się zrobi, jak zostanie z tym sam. zostawię go. ale przecież wszyscy mi mówią, że tak powinnam zrobić, więc na pewno to jest słuszna decyzja. zresztą ja to w głębi duszy wiem. tylko cały czas się przed tym bronię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mu odpowiedziałam, że na razie wiem, że idę do szkoły policealnej na 2 lata zaocznie i idę do pracy i możliwe, że w przeciągu roku się wyprowadzę

:brawo::uklon:

ale widziałam przerażenie w jego oczach

no tak, biedny tatuś, będzie musiał wydorośleć

więc na pewno to jest słuszna decyzja

otóż to!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym poczuciem winy, to jak z ugryzieniem komara- czujesz je, drapiesz je i swędzi jeszcze bardziej.

Ja często myślę o sobie jako o tej, która nie powinna się urodzić- przyszłam na świat ledwie kilka miesięcy po ślubie rodziców i tak sobie kalkuluję, że gdyby nie ciąża mamy, gdybym nie przyszła na świat, to nie byłoby tego wszystkiego. Tego całego cyrku, płaczu, udawania przed rodziną, przed koleżankami w pracy,znajomymi ze szkoły, wstydu kiedy nie było nas stać na to czy tamto.

Mamy jest mi w tym rodzinnym galimatiasie żal najbardziej- ciężko pracuje, przeze mnie nie skończyła żadnej dobrej szkoły (ma wykszt.średnie a z takim to praca teraz byle jaka) i dodatkowo zapadła na depresję. Zawsze kiedy krzyknę, tupnę, wyrażę swoje zdanie i zobaczę w jej oczach ten żal , mam natychmiast ochotę zwinąć się w kłębek.

Szukam sposobu żeby z tym skończyć ale na razie idzie jak po grudzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym poczuciem winy, to jak z ugryzieniem komara- czujesz je, drapiesz je i swędzi jeszcze bardziej.

Ja często myślę o sobie jako o tej, która nie powinna się urodzić- przyszłam na świat ledwie kilka miesięcy po ślubie rodziców i tak sobie kalkuluję, że gdyby nie ciąża mamy, gdybym nie przyszła na świat, to nie byłoby tego wszystkiego. Tego całego cyrku, płaczu, udawania przed rodziną, przed koleżankami w pracy,znajomymi ze szkoły, wstydu kiedy nie było nas stać na to czy tamto.

Mamy jest mi w tym rodzinnym galimatiasie żal najbardziej- ciężko pracuje, przeze mnie nie skończyła żadnej dobrej szkoły (ma wykszt.średnie a z takim to praca teraz byle jaka) i dodatkowo zapadła na depresję. Zawsze kiedy krzyknę, tupnę, wyrażę swoje zdanie i zobaczę w jej oczach ten żal , mam natychmiast ochotę zwinąć się w kłębek.

Szukam sposobu żeby z tym skończyć ale na razie idzie jak po grudzie.

O toto też jak widziałam moją mamę chorą, to chciałam się zwinać w kłębek, przepraszać ją za wszystkie winy zeby tylko lepiej się poczuła..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×