Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam dość (czyli idziemy na spacer..)


medusse

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś długie samotne spacery były moim życiem. Ale jak wszystko zaczęło się walić, za bardzo mnie bolało. Nie chciałam cierpieć. A jak już to w domu. Teraz ciężko mi się zebrać. Nie wiem, może by to coś dało. Nie mam pojęcia. Jakoś trudno mi spróbować. Jak na chama siebie wyciągnąć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym sobie pospacerowała ale ....tu gdzie mieszkam...hmm. Przejdę 200 metrów i zaraz się zatrzyma jakiś "dobry samarytanin" żeby mnie podrzucić gdzieśtam i muszę się tłumaczyć że idę na spacer po czym osobnik (osobniczka) patrzy na mnie dziwnie albo z wyrzutem że ja taka niewdzięczna. heh No i się wkurzam i tyle ze spaceru. Ten scenariusz się tak często powtarza że....bleee

Jakbym szła w deszczu, albo przy wielkim mrozie to nikt by się nie zatrzymał.

Dziwny ten świat :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, spaceruje z psem 1.5h dziennie, i chyba to mnie trzyma przy normalnosci

 

Ja tak samo.To jest bardzo dobry pomysł.Chociaż rzeczywiście w czasie spaceru dużo się mysli,jednak nie tak intensywnie jak normalnie.Za to twórczo :D A poza tym można właśnie dokonać wielu spostrzeżeń na temat otoczenia.Najbardziej lubię łazić sobie wśród łąk,w ciszy i zieleni.Wracam naładowana energią.Polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was promyczki moje :mrgreen: Po dłuższej nieobecności z powodu ogromnego oczywiście, wracam znowu na forum z wieloma nowymi pomysłami :twisted: a teraz z racji tego, że mam wolny długi weekend, idę na zakupy, na lody, zmęczyć się, poprzebywac z innymi ludźmi, połazić po chorzowskim "deptaku", do wesołego miasteczka i zaraz obok pokarmić lamy w zoo... Czy to się zawiera w słowie "spacer"? :lol: Ważne że się nareszcie zdrowo zmęczę :mrgreen: Pozdrawiam Was i życzę udanego, słonecznego dnia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Promyczku ;) Właśnie nie ma to jak zdrowe zmęczenie... najpierw basen, potem u kumpla na siłce - zaczynam to bardzo lubić :mrgreen: A teraz siedzę i sobie odpoczywam - i czuję się wspaniale - widać dobrze na mnie działają te.... no właśnie jak to się nazywa (endomorfiny?). Dzień piękny i słoneczny, i w porze największych upałów gorąco polecam basen - jest jak w raju :mrgreen: A w ogóle mam nadzieję, że spacer był (albo jeszcze jest) udany. Miłego dnia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę napisać o tym ,muszę ponieważ jestem tak szczęśliwa (mam nadzieję że nie na krótko),ale również po to aby udowodnić Wam ,tym którzy tak jak ja nie wierzą w to iż jest to wykonalne dodać wiary.Troszkę mnie już "znacie" i doskonale niektórzy z Was wiedzą jak ciężko niejednokrotnie było mnie przekonać że MOŻNA,tak,.....przyznam szczerze ze niejednokrotnie wolałam przytakiwac a w duszy i tak wiedziałam jedno -"Można ,ale nie ja"

 

O czy chciałam opowiedziec?...jak w temacie czyli o spacerku....takim kilkunastokilometrowym ;).

Było to porwanie się na głęboką wodę,bo,,bo musiałam ,więc,więc to też nie do końca tak że chciałam i czułam iż sobie poradzę..

Ciężko mi zebrać słowa i to wszystko do kupy także może wyjść lekki galimatias,wybaczcie ale strasznie chę się z Wami tym podzielić :oops:

 

Niejedna(en) z Was pomyśli pewnie "też mi wyczyn",nieważne ,to nie o to chodzi ,chodzi mi o to aby pokazać że można ,niejest to łatwe ,ale można.

 

Więc jak wspomniałam musiałam ,musiałam wybrać się do miasta oddalonego kilkanaście km od miejsca zamieszkania(do tej pory wychodziłam czasem ,ale to były spacerki do 500-800 m-nie dalej :( )

Nie odważyłam się wsiąśc w autobus,bo nie ,jeszcze nie ,więc pozostało pójście na piechotę,i tu problem ,aczkolwiek do pokonania jednen (śr,komunikacji byłby już jako drugi),problem dlatego ponieważ u mnie problem jest z tą odległością od własnego domu,nie wiem dlaczego tak jest ,ale tak jest :(

 

Ok mus to mus ,idziemy (choć naprawdę uwierzcie nie wierzyłam że dam radę) niechciałam zawieść więc próbowałam...

Trzy ataki,trzy razy wybuch płaczu ,z żalu ,z bezsilności,raz powrót kilkanaście metrów wstecz,złość na siebie samą ,walka z samą sobą ,powtarzanie sobie całą drogę "O nie,doszłam już tu ,nie mogę się wycofać" "Nie oglądaj się za siebie" "Zobacz tu idzie człowiek ,idzie ,ten jedzie na rowerze,sam" "Spójrz na kobieta siedzi na ławce,spokojna ,nic się nie dzieje","a te dzieciaki?przecież one też bawią się na wolnej przestrzeni" "Idziesz,jesteś daleko ,ale dasz radę".....nie było lekko kochani ...ja tam nie byłam....

 

trzy lata....tak ,trzy lata,zobaczyłam jak wygląda moje miasto ,jak wiele się zmieniło,jak jest pięknie i jak wiele rzeczy mnie ominęło :(

Poczułam się w pewnym momencie jak ktoś ,kto wyszedł z buszu ,poważnie ,wielkie centra handlowe,kino...echhh

 

Wiem że nie beedzie lekko ,ale dałam radę i naprawdę już nie zamierzam się poddawać....mam pęcherze na nogach ,jestem niesamowicie zmęczona ,nie tak fizycznie jak psychicznie ale ogromnie z siebie dumna i szczęśliwa.

Chiałabym bardzo abyście Wy wszyscy ,Wy którym brakuje wiary w to że to jest możliwe ,nawet tym którzy unikają wycieczek w "tłum" ze strachu przed ludźmi,aby to co napisałam dało choć odrobinę nadzieji że można ,a co najważniejsze że WARTO.

 

Pozdrawiam.Buzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×