Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam od dłuższego czasu mam drżenie i pieczenie głowy cały czas :oops: od nie dawna biorę alprazolam 0.5mg ale nic nie przechodzi może to objawy czegoś innego :zonk:

 

Może nie przechodzi, bo właśnie myślisz tak naprawdę, że to objaw czegoś innego?

 

Btw. u mnie wzrok to była i suchość oka i derealizacja :) Przestałam się na tym skupiać i nagle mój mózg ogarnął, że widzi tak jak zwykle i przeszło.. Ach ta nerwica :)

własnie mysle ze to objawy moze padaczki :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba mam nerwicę.

 

Od ponad 5 lat mam problem, mianowicie gdy dopada mnie sytuacja stresowa lub czymś się bardzo martwię to bardzo się denerwuję. Mam wtedy bardzo mocne bóle brzucha, tak jak by mi ściskało żołądek. Nic wtedy nie mogę jeść, a jak próbuję jeść to zbiera mnie na mdłości. Do tego jeszcze rośnie mi ciśnienie, mam wtedy przeważnie 160/110 i ból głowy, jakby za chwilę miało ją rozerwać. Na początku jeszcze potrafiłem nad tym zapanować, teraz już żadne lekarstwo nie pomaga, te bez recepty.

Czasem ten stan utrzymuje się kilka dni, nawet gdy sytuacja stresowa minie to dalej ten stan się trzyma.

Czy rodzinny lekarz pomorze mi ? Przepisze mi jakieś leki uspokajające ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba mam nerwicę.

 

Od ponad 5 lat mam problem, mianowicie gdy dopada mnie sytuacja stresowa lub czymś się bardzo martwię to bardzo się denerwuję. Mam wtedy bardzo mocne bóle brzucha, tak jak by mi ściskało żołądek. Nic wtedy nie mogę jeść, a jak próbuję jeść to zbiera mnie na mdłości. Do tego jeszcze rośnie mi ciśnienie, mam wtedy przeważnie 160/110 i ból głowy, jakby za chwilę miało ją rozerwać. Na początku jeszcze potrafiłem nad tym zapanować, teraz już żadne lekarstwo nie pomaga, te bez recepty.

Czasem ten stan utrzymuje się kilka dni, nawet gdy sytuacja stresowa minie to dalej ten stan się trzyma.

Czy rodzinny lekarz pomorze mi ? Przepisze mi jakieś leki uspokajające ?

 

Reakcja na stress...

A może psychoterapia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem po dwóch operacjach tarczycy, hormony na odpowiednim poziomie, ale lewy płat z guzami prawdopodobnie do strumectomii. Czekam na wyniki biopsji, za 3 tygodnie będę wiedziała.

 

Podstawa to dobry lekarz, endokrynolog, a nie z przypadku... o takich trudno.

Jak wytną Ci tarczycę i nie zostawią przytarczyc... albo chociaż kawałka tego gruczołu... to niedobrze. Wyciąć wszystko jest łatwo. Tarczyca jest bardzo ważna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica przychodzi w najmniej spodziewanym momencie.Wszystko jest dobrze a tu nagle...

Najczęciej jest tak że jest spowodowana trudnym dzieciństwem lub jakim konkretnym wydarzeniem.U mnie było tak że miałam trudne dzieciństwo a potem zmarł tata i pół roku temu moja mama.Teraz mam 16 lat i jest mi bardzo trudno samej.Nie radze sobie same a na dodatek moim życiem zaczyna rzšdzić nerwica. =(

Dużo przeszlaś dobrze by było gdybyś mogła skorzystać z pomocy psychologa sama nie poradzisz sobie dziewczyno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczę się i leczę i... stany odrealnienia już jako tako opanowałem, ataku paniki nie mam od kilku tygodni, ale ciągle nawraca przeziębienie jak przed grypą. Zawalone gardło bóle głowy, osłabienie, ciągły katar i kaszel. Robiłem bolerioze, ale wyszło mi tylko p41 dodatnie, pozostałe ujemne. W piątek idę do lekarza chorób zakaźnych. Wyniki podstawowych badań mam dobre. Czy nerwica (mam teraz powody) może objawiać się ciągłą chorobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Długo się zastanawiałam czy napisać na forum i czy faktycznie to co mnie dopadło to nerwica.

Od kiedy sięgam pamięcią miałam lęk przed nowotworem. Wydaje mi się, ze po raz pierwszy takie myśli pojawiły sie w mojej głowie z 25 lat temu kiedy dowiedziałam się o chorej na raka dziewczynie z mojej miejscowości. Od tego momentu czułam ból pod pachami i wyobrażałam sobie raka. Myśli jakie mi towarzyszyły to głównie strach przed tym, ze umrę i zostawię rodziców samych sobie ( chyba byłam trochę rodzicem dla własnych rodziców). Poszłam do lekarza i powiedziałam, ze wydaje mi się ze mam raka. Lekarz po zbadaniu powiedział, ze jest ok i ból minął. Przez długi czas było ok a lęki związane ze śmiercią ustąpiły. Po latach jak przeprowadziłam się do Wrocławia na studia miałam kilka incydentów z atakami paniki ale takimi drobnymi. Jadąc tramwajem do szkoły musiałam wysiąść bo wydawało mi się ze nie mam tlenu do oddychania. Często bolała mnie głowa. Zrobiłam podstawowe badania i wszystko wróciło do normy. W trakcie studiów poznałam przyjaciółkę która chorowała na wirusowe zapalenie wątroby typu c, oczywiście w mojej głowie i ja się zaraziłam. Nie poszłam do lekarza zweryfikować sprawy i ze świadomością choroby żyłam do teraz czyli jakieś 14 lat. Dodatkowo nigdy nie przyjmowałam leków antykoncepcyjnych bo sądziłam ze nie mogę narażać wątroby ale oczywiście nigdy nie chciałam potwierdzić tego badaniami z lęku przed diagnozą. Dodatkowo do tego doszedł strach przed HIV- w głowie miałam go na bank ale bałam się zrobić testy. Bałam się również zrobić cytologię, żeby się nie dowiedzieć o raku szyjki macicy Wiec pierwsza w swoim życiu miałam zrobiona w wieku 33 lat. Wizyta u lekarza przysparzała mi zawsze bardzo strachu i lęku przed diagnozami, które miałam w głowie.

Pomimo tego co wypisałam wyżej zylo mi się całkiem spokojnie. Strach przed ewentualnymi chorobami potęgował mi się np w momencie kaca bądź samotności. W życiu prywatnym było różnie, przez lata miałam partnera z którym kilka razy się rozstawałam. Zawodowo się realizowałam. Całkiem normalnie funkcjonowałam i życie przynosiło mi dość dużo radości z wyjątkiem oczywiście tych dni kiedy myśli o chorobach wjeżdżały jak podane na tacy. Wredy wystarczyło ze ktoś do mnie przyjechał i pogłaskał po głowie. Wszystko tak się toczyło do teraz. Zaszłam w ciąże i jak wiadomo musiałam siła rzeczy zrobić wszystkie badania- HIV, weneryczne, cytologia, morfologia etc. Oczywiście umierałam ze strachu ale nie posiadałam żadnej z chorób, które myślałam ze mam. Testu na HIV bałam się odebrać czekając aż zadzwonią bo taka jest procedura. Po dwóch tygodniach patrzenia na ekran pojechałam by odebrać wyniki. Sytuacja się na chwile uspokoiła i w spokoju czekałam na poród. W między czasie zaczęłam się kłócić z partnerem i doszłam do wniosku, ze nie możemy żyć razem. Po porodzie córki awantury dalej trwały a ja w jej ojcu dopatrywałabym się tyrańskich cech. Sparaliżowała mnie myśl o tym, ze może mi się coś stać i to, ze wtedy tyran będzie wychowywał moje dziecko. Rozstaliśmy się. Ja aktualnie jestem jeszcze na macierzyńskim Wiec miałam odkładać pieniądze i czekać do powrotu do pracy. Jak emocje związane z przeprowadzka opady zaczęłam skanować swoje ciało i wychować zaległe bóle sprzed ciąży. Była to Np sytuacja ze znamieniem, którego nie usunęłam, z tarczyca której nie sprawdziłam a miałam wskazanie. Zaczęła bolec mnie głowa, gardło, ucho, pachy, pachwiny, kości skóra. W przeciągu miesiąca miałam już kilka nowotworów. Zaczęłam chodzić po lekarzach. Codziennie budzę się z jakimś bólem i codziennie wynajduje coś innego. Strach o dziecko jest gigantyczny i widzę ze tym razem nie do końca sobie z nim poradzę sama. W trakcie ciąży chodziłam do psychoterapeuty bo mam skłonności do katastrofizacji i nie radziłam sobie sama ze sobą. W wieku dziecięcym byłam opiekunem rodziców, jako 10 latka czekałam w napięciu na wyniki biopsji mamy, która miała astmę i wiele innych chorób. Na początku studiów tato zachorował na raka prostaty. Mama w trakcie ciąży poważnie zachorowała. A w wakacje dowiedziałam się ze na raka umiera ciocia o to chyba był początek mojej chorobowej podróży bo bardzo mnie zestresowała jej sytuacja. Ciężko mi było przyjąć ze dzisiaj ktoś żyje a jutro już nie. Na dzień dzisiejszy mało mnie cieszy i odkładam nawet zakup ciuchów bo przecież niewiadoma co będzie. Mecze się strasznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Długo się zastanawiałam czy napisać na forum i czy faktycznie to co mnie dopadło to nerwica.

Ciężko mi było przyjąć ze dzisiaj ktoś żyje a jutro już nie. Na dzień dzisiejszy mało mnie cieszy i odkładam nawet zakup ciuchów bo przecież niewiadoma co będzie. Mecze się strasznie.

 

Mam podobnie. Może jedynie z mniejszym nasileniem. Staram się z tym walczyć, kontrolować i nie popadać w paranoję. Od mniej więcej roku, miałem różne objawy, najpierw problemy z żołądkiem. Oczywiście już wiedziałem że na pewno mam raka żołądka, miałem umówioną gastroskopię, którą mi dwa razy przekładali z powodu awarii urządzenia, a ja czułem się coraz gorzej, brzuch bolał mnie odkąd otworzyłem oczy rano do wieczora, niezależnie czy coś jadłem czy nie. W końcu przeglądając internet trafiłem na coś takiego jak "połykanie powietrza". Z powodu stresu i zaciskania przełyku nie działają prawidłowo jakieś mięśnie, za dużo powietrza dostaje się do żołądka, przez to jest ciągły dyskomfort, odbijanie itd. A jak się tym bardziej denerwuję, to się nasila, co sprawia że jeszcze bardziej się denerwuję i koło się zamyka. Jak o tym przeczytałem, to nagle objawy mi przeszły. Odwołałem wszystkie gastroskopie, lekarzy i poczułem się zdrowy. A jak czasami to mi wraca, to zwyczajnie ignoruję wiedząc ze to nic groźnego. Za to od kilku miesięcy mam bóle głowy. Oczywiscie już widzę raka mózgu. Nie badałem tego na razie, ale wybieram się do neurologa. Jednak na 99% są to objawy nerwicy. Te moje bóle dokładnie pasują do tego co przeczytałem o takich bólach, psycholog mi też tłumaczy, że to normalne przy moich zaburzeniach. A ja dopóki nie zobaczę wyników badań, nie uwierzę. A z drugiej strony badania i oczekiwanie na wynik to dla mnie okropny stres. Mam też coś takiego, co się nazywa przewlekłe zapalenie prostaty. Zasadniczo nic groźnego, żyję z tym już ponad dwa lata, jestem dobrze zdiagnozowany. Mimo że czytam, że urolog mi tłumaczy, że to nie wiąże się z ryzykiem raka prostaty, to co dostaję nawroty objawów, to widzę tego raka, operację, śmierć. Niestety tak samo podchodzę do zdrowia mojego dziecka. Jak coś mu się dzieje, to panikuję, ogromnie się denerwują widząc tylko możliwe najgorsze scenariusze. Tak samo odkładam zakup czegokolwiek, rezerwowanie wakacji, bo mi się wydaje że nie ma sensu tak wybiegać w przyszłość jak tyle rzeczy mi się dzieje i na pewno zaraz coś mi będzie poważnego. Nie mówiąc już o jakichkolwiek ratach czy kredycie, gdy mi się wydaje, że niedługo nie będę w stanie pracować i zarabiać. Ale tak jak napisałem, odkąd wiem, że to nerwica (a raczej zaburzenia lękowe jak to się ładnie teraz nazywa), to sobie tłumaczę że nic poważnego mi nie jest, że już tyle razy myślałem że coś mi się stanie i nic mi się nie stało. I tym razem też mi się nic nie stanie. Chodzę na psychoterapię i zaczynam sobie z tym chyba dawać radę, znów próbuję patrzeć w przyszłość, planować i nie poddaję się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, ja zmagam sie z nerwica w sumie jeszczs nie wiem czy to nerwica od jakiegoś czasu, byc moze dluzszego ale dopiero teraz wychodzi... Zaczelo sie jakies półtorej miesiąca temu kiedybpostanpwilam po porodze wziac sie za siebie dieta itp. Zaczelam brac tabletki oczyszczajace, ćwiczyć dieta przynosiła efekty tabletki chyba tez ... W pewnym momencie zaczelam myslec o dziwnych rzeczach a to ze zatrulam soe jadem kielbasianym ... Chodzilam kilka dni patrzac w lustro objawy czy opada oko itp. Pozniej bylo coraz gorzej natręctwa mysli ze coa sie stanie, strach o siebie o dzieci. Doszlo do tego ze zaczelam bac sie byc sama w domu, ciagle wydzwanialam do meza kiedy wraca. Potem nagle ucisk na klatke piersiowa, gniecenie, dosłownie cala chodzilam. Od lekarza pierwszego kontaktu dostalam pramolan.. Bylo ok tylko spac bardzo mi sie po tym chcialo, przy tym bralam polprazol bo odbijalo mi sie powietrzem, gniotlo w mostku. Postanowilam zebrac sie do psychiatry bo stwierdzilam ze sobie nie radze, w miedzy czasie mialam chyba ze 3 ekg i wszystkie ok bez zarzutu, morfologia tsh wszystko ok. Po wizycie u psychiatry dostalam leki antydepresyjne mialam zaczac od polowki no i zaczelam... Polowka i serce walilo mi jak oszalałe 140. Wizyta w przychodni bo sie wystraszyłam... Ekg ok tylko puls doktor stwierdzila ze nerwy, nic nie dala a doktor do którego mam zaufanie i ktory leczy nam dzieci dal mi concoe na uspokojenie serca... Ok bylo do dnia nastepnego. Nie moglam sie ogarnac uspokoic i kolej e ekg wizyta na pogotowiu. I nastepna. Kazdy doktor stwierdzil ze to nerwy. Przy tym bol miedzy zebramu od jakiegoa czasu i to gniecenie. W internecie wyczytalam i wmowilam sobie juz chyba ze 3 zawaly i udar. W koncu poszlam znow do przychodni zwby doktor cos poradzila na to... Stwierdziła ze nie moze mi pomoc bo to nerwy... Ze jestem za mloda na takiw choroby i serce i naczynia zdrowe badania w porządku.. Dala mi skierowanie do poradni psychologicznej do której dopiero jestem zapisana. Mam ataki ze nie potrafię sobie pomoc. Mam 26 lat i 2 malych dzieci ktorymi muszw sama siw zajmowac bo maz wyjezdza w delegacje na kilka tyg. Nie wiem czy poprostu wyplukalam sobie wszystkie mikroelementy czy poprpstu wiodlam za spokojne zycie ze teraz to wszystko wychodzi. Jak narazie biore tylko validol w razie gadyby zlapalo mnie w dzien i na noc jakis ziolowy lek zeby sie uspokoic i troche przespać bo przestalam dobrze sypiac. Mam dość i nie wiem jak sobie pomoc. Obsesyjnie mierze sobie cisnienie i puls. Juz dzisiaj tylko kilka razy ale ostatnio praktycznie co chwila. Jak nie aparatem to mierze puls reka. Litości!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,jestem tu nowy , z bogatą historią "psychiatryczną" ,lecz może uda mi się coś GRAŻYNIE ,NERWICOWEJ MAMIE i MAREKTowi

coś sensownego odpisać.

Prosta kancerofobia czy hipochondria jest domeną psychoterapeutów.Jednak u Was domniemane dolegliwości nie dają się podporządkować pod pojęciem "prostej fobii".Dolegliwości przybrały formę tak dotkliwą,że dezorganizują Wam życie we wszystkich wymiarach.Moim zdaniem ,jest to już poważna choroba zwana zaburzeniem Obsesyjno-Kompulsyjnym.Obsesje,to myśli,które są niemożliwe do wyparcia, powodują skutek w postaci kompulsji czyli fizycznych rezultatów owych myśli,w takim oto schemacie:wymyślona choroba/y - wizyty lekarskie,badania

-brak "pozytywnych"informacji - kolejna choroba........da capo al fine.

Tak zdezorganizowane życie powinno Wam uświadomić, że takie postępowanie jest bzdurne i nie ma najmniejszego sensu ale.... robicie to znowu.Bo myśl obsesyjna jest silniejsza od tzw.zdrowego rozsądku.Moim zdaniem,tu psycholog/psychoterapeuta nie ma nic do roboty,przynajmniej w tej fazie"ostrej".Konieczne wydaje mi się leczenie farmakologiczne pod kątem OCD.Trochę się dziwię,szczególnie GRAŻYNIE,że nie odwiedziła jeszcze psychiatry,biorąc się za bary z obsesjami w nierównej walce,stawiając na szali małżeństwo.

Leczenie farmakologiczne powinno zmniejszyć dokuczliwość obsesji i powrót do bardziej racjonalnego myślenia.Terapia tak dokuczliwej przypadłości nie rokuje całkowitej remisji i jest długotrwała.Po ustąpieniu fazy "ostrej" można./trzeba/poddać się psychoterapii w określonym nurcie psychologicznym.Choroba wraz z wiekiem nie ustępuje a wręcz odwrotnie.

Pozdrawiam.

 

Dzięki za opinię. Ja oczywiście leczenie farmakologiczne biorę pod uwagę, ale zostawiam je jako ostateczność. Sumarycznie wydaje mi się, że radzę sobie coraz lepiej i mam nadzieję dać sobie z tym radę bez leków. W zeszłym roku udałem się do pani psychiatry, która przepisała mi depralin i trittico. To co mi się działo po trzech dawkach tego depralinu nawet bym nie umiał opisać. To było gorsze niż jakiekolwiek objawy, które miałem wcześniej i później. Wiem, że ten lek zaczyna działać mniej więcej po dwóch tygodniach, ale po tych trzech dawkach tak się wystraszyłem, że odstawiłem. Jeszcze do dwóch tygodni po tym miałem niezłe jazdy. Wiem, że są inni psychiatrzy, inne leki, dostałem od mojej psycholog namiar na jej zaufaną panią psychiatrę i jeżeli mi się pogorszy, to na pewno skorzystam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki przeciwdepresyjne z początku mogą nasilać objawy choroby i jest to często zgłaszane. Nie ma co się zniechęcać po kilku dniach, bo tak naprawdę nie poznajemy jeszcze profilu działania leku. Dopiero po kilku tygodniach możemy poczuć ulgę. Czasem jeśli pacjent nie może znieść skutków ubocznych leku, to lekarz może przepisać benzodiazepiny, które uspokajają i pozwalają lepiej funkcjonować w tym czasie. Oczywiście nie można ich brać dłużej niż kilka tygodni, bo silnie uzależniają.

 

To dobrze, że jakoś funkcjonujesz bez leków :) Leki to ostateczność, to nie są jakieś tam cukierki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,jestem tu nowy , z bogatą historią "psychiatryczną" ,lecz może uda mi się coś GRAŻYNIE ,NERWICOWEJ MAMIE i MAREKTowi

coś sensownego odpisać.

Prosta kancerofobia czy hipochondria jest domeną psychoterapeutów.Jednak u Was domniemane dolegliwości nie dają się podporządkować pod pojęciem "prostej fobii".Dolegliwości przybrały formę tak dotkliwą,że dezorganizują Wam życie we wszystkich wymiarach.Moim zdaniem ,jest to już poważna choroba zwana zaburzeniem Obsesyjno-Kompulsyjnym.Obsesje,to myśli,które są niemożliwe do wyparcia, powodują skutek w postaci kompulsji czyli fizycznych rezultatów owych myśli,w takim oto schemacie:wymyślona choroba/y - wizyty lekarskie,badania

-brak "pozytywnych"informacji - kolejna choroba........da capo al fine.

Tak zdezorganizowane życie powinno Wam uświadomić, że takie postępowanie jest bzdurne i nie ma najmniejszego sensu ale.... robicie to znowu.Bo myśl obsesyjna jest silniejsza od tzw.zdrowego rozsądku.Moim zdaniem,tu psycholog/psychoterapeuta nie ma nic do roboty,przynajmniej w tej fazie"ostrej".Konieczne wydaje mi się leczenie farmakologiczne pod kątem OCD.Trochę się dziwię,szczególnie GRAŻYNIE,że nie odwiedziła jeszcze psychiatry,biorąc się za bary z obsesjami w nierównej walce,stawiając na szali małżeństwo.

Leczenie farmakologiczne powinno zmniejszyć dokuczliwość obsesji i powrót do bardziej racjonalnego myślenia.Terapia tak dokuczliwej przypadłości nie rokuje całkowitej remisji i jest długotrwała.Po ustąpieniu fazy "ostrej" można./trzeba/poddać się psychoterapii w określonym nurcie psychologicznym.Choroba wraz z wiekiem nie ustępuje a wręcz odwrotnie.

Pozdrawiam.

 

Dzięki za opinię. Ja oczywiście leczenie farmakologiczne biorę pod uwagę, ale zostawiam je jako ostateczność. Sumarycznie wydaje mi się, że radzę sobie coraz lepiej i mam nadzieję dać sobie z tym radę bez leków. W zeszłym roku udałem się do pani psychiatry, która przepisała mi depralin i trittico. To co mi się działo po trzech dawkach tego depralinu nawet bym nie umiał opisać. To było gorsze niż jakiekolwiek objawy, które miałem wcześniej i później. Wiem, że ten lek zaczyna działać mniej więcej po dwóch tygodniach, ale po tych trzech dawkach tak się wystraszyłem, że odstawiłem. Jeszcze do dwóch tygodni po tym miałem niezłe jazdy. Wiem, że są inni psychiatrzy, inne leki, dostałem od mojej psycholog namiar na jej zaufaną panią psychiatrę i jeżeli mi się pogorszy, to na pewno skorzystam.

Ja dostalam symescital i po polowie tabletki dostalam cisnienia tachykardii i ogolnir okropnie sie czułam jakos 4 dni... Odstawilam teraz tylko ziołowe..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry NERWICOWEJMAMIE i MARKT-owi.

Wszystkie leki przeciwdepresyjne z grupy SSRI są pomocne w leczeniu OCD/w tym zaburzeń hipochondrycznych/.Jeżeli jednak jest to Wasz pierwszy kontakt z tą grupą leków,to wstępne dolegliwości "somatyczno-psychiczne"są dotkliwe.Nie można leków odrzucać z powodu pierwszych niepowodzeń.Należy zacząć od niewielkiej dawki np.escitalopramu 2,5 mg lub jeszcze mniejszego okruszka.Tabletki 10 mg są podzielne na pół czyli 5 mg.Tę połówkę można nożem podzielić jeszcze na pół.Dalej już jest trudniej ale można ten "okruszek" uzyskać łamiąc 2,5 mg np.paznokciem.Pobrać tę drobinkę przez 3-4 dni potem 2,5 mg. przez tydzień,5mg.przez dwa potem w zależności od stopnia dolegliwości:7,5mg. lub 10mg.Dawką skuteczną i terapeutyczną jest 10 mg.

Symescital i depralin to ta sama substancja czynna -escitalopram.Pozytywnych rezultatów należy oczekiwać po 2-3 tygodniach zażywania dawki terapeutycznej czyli 10mg.To najłagodniejszy i bardzo skuteczny lek na Wasze zaburzenia.

Tak jak napisał APEK,trzeba trochę cierpliwości.

Oczywiście,jeżeli po okresie 3 tygodni brania dawki terapeutycznej nie będzie pozytywnych rezultatów,lek można zmienić.

Co do suplementów ziołowych.Klasyczna waleriana działa na tych samych szlakach tzw.GABA co benzodiazepiny.Dlatego nie można jej nadużywać/taka notka jest w ulotce/.Inne typu melisa,szyszki chmielu to substancje o niewielkim potencjale przeciwlękowym,nieco wspomagające zasypianie.Leki przeciwdepresyjne nie uzależniają.Przy odstawianiu może pojawić się zespół dyskontynuacji szczególnie po paroksetynie lub wenlafaksynie.Escitalopram też należy odstawiąc stopniowo,lecz nie ma żadnego potencjału uzależniającego.Działa silnie przeciwlękowo i poprawia nastrój.Szczególnie cenne są jego właściwości przeciwlękowe,gdzie lęk hipochondryczny osiąga ekstremalne rozmiary.Radzę się nie zniechęcać i spróbować ponownie zgodnie z moimi wskazówkami.

Pozdrawiam.

 

mnie ten depralin psychiatra zaleciła zacząć od połowy tabletki przez kilka dni. I po tej połowie tak fatalnie się czułem. Może jakbym wiedział i zaczynał od 1/4 byłoby lepiej. Teraz to już nie takie proste, bo gdybym miał to brać ponownie, to na samo przypomnienie tego jak się wtedy czułem, myślę że dostałbym ataków lęku i wszystkich tych skutków ubocznych :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica to nie choroba, lecz zaburzenie, a ja wole określenie instynktowny mechanizm przystosowawczy, który działa optymalnie w kategoriach przetrwania biologicznego, ale niekoniecznie w kategoriach funkcjonowania społecznego .

 

Zródłem jest lęk, często nieuświadomiony. Nerwica jest sposobem na obłaskawienie odczuwanego nieustająco lęku. Ma do dyspozycji multum narzędzi naszej wewnętrznej, nieuświadomionej psychiki. Wymaga nieco wprawy, by umiec dostrzec te nieuświadomione procesy. Ich wspólnym elementem jest cos, co nazywam samookłamywaniem. To mechanizm ochronny, ale prowadzi do powstania błednego koła. Sam sie w nim "kręciłem" przez lata.

 

NIezaleznie, czy boli cię oko, noga, jelita, głowa... czy masz obsesje, kompulsje, mysli natretne, negatywne, hipochondrię - wszystko to może byc następstwem odczuwania nieustającego stanu lękowego, z którym potencjalna nerwica stara "sie dogadać". Choć jasnym jest, że trzeba sie przebadac, by wykluczyć chorobę somatyczną. Ale nie ulegac panice i nie biegac od doktora do doktora.

 

Najpierw sugerowałbym poczytac o lękach i nerwicy lekowej. Tam szukac przyczyny. Jej usunięcie w krótkim czasie spowoduje ustanie objawów chorób somatycznych (jeśli były urojone).

 

Samo usunięcie pierwotnej przyczyny nie jest zadaniem łatwym. To raczej bieg długodystansowy niż sprint. Trzeba sie odpowiednio nastawić na starcie i nie podłamywać chwilowymi niepowodzeniami.

 

Zareklamuje własny wątek (uwaga autoreklama), w którym przedstawiam sposób myślenia o sobie, swoich lękach i nerwicy, tak aby umiec zaakceptować siebie i ją, przestać trwonic energie na kontr-produktywną walke i wpędzać się w niska samoocenę. A przez to odnależc drogę do wyzdrowienia. NIech to będzie inspiracją, a nie gotowym schematem: https://www.nerwica.com/metoda-sugestywnej-narracji-3-kroki-t62601.html

 

Ale tez, oczywiście, warto czytac całe Forum, bo to odpwiednie miejsce i wartościowe informacje można tu napotkac co krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nadal szukam przyczyny. Narazie wiem ze moje serce jest zdrowe przynajmniej po 6 czy 7 ekg nic nie wykazalo wiec chyba tak moge stwierdzic. Staram sie nie myslec o chorobach i o nich nie czytac... Dzisiaj troche dretwieja mi lewa noga i reka i znowu mam faze ale staram sie nie nakrecac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicowamama, ja miałem przez ostatnie 2 miesiące urojenie, że mam chore serce, i że przez to umrę. Do tego doszły paskudne duszności. W nocy przed snem żegnałem się ze światem. Poszedłem do rodzinnego to mnie olał. Zdecydowałem się na paroksetynę i obecnie jestem już na niej 17 dzień. Od 3 dni na dawce 40mg. Serce mnie już nie boli, a problemy z oddychaniem powoli ustępują i ogólnie jest z tym już sto razy lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicowamama, ja miałem przez ostatnie 2 miesiące urojenie, że mam chore serce, i że przez to umrę. Do tego doszły paskudne duszności. W nocy przed snem żegnałem się ze światem. Poszedłem do rodzinnego to mnie olał. Zdecydowałem się na paroksetynę i obecnie jestem już na niej 17 dzień. Od 3 dni na dawce 40mg. Serce mnie już nie boli, a problemy z oddychaniem powoli ustępują i ogólnie jest z tym już sto razy lepiej.

 

Ja biorę tylko Concor cor na uspokojenie serca, na szczescie dzisiaj juz tak nie wali jak zawsze. Ale przez te dretwienia mialam juz przez chwile faze ze to udar... Rodzinny tez mi powiedział ze nie pomoze bo to nerwy. Nosze dziecko w sumie sama ponad 10 kg ucisk na kregoslup i teraz tak myslr ze to moze od tego ale jak pojde zeby dala mi skierownie na przeswietlenie to znowu sie obije o to ze to jednak nerwy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ucisk na kręgosłup może być . Ogólnie problemy z sercem/oddychaniem często biorą się właśnie od kręgosłupa. Ale jeśli mamy skłonności do wmawiania sobie chorób, to bóle mogą pojawić się same. Mały ból spowodowany czymś niegroźnym może w naszej głowie urosnąć do rangi wielkiej choroby, a potem już blisko do odczuwania tego faktycznie. Miałem faktyczne podstawy by martwić się o swój stan zdrowia, jednak zaryzykowałem i przekonałem się, że to nerwicowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicowamama, słuchaj, co mówi men. :-) Dobrze gada!

 

Postaraj się zrelaksowac, odpręzyć, wyciszyc myśli. Najlepsza pora, to ta przed snem, gdy juz lezysz w łózku, dzieci juz spią.

Poczytaj o jakichs prostych technikach relaksacyjnych.

 

W moim przypadku pomagało postawienie obok łózka maleńkiej, zapalonej swieczki. I patrzysz na tę swieczkę leżąc wygodnie . I patrzysz, i patrzysz. Starasz się skupiac wyłacznie na swieczce i płomyczku. I nadal patrzysz... odsuwasz od siebie myśli dotyczące dnia codziennego, wydarzen, emocji... nadal patrzysz.... lekko przymykasz oczy, ale nadal patrzysz i myslisz o swieczce, jak to miło byc taką swieczką i ogrzewac się własnym ogieńkiem....i znów odrobinke przymykasz oczy...

 

Az do całkowitego zamkniecia oczu, ale nie przestajesz myslec o swieczce... widzisz ją oczami wyobraźni... donikąd sie nie spieszysz...

 

Następnie powoli robisz w wyobraźni taką sztuczkę, że umieszczasz swieczke w takim jakby tunelu przed sobą i starasz się POWOLI, bez napinania sie, oddalić ten widok swieczki od siebie wprzód, jednoczesnie wyciągając razem z nią cały tunel.

 

I gdy już swieczka będzie daleko, to poczuj swoją własna obecność, swoje ciało, które pozostało na początku tego tunelu (swieczka jest na drugim, dalekim koncu).

 

I wtedy wsłuchaj sie we wlasny oddech, krótszy wdech i powolny, dłuższy wydech. Odwiedź w myslach najdalsze krance swego ciała. Rób to powoli, leniwie. Poczuj jak przez kazdy kawałeczek ciała przepływa łagodna energia zasypiania.

 

Trik polega na tym, żeby nie dopuscic do powrotu myslenia na inny temat. Jesli to Ci się zdarzy, przybliż widok swieczki do siebie (tak jakbys w tej procedurze robiła krok wstecz, zeby cos naprawić) i sprobuj na nowo oddalac swieczkę, moze tym razem wolniej.

 

I postaraj sie w tym stanie usnąć.

 

Jeśli przyjdzie Ci do głowy lepszy pomysł, niz swieczka, skorzystaj z niego. Swieczka słuzy jedynie zafiksowaniu Twoich myśli, moze to byc dowolny przedmiot budzący łagodne, cieple, nieskomplikowane skojarzenia.

 

I napisz, co Ci sie przysnilo :-)

Aha, jedna wazna rzecz, postaraj sie nie spalic domu! :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musze spróbować, wieczorem noe wzielam, bo stwierdziłam ze nie musze bo jestem spokojna i zmczona więc szybko zasnę, zwykłej ziolowej tabletki na nerwy, wiec mam nieprzespana noc, znow ze strachem ze cos z sercem. Mam serdecznie dość tej sytuacji. Nawet nie chce myśleć ze to inna przyczyna niz nerwica. Doczytałam sie jednak ze ekg nie jest miarodajne i juz mam dziwne mysli. To silniejsze ode mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ból kręgosłupa (ale centralnie kości nie mięśni pleców) może być nerwicowy? Miałam robiony MRI całego kręgosłupa i wyszła przepuklina w szyjnym i skolioza - ale według fizjoterapautów u których byłam zmiany, które mam nie powinny dawać takich dolegliwości. Mnie boli każdy kręg kiedy próbuje się wyprostować i mam wrażenie takiego wbitego kołka w kręgosłup. Boli jak przełykam. Nic w badaniach nie wychodzi. NIC. Takie dolegliwości mam codziennie. Czy to w ogóle możliwe czuć napięcie w plecach? Większość ma ucisk w klatce piersiowej, a ja w kręgosłupie :-/ Nienawidzę tej nerwicy.. Može być tak, że moj układ nerwowy jest przeciążony i normalny ból czuję milion razy mocniej??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ból kręgosłupa (ale centralnie kości nie mięśni pleców) może być nerwicowy? Miałam robiony MRI całego kręgosłupa i wyszła przepuklina w szyjnym i skolioza - ale według fizjoterapautów u których byłam zmiany, które mam nie powinny dawać takich dolegliwości. Mnie boli każdy kręg kiedy próbuje się wyprostować i mam wrażenie takiego wbitego kołka w kręgosłup. Boli jak przełykam. Nic w badaniach nie wychodzi. NIC. Takie dolegliwości mam codziennie. Czy to w ogóle możliwe czuć napięcie w plecach? Większość ma ucisk w klatce piersiowej, a ja w kręgosłupie :-/ Nienawidzę tej nerwicy.. Može być tak, że moj układ nerwowy jest przeciążony i normalny ból czuję milion razy mocniej??

 

Ból kręgosłupa może pojawiać się z powodu nieodpowiedniego stylu życia. Jeśli dużo czasu spędzasz w pozycji siedzącej to mogą się później pojawiać bóle. Spróbuj też się nie przeciążać.

 

Nerwica może oczywiście powodować takie problemy, i to niestety jej najgorsza cecha. Tak naprawdę sami nie możemy stwierdzić dokładnie co jest przyczyną bólu. Jeśli się na tym nie skupiasz to odczuwasz ból? Boli Cię cały czas? Możesz spać w nocy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MissPanic , bóle kręgosłupa to temat dobrze mi znany, ćwiczony mężnie przez długie lata.

 

Ból kręgosłupa przy przełykaniu jest wskazówką: przełykanie to bardzo złożony proces od strony neurologicznej, gdyż wymaga koordynacji pracy 30 oddzielnych mięśni przełyku (albo 300, nie pamietam).

 

Pomiędzy twardymi kręgami znajdują się mięciutkie, wrażliwe zakończenia nerwowe wychodzące z pnia mózgu, przewodzące sygnały nerwowe do mięśni i organów wewnętrznych. Żeby chronic włókna nerwowe przed urazami mechanicznymi (np. otarciami przez otaczające je kręgi i dyski kręgosłupa), sa one otoczone osłonką mielinową. To cos w rodzaju naskórka, ściera sie i odrasta.

 

Jeśli z przyczyn nerwicowych występuja zaburzenia w pracy organów wewnętrznych, zaburza się między innymi wchłanialność witamin (słynne "drazliwe jelita"). A witaminy są między innymi niezbędne do odtwarzania osłonki mielinowej. Byc może Twoje nieosłonięte włókna nerwowe dają własnie uczucie bólu przy przełykaniu.

 

Taki jest mechanizm często występujących bolesnych ataków "korzonków", jak i innych odcinków kręgosłupa. Pomaga kuracja witaminowa (zastrzyki o nazwie milgama), ale przy nerwicy objawy będą nawracać niestety. Lepiej poszukac rozwiązania skutecznego długofalowo - czyli zrobic cos pożytecznego z nerwicą. Tu a Forum jest mnóstwo wątków, także i moich.

 

Warto tez zastanowić sie, w jakiej pozycji śpisz (czy nie nadwerężasz kręgosłupa i mięśni) i czy przypadkiem nie masz tendencji do zaciskania szczęk podczas snu. Powinien to rozpoznac dentysta, który obejrzy kształt ściernych powierzchni Twoich ząbków i ewentualnie zrobi odlew i na tej podstawie zostanie wykonana cienka płytka ochronna z tworzywa sztucznego, do wkładania miedzy ząbki na czas snu.

 

Nerwica to chojna Pani, sypie szczodrze swoimi "darami" po całym ciele. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×