Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Tez bralam asertyne przez ok rok:)

Obecnie czuję strach i cos we mnie krzyczy " nie chce z nim byc". Boję się. Moze wmawiam sobie ze to choroba i dlatego mnie to tak meczy ?

Nic juz nie wiem.

Wczoraj miałam mało myśli i było okej, a gdy tylko sie pojawiły to zaraz analizowałam to co bylo( moje zachowanie ), gdy nie miałam myśli i momentalnie, ze nie było fajnie, ze wymuszone itp itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak jestem z nim to często lubie mu mowic, jak bardzo go kocham, tulic się. Ale czuje, że gdzies tam daleko w podswiadomości jest sztuczne to co ja robię( wymuszone). Często myśle, ze gdyby mu sie coś stało to bym się tym nie przejęła.. ( a z reguły jestem bardzo wrazliwa osoba). Nie wiem z czego to wszytsko wynika. Mam idelana rodzine, rodziców, nikt nie pije, zawsze bylam kochana.

 

-- 03 wrz 2012, 10:56 --

 

Sama juz nie wiem. Ciagle myślę w ten sposób, ze to ze nie kocham jest prawdą i ze ulzy mi jak sie rozstaniemy. Natomiast ciagle go zapewniam o swojej miłości, ze go nie zostawię.... tak jakbym chciała sie sprzeciwic moim myślom. Czym bardziej myśle, ze to prawda tym większy jest lęk. Ciągle rozmyślam. pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa. Zmagam się z tym natręctwem od 5 miesięcy, bywało na prawdę źle, nie miałam pojęcia co się dzieje, o co chodzi. Do psychologa poszłam dopiero miesiąc temu. Ta jedna wizyta już w znaczniej mierze mi pomogła, coś pękło. Nie byłam tam więcej razy, zaczęłam sama nad sobą pracować, układać sobie wszystko w głowie. Pozbyłam się masy myśli, a nawet kiedy czasem wracają, potrafię szybko je "uśpić". Byłam już na prawdę bardzo zadowolona z tego co mi się udało, wczoraj sądziłam, że się wyleczyłam, to był na prawdę dobry dzień, nie pamiętam kiedy tak się dobrze czułam. Niestety, wieczór okazał się już zupełnie inny, a zaczęło się niewinnie... Chłopak z którym się kiedyś spotykałam miał urodziny, a że jesteśmy w dobrych stosunkach więc postanowiłam złożyć mu życzenia. Napisałam, on odpisał. Niby nic, ale kiedy znów zaczęłam czytać to co napisał początkowo cieszyłam się bardzo, tak na prawdę szczerze, że on jest teraz szczęśliwy, potem zaczęłam się się zastanawiać, myśleć co by było jakby wtedy nam się udało, czy bylibyśmy szczęśliwi... Kiedy to do mnie dotarło o czym ja w ogóle myślę dopadła mnie kompletna dezorientacja. Przecież ja nie chcę z nim być tylko z moim M.!!! Obecnie czuję kompletny bezsens, nie moc, nie wiem jak powinno być, co tak naprawdę chce i czy ja sobie wmawiam uczucie do mojego chłopaka czy nie... Najdziwniejsze jest to, że czuję się tak zmęczona napadami histerii i lęku, że teraz praktycznie nie czuje nic oprócz smutku i bezsensu. Boże, dlaczego tak musi być, dlaczego nie może być normalnie...;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorzej jest wtedy gdy czytam coś lub słyszę o tym ze ktoś " nie kocha" albo nie wie czy kocha i myslę wtedy boze to prawda.. zaczynam wyć! Panikuję jak słyszę że to może jakiś konflikt wewnętrzny... tzn boje się ze jest tak ze serio nie kocham a wmawiam sobie nn i stad te objawy ;( macie tez tak... ja juz nie wytrzymuje. Ciągly lek czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak właśnie w tym momencie. Najbardziej dobija i dezorientuje mnie to, że mój mózg chyba chce mnie w tym utwierdzić i ja już nie nie wpadam w histerie i panikę... Czy to znaczy, że nie kocham? Tylko dlaczego jeszcze 3 dni temu w podobnej sytuacji płakałabym przez to cały dzień? Może mi się tylko tak wydaje? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi w takich sytuacjach pomaga taki mechanizm myślowy: Jest mi źle, ok.-> Nie warto się katować, odstawmy wszystko na bok, teraz najważniejsza jestem ja. -> Co czuję? Chcę zerwać? Uspokoi mnie to? Ok, to w takim razie zerwę (ale zakładam taką opcję tylko w głowie, nic nie robię) -> Jak się czuję z tą myślą, że go nie będzie? Lepiej? Nieee. Przecież ja chce z nim być. No więc to proste, to tylko nn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeważnie pomaga, prawda? :) Zacytuje moją p. psycholog- "Bądź dla siebie dobra". Jedno krótkie zdanie, niby oczywiste, a pozwala wiele zrozumieć i na prawdę sobie pomóc. Wiem, że to trudne ale postaraj się nie przyjmować każdej myśli z lękiem/ paniką, podejdź do niej najspokojniej jak to możliwe. W końcu tu chodzi o Twoje dobro. Jeszcze jedno- życie to nie tylko związek, jest cała resztą, praca, dom, pasja, rodzina, a chłopak to składowa tego życia a nie jego całość. Kiedy do mnie to w kooooońcuuu dotarło i zaczęłam robić to na co mam ochotę ( wcześniej miałam o to wyrzuty sumienia, no bo jak to? Ja robię coś innego niż rozmyślanie o M.? To znaczy, że nie kocham?) to poczułam się dużo lepiej, choć oczywiście natręctwa się dobijały do mojej głowy, ale kazałam im spadać, bo teraz jest zadowolona z tego, że akurat czytam książkę bo mam taką ochotę i to wcale nie znaczy, że nie kocham, bo do jasnej cholery mam prawo czasem nie myśleć o nim i cieszyć się z dobrodziejstw tego świata! Nie tylko ze spotkań z nim! Pomaga :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agucha, czego ja nie miałam... Tego było tak dużo, że nie sposób zapamiętać wszystkiego. Z tego co pamiętam było to m.in. że nie będę z nim szczęśliwa (bo tak), że nie zasługuje na niego, że może to nie ten, że nie kocham wystarczająco, że związki nie mają sensu, że po co mi to, a co jeśli teraz jest dobrze, a za rok bądź dwa będzie źle, że może ja nie tego chce od życia itd., itd. ... Potem wyrzuty sumienia, no bo jak mogłam tak pomyśleć potem płacz, histeria, ogromne nerwy i stres. Ogromne poczucie beznadziei. Czułam się winna więc natręctwa nakazywały mi wynagradzać mojemu M. moje wątpliwości. Miałam obsesje, robiłam wszystko żeby czuł się ze mną dobrze, żeby czuł się kochany. O wszystko się obwiniałam, wariactwo. Pytasz jak mi się to zaczęło... O tym może na priv, ok? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no pisz na priv :) widzisz a ja mam ze aktualnie nie jestem szczęsliwa, ze nie kocham itp... boje sie ze to prawda, wierze w te mysli ;( ciagle zadaje sobie pytanie " jesem z nim szczesliwa" i odp nie ;/ tez ciagle jak jestem z nim to czuej tak jakby potrzeba wynagrodzenia tego mu. Cierpię.

 

-- 05 wrz 2012, 16:25 --

 

największy lek jest u mnie wtedy gdy cos wskazuje na to że to prawda.. wtedy rozwala mnie lęk! i wtedy zaczynam myslec ze musze zerwać itp :P i tak w kółko:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :) Czytam ten wątek już od pewnego czasu, ale jakoś nie miałam odwagi napisać. Teraz jest ze mną naprawdę źle i pomyślałam, że może jak się wygadam, to będzie mi lżej...

 

Zawsze byłam bardzo nerwowa i wrażliwa, wszystkim się strasznie przejmowałam i wszędzie doszukiwałam się problemu. Tak mi zostało. No, ale do rzeczy. Jestem z moim chłopakiem prawie 13 miesięcy. Powinnam być szczęśliwa, ale "coś" mi nie pozwala... Wszystko zaczęło się od słow, które wypowiedziała moja mama - "oj to chyba nie jest chłopak dla ciebie" i "jesteś z nim w ogóle szczęsliwa?" I wtedy lawina ruszyła... Zaczął kiełkować we mnie niepokój, że może moja mama ma rację (w głębi serca wiedziałam, że tak nie jest i chcę być z moim chłopakiem). Na początku jakoś to w sobie zdusiłam, ale po pewnym czasie zaczęło się znowu i było jeszcze gorzej. W głowie zaczęły pojawiać mi się myśli, że go nie kocham. Czasami bywało tak, że w myślach sama ze sobą się kłóciłam - nie kochasz go! kocham! nie kochasz! kocham itd, itd... Najgorsze było to, że w czasie takiego "kryzysu" miałam strasznie obniżony nastrój. Jednym słowem można powiedzieć, że byłam załamana. Czułam jakby otaczała mnie jakaś ciemna otchłań i nie miałam siły się z niej wydostać. Tak jest do tej pory. Zdarzają się dni, okresy, że jest ok i jestem naprawdę szcześliwa i kocham do szaleństwa! Ale wystarczy jakieś usłyszane zdanie w tv (np. coś o wypaleniu uczuć) czy przeczytany wątek na jakiś forum związany z problemami w związku i jest już po mnie...

 

Od kilku dni czuję ciągły niepokój i lęk. Wiem, że to znowu się zaczyna ;( Czasami przez to wszystko mam już dość swojego chłopaka :( Ale w głebi serca wiem, że go kocham i chcę z nim spędzić przyszłość... Mam już tego dość. Nie chce mi się żyć... Dlaczego nie potrafię docenić swojego szczęścia?! Rozmawiałam o tym mamą (czasami przychodzę do niej i jej się wypłakuje, bo nie mam już siły) i doradziła mi wizytę u psychiatry, ale boję się iść. Nie wiem czy będę potrafiła o tym powiedzieć komuś obcemu. A co jeśli powie, że to żadna choroba tylko wypalenie uczuć????? Nie zniosę tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mecze sie z nerwica natrectw juz tak dluuuugo. Przerobiłam wiekszosc natretnych mysli- ze komus zrobie krzywde, ze zwariuje, ze zostane opetana, ze Bog jest glupi, ze zostane alkoholiczka....generalnie,ze strace kontrole nad soba, nad swoim zyciem. Lecze sie farmakologicznie i chodze od 1,5 roku na psychoterapie. Niedawno wyszłam za mąż za wspaniałego faceta. Jest troskliwy, wyrozumiały, moge z nim rozmawiac o wszystkim. Wczoraj bedac tutaj na forum, naszła mnie mysl ' a co jak bedzie mi sie tutaj z kims dobrze gadalo, poczuje jakas więź i sie zaangazuje emocjonalnie i bede chciała zdradzic Meza? Co jak zaczna mi sie podobac inni i bede chciała byc z innym?' o_O masakra..poczułam ogromny niepokoj, lęk, zalały mnie siodme poty, zrobilo mi sie nie dobrze. Jednoczesnie czułam wielka chcec przytulenia męża, wielka tesknote za nim. Czuje sie okropnie z tymi myslami, czuje sie tak jakbym samymi takimi myslami zdradzała Meza. Oczywiscie zwierzyłam sie Męzowi z tych nowych natrectw. Przytulił mnie i powiedział, ze on wie,ze to tylko nerwica, wie,ze go kocham i damy sobie rade. Powinnam dodac, ze ja strasznie sie boje odrzucenia i samotnosci, mam tez problemy z akceptacja swojej seksualnosci i mysle, ze te natrectwa moga w jakis sposob byc z tym zwiazane. Ostatnimi czasy tez doskwiera mi samotnosc...straciłam prace, Mąż duzo pracuje...ciagle siedze sama w domu grrrrr zwariowac mozna. Czasem mam wrazenie,ze jestem dla niego ciezarem...ze to zaburzenie jest destrukcyjne dla nas..hehe mam wyrzuty sumienia,ze choruje....to glupie...wiem,ze nie mam na to wplywy....tak bardzo chcialabym, aby bylo juz dobrze, normalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu nerwica zaczyna mnie przerastać. Ciągle przed oczami widzę jak czasem nie mam ochoty zeby mnie odtykał... to mnie przeraza, bo często tak mają osoby których uczucie wygasło.... nie radzę sobie z tym.

 

-- 01 paź 2012, 09:39 --

 

Zauważyłam, że mam myśli i jeżeli dochodzę do wniosku, że są one prawdą, albo nie daj Boże cos przeczytam tzn jakas prawdziwa historie gdzie ktoś miał podobnie to wtedy zaczynam panikować... boję się... zaczynam wyć dosłownie, że przeciez musze skonczyc ten zwiazek itp itd a jak sie widzę z moim to momentalnie sie przytulam do niego i obsesyjnie mówię mu że go kocham wtedy jest mi lepiej.. to mnie uspokaja. Pozniej znowu zaczynam myśleć ze to ze mu to mowie to wymuszone itp nop i w kólko tak.....;| możecie mi to wytlumaczyc? Czy te mysli to fikcja?! OBy!

 

-- 01 paź 2012, 09:43 --

 

i nzowu jak zaczynam mysleć, że to wymuszone to czuję lęk...budzę sie z myslami ze nie kocham, czuję lęk. Mam nadzieje, że to choroba. Psychiatra mówi ze to nerwica.. ale to takie realne. Teraz jak to sobie tak wytlumaczyłam to jest mi lepiej..czuję sie spokojniejsza

 

-- 04 paź 2012, 09:00 --

 

Ludzie pomóżcie. Jestem na skraju zalamania albo juz zalamana. Czy to,ze czuje wielka potrzeba zerwania i ciagle mam to przed oczami i ciągly strach i czuje ze jak zerwe to ten strach minie i ta nerwica .........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też nie za dobrze... Na początku kiedy dopiero się to u mnie zaczynało bywały dni, że czułam się całkiem dobrze, wiedziałam że kocham i było ok. Teraz bez przerwy jest źle. To w ogóle nie mija :( Pierwsza myśl dziś rano od razu po przebudzeniu? "Nie kocham go". I to ciągle uczucie, że coś jest nie tak... W przyszłym tygodniu idę do psychiatry. Odkładałam to od kilku miesięcy, bo łudziłam się, że mi minie. Teraz wiem, że sama sobie chyba nie poradzę...

 

Mam pytanie, czy też miałyście tak, że czasami miałyście już dośc swojego chłopaka? Byłyście na niego złe bez powodu? Kiedy się do niego przytulałyście czułyście, że to sztuczne??

 

Czy tylko ja tak mam? :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też nie za dobrze... Na początku kiedy dopiero się to u mnie zaczynało bywały dni, że czułam się całkiem dobrze, wiedziałam że kocham i było ok. Teraz bez przerwy jest źle. To w ogóle nie mija :( Pierwsza myśl dziś rano od razu po przebudzeniu? "Nie kocham go". I to ciągle uczucie, że coś jest nie tak... W przyszłym tygodniu idę do psychiatry. Odkładałam to od kilku miesięcy, bo łudziłam się, że mi minie. Teraz wiem, że sama sobie chyba nie poradzę...

 

Mam pytanie, czy też miałyście tak, że czasami miałyście już dośc swojego chłopaka? Byłyście na niego złe bez powodu? Kiedy się do niego przytulałyście czułyście, że to sztuczne??

 

Czy tylko ja tak mam? :cry::cry::cry:

 

ja tak mam ostatnio non stop, myśli typu nie kocham go, nie mamy za wiele wspólnego, ale takie myśli są też odnośnie innych bliskich osób, lekarz mówi, że to przez derealizację :roll: hmmmm....czekam aż puści.... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zastanawiam się, kogo właściwie w życiu kochałam... I kogo nie kochałam... Bo niemal wszystkie moje związki rozpadały się z takiego samego powodu - bo po jakimś czasie zaczynałam wątpić... Skąd wiedzieć, kiedy to faktyczny brak uczuć, a kiedy choroba...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×