Skocz do zawartości
Nerwica.com

kaza86

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kaza86

  1. Witajcie. Trafiłam na te forum, bo staram się zrozumieć co właściwie się ze mną dzieje... Od najmłodszych lat napatrzyłam się na wiecznie kłócących się rodziców. Tata krzyczał (i czasem) bił mamę, bo piła. Wyzwiska były na porządku dziennym. Kilka razy pojawiała się policja. W końcu po wielu latach rodzice się rozwiedli. Tata zmarł 3 lata temu. Mama jak piła tak pije nadal. Ciągle bierze jakieś kredyty, mieszkanie jest zadłużone. Pracuje, ale od razu po powrocie z pracy piwka. Codziennie od wielu lat. Tak już będzie zawsze, wiem o tym. Kłopoty sprawia też moja młodsza siostra. Wyzywa mnie i mamę, potrafi na nią podnieść rękę. Czasem po alkoholu i nie tylko robię się agresywna. Nie zdarza się to często, ale czasem boję się, że nad sobą nie zapanuję i zrobię komuś krzywdę. Mam problemu z odżywianiem. Pierwszy raz zmusiłam się do wymiotów 8 lat temu, od tego czasu kilka razy w miesiącu zdarza mi się to robić. Tyję i chudnę od kilku lat na zmianę. Ostatnio przytyłam ok. 10kg i boję się, że to nie koniec. Od kilku lat prawie non stop rozdrapuję blizny na ramionach. Wygląda to okropnie, ale nie potrafię przestać. Jestem osobą strasznie zamkniętą i niepewną siebie. Pamiętam, że tata często mnie krytykował i wyzywał. Nawet jak dostałam się na studia, to zamiast mi pogratulować, to powiedział, że do takiej szkoły każdy głupi by się dostał. Takich sytuacji było niestety więcej. Jestem w związku od prawie dwóch lat. Oboje rodzice mojego chłopaka są alkoholikami. Mieszkamy razem. Chodzi o moje uczucia do niego. To są takie fale - raz kocham go strasznie, wiem, że chcę z nim spędzić życie. W tym czasie pojawia się też u mnie strach, że od ode mnie odejdzie. Zaczynam go sprawdzać, przetrzepuje telefon. Potem następuje zmiana uczuć - nie jestem pewna czy go kocham (czasami pojawiają się wręcz natrętne myśli na ten temat), widzę w nim same wady, denerwuje mnie Od kilku dni zaczęłam obsesyjnie myśleć o innych chłopakach. Nie chcę tego, ale to jest ode mnie silniejsze... Obecnie jestem w tej "złej" fazie. Jestem załamana, mam tego dość. Nie wiem czy jestem DDA czy DDD, bo nie byłam u psychiatry. Myślicie, że powinnam pójść? Czy on może mi pomóc??
  2. Ech, u mnie chyba znowu zaczyna się gorszy okres. Myśli zaczynają mnie dręczyć, ale jakoś je odganiam. Gorzej jest z ogólnym samopoczuciem. Nie wiem, może to przez pogodę? Wiecie co? W zeszłym tygodniu śniło mi się, że opętał mnie szatan (już kilka razy miałam taki sen) i cały tydzień czekałam do godziny 1.30 w nocy na chłopaka aż wróci z pracy, bo bałam się pójść spać. Byłam pewna, że przyjdzie do mnie szatan (ciągle miałam taką myśl w głowie). W tym tygodniu będzie lepiej, bo mój luby ma na pierwszą zmianę. Ale co będzie za tydzień?? Masakra... Co ja mam w głowie Jakby tego wszystkiego było mało to zaczęłam wymiotować (znowu). Zaczęło się to u mnie ok 7 lat temu, ale jakoś z tym walczyłam. Były miesiące, że w ogóle tego nie robiłam. Teraz niestety znowu zaczęłam. Mam już tego wszystkiego po prostu dość!!!
  3. Na szczęście od jakiegoś czasu jest lepiej. Tylko na jak długo? Jak sobie tylko przypomnę jak czułam się jakiś czas temu, to jestem przerażona. Nie chcę, zeby to wróciło Wiem jednak, że niedługo pewnie tak będzie. Kilka dni temu straciłam pracę i będę miała bardzo dużo czasu na myślenie...
  4. Nie jestem juz niczego pewna... Mam dosc. Moze ja go nie kocham?? Od kilku dni widze w nim same wady i strasznie mnie denerwuje... Co mi sie stalo?? Nie chce mi sie zyc... Jakby tego bylo malo zaczelam dzisiaj myslec o zerwaniu...
  5. U mnie też nie za dobrze... Na początku kiedy dopiero się to u mnie zaczynało bywały dni, że czułam się całkiem dobrze, wiedziałam że kocham i było ok. Teraz bez przerwy jest źle. To w ogóle nie mija Pierwsza myśl dziś rano od razu po przebudzeniu? "Nie kocham go". I to ciągle uczucie, że coś jest nie tak... W przyszłym tygodniu idę do psychiatry. Odkładałam to od kilku miesięcy, bo łudziłam się, że mi minie. Teraz wiem, że sama sobie chyba nie poradzę... Mam pytanie, czy też miałyście tak, że czasami miałyście już dośc swojego chłopaka? Byłyście na niego złe bez powodu? Kiedy się do niego przytulałyście czułyście, że to sztuczne?? Czy tylko ja tak mam?
  6. Witajcie :) Czytam ten wątek już od pewnego czasu, ale jakoś nie miałam odwagi napisać. Teraz jest ze mną naprawdę źle i pomyślałam, że może jak się wygadam, to będzie mi lżej... Zawsze byłam bardzo nerwowa i wrażliwa, wszystkim się strasznie przejmowałam i wszędzie doszukiwałam się problemu. Tak mi zostało. No, ale do rzeczy. Jestem z moim chłopakiem prawie 13 miesięcy. Powinnam być szczęśliwa, ale "coś" mi nie pozwala... Wszystko zaczęło się od słow, które wypowiedziała moja mama - "oj to chyba nie jest chłopak dla ciebie" i "jesteś z nim w ogóle szczęsliwa?" I wtedy lawina ruszyła... Zaczął kiełkować we mnie niepokój, że może moja mama ma rację (w głębi serca wiedziałam, że tak nie jest i chcę być z moim chłopakiem). Na początku jakoś to w sobie zdusiłam, ale po pewnym czasie zaczęło się znowu i było jeszcze gorzej. W głowie zaczęły pojawiać mi się myśli, że go nie kocham. Czasami bywało tak, że w myślach sama ze sobą się kłóciłam - nie kochasz go! kocham! nie kochasz! kocham itd, itd... Najgorsze było to, że w czasie takiego "kryzysu" miałam strasznie obniżony nastrój. Jednym słowem można powiedzieć, że byłam załamana. Czułam jakby otaczała mnie jakaś ciemna otchłań i nie miałam siły się z niej wydostać. Tak jest do tej pory. Zdarzają się dni, okresy, że jest ok i jestem naprawdę szcześliwa i kocham do szaleństwa! Ale wystarczy jakieś usłyszane zdanie w tv (np. coś o wypaleniu uczuć) czy przeczytany wątek na jakiś forum związany z problemami w związku i jest już po mnie... Od kilku dni czuję ciągły niepokój i lęk. Wiem, że to znowu się zaczyna ;( Czasami przez to wszystko mam już dość swojego chłopaka Ale w głebi serca wiem, że go kocham i chcę z nim spędzić przyszłość... Mam już tego dość. Nie chce mi się żyć... Dlaczego nie potrafię docenić swojego szczęścia?! Rozmawiałam o tym mamą (czasami przychodzę do niej i jej się wypłakuje, bo nie mam już siły) i doradziła mi wizytę u psychiatry, ale boję się iść. Nie wiem czy będę potrafiła o tym powiedzieć komuś obcemu. A co jeśli powie, że to żadna choroba tylko wypalenie uczuć????? Nie zniosę tego...
  7. kaza86

    Natręctwa myśli...

    Witajcie Jestem tutaj nowa. Natknęłam się na te forum przypadkowo... Szukałam na necie czegoś co mogłoby mi pomóc i oto jestem. Od jakiegoś czasu dręczą mnie natrętne myśli, że nie kocham swojego chłopaka. W sumie zaczęło się 2 miesiące temu, później na trochę minęło, a teraz uderzyło znowu Szukałam na róznych forach, stronach i natrafiałam najczęściej na radę, że widocznie miłość się wypaliła i powinnam rzucić swojego chłopaka. Załamało mnie to, bo wcale nie chciałam tego robić. Czułam, że to chyba we mnie jest coś nie tak... Te myśli przychodzą falami... Raz są słabsze, a raz silniejsze. Często towarzyszy im taki jakby ucisk w gardle. Nie wiem jak to dokładnie opisać. Dwa tygodnie temu było najgorzej... Dopadł mnie taki dół, że nie mogłam z łóżka wstać, ciągle chciało mi się płakać, bałam się zostać sama, bo te myśli mnie tak dołowały Wszystko było nie tak, straciłam chęć do życia. Nie chciałam rozstawać się z moim chłopakiem, bo naprawdę chcę z nim spędzić przyszłość... Gdy trafiłam na te forum zrozumiałam, że to może ze mną jest coś nie tak? Przypomniały mi się różne sytuacje z przeszłości, które mogły mieć coś wspólnego z tym natręctwem. Po śmierci mojego taty nachodziły mnie tak obrzydliwe, wstrętne myśli, że czułam jakby diabeł mi je podpowiadał. Strasznie się z tym czułam. Te myśli mnie atakowały, nie bardzo wychodziło mi walczenie z nimi. Jakiś czas temu podczas wieczornej modlitwy moje myśli nie pozwalały mi skończyć modlitwy. Musiałam do niej podchodzić ok 3 razy. Głównie przeszkadzały mi przekleństwa, które pojawiały się w trakcie. Trafiłam tutaj i odzyskałam trochę nadziei... Jak myślicie, czy piwinnam udać sie z tym do lekarza? Dodam, że gdy nie mam tych myśli, to jestem bardzo szczęsliwa z moim chłopakiem. Czuję, że go kocham, że chcę mieć z nim dzieci. A potem zaczyna się znowu... Wykańcza mnie to.
×