Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

człowiek nerwica stanowczo za mało spisz :shock: powinieneś dłuzej spać Ty wogle prawie nie śpisz zrob coś z tym bo Twoje samopoczucie pogarsza jeszcze stan zmeczenia :shock: jesli masz kłopoty z zaśnięciem powiedz lekarzowi moze Ci coś poradzi Takie zmęczenie potęguje jeszcze złe samopoczucie psychiczne. Nie boj sie niczego nic zlego Cie nie spodka każda zla myśl jaka sie pojawi zastepuj dobrą mysla staraj się to robić. To powiedz tym ktorzy się śmieją z Ciebie ze ja się śmieje z nich ;) nabijam jeżdze znecam się ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowieku nerwica moja rada- wypij dziurawiec, mój tata miał to samo i teraz zasypia momentalnie i budzi się wypoczęty.

Z tym dziurawcem to trzeba uważac, bo nie można go przyjmowac przy niektórych lekach....

 

Ale tak czy inaczej, to nie jest normalne, brak snu to katalizator porannego paskudnego samopoczucia, w ogóle przeciez to się można wykończyć......koniecznie powiedz o tym lekarzowi.....może nie rzuci ci koniecznie takich "końskich" farmaceutyków tylko np. melatoninę ......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pierwszy raz tu pisze, od 2 dni czytalam.....musze z kims byc w kontakcie ( przyjaciele są i chcą pomóc, ale przecież nie mogę ich nękać całymi dniami a poza tym wciąż mam mało siły, żeby wyjść z domu ). tydzień temu byłam u psychiatry, zaczęłam zażywać paroksetynę, idę dziś do psychologa, chodzę też na reiki. bardzo bym chciała wyzdrowieć, mieć siłe by żartowac, napisać pracę magisterską, znależć sobie pracę i wyprowadzić się z domu. to co najbardziej boli to że półtora tygodnia temu zerwał ze mną mój chłopak. powiedzial, że stracił swoje piękne uczucia do mnie, bo bał się odpowiedzialności jaką na sobie poczuł - ratowania mnie z mojego ciężkiego życia w domu ( mój ojciec pije ). ja wiem, że to ja musze załatwić tą sprawę, ale wtedy, gdy to mówil ja jeszcze nie wiedziałam, że to depresja, a że był mi najbliższą osobą na świecie to nie ukrywałam przed nim mojego bólu. teraz nawet nie wiem czy go jeszcze kiedyś zobaczę, bo nie mieszka w Polsce, mówi,że chce być przyjacielem, ale ja nie wiem czy dam radę.

teraz każdy dzień to walka, by wstać z łóżka, by z kimś porozmawiać, by nie rozmawiać z nim..

wiem, że muszę czekać aż leki zaczną działać....tylko tak mi źle w tej niewoli, coś bym chciała robić a nie mam siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie doradzałam nikomu jeszcze na tym forum, więc jesteś chyba pierwszą osobą.

Ja leczę się na nerwicę juz ponad 2 lata, nie biorę już leków,mam terpie

i już spore doświadczenie jeżeli chodzi o "skoki nastrojów" itp. różne "dziwne stany" :twisted:

Twoja choroba jest zapewne wynikiem rozstania się z chłopakiem, a to znaczy,że znasz powód swojego złego samopoczucia i choroby.

Chcę Ci powiedzieć,że to przejdzie,że powinnaś stosować się do zaleceń lekarza ( chociaż ja czasami tego nie robiłam i nie robię) ,że wiem,że Ci ciężko i że chciałabyś się już lepiej czuć - TERAZ, NATYCHMIAST.

Musisz się jednak uzbroić w cierpliwość- uwierz mi to przejdzie, z czasem będzie lepiej, aż wrócisz do poprzedniej formy.

Postaraj się dbać o siebie, nie przejmuj się tym,że ciągle leżysz, śpisz,,,, jeśli czujesz się źle masz do tego- prawo! Pamiętaj. Nie szkodzi,że inni w tym czasie robią 150 innych różnych rzeczy.Ty też będziesz to robić.

Masz o tyle łatwiej,że przynajmniej wiesz co jest przyczyną twojego samopoczucia........

Ja np. nie wiem, mam nerwice, szukam, wgłębiam się- ale jeszcze nie doszłam do jej przyczyny.... i nie wiem kiedy to nastąpi.

A niby układa mi się w życiu :/

 

Musisz być wytrwała i CIERPLIWA, to przejdzie, zobaczysz.

 

Na koniec powiem Ci, że znajoma męża, która rozstała się z chłopakiem też miała ciężko,czuła się fatalnie- nie wiem chyba byli zaręczeni- a ona jeszcze w salonie sukien ślubnych sprzedaje- o ironio !

No i co ? czuje się już dobrze, ale swoje musiała wycierpieć.

;)

 

Co do twojego byłego: proszę zerwij ten kontak, nie utrzymuj go.Ja kiedyś miałam to samo.Kochałam, zranił, wyjechał na studia, a ja żyłam nadzieją,że może kiedyś coś.........

Też chciałam się przyjaźnić, bo nie chciałam go stracić na zawsze,ale nie potrafiłam.

Jedyna dorga- zerwanie definitywne kontaktu.Wiem,że może Cie to boli teraz, myślisz, tęsknisz, ale to umożliwi Ci ułożenie sobie życia na nowo.

Nie ma co rozgrzebywać ran i brnąć w to dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... no i przyszedł znowu ten cholerny atak zwalił mnie prawie z nóg w sobotni poranek w pospiechu piłam hydroksyzynę modląc się aby nie nabrał siły i nie stał się nie do wytrzymania :roll: cały dzień miałam wyjęty z życiorysu, dziś dalej czuję się tak sobie..... ile jeszcze przyjdzie mi znieść ....... mam serdecznie dość po miesiącach błogości zawsze to draństwo musi mi o sobie przypomnieć choć biorę leki i sumiennie drepczę na terapię co czwartek ona nadal nie daje za wygraną moja nerwica, moje przekleństwo :cry:

... tak sobie pojęczałam a co ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja choroba nie jest wynikiem zerwania z chłopakiem, to zaczęło się dużo wcześniej a zerwanie pomogło mi zrozumieć to co czułam wcześniej, to co zresztą mój chłopak też mi mówił, że pewne rzeczy w życiu muszą zrobić sama i ja to wiem sama muszę się uwolnić od chorej sytuacji w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję wszeogarniającą pustkę. W mojej wieży brakuje cegieł, może spoiwa. Świat nie czeka, aż wypełnie istotne braki. Pędzi w szalonym tempie, bezlitośnie a moje barki są coraz słabsze. Jak długo gonić można, by dostrzec cel którego dotąd nie ma? Dopomóż, Panie.. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego wszyscy mają mnie gdzieś??? Czemu nikomu na mnie nie zależy??? Neutral Nikogo nie obchodzę. Neutral

 

Echhh.....ja tez tak czesto o sobie mysle. Ale zmienilem podejscie...i zaczalem cieszyc sie z tego co mam, zaczynam szukac pozytywow zycia w samotnosci. Napewno jest ktos komu na tobie zalezy, kazdy ma taka osobe. Glowa do gory :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napewno jest ktos komu na tobie zalezy, kazdy ma taka osobe. Glowa do gory :)

 

Dzięki :smile:

Czasem mam takie chwile, że wydaje mi się, że wszyscy mnie olewają. Powód - wystarczy, że ktoś mi nie odpisuje na sms. Wiem, że to głupie, ale w takich chwilach moja psychika podpowiada mi, że ten ktoś ma mnie gdzieś. Nie wiem po co ja w ogóle o tym myśle. Napisze to napisze, nie to nie, powinnam mieć to gdzieś, a może po prostu nie może odpisać.

W dzieciństwie moi rodzice nie zwracali na mnie uwagi, a bardzo tego pragnęłam, jak każde dziecko i tak mi zostało. Potrzebuję wiedzieć, że komuś na mnie zależy.

Dobrze przynajmniej że wiem, że to moja psychika tak działa. Tylko niepotrzebnie się stresuję. Dużo już osiągnęłam, ale dużo jeszcze przede mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem mam takie chwile, że wydaje mi się, że wszyscy mnie olewają. Powód - wystarczy, że ktoś mi nie odpisuje na sms. Wiem, że to głupie, ale w takich chwilach moja psychika podpowiada mi, że ten ktoś ma mnie gdzieś. Nie wiem po co ja w ogóle o tym myśle. Napisze to napisze, nie to nie, powinnam mieć to gdzieś, a może po prostu nie może odpisać.

Mam to samo,albo myśle że być moze cos ja żle napisałem i często bezsensu odpisuje że przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuje sie niewidzialny zresztą zawsze byłem niewidzialny , od dzieciństwa pozostawiony tak sam sobie.Dlatego moczyłem się w łóżko chyba specjalnie żeby mnie ktoś przytulił ale kto by chciał przytulić zaszczanego dzieciaka.Zona mnie rzuciła bo sie zepsułem znalazła sobie lepszy model.Codziennie wstaje i walczę o to by żyć a nie być, jestem bogaty ale to mnie nie cieszy mam propozycje ciekawej pracy ale sie boje że nie dam rady Podobno jestem przystojny i mądry ale jestem sam bo jestem niewidzialny.Przechodzę kryzys od dziecka.Proszę siebie wstań i walcz i teraz wlaśnie to robie i tak od 30 lat. Nie użalam się nad sobą po prostu piszę bo mam siłę pisać i to jest piękne. .Doczekam kiedyś takiej chwili że ktoś mnie zobaczy bo jestem Niewidzialny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlugi ja mam to od dluzszego czasu , beznadzieja ogarnia kazdy dzien , z tym ze moja depresja zaczela sie od smierci rodzenstwa ... , zawalilem studia , juz ktorys raz i nic mi sie niechce , wszyscy mnie olewaja nawet psychiatra mnie grzecznie "wygonil" , niepotrafie sie pozbierac , mam 23 lata i wiecznie obiecuje sobie ze wreszcie bedzie inaczej , nie moge wyjsc z domu . Od 5 lat nie jestem w stanie sie na niczym skupic , na egzaminach ktore po kolei zawalalem az po zycie osobiste , mam wstret do ludzi a oni chyba do mnie .

 

Dziekuje ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka próbowała popełnić dzisiaj samobójstwo.Połknęła całe opakowanie tabletek na serce.Była pijana.Byłam na nią wściekła i wygarnęłam jej,że rujnuje moje życie,że jej już nie potrzebuje,nie potrzebuje jej alkoholiczki!!!Zrobiła to po tym jak jej to powiedziałam.To przeze mnie :cry: Gdyby jej się coś stało nie wybaczyłabym sobie tego :oops: Nienawidzę siebie :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlaczego mózg potrafi dążyć do samounicestwienia jednostki ?

 

jak długo musi się karmić toksycznym powietrzem żeby w drodze własnej ewolucji z motoru siły poznawczej przepoczwarzyć się w autodestrukcyjny mechanizm ?

 

jak zabić umysł – każdy element życia, kompleksową sieć nierozerwalnie złączonych składowych myśli, uczuć, doświadczeń, przyzwyczajeń, ludzi, będąc świadomym faktu, że pozostawienie aktywnym jakiejkolwiek z nich grozi oddalonym w czasie, acz bezwzględnym i ostatecznym upadkiem

 

czy jedyna potencjalna ścieżka ku niezasmakowanej wolności – porzucenie wszystkiego, nie jest próbą przejścia do nieistniejącego świata równoległego – nierzeczywistego, nieprawdziwego, zmyślonego. czy to nie jest tylko próba okłamania samego siebie ?

 

czy to gorsze czy lepsze od codziennej udawanej gry uzależnionej od dostosowania się do sytuacji pośród której człowiek się wznosi ? gry pomagającej przetrwać. gry wymuszonej dogłębnym okaleczeniem zdolności psychicznej istoty ćwierćwieczem poznawania i doświadczania

 

za którym razem ustajesz w bezcelowości istnienia, gdy wyciąganie ręki po owe cel odpycha je z kolibrzym tempem ?

 

czy niemożność powrotu myślami do radosnego momentu przeszłości obliguje do wyznania żalu za zmarnowany żywot ?

 

czy wizja słuszności w porzuceniu siebie jest szczytem abominacji czy wręcz nienawiści względem własnej osoby ?

 

jak ostatnie strzępy świadomości muszą nienawidzić umysłu – największego wroga istnienia

 

czy świat i jego ludzką spuściznę można winić za niedostatek sił włożonych w własnoręcznie wypracowywane efekty ‘bogactwa’ ?

 

gdzie logika w trawiącej treść wegetacji, w której trwanie wypłukuje resztki godności, a potencjalne próby wyjścia skutkują unicestwieniem ? jak na topniejącym jeziora lodzie, gdzie wstając skruszysz fundamenty szybciej aniżeli one same się roztopią.

 

gdzie sens w trwaniu, które każdego dnia, w każdym momencie porażane jest fizycznym bólem rozszarpywanych wnętrzności, każdego miesiąca i tygodnia, szybciej i mocniej …

 

w jaki sposób zanika bariera pomiędzy bólem fizycznym i psychicznym, gdy stają się one tożsame ?

 

co się dzieje że już tego wszystkiego nie można uśmierzyć, zagłuszyć ?

 

czy to normalne że śmierć zrzucając swe czarne szaty poczyna być pożądana ? fantasmagoria ? oczekująca hurysa ?

 

gdzie spojrzeć kiedy non stop do ciebie szepcze ?

 

skąd demony czerpią moce jeśli nie śpią nawet nocą ?

 

c’est la vie, kurde…

okrutna ananke

 

przepraszam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie zastanawia dlaczego walczy się z pijanym rodzicem a potem z tego powodu nienawidzi się samego siebie.Czy twoja to wina że matka ma problemy.Nie możesz siebie za to nienawidzić. To nie jest twoja wina.Ja miałem to samo w dzieciństwie jak mój ojciec pił i straszył nas że sie powiesi. Myslałem że to moja wina a potem jak by nic sie nie stało.Ten ciężar nosi się przez całe życie poczucie winy z który ja walczę nikt cię za to nie przeprosi tylko potem jest zdziwienie że człowiek jest chory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gwizd

Ambitny post… powiem nawet , że może zbyt ambitny. Może nie znaleźć zrozumienia i być odebranym jako górnolotnie brzmiące pustosłowie. Ale… jednak forma nie przerosła treści. Człowiek jest tylko jednym z pnączy ewolucji która nie postawiła na kły czy pazury tylko właśnie na umysł. Ale podobnie jak każda groźna broń nasz umysł może obrócić się przeciw nam. Tym dalej od przeciętnej tym trudniej się przystosować i przeżyć. Brutalny biologizm szukający najsprawniejszych mechanizmów, jeśli agresja działa na korzyść ludzie będą coraz agresywniejsi, jeśli wrażliwość okaże się słabością wrażliwi wymrą, zero magii czysta selekcja. Cała sztuka polega na tym żeby wbrew wszystkiemu jednak walczyć bo póki walka trwa, zwycięstwo żyje w nas, nawet jeśli w to nie wierzymy, nawet jeśli w naszych oczach już jesteśmy umarli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest ok. 8:00 a ja nie spałem nawet minuty :roll: . Wczorajszej nocy spałem całe 1,5 godziny, w dzień dospałem 2 godziny. Tak już jest od kilku dobrych dni. Najlepsze jest to, że prawie wogóle nie czuję zmęczenia, jedynie ziewam bardzo często, ale siłę mam i czuję, że mógłbym nie spać kilka nocy z rzędu, pytanie tylko co na to powie moje zdrowie no i moja waga :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anand22 no współczuje bardzo a może staraj się nie spać w dzień a wieczorem zaparzyć melisę?

Ja czuje się do bani łapią mnie lęki więc piję hydro jak wodę :roll: nie chce barć lorafenu bo silny lek, oczywiście jestem totalnie rozbita nie rozumiem czemu mam lęki skoro biorę leki i chodzę na terapię nigdy wcześniej nie miałam czegoś takiego :roll: czyżby kolejna odsłona kochanej nerwiczki :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mnie natchnęło. Doszedłem do wniosku, że niepokój który czuje powstaje przez to że zadaje sobie mnustwo pytań na które nie potrafie odpowiedzieć, filozoficznych pytań i poczucie odpowiedzialności za wszystko co się dzieje wkoło. Zauważyłem też, że kiedy pojawia się jakaś dokuczliwa, nawet drobna sytuacja, mój umysł zalewają pytania i wątpliwości. Taka drobnica której nawet nie potrafię zrozumieć. Więc pomyślałem, że będe dążył do maksymalnego uproszczenia swojego wewnętrznego ja. Segregował śmieci. Ważne tylko to co dzisiaj, teraz. Za nikogo nie jestem odpowiedzialny, nie muszę znać wszystkich odpowiedzi.

Ale już widze, że ciężko. Głośna rozmowa za ścianą, a ja już zmieszany...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że tak się to skończy. Mogłam mojego ojca nie prosić o tę przysługę, jak zwykle wszystko odbiło się na mnie. :cry::cry::cry: Teraz siedzę i płaczę...

Nie mam już na niego siły, chyba na prawdę muszę się wyprowadzić. Poprosiłam go żeby mi pomógł przewieźć kilka rzeczy od mojej kumpeli, dosłownie kilka kilometrów. On na miejscu jak zobaczył, że dużo tego jest, to wpadł w szał. Zaczął mnie wyzywać od najgorszych, potem przerzucił się na moją koleżankę, wyzwał nas od jakich tylko można. Powiedziałam, że jestem jego córką i mógłby czasem coś dla mnie zrobić, to odpowiedział "co z tego". Było mi tak głupio... Chciałam z tamtąd uciec...I jak na ironię to wszystko zmieściło się do samochodu... Jak wróciłam, to usiadłam i się rozpłakałam i płaczę do teraz, jest mi niedobrze, nie mogę oddychać, ale łzy nie chcą przestać lecieć. A ja go wczoraj przed mamą usprawiedliwiałam, że miał ciężkie dzieciństwo itd. On mnie nigdy nie kochał, rozumiem, ale mógł mi to wszystko powiedzieć sam na sam, a nie zrównywać mnie z ziemią przy obcych. Chociaż nie dziwię się, to jego specjalność, upokorzyć przy obcych, wtedy czuje się najlepiej.

Chciałabym móc to wymazać z pamięci i cieszyć się życiem, ale nie potrafię... Nawet nie potrafię opisać jak jest mi w tej chwili źle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×