pierwszy raz tu pisze, od 2 dni czytalam.....musze z kims byc w kontakcie ( przyjaciele są i chcą pomóc, ale przecież nie mogę ich nękać całymi dniami a poza tym wciąż mam mało siły, żeby wyjść z domu ). tydzień temu byłam u psychiatry, zaczęłam zażywać paroksetynę, idę dziś do psychologa, chodzę też na reiki. bardzo bym chciała wyzdrowieć, mieć siłe by żartowac, napisać pracę magisterską, znależć sobie pracę i wyprowadzić się z domu. to co najbardziej boli to że półtora tygodnia temu zerwał ze mną mój chłopak. powiedzial, że stracił swoje piękne uczucia do mnie, bo bał się odpowiedzialności jaką na sobie poczuł - ratowania mnie z mojego ciężkiego życia w domu ( mój ojciec pije ). ja wiem, że to ja musze załatwić tą sprawę, ale wtedy, gdy to mówil ja jeszcze nie wiedziałam, że to depresja, a że był mi najbliższą osobą na świecie to nie ukrywałam przed nim mojego bólu. teraz nawet nie wiem czy go jeszcze kiedyś zobaczę, bo nie mieszka w Polsce, mówi,że chce być przyjacielem, ale ja nie wiem czy dam radę.
teraz każdy dzień to walka, by wstać z łóżka, by z kimś porozmawiać, by nie rozmawiać z nim..
wiem, że muszę czekać aż leki zaczną działać....tylko tak mi źle w tej niewoli, coś bym chciała robić a nie mam siły