dlaczego mózg potrafi dążyć do samounicestwienia jednostki ?
jak długo musi się karmić toksycznym powietrzem żeby w drodze własnej ewolucji z motoru siły poznawczej przepoczwarzyć się w autodestrukcyjny mechanizm ?
jak zabić umysł – każdy element życia, kompleksową sieć nierozerwalnie złączonych składowych myśli, uczuć, doświadczeń, przyzwyczajeń, ludzi, będąc świadomym faktu, że pozostawienie aktywnym jakiejkolwiek z nich grozi oddalonym w czasie, acz bezwzględnym i ostatecznym upadkiem
czy jedyna potencjalna ścieżka ku niezasmakowanej wolności – porzucenie wszystkiego, nie jest próbą przejścia do nieistniejącego świata równoległego – nierzeczywistego, nieprawdziwego, zmyślonego. czy to nie jest tylko próba okłamania samego siebie ?
czy to gorsze czy lepsze od codziennej udawanej gry uzależnionej od dostosowania się do sytuacji pośród której człowiek się wznosi ? gry pomagającej przetrwać. gry wymuszonej dogłębnym okaleczeniem zdolności psychicznej istoty ćwierćwieczem poznawania i doświadczania
za którym razem ustajesz w bezcelowości istnienia, gdy wyciąganie ręki po owe cel odpycha je z kolibrzym tempem ?
czy niemożność powrotu myślami do radosnego momentu przeszłości obliguje do wyznania żalu za zmarnowany żywot ?
czy wizja słuszności w porzuceniu siebie jest szczytem abominacji czy wręcz nienawiści względem własnej osoby ?
jak ostatnie strzępy świadomości muszą nienawidzić umysłu – największego wroga istnienia
czy świat i jego ludzką spuściznę można winić za niedostatek sił włożonych w własnoręcznie wypracowywane efekty ‘bogactwa’ ?
gdzie logika w trawiącej treść wegetacji, w której trwanie wypłukuje resztki godności, a potencjalne próby wyjścia skutkują unicestwieniem ? jak na topniejącym jeziora lodzie, gdzie wstając skruszysz fundamenty szybciej aniżeli one same się roztopią.
gdzie sens w trwaniu, które każdego dnia, w każdym momencie porażane jest fizycznym bólem rozszarpywanych wnętrzności, każdego miesiąca i tygodnia, szybciej i mocniej …
w jaki sposób zanika bariera pomiędzy bólem fizycznym i psychicznym, gdy stają się one tożsame ?
co się dzieje że już tego wszystkiego nie można uśmierzyć, zagłuszyć ?
czy to normalne że śmierć zrzucając swe czarne szaty poczyna być pożądana ? fantasmagoria ? oczekująca hurysa ?
gdzie spojrzeć kiedy non stop do ciebie szepcze ?
skąd demony czerpią moce jeśli nie śpią nawet nocą ?
c’est la vie, kurde…
okrutna ananke
przepraszam