Skocz do zawartości
Nerwica.com

gwizd

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez gwizd

  1. :) wszyscy są tutaj a co z resztą o reszcie pomyślimy następnym razem ...
  2. jakoś wykalkulowałem że dzisiaj mniej nieprzyjemne będzie zamknięcie się w czterech ścianach aniżeli suma kosztów udawania że zabawa pierwsza klasa, że spontaniczność raz ograła nerwicę, że nie myślę, że jestem pełen energii, że się szczerze uśmiecham, że się nie zmuszam, ... bla bla bla tyle razy walczyłem, że mam pewność, iż lepiej niż w domu nie będzie -dziś- nic na siłę zwłaszcza że wyzbywam się znienawidzonego kilkudniowego moralniaka - że nie potrafiłem się bawić i tym samym męczyłem innych ale będę się cieszył jednym promykiem - jestem w pełni gotowy na poważne leczenie, które niedługo zaczynam; i choć wiem że nigdy nie będzie 'normalnie' ... 2008 - rok formatowania mózgu
  3. swędzenie to to raczej nie będzie ale od kilku tygodni przechodzą mi przez 'wypełnienie' czaszki 'pioruny' w ilości 10 - 30 na dobę trwające 1 - 3 sekundy, podczas których 'tracę' w jakiś sposób kontrolę nad świadomością kiedyś miałem coś ciut podobnego po odstawieniu psychotropów, ale teraz to nie może być przyczyną
  4. moją matkę taki jeden niby wyleczył - z depresji, bezsenności, dolegliwości kręgosłupa, migreny i tak dalej ... tyle że ona nazbyt łatwo ulega sugestii co moim skromnym i tak grozi szybciutkim nawrotem jak dla mnie ten typ był zwykłym hochsztaplerem, który wykorzystał naiwność słabej kobiety, wyciągając blisko 3000 pln za 10 zabiegów + magiczne ziółka + odpromiennik, który miał uleczyć ludzkość w promieniu kilku metrów (od siebie dodam jeszcze tyle, że odkąd ów od odpromiennik zagościł pod moim dachem znalazłem się w psychicznie najgłębszym bagnie mojego dotychczasowego żywota) ale jeśli jesteś w stanie takiej metodzie zawierzyć ... byle nie dać się wykorzystać
  5. dlaczego mózg potrafi dążyć do samounicestwienia jednostki ? jak długo musi się karmić toksycznym powietrzem żeby w drodze własnej ewolucji z motoru siły poznawczej przepoczwarzyć się w autodestrukcyjny mechanizm ? jak zabić umysł – każdy element życia, kompleksową sieć nierozerwalnie złączonych składowych myśli, uczuć, doświadczeń, przyzwyczajeń, ludzi, będąc świadomym faktu, że pozostawienie aktywnym jakiejkolwiek z nich grozi oddalonym w czasie, acz bezwzględnym i ostatecznym upadkiem czy jedyna potencjalna ścieżka ku niezasmakowanej wolności – porzucenie wszystkiego, nie jest próbą przejścia do nieistniejącego świata równoległego – nierzeczywistego, nieprawdziwego, zmyślonego. czy to nie jest tylko próba okłamania samego siebie ? czy to gorsze czy lepsze od codziennej udawanej gry uzależnionej od dostosowania się do sytuacji pośród której człowiek się wznosi ? gry pomagającej przetrwać. gry wymuszonej dogłębnym okaleczeniem zdolności psychicznej istoty ćwierćwieczem poznawania i doświadczania za którym razem ustajesz w bezcelowości istnienia, gdy wyciąganie ręki po owe cel odpycha je z kolibrzym tempem ? czy niemożność powrotu myślami do radosnego momentu przeszłości obliguje do wyznania żalu za zmarnowany żywot ? czy wizja słuszności w porzuceniu siebie jest szczytem abominacji czy wręcz nienawiści względem własnej osoby ? jak ostatnie strzępy świadomości muszą nienawidzić umysłu – największego wroga istnienia czy świat i jego ludzką spuściznę można winić za niedostatek sił włożonych w własnoręcznie wypracowywane efekty ‘bogactwa’ ? gdzie logika w trawiącej treść wegetacji, w której trwanie wypłukuje resztki godności, a potencjalne próby wyjścia skutkują unicestwieniem ? jak na topniejącym jeziora lodzie, gdzie wstając skruszysz fundamenty szybciej aniżeli one same się roztopią. gdzie sens w trwaniu, które każdego dnia, w każdym momencie porażane jest fizycznym bólem rozszarpywanych wnętrzności, każdego miesiąca i tygodnia, szybciej i mocniej … w jaki sposób zanika bariera pomiędzy bólem fizycznym i psychicznym, gdy stają się one tożsame ? co się dzieje że już tego wszystkiego nie można uśmierzyć, zagłuszyć ? czy to normalne że śmierć zrzucając swe czarne szaty poczyna być pożądana ? fantasmagoria ? oczekująca hurysa ? gdzie spojrzeć kiedy non stop do ciebie szepcze ? skąd demony czerpią moce jeśli nie śpią nawet nocą ? c’est la vie, kurde… okrutna ananke przepraszam
×