Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

mam ochotę się użalać nad sobą i płakać..mój partner mnie nie rozumie..moja rodzina lubi wypierac i zamiata trudne rzeczy pod dywan..a rozmowa o uczuciach to dla nich oznaka słabości i zazwyczaj spotykam się z pasywną-agresja. Nawet jesli jestem do nich asertywna to koniec koncow...pojawia sie dzień jak dziś i mi brak oparcia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.01.2019 o 11:20, Lilith napisał:

@Butterfly923dlaczego obawiasz się, że nie wytrwasz w terapii? Co się takiego tam dzieje? A może nie dzieje się zupełnie nic? 

Za każdym razem kiedy czuję się lepiej dochodzę do wniosku, że terapia nie jest mi już potrzebna i z niej rezygnuje ;( takie wydarzenie było już 3krotne, teraz mam 4 próbę podejścia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledorebyłam w sobotę u psychiatry... Swojego lekarza mam 200km stąd więc byłam u innego. Wchodzę znów na leki więc jest ciężko, ten lekarz mi zakazał całkowicie benzo... A ja biorę bo inaczej bym nie dała rady. Teraz za miesiąc umówiłam się do innego lekarza, poleconego... Muszę tu na miejscu znaleźć kogoś dobrego dla siebie. Nie rozumiem czemu niektórzy lekarze daja benzo przy zejściu i wejściu na leki , a ten mi zakazał. Ja nigdy nie miałam problemów z benzo brałam naprawdę rzadko...dopiero teraz czuję że tego potrzebuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledoretak, mówiłam mu, ale on to zignorował wogóle. No cóż, staram się nie brać sedamu choć jak już jest tak bardzo źle to mi obojętne co wezmę, chciałabym żeby tylko mi przeszło. Dziś jest lepiej i dałam rady bez - także progres. 

Dostałam pregabaline i setaloft. Nie wiem czy to dobre połączenie będzie , ale zobaczymy. Jak narazie biorę kilka dni i z racji tego, że byłam w rozsypce przed wizytą u lekarza to fatalnie się czuję fizycznie. Wymioty, biegunka, brak apetytu i do tego wszystkiego się nie wysypiam, bo pedałuje nogami pół nocy... Jakbym miała zespół niespokojnych nóg. Serio. Tak mi się czasem włącza - i to mnie irytuje dodatkowo.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@HeledoreDzisiaj lepiej. Mam nadzieję, że te najgorsze kilka dni zjazdów już za mną. Co do nóg też lepiej, w ogole chyba lepiej.. Czyli wydaje mi się że leki powoli zaczynają działać. Bo nawet jestem chyba ze 4 czy 5 dni bez benzo. Mam nadzieję, że utrzymam pracę. No i powoli muszę wracać do świata żywych i normalnych ludzi..... czego oczywiście nienawidzę i się boję... czyli powrót do szkoły, egzaminy, gotowanie obiadów, zakupy, muszę się zabrać za magisterkę - ubolewam nad tym, bo po takich trudnych dniach, ciężko mi potem tak wyjść do ludzi i udawać, że wszystko jest ok. 

Umówiłam się na 26 lutego do innego lekarza. Podobno jest dobry. Zobaczymy co on na to wszystko 😉 Ale do tego czasu mam nadzieję, że się ustabilizuję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety bardzo mi przykro, że Pani doktor, która mi wiele pomogła i chodziłam do niej ok 3 lat jakoś jest tak daleko. Gdyby nie przeprowadzka nadal bym do niej jeździła. I jeździłam na początku, ale wiesz jak to jest z czasem..zaczynasz mieć mniej czasu na takie rzeczy, potem siły, żeby aż taki kawał jeździć do lekarza. No i pozostaje mi znaleźć jakiegoś fajnego tutaj na miejscu 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas mija i w końcu psycholog uznała, że prawdopodobnie w moim przypadku problemem jest nie stres, a lęk. Tak myślałem od dawna, ale chyba mi ciężko to od siebie odróżnić.
Kiedyś wychodząc na imprezę czy wyjeżdżając na wakacje czułem może lekkie podekscytowanie teraz przed wyjściem do pracy/dentysty/lekarza czuje się jakbym miał gorączkę do tego wręcz coś w stylu dreszczy fakt nie zawsze, ale coraz częściej to się zdarza. Z tygodnia na tydzień trudniej chodzić mi do pracy mimo, że nic złego się tam nie dzieje po prostu męczy mnie sama obecność wśród tylu różnych osób i trzymanie "fasonu" przez cały dzień. Sądzicie, że to może być kwestia lęków? Ma ktoś może podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.12.2018 o 21:24, kazashi napisał:

Może załóż taki temat na forum? Też o tym myślałem :}

Kolejny kiepski dzień, w piątek wieczorem złapała mnie grypa żołądkowa dostałem 3 dni L4 i jutro mam wrócić do pracy, ale nadal mój żołądek jest w kiepskim stanie... Jestem mega osłabiony, biję się z myślami czy iść do pracy, czy dam sobie radę, czy może iść dalej do lekarza...  Jak zawsze ze stresu mam aż szumy w głowie i zawroty głowy. Jednak mimo to wszystko psychiatra sądzi, że nic mi nie jest i sam się tak nakręcam. Tylko nie do końca się z tym zgadzam bo skoro nie daję sobie z tym rady to chyba coś jest nie tak? Dziś czeka mnie kolejna nie przespana noc, a atarax raczej nie pomaga może minimalnie zamula, ale i tak nie uspokaja ani nie usypia. Coraz częściej zastanawiam się nad depresją, bo przy lekarzu kiedy jest ok to pewnie stwarzam takie wrażenie, ale najgorsze są wieczory. Ostatnio często też mam myśli o śmierci itd co raczej nie jest normalne. Wydaje mi się, że na wszystko ma ogromny wpływ stan zdrowia bo kiedy byłem zdrowy było wszystko ok, ledwo zachorowałem to się zaczęło...

Kazashi ja ciebie rozumiem.

Tak to lek

Ja mam tak w nowejpracy ze 2 mcechodze zestresowana.ze cos zle powiem,zle zrobie,zle spojrze.taki irracjonalny lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Lilith czas decyzji, moja praca dyplomowa w strzępkach, promotor ma mnie zupełnie gdzieś, dzięki niemu nie mogłam przystępować do rekrutacji na kolejne studia, nienawidzę tego, czym zajmuję się ostatnie 3,5roku, nie mam swojego miejsca na ziemi, prawdopodobnie czeka mnie kolejna zmiana miasta, mam znowu okropne problemy ze snem. Od ponad pół roku żyję w żałobie i rodzina między sobą przypisuje mi nieco winy, w co uwierzyłam i z czym nie potrafię sobie poradzić. Z pracą krucho - nie mogę podjąć niczego na dłużej, bo nadal nie wiem gdzie będę za 2-3 miesiące... 

Nadal nie wiem czego chcę, co lubię i kogo kocham. Brak mi tożsamości i wyrazu. 

Nigdy nie chciałam być przezroczysta. 

 

Nadal czuję się malutkim; głupim dzieckiem we mgle. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam że tu piszę w taki sposób ale nie mogę się pozbierać . Mam rodzinę dzieci małe kochającą żonę i nie wiem jak sobie radzić . Biorę Pregabaline 225 mg i lekarz mówi że zwiększy do 300. Czuję się w ten sposób że nie mam jakiś leków innych ludzi sytuacji czy miejsc ale od rana piszczy mi w uchu od rana do wieczora. Doprowadza mnie to do obłędu bo nie wiem czy to objaw somatyczny czy tak mi zostanie do końca bo jakiś lek wcześniejszy uszkodził mi trwale słuch a dokładnie jakiś nerw. Ten pisk wyrywa że mnie każdą siłę fizyczną i psychiczną do walki z chorobą. Nie wiem gdzie pójść po pomoc  

Edytowane przez nosilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.02.2019 o 12:15, shira123 napisał:

Kazashi ja ciebie rozumiem.

Tak to lek

Ja mam tak w nowejpracy ze 2 mcechodze zestresowana.ze cos zle powiem,zle zrobie,zle spojrze.taki irracjonalny lek. 

Hmmm ostatnio zmieniłem jakby dział w pracy i mam trochę mniej kontaktu z nowymi ludźmi, więcej papierów i pracy przed kompem. Czuję się troszkę lepiej, ale lęk nie zniknął. Pojawia się przed pracą, ale jest jakby mniejszy za to w innych sytuacjach jest tak jak było.

Mam tak samo niby to nic konkretnego, ale potrafię się przejmować każdą głupotą w pracy... Co ta osoba miała na myśli tak mi odpowiadając albo czy ja źle nie postąpiłem czy czegoś źle nie powiedziałem itd.


Po kolejnych wizytach u psychiatry zastanawiam się nad zmianą lekarza. Sądzi, że nic mi nie jest i to normalne jednak daje mi mimo to leki oO. Skoro nic mi nie jest to po co mi leki ? To chory będę dopiero kiedy zrezygnuje z pracy i przestanę wychodzić z domu ? Taki trochę absurd. Terapia raz na ponad miesiąc też średnio pomaga ciężko z kimś szczerze rozmawiać widząc tą osobę co kilka tygodni przez naście minut. Dziś mam kiepski dzień ze względu na dylematy odnośnie zdrowia, dalszych studiów i podpisania umowy w pracy...

Edytowane przez kazashi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za chwilę mam ważny egzamin i jestem z powtórkami w lesie, ojciec wie o ChAD, ale kompletnie tego nie rozumie (szczególnie podczas moich "dołków"), w rodzinie straszą moją osobą dzieci ("zaczynasz być jak Jagoda", "opanuj się", "zacznij się zachowywać normalnie, bo teraz jesteś jak ONA"). Sytuacji nie poprawia fakt, że moja rodzina to katonaziści, a ja jestem agnostykiem (wierzą, że depresja, to podszepty szatana). Od zeszłego wtorku siedzę w domu, odcięta od życia i obowiązków. Jestem na siebie wściekła, bo wiem, że jestem nieproduktywna i leniwa, ale jednocześnie płaczę i nie mam siły, aby wyjść z domu, zrobić cokolwiek i to potęguje moje zażenowanie i wstręt względem siebie. Boję się odbierać telefonów, czytać wiadomości, bo przeraża mnie myśl kolejnej reprymendy, konieczności odpowiedzi na pytania "dlaczego cię nie ma?" i w ogóle wizja jakiejkolwiek konfrontacji. W tym samym czasie potrzebuję kogoś, kto zna sytuację i mógłby spojrzeć na to wszystko z dystansu, ale nawet moja pani psycholog wydaje się mało obiektywna, bo zna przecież tylko mój punkt widzenia. A i rodzina wmawia mi, że jestem złym człowiekiem i zostanę sama, a pani psycholog zachęca mnie do coraz częstszych konfrontacji i życia po swojemu. Tylko ona zna jedynie mój pogląd na całą sprawę. I koło się zatacza. 

Cholera, pomocy!

Edytowane przez jagoda512

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że z opóźnieniem, ale dziękuję @Lilith. Czasami sądzę, że zbyt ostro wyrażam się o swoich bliskich podczas terapii, kiedy pani psycholog wysuwa dosyć odważne wnioski i chyba stąd ten strach - taki schemat wybielania rodzinki ceną własnego samopoczucia 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, jagoda512 napisał:

Wiem, że z opóźnieniem, ale dziękuję @Lilith. Czasami sądzę, że zbyt ostro wyrażam się o swoich bliskich podczas terapii, kiedy pani psycholog wysuwa dosyć odważne wnioski i chyba stąd ten strach - taki schemat wybielania rodzinki ceną własnego samopoczucia 😕

mam to samo. I potem czuję się okropnie tak, jakbym im krzywdę straszną zrobiła :( potem na kolejnych sesjach bronię ich i siebie pokazuję ze złej strony , bo mam wyrzuty sumienia 😕 nie wiem co o tym myslec 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku chciałbym się przywitać: cześć :) od kilku miesięcy mam załamania, najgorzej jest wieczorami i rankiem. Ciężko jest mi wstać, ubrać się i przygotować do szkoły. Jestem na ostatnik roku w technikum niedługo matura, ale czasami myślę, że do nie dotrwam, że nie wytrzymam i spróbuję się targnąć na życie. Nie wiem skąd to się wzięło, najgorzej jest na matematyce, wydaje mi się że nauczycielka specjalnie mnie upokarza, kilka razy już chciałem nawet wyjść z klasy. Jestem introwertykiem, stresuje się wszystkim, ale przez ten przedmiot mam powoli dość szkoły. W domu też nie jest lepiej, myślę, że przechodzę z jednego piekła do drugiego. Mam kilku dobrych znajomych, ale wydaje mi się, że są oni tylko przy mnie gdy czegoś chcą. Nie raz wysyłałem wiadomości jak się źle czuję przez matematykę, że mam dość. Powoli tracą już całą nadzieję na życie :/ Przepraszam za brak ładu i składu w moim poście, ale nie mam dziś sił na nic, to że wstałem i ubrałem dres to jest cud

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Marcin99,

pomysl ze matura już zaraz,niedlugo kończysz szkole i nauczycielki z matmy już nie zobaczysz)niech to ci doda otuchy.

jesteś młody,czeka cie mnóstwo szczęśliwych chwil,wiec nie myśl o śmierci.

rozumiem ze w domu masz ciezka sytuacje? ale pomysl,zaraz kończysz szkole,mozesz isc do pracy,zamieszkac osobno.

twoje zycie  zależy tylko od ciebie. powodzenia!

ps.tez nie cierpie matmy,wspolczuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę o maturze o końcu szkoły oraz o znalezieniu pracy, ale wydaje mi się, że nic w zyciu nie potrafię zrobić. Nawet nie miałem dziewczyny, kiedyś próbowałem zagadać do kilku ale zawsze się to tak samo kończy-niepowodzeniem. Przyjaciół też sobie nie umiem dobrać, każdego kogo poznaję, to prędzej czy później wbija mi nóż w plecy. Wydaję mi się, że każdy uznaje mnie za nieudacznika, byłem we wakacje w pracy, z początku było dobrze, ale pod koniec każdy się na mnie patrzył jak na innego, chociaż nic nie zrobiłem złego pracowałem, tak jak kazali. Nie wiem może to przez to, że rzadko rozmawiam, nie lubię small talkingu, jak mam z kimś o czymś rozmawiać to z własnej woli. W szkole też każdy nauczyciel patrzy się na mnie jak na innego, no może wychowawca jest okej. W rodzinie tak samo mam, wydaję mi się, że każdy oprócz chrzestnych uznaje mnie za innego, za obcego. Czuję się wyalienowany, wszystko czego nie dotknę potrafię zepsuć. Ciężko mi jest stawać, nawet zwykłe mycie to jest coś ciężkiego. Przez to, że każdy patrzy na mnie jak na innego, oddalam się, pogrążam się w bólu, lecz na zewnątrz uśmiecham się. Dzięki za współczucie, to forum jest czymś pierwszym gdzie się wyżalam. Ciężko jest mi mówić co czuję, bo się boję, czasami mam myśl, że może lepiej jakbym zniknął.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Marcin99 - znam ten stan. Miałam takie "zawieszenie" pół roku temu i przez miesiąc nie wychodziłam z domu. Maturą się nie przejmuj, naprawdę. Jeśli Ci nie pójdzie, to poprawisz. To tylko rok, a nie 20 lat. A w kwestii ludzi i związków... Poczekaj. Skup się na samym sobie i dopiero jak się ustabilizujesz, to myśl o zawieraniu nowych znajomości i wchodzeniu w związek. Będąc w złym stanie, nie wybierzesz ludzi, którzy będą dla Ciebie odpowiedni i wyrozumiali. Kontaktuj się z rodzicami chrzestnymi, skoro okazują Ci wsparcie i gratuluj sobie za małe rzeczy jak wzięcie prysznica czy wstanie z łóżka. Brzmi idiotycznie, ale pozwól sobie na tę dumę - przecież było Ci ciężko, a jednak to zrobiłeś - wstałeś i funkcjonujesz. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×