Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie do psychologa


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

mam pytanie, ponieważ mam bardzo natrętne myśli samobójcze i obawiam się o siebie - chcę zapytać kiedy należy uznać że to jest poważna sprawa i może dojść do próby samobójczej? Na razie nigdy prób nie podejmowałem, ale generalnie jest ze mną coraz gorzej i nie wiem co może się stać. Czy są jakieś sygnały których bezwzględnie nie należy ignorować i udać się po pomoc (gdzie?)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam bardzo natrętne myśli samobójcze i obawiam się o siebie

evil never dies, natrętne myśli o samobójstwie można uznać jak najbardziej za niepokojący objaw, którego nie wolno bagatelizować. Niezwłocznie udaj się do lekarza psychiatry (nie potrzeba skierowania)! Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evil never dies miałam podobnie i już po pierwszej dawce leku poczułam się lepiej. Nie czekaj, tylko idź do psychiatry.

Jakiego leku jeśli mogę wiedzieć? Ja obecnie biorę wenlafaksynę 150 mg i jest coraz gorzej. Generalnie leczenie farmakologiczne mam od listopada 2013, w tym czasie bralem escitalopram, wenlafaksynę, lamotryginę. W rożnych dawkach. Najlepiej czułem sie na 75 mg wenli razem ze 100 mg lamo. Lamo musiałem odstawić ze wzgledu na problemy skórne, od miesiąca jadę na samej wenli 150 mg i jest gorzej z dnia na dzień. Zaczyna to być przerażające. Lekarka na wizytach jakby trochę bagatelizowala moje gadanie o samobójstwie, zadaje pytania w stylu " czy pan myśli o tym poważnie czy tak nie do końca", no i co mam jej powiedzieć, że zobaczymy jak coś spróbuję sobie zrobić?

 

Wiem, że jestem na razie niewiarygodny, bo nie mam za sobą prób. Ale uwierzcie mi, to idzie strasznie szybko do przodu. Potrzebuję rady, czy jest coś, jakieś symptomy, co by oznaczało, że mogę sie zdecydować na działanie?

Może gdybym to wiedzial to wtedy pojechalbym sam do szpitala, albo nie sam nie wiem co mógłbym zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że jestem na razie niewiarygodny, bo nie mam za sobą prób. Ale uwierzcie mi, to idzie strasznie szybko do przodu. Potrzebuję rady, czy jest coś, jakieś symptomy, co by oznaczało, że mogę sie zdecydować na działanie?

Może gdybym to wiedzial to wtedy pojechalbym sam do szpitala, albo nie sam nie wiem co mógłbym zrobic.

 

Samobójstwo jest procesem stanowiącym ciąg reakcji składających się na zachowanie samobójcze, które istnieje od momentu, gdy w świadomości człowieka odebranie sobie życia pojawia się jako cel działania.

Fazy samobójstwa to:

- faza wyobrażeniowa - dominują myśli o śmierci, wyobrażanie sobie własnej śmierci, wyobrażanie sobie sytuacji bezpośrednio lub pośrednio z samobójstwem związanych, cierpienie osób bliskich. Osoba akceptuje wewnętrznie śmierć samobójczą jako sposób na rozwiązanie swoich problemów;

- faza pragnieniowa - rozważania o samobójstwie stają się realne, występuje planowanie samobójstwa, podejmowane są już próby samobójcze.

 

Samobójstwo poprzedza tzw. zespół presuicydalny, który odznacza się skierowaniem myśli i dążeń do spraw związanych ze śmiercią i samobójstwem oraz przekonaniem o funkcjonowaniu w sytuacji bez wyjścia i braku możliwości uzyskania pomocy.

 

Niektóre objawy zespołu presuicydalnego:

- przekonanie, że jest się w sytuacji bez wyjścia,

- w zachowaniu dominuje lęk, bezradność,

- widzenie świata przez „czarne okulary”,

- poczucie niższej wartości, dominuje sfera emocjonalna, racjonalne myślenie spychane jest na dalszy plan,

- zawężenie stosunków międzyludzkich,

- hamowanie wybuchów agresji, tendencja do kierowania agresji przeciwko sobie,

- ucieczka od realnych trudności w świat fantazji, rozważań o śmierci i samobójstwie,

- wypowiadanie myśli o samobójstwie i swojej śmierci,

- porządkowanie spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre objawy zespołu presuicydalnego:

- przekonanie, że jest się w sytuacji bez wyjścia,

- w zachowaniu dominuje lęk, bezradność,

- widzenie świata przez „czarne okulary”,

- poczucie niższej wartości, dominuje sfera emocjonalna, racjonalne myślenie spychane jest na dalszy plan,

- zawężenie stosunków międzyludzkich,

- hamowanie wybuchów agresji, tendencja do kierowania agresji przeciwko sobie,

- ucieczka od realnych trudności w świat fantazji, rozważań o śmierci i samobójstwie,

- wypowiadanie myśli o samobójstwie i swojej śmierci,

- porządkowanie spraw.

 

Mam wszystkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evil never dies, jeśli masz wszystkie wymienione przeze mnie objawy zespołu presuicydalnego, to koniecznie idź do lekarza psychiatry. Pozwól sobie pomóc i nie bagatelizuj już dłużej swojego pogarszającego się samopoczucia! W chwilach kryzysowych możesz skorzystać z darmowego telefonu zaufania: http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-112163.html - czynny codziennie od 14.00 do 22.00. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evil never dies, jeśli masz wszystkie wymienione przeze mnie objawy zespołu presuicydalnego, to koniecznie idź do lekarza psychiatry. Pozwól sobie pomóc i nie bagatelizuj już dłużej swojego pogarszającego się samopoczucia! W chwilach kryzysowych możesz skorzystać z darmowego telefonu zaufania: http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-112163.html - czynny codziennie od 14.00 do 22.00. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

 

Tak. mam wszystkie objawy o których mowa powyżej. Czy to znaczy, że świadomie/ nieświadomie? przygotowuję się do samobójstwa? Z lekarzem rozmawiam na comiesięcznych wizytach kontrolnych, mówię o myślach samobójczych jeśli się pojawiły - wcześniej pojawiały się co jakiś czas, obecnie od ok. miesiąca praktycznie bez przerwy i ich intensywność się nasila. Lekarz zadaje mi pytanie czy są poważne, co mam odpowiedzieć? Ze jeszcze się nie zabiłem, a jak to zrobię to wtedy dostanie odpowiedź? Mam wrażenie ze w tej kwestii nie traktuje mnie poważnie i chce abym powiedział "tak, na pewno się zabiję i proszę mnie zamknąć w szpitalu" , wtedy wpisała by to do karty, mnie z czystym sumieniem do szpitala i po kłopocie. Ale ja nie wiem czy faktycznie podejmę jakieś próby, skąd mam wiedzieć? Myślę o tym bardzo intensywnie, jestem udręczony, chciałbym uciec od tej męki bo już nie daję rady. Tyle wiem. Czy myśli przejdą w czyny? Właśnie próbuję jakoś ustalić czy jest w moim przypadku taka możliwość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo poprzedza tzw. zespół presuicydalny

- w zachowaniu dominuje lęk, bezradność,

- poczucie niższej wartości, dominuje sfera emocjonalna

- zawężenie stosunków międzyludzkich,

- hamowanie wybuchów agresji, tendencja do kierowania agresji przeciwko sobie,

- ucieczka od realnych trudności w świat fantazji, rozważań o śmierci i samobójstwie,

- wypowiadanie myśli o samobójstwie i swojej śmierci,

natrętne myśli o samobójstwie można uznać jak najbardziej za niepokojący objaw, którego nie wolno bagatelizować. Niezwłocznie udaj się do lekarza psychiatry (nie potrzeba skierowania)!

Będąc zdiagnozowaną jako borderline mam ten stan niemal codziennie od wielu lat i to w sporym nasileniu. Mam wrażenie, że BPD to przewlekły stan suicydalny i jeden wielki alarm.. Nie jest tak? Trwam kilka lat w regularnej terapii i farmakoterapii (ustawionej w szpitalu), pod okiem specjalistów, którzy dobrze wiedzą o moim stanie i pewnie przyjmują jako nieodłączny objaw zaburzenia. Nie wiem, co to jest dzień bez chociażby przelotnej myśli samobójczej oraz tydzień bez chwil, gdy cały wysiłek idzie na pohamowanie się od nie nałykania się leków..

W każdym razie - idąc tropem tych kryteriów i zalecenia natychmiastowego kontaktu z psychiatrą musiałabym być 24h w szpitalu dzień w dzień albo codziennie dzwonić do mojego lekarza :roll: co nie miałoby sensu przecież. Oczywiście są okresy dużej poprawy i widzę duże postępy w terapii, ale i one okupione są w/w objawami. Mimo tego wszystkiego na ogół mam jednak ciągle nadzieję, mam wsparcie bliskich..

Ech, chyba napisałam tu dlatego, bo mi tak strasznie przykro, że objaw uważany za wymagający natychmiastowej interwencji, czyli nieobecny (?) u przeciętnej osoby, jest moim stałym udziałem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastia mylisz się, przeciętne osoby też mają m.s. ;)

Hmm, no więc moi zdrowi znajomi nie mają, bliscy też nie, sami mówią, że to dla nich niezrozumiałe.. że brzmi to strasznie..

Chociaż fakt, jak z paroma osobami rozmawiałam to przyznały, że miewali w trudnych momentach życia (okres dojrzewania, rozstanie z partnerem, brak pracy itp.) myśli typu "nie chce mi się żyć", "chcę umrzeć", "chcę zasnąć i się nie obudzić", "chyba sobie żyły podetnę", "co by było, jakby mnie nie było..", ale to było chwilowe, mało realne i przechodziło samo bez pomocy specjalisty - ale ja nie to miałam na myśli.. to chyba jest normalne..? Ja mówię o chronicznym stanie, gdy człowiek dzień w dzień się z tym męczy i powstrzymuje, aby nie wbiec pod samochód lub nie łyknąć wszystkich leków i ledwo na co innego ma przez to siłę. Teraz znów mi to wróciło, bo w terapii za ciężko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samobójstwo poprzedza tzw. zespół presuicydalny

- w zachowaniu dominuje lęk, bezradność,

- poczucie niższej wartości, dominuje sfera emocjonalna

- zawężenie stosunków międzyludzkich,

- hamowanie wybuchów agresji, tendencja do kierowania agresji przeciwko sobie,

- ucieczka od realnych trudności w świat fantazji, rozważań o śmierci i samobójstwie,

- wypowiadanie myśli o samobójstwie i swojej śmierci,

natrętne myśli o samobójstwie można uznać jak najbardziej za niepokojący objaw, którego nie wolno bagatelizować. Niezwłocznie udaj się do lekarza psychiatry (nie potrzeba skierowania)!

Będąc zdiagnozowaną jako borderline mam ten stan niemal codziennie od wielu lat i to w sporym nasileniu. Mam wrażenie, że BPD to przewlekły stan suicydalny i jeden wielki alarm.. Nie jest tak? Trwam kilka lat w regularnej terapii i farmakoterapii (ustawionej w szpitalu), pod okiem specjalistów, którzy dobrze wiedzą o moim stanie i pewnie przyjmują jako nieodłączny objaw zaburzenia. Nie wiem, co to jest dzień bez chociażby przelotnej myśli samobójczej oraz tydzień bez chwil, gdy cały wysiłek idzie na pohamowanie się od nie nałykania się leków..

W każdym razie - idąc tropem tych kryteriów i zalecenia natychmiastowego kontaktu z psychiatrą musiałabym być 24h w szpitalu dzień w dzień albo codziennie dzwonić do mojego lekarza :roll: co nie miałoby sensu przecież. Oczywiście są okresy dużej poprawy i widzę duże postępy w terapii, ale i one okupione są w/w objawami. Mimo tego wszystkiego na ogół mam jednak ciągle nadzieję, mam wsparcie bliskich..

Ech, chyba napisałam tu dlatego, bo mi tak strasznie przykro, że objaw uważany za wymagający natychmiastowej interwencji, czyli nieobecny (?) u przeciętnej osoby, jest moim stałym udziałem :(

Ha! Wreszcie ktoś to napisał. Zawsze zastanawiam się, co takiego potwornie dramatycznego jest w tych myslach samobójczych, skoro ludzie wchodzą w wątek do tego przeznaczony i zaznaczają: "Są :cry: Znowu :cry: ". Ale potem dociera do mnie, że najbardziej boli nas łamanie granic, nie sam pobyt na określonym, znienawidzonym pułapie. Myśli s to mój chleb powszedni, jak druga ja. Bardzo trudno jest być borderem. Nic dziwnego, że większość jednak popełnia udane samobójstwo. Wszak to nieprawdopodobne cierpienie.

Zawsze, jak ktoś wpada w wątek o osobowości chwiejnej emocjonalnie: typ borderline i zapytuje z przerażeniem, czy to, że ma chwiejny nastrój może świadczyć, że ma bpd, to czuję niemałą konsternację. Pisać, nie pisać. Ostatecznie liczę do dziesięciu i wychodzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy myśli przejdą w czyny? Właśnie próbuję jakoś ustalić czy jest w moim przypadku taka możliwość.

evil never dies, nie mam pojęcia, czy Twoje myśli przejdą w czyny. Nikt oprócz Ciebie tego wiedzieć nie może. Jeżeli jednak od jakiegoś czasu widzisz, że Twój nastrój systematycznie się obniża, że coraz trudniej Ci funkcjonować, że nie ma dnia, kiedy byś nie rozmyślał o śmierci samobójczej, to pora zainterweniować. Po co masz czekać do momentu ostatecznego, kiedy nie będziesz miał już sił, by oddalać od siebie myśli o autodestrukcji? Koniecznie porozmawiaj na ten temat ze swoim lekarzem.

Będąc zdiagnozowaną jako borderline mam ten stan niemal codziennie od wielu lat i to w sporym nasileniu. Mam wrażenie, że BPD to przewlekły stan suicydalny i jeden wielki alarm.. Nie jest tak?

Nastia, BPD to faktycznie stan bycia w ciągłym kryzysie. Znam kilka osób z borderline i mają podobne objawy do twoich, opisują je w analogiczny sposób. Widzę jednak, że mimo kiepskich chwil terapia bardzo im pomaga. Dobrze, że Ty także korzystasz z psychoterapii. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka sytuacja: rundka poczatkowa na grupie terapeutycznej, uczestniczka mówi, że źle się czuje, ma myśli samobójcze itd. Prowadząca terapeutka wysyła ją na szybką konsultację do lekarza psychiarty. Po 20 minutach kobita wraca ze skierowaniem do szpitala. Wyszła z domu na dwie godziny na grupę i wylądowała w psychiatryku :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwny atak płaczu

 

Czy taki "atak" ma konkretną nazwę? Chodzi o coś, co przypomina płacz niemowlaka, starającego się płakać jak najgłośniej. Trochę jakby wycie, do tego osunięcie się na podłoże. Wyobrażam sobie, że można tak zareagować na wiadomość o śmierci bliskiej osoby.

:why: - co to było?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie!

 

zujzuj, przeczytałam całą opisaną przez ciebie historię i rzeczywiście problem jest nietuzinkowy. Oczywiście, drogą wirtualną nie postawię diagnozy, bo to nadużycie, ale mogę wysnuć kilka sugestii. Lęk przed tym, że ktoś może czytać emocje i myśli z naszej twarzy, przekonanie, że jest się "przezroczystym" mogą wskazywać na jakieś zaburzenia urojeniowe. Z kolei, lęk przed lękiem, czyli tzw. lęk antycypacyjny i "rozlewający się" na inne sfery życiowe strach wskazują na zaburzenia lękowe, jakiś rodzaj nerwicy albo fobii, czy też sugerowane zaburzenia dysocjacyjne (zaburzenia dysocjacyjne albo inaczej konwersyjne to, notabene, też typ zaburzeń nerwicowych), które wynikają z chęci wyparcia niechcianych treści, myśli, emocji, o których człowiek nie chce pamiętać, z którymi nie chce się zmierzyć ani przepracować ich. Raczej wykluczam zaburzenia osobowości.

 

Jeśli chodzi o problemy w relacjach damsko-męskich, niewykluczone, że źródło może tkwić we wczesnodziecięcych doświadczeniach, np. z przedszkola czy nieumiejętności radzenie sobie ze wstydem z powodu zajrzenia mamie pod spódnicę. W tym względzie dużo do powiedzenia miałby pewnie Zygmunt Freud :) Zachęcam do zapoznania się z koncepcją rozwoju psychoseksualnego i konfliktami między id (pragnieniami, żądzami, potrzebami seksualnymi) a superego (sumieniem, normami społecznymi, nakazami, konwenansami). Niewykluczone, że strach przed kontaktami intymnymi wynika z jakiś ukrytych kompleksów, np. kompleksu Meduzy, czyli strachu przed kobietą, na którą się patrzy i z którą się rozmawia. Mężczyzna obawia się interakcji z kobietą, paraliżuje go strach, zaczyna przejawiać dziwne zachowania i opacznie interpretuje gesty czy mimikę kobiety jako oznakę nieprzychylności w stosunku do jego osoby. Myślę, że trudności warto by było skonsultować z seksuologiem albo przynajmniej psychologiem podczas bezpośredniej wizyty. Ja mogę niestety tylko hipotetyzować co do potencjalnych zaburzeń czy trudności psychicznych.

 

Pozdrawiam

Witam, mam problem w domu z zona ktora czesto klamie bez powodu i nie potrafi sie do tego przyznac , gdy czasem staram sie jej udowodnic klamstwo to znajdzie sto sposobow ze i tak ona ma racje. Napisze pani przyklad : podczas niewinnej rozwowy na widok wesela zapytalem czy mozemy zrobic szlaban parze mlodel....zazwyczaj maja wodke na taka sytuacje. I zaczelo sie : Pytam ja czy maja wodke w bagazniku a ona ze Nie, wiec zaczolem drazyc temat gdyz uwazam ze odpowiedzia jest ze nie wie. Nie mozna bez jakiej kolwiek podstawy stwierdzic ze czegos nie ma jak sie nie wie. Pytam czemu mowisz ze nie ma skoro nie wiesz . Czesto potrafi powiedziec tak lub nie nawet gdy nie wie ale jednak wybierze jedna z tych odpowiedzi twierdzacych. Dyskusta byla dosc buzliwa ze wydaje sie mi ze osoba dorosla nie moze az tak swiadomie wprowadzac mnie w blad. Poczym zmienila kontekst rozmowy ze jej odpowiedz na moje pytanie czy jest wodka w bagazniku nie byla ze niema ale brzmiala NIE BEDA MIELI, co dla mnie jest tym samym. Potem starala sie mi udowodnic ze kazalem jej wybrac dwie mozliwe odpowiedzi JEST LUB NIE. Kolejnym argumentem bylo ze zadalem bezsensowne pytanie skoro obydwoje nie wiemy co maja w bagazniku, Dopiro na sam koniec mial juz trzecia odpowiedz ktora brzmiala NIE WIEM ALE RACZEJ NIE BEDA MIELI. Podczas tego wszystkiego towazyszyl jej gniew,krzyki,wyzwiska i naprawde duzo agresji . Takich sytuacji mam sporo w roznych sytuacjach i nie wiem juz co robic. Pozdrawiam i licze na odpowiedz

 

-- 01 wrz 2014, 15:13 --

 

Witam, mam problem w domu z zona ktora czesto klamie bez powodu i nie potrafi sie do tego przyznac , gdy czasem staram sie jej udowodnic klamstwo to znajdzie sto sposobow ze i tak ona ma racje. Napisze pani przyklad : podczas niewinnej rozwowy na widok wesela zapytalem czy mozemy zrobic szlaban parze mlodel....zazwyczaj maja wodke na taka sytuacje. I zaczelo sie : Pytam ja czy maja wodke w bagazniku a ona ze Nie, wiec zaczolem drazyc temat gdyz uwazam ze odpowiedzia jest ze nie wie. Nie mozna bez jakiej kolwiek podstawy stwierdzic ze czegos nie ma jak sie nie wie. Pytam czemu mowisz ze nie ma skoro nie wiesz . Czesto potrafi powiedziec tak lub nie nawet gdy nie wie ale jednak wybierze jedna z tych odpowiedzi twierdzacych. Dyskusta byla dosc buzliwa ze wydaje sie mi ze osoba dorosla nie moze az tak swiadomie wprowadzac mnie w blad. Poczym zmienila kontekst rozmowy ze jej odpowiedz na moje pytanie czy jest wodka w bagazniku nie byla ze niema ale brzmiala NIE BEDA MIELI, co dla mnie jest tym samym. Potem starala sie mi udowodnic ze kazalem jej wybrac dwie mozliwe odpowiedzi JEST LUB NIE. Kolejnym argumentem bylo ze zadalem bezsensowne pytanie skoro obydwoje nie wiemy co maja w bagazniku, Dopiro na sam koniec mial juz trzecia odpowiedz ktora brzmiala NIE WIEM ALE RACZEJ NIE BEDA MIELI. Podczas tego wszystkiego towazyszyl jej gniew,krzyki,wyzwiska i naprawde duzo agresji . Takich sytuacji mam sporo w roznych sytuacjach i nie wiem juz co robic. Pozdrawiam i licze na odpowiedz

 

-- 01 wrz 2014, 15:21 --

 

Witam, mam problem w domu z zona ktora czesto klamie bez powodu i nie potrafi sie do tego przyznac , gdy czasem staram sie jej udowodnic klamstwo to znajdzie sto sposobow ze i tak ona ma racje. Napisze pani przyklad : podczas niewinnej rozwowy na widok wesela zapytalem czy mozemy zrobic szlaban parze mlodel....zazwyczaj maja wodke na taka sytuacje. I zaczelo sie : Pytam ja czy maja wodke w bagazniku a ona ze Nie, wiec zaczolem drazyc temat gdyz uwazam ze odpowiedzia jest ze nie wie. Nie mozna bez jakiej kolwiek podstawy stwierdzic ze czegos nie ma jak sie nie wie. Pytam czemu mowisz ze nie ma skoro nie wiesz . Czesto potrafi powiedziec tak lub nie nawet gdy nie wie ale jednak wybierze jedna z tych odpowiedzi twierdzacych. Dyskusta byla dosc buzliwa ze wydaje sie mi ze osoba dorosla nie moze az tak swiadomie wprowadzac mnie w blad. Poczym zmienila kontekst rozmowy ze jej odpowiedz na moje pytanie czy jest wodka w bagazniku nie byla ze niema ale brzmiala NIE BEDA MIELI, co dla mnie jest tym samym. Potem starala sie mi udowodnic ze kazalem jej wybrac dwie mozliwe odpowiedzi JEST LUB NIE. Kolejnym argumentem bylo ze zadalem bezsensowne pytanie skoro obydwoje nie wiemy co maja w bagazniku, Dopiro na sam koniec mial juz trzecia odpowiedz ktora brzmiala NIE WIEM ALE RACZEJ NIE BEDA MIELI. Podczas tego wszystkiego towazyszyl jej gniew,krzyki,wyzwiska i naprawde duzo agresji . Takich sytuacji mam sporo w roznych sytuacjach i nie wiem juz co robic. Pozdrawiam i licze na odpowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jeśli można to bardzo bym prosiła o odpowiedź na pytanie:

czy mówienie pacjentowi przez terapeutę po imieniu (lub mówienie sobie po imieniu przez obydwie strony na terapii) jest w porządku i może służyć pacjentowi czy przeciwnie, nie powinno mieć to miejsca, tzn. powinno być bardziej oficjalnie (mówienie sobie per Pan/Pani)? z góry dziękuję i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym bardzo wiedzieć dlaczego mam pewien dziwny zwyczaj i jak się go pozbyć.

 

Otóż, jeżeli ktoś z osób mi znajomych potraktuje mnie w sposób dla mnie niezrozumiały to zaczynam obsesyjnie i z oburzeniem rozwazac "co on/ona sobie myśli". Chodzi przeważnie o sytuacje kiedy ktoś w moim mniemaniu mnie zlekcewazyl lub zachowal się nie fair. Zamiast zerwac znajomość z taka osoba zaczynam rozpamietywac jej zachowanie. Nieraz bardzo mnie to dręczy.

Dodam, ze sama tez bezustannie zastanawiam się co ktoś o mnie pomyśli itp. Czy obie te rzeczy maja jakiś związek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×