Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ciągle się szarpię i przegrywam ze swoim oporem do ludzi.

Przyjaciolka chce bym jej pomogł z laptopem i nie chce mi sie zebrać od dni,

wymyslam sobie dziesiatki usprawiedliwień, że mnie wkurwia - działa na nerwy,

że mnie nie do końca rozumie, że nie mam uczuć ludzkich, które nadałyby

sens temu spotkaniu.

Kiedyś szedłem na tzw. "aferę", obojętnie jaki nastrój czy co, to na siłę jakoś

starałem się pójść z kimś spotkać, ale doświadczyłem jeszcze gorszego,

złe emocje zawsze się udzielały, mój mózg szuka wytrychu na innych ludzi,

by się doszukać czegoś co mi wadzi, jakiś różnic, jakiś kontrowersji,

na coś na co się nie godzę.

 

Do póki moi starzy się nie zmienią to i ja się nie zmienię mimo, że mam

31 lat, spętali mnie, uzależnili, wsadzili do klatki, nieświadomy tego wszystkiego,

stałem się niewolnikiem emocjonalnym, kurva mać, z tego nie ma wyjścia,

to jest jak heroina, która raz wstrzyknięta nigdy nie wypływa spowrotem.

Jak można się uwikłać w taki syfilis ?

Jestem tak zagubiony i bezsilny, że szkoda gadać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od szkoły podstawowej miałem lęk przed ludźmi przez co teraz nie mam zadnych znajomych, jak już gdzieś jestem zmuszony do przebywania z innymi paraliżuje mnie lęk przed ich oceną, nie potrafie sie odnaleźć wsrod ludzi, mimo ze jest to jakiś inny rodzaj lęku niż był kiedyś to ciągle jest, jedyna znajoma jaką mam ze szpitala i czasem z nia gadam zaproponowala spotkanie i tak samo juz wymyślam rozne rzeczy zeby do tego nie doszło, nie wiem czemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubisz gotować? :)

ja bardzo...

tylko nie mam komu...

jak sobie gotuję to nie mam takiego samozaparcia do tego...

dzisiaj na śniadanie grzanki, na obiad grzanki... na kolacje?

grzanki!

:P

i piwo...

nie mam siły na nic więcej...

:<

teraz oglądam masterchea 5 us...

wiem ze to nikogo nie interesuje ale postanowilam to napisac :P

 

Lubię i owszem :) Ja z kolei wynoszę do pracy, jak za dużo ugotuję. Zawsze ktoś się ucieszy. A Masterchefa w wersji American nie lubię, bo Amerykanie są jacyś dziwni :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uciekam w samotność, izoluje się. Jednak lubię samotność, bo ludzie mnie męczą. Ale jak lepiej jest trochę, to lubię z ludźmi przebywać. niestety dłuższego kontaktu nie utrzymam np. z nowo poznaną osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do póki moi starzy się nie zmienią to i ja się nie zmienię mimo, że mam

31 lat, spętali mnie, uzależnili, wsadzili do klatki, nieświadomy tego wszystkiego,

stałem się niewolnikiem emocjonalnym, kurva mać, z tego nie ma wyjścia,

to jest jak heroina, która raz wstrzyknięta nigdy nie wypływa spowrotem.

Jak można się uwikłać w taki syfilis ?

Jestem tak zagubiony i bezsilny, że szkoda gadać...

 

 

Co mają Twoi starzy do tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ze mną ludzie nie chca gadać :D każda dłuższa konwersacja kończy się na czymś nieprzyjemnym. Ludziska mnie wkurwiają :D wy powoli mnie też zaczynacie. Ale looz. Ostatnio na pw ktoś do mnie napisał chcąc mi "pomóc" i też skończyło się nieprzyjemnie. Wygadać sie? Wygadać to ja się mogę ale co z tego? Ja potrzebuje konstruktywnej rozmowy a nie srania miodem. kardamon, 1000 punktów dla Ciebie. Amerykanie są "dziwni".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że ludziom z miasta łatwiej walczyć z samotnością. Mają tyle możliwości samorealizacji, działania w jakiś organizacjach, stowarzyszeniach, spotykania się z ludźmi o podobnych poglądach. Ktoś kto mieszka na wsi ma z tym o wiele gorzej ;/

 

Chyba tak nie do końca jest. Zwłaszcza, jeśli ktoś cierpi na fobię społeczną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągle tylko samotność.

Nie żebym jakoś szczególnie cierpiała, bo zdarzało się, że bardziej to przeżywałam.

A teraz? Jakaś taka pustka

 

Witaj!

 

Doskonale Cię rozumiem, samotność jest najgorsza... też przez to przechodziłem. Trzeba być wytrwałym, naprawdę kogoś się spotka, tego jedynego, jednak trzeba czekać, naprawdę :)

 

Mogą też przydać Ci się rady napisane tutaj a dokładniej to:

 

Tych, którzy nie czują, aby dokonali takiego wyboru.

Ludzie, którzy od dawna nie są w związku dzielą się na dwie grupy:

 

- niepewnych siebie („kto mnie wybierze, skoro sam siebie nie wybieram?”),

- poszukujących ideału („wkrótce poznam Naomi Campbell i nie chciałbym mieć wtedy związanych rąk”),

- wybierających niedostępnych partnerów („dlaczego ten też mieszka z mamą i dwoma chomikami?”),

- tych, co się poddali („miłość nie istnieje i tego będę się trzymać”)

 

Pozdrawiam, i głowa do góry, będzie dobrze, zobaczysz! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, którzy od dawna nie są w związku dzielą się na dwie grupy:

 

- niepewnych siebie („kto mnie wybierze, skoro sam siebie nie wybieram?”),

- poszukujących ideału („wkrótce poznam Naomi Campbell i nie chciałbym mieć wtedy związanych rąk”),

- wybierających niedostępnych partnerów („dlaczego ten też mieszka z mamą i dwoma chomikami?”),

- tych, co się poddali („miłość nie istnieje i tego będę się trzymać”)

Nie kwalifikuje się do żadnej z tych grup, a jednak ciągle jestem sama :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to takie podziały nie mają sensu. Teraz jestem samotna od jakiegoś czasu, ale wydaje mi się, że z własnego wyboru - chcę się skupić na sobie, na terapii i na wychodzeniu "na ludzi". Nie interesują mnie przelotne znajomości. Chociaż nie ukrywam, momentami mi ciężko i przydałoby się wsparcie. Nie mniej, taki mój wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że ludziom z miasta łatwiej walczyć z samotnością. Mają tyle możliwości samorealizacji, działania w jakiś organizacjach, stowarzyszeniach, spotykania się z ludźmi o podobnych poglądach. Ktoś kto mieszka na wsi ma z tym o wiele gorzej ;/

Najbardziej samotnie czulbym sie w jakims molochu gdzie 5 min przepychasz sie na swiatlach, nie wspominajac juz o tym, ze nigdzie nie byloby ucieczki przed dolegliwosciami, nie dziwie sie Azjatom, ze miewaja absurdalne fobie, w miastach lubie tylko slabo zaludnione obrzeza, najlepiej o wschodzi albo pozna noca, w miastach nie walczysz z samotnoscia, samotnosc jest w tobie a dodatkowo w miastach moze byc jeszcze gorzej bo ze wzgledu na skale poszczegolny czlowiek sie dewaluuje i coraz mniej znaczy dla drugiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie! Poznawałem przyjazne niewiasty zarówno na wykładach, jak i w pracy. Wszędzie można kogoś spotkać, kwestia nastawienia, szczęścia, odpowiedniego czasu. Przez internet łatwo karmić się nadziejami, wyobrażeniami. Sieć skłania również do lenistwa. Moim zdaniem, czasy przeszłe były fajniejsze pod względem społecznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak myślałam w wakacje, ile to ja osób nie poznam na studiach czy w pracy. A jednak ciężko kogoś poznać jak na wykładach jest 200 osób. Wszyscy podzieleni na grupki, znają się miedzy sobą i nie potrzebują nikogo z zewnątrz. Lepiej już jest w grupach ćwiczeniowych, aczkolwiek i tak u mnie to są prawie same dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×