Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

  Lorri1 napisał(a):
Czy też macie wrażenie, że Wasza samotność to efekt strachu przed ludźmi? Zbudowania sobie takiej twierdzy, w której jest może surowo, mało wygodnie i zimno, ale jest to miejsce, które znacie i w którym czujecie się bezpiecznie, a każde wyjście z tej twierdzy lub jakaś ingerencja z zewnątrz budzi w Was niepokój?

 

Ostatnio często zastanawiam się, czemu jestem samotna i nie mam żadnych znajomych. Często dochodzę do wniosku, że to nie dlatego, że jestem taka, siaka, że ludzie mnie nie lubią - bo jak popatrzę obiektywnie, to poza faktem, że całe życie stałam trochę z boku, to jednak byłam raczej lubiana. Nikt za mną nie szalał i nie zabiegał o moje towarzystwo, ale ludzie nie reagowali na mój widok "och, to znowu ona". Nie mam znajomych na własne życzenie. Zawsze wychodziłam z założenia, że lepiej mieć kilku bardzo dobrych przyjaciół niż setkę takich sobie znajomych. Kto by się z tym nie zgodził? Problem w tym, że za bardzo "przesiewałam" ludzi - coś mi nie pasowało albo rozmowy się nie kleiły, albo ich temat mnie nudził, drażnił (myślałam, jak już tu ktoś wcześniej napisał, że "jestem dwa poziomy wyżej niż inni"). Tak przesiewałam, że zostało mi parę osób i byłoby fajnie, gdyby jedna nie zmarła, druga nie wyjechała zagranicę i tak dalej. Zostałam sama. Niby dobrze, że mam tego świadomość, ale nie zmienia to faktu, że nie umiem nic z tym zrobić. Wychodziłam do ludzi - jakiś wolontariat (jeden niewypał, drugi odbywa się baaardzo rzadko), "kółko zainteresowań" (fajni, światli ludzie, ale zamknięte towarzystwo i źle się czułam), zajęcia sportowe - tu byłam całkowicie niewidoczna. Myślałam o kursie językowym, ale to duży wydatek. Poznaję trochę ludzi przez internet i tu mam problem: to zazwyczaj osoby z drugiego końca Polski, spotkanie to większa sprawa i tak się je przekłada i przekłada, że w końcu znajomość kończy się na pisaniu, nic więcej. A jeśli druga strona (to zazwyczaj mężczyźni, nie przepadam za towarzystwem kobiet) bardziej nalega, proponuje, to wymyślam milion powodów, dla których nie mogę się spotkać. Wstyd mi powiedzieć, że się boję, że nie ufam, że tyle zła na świecie, że się obawiam, że kolega się za bardzo nakręci, że się wstydzę, i tak dalej. Czasem mam straszne wizje, że spotkam się i stanie mi się krzywda, ktoś mnie okradnie, pobije, zgwałci itd. Łatwiej mi utrzymywać znajomość przez internet, bo mogę ją w każdej chwili zakończyć, jest niezobowiązująca. A jak pojadę kilkaset km to trudno będzie po chwili wrócić pod głupim pretekstem... Jak sobie z tym radzić? Czy też tak macie? Przykro mi, że tak oceniam ludzi, którzy pewnie są mi przychylni, ale to silniejsze ode mnie.

Tak,znam problem i też tak mam.

Jak sobie poradzić ci nie odpowiem - złotej recepty nie ma to kwestia indywidualna dla każdego.

Sam też sobie nie poradziłem,jeśli chodzi o teorie -

Zmniejszyć swoje wymagania wobec ludzi, mniej oczekiwać.

Bardziej ryzykować,próbować poznawac więcej ludu

Zapuszkować się bardziej i próbować maksymalnie ograniczyć kontakty z innymi i pozostać w twierdzy.

Liczyć na cud że kiedyś pozna się kogoś kto prawie całkowicie spasuje.

aczkolwiek syćko ino na papiórze proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem duży z tym problem, a następnie trafiłem do środowiska, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że głębsze relacje wcale nie są mi potrzebne. Co z tego, że razem siedzimy, gadamy, jak później odbywają się zakulisowe roszady, kto jest jaki, kto leci w h/***a, kto popadł w alkoholizm, kto komu postawił i najadł się za darmo, a kto jest jednak frajerem, kto leci na kasę, odkogo brzydko pachnie. Na początku byłem przerażony, lęki, ale potem z zadowoleniem zacząłem zauważać, że im nie chodzi ogólnie o mnie czy kogoś innego, tylko o to aby komukolwiek dopierd*** a czasem nawet oszkuać, być cwanszym, umniejszyć w oczach innych, to taka gra. Masz dwie głowy jesteś dziwadłem, jak jestes przystojny to pewnie pedał, jak troche wiecej pieniędzy to złodziej.

 

Dzięki temu zrozumieniu nabrałem jeszcze większy dystans do ludzi, a dzięki temu i do siebie. Jeżeli mi na ludzich nie zależy, to nie zależy mi na tym jak mnie widzą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Lorri1 napisał(a):
... Poznaję trochę ludzi przez internet i tu mam problem: to zazwyczaj osoby z drugiego końca Polski, spotkanie to większa sprawa i tak się je przekłada i przekłada, że w końcu znajomość kończy się na pisaniu, nic więcej. A jeśli druga strona (to zazwyczaj mężczyźni, nie przepadam za towarzystwem kobiet) bardziej nalega, proponuje, to wymyślam milion powodów, dla których nie mogę się spotkać. Wstyd mi powiedzieć, że się boję, że nie ufam, że tyle zła na świecie, że się obawiam, że kolega się za bardzo nakręci, że się wstydzę, i tak dalej. Czasem mam straszne wizje, że spotkam się i stanie mi się krzywda, ktoś mnie okradnie, pobije, zgwałci itd. Łatwiej mi utrzymywać znajomość przez internet, bo mogę ją w każdej chwili zakończyć, jest niezobowiązująca. A jak pojadę kilkaset km to trudno będzie po chwili wrócić pod głupim pretekstem... Jak sobie z tym radzić? Czy też tak macie? ..

Ja poradziłem sobie zwyczajnie.

Poznałem świetną dziewczynę przez net.

Pojechałem po nią 500km.

Przyjechaliśmy do mojego miasta, gdzie spędziliśmy niezapomnainy dzień.

Teraz umówiliśmy się na kolejne spotkanie za 3 tyg.

Bez cudów (za wyjątkiem mojej pani rzecz jasna).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..ciągle nie moge sie pozbierać po rozpadzie małżeństwa..to już prawie 9 miesięcy odkąd mnie zdradziła i odeszła do innego,ciągle to rozmyslam,rozbijam na części pierwsze,a dlaczego mi sie to przytrafiło,a jakie powody ku temu miała..a szkoda dzieci.. itd,itd.Smutno mi,samotnie,wszystko wykonuje z automatu(praca,dom,znajomi) z niczego nie czerpie przyjemności,na nic nie mam ochoty,

brakuje mi rozmów z kims bliskim,w miedzy czasie spotkałem fajną kobiete i gdy już zaczynałem sie angazować ona sie wycofała i znowu dół..Boże jak mi brakuje miłości i kogoś kogo mógłbym pokochać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  NN4V napisał(a):

Ja poradziłem sobie zwyczajnie.

Poznałem świetną dziewczynę przez net.

Pojechałem po nią 500km.

Przyjechaliśmy do mojego miasta, gdzie spędziliśmy niezapomnainy dzień.

Teraz umówiliśmy się na kolejne spotkanie za 3 tyg.

Bez cudów (za wyjątkiem mojej pani rzecz jasna).

Łał! No to gratulacje, pozazdrościć odwagi i chęci :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  pudding36 napisał(a):
..ciągle nie moge sie pozbierać po rozpadzie małżeństwa..to już prawie 9 miesięcy odkąd mnie zdradziła i odeszła do innego,ciągle to rozmyslam,rozbijam na części pierwsze,a dlaczego mi sie to przytrafiło,a jakie powody ku temu miała..a szkoda dzieci.. itd,itd.Smutno mi,samotnie,wszystko wykonuje z automatu(praca,dom,znajomi) z niczego nie czerpie przyjemności,na nic nie mam ochoty,

brakuje mi rozmów z kims bliskim,w miedzy czasie spotkałem fajną kobiete i gdy już zaczynałem sie angazować ona sie wycofała i znowu dół..Boże jak mi brakuje miłości i kogoś kogo mógłbym pokochać..

Kup sobie psa, wierny bedzie. Kobieta jest dodatkiem do zycia a nie jego kwintesencja. Naucz sie byc szczesliwym bez kobiety , a nie pozalujesz,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  novymivo napisał(a):
  pudding36 napisał(a):
..ciągle nie moge sie pozbierać po rozpadzie małżeństwa..to już prawie 9 miesięcy odkąd mnie zdradziła i odeszła do innego,ciągle to rozmyslam,rozbijam na części pierwsze,a dlaczego mi sie to przytrafiło,a jakie powody ku temu miała..a szkoda dzieci.. itd,itd.Smutno mi,samotnie,wszystko wykonuje z automatu(praca,dom,znajomi) z niczego nie czerpie przyjemności,na nic nie mam ochoty,

brakuje mi rozmów z kims bliskim,w miedzy czasie spotkałem fajną kobiete i gdy już zaczynałem sie angazować ona sie wycofała i znowu dół..Boże jak mi brakuje miłości i kogoś kogo mógłbym pokochać..

Kup sobie psa, wierny bedzie. Kobieta jest dodatkiem do zycia a nie jego kwintesencja. Naucz sie byc szczesliwym bez kobiety , a nie pozalujesz,

Musisz być bardzo skrzywdzony skoro napisałeś taki post ,kobiety nie są wierne?raczej pies nie zastąpi kobiety .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niektórzy wolą kobiety inni psy, mimo, że zoofilia jest zabroniona to niektórzy ją praktykują ;)

 

zwierze nie zastapi czlowieka, jak ktoś sobie tak wmawia to znaczy, że bardziej potrzebuje ludzi niż mu się wydaje...

 

....

samotnie, smutnie...pusty dom...

nikt nie czeka nikogo nie obchodzi..

wiem, że to powtarzam ale muszę postękać bo serce mi się łamie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba dlatego prawdziwe jest twierdzenie, że niektórzy za życia umierają, oczywiście nie fizycznie. Ja też kocham urodziny ;) a przez wszelakie święta przechodzę obojętnie. Kiedy inni się cieszą, ja zastanawiam się po co te emocje skoro to tylko kolejny dzień życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja za swoimi urodzinami nie przepadam, wypadają w dniu święta i wszyscy celebrują to święto, a nie kolejny rok na moim liczniku, który i tak uświadamia mi, że czas leci a ja stoję w miejscu. Nigdy nie miałam imprezy urodzinowej (poza jedną w dzieciństwie, dla koleżanek, która okazała się niewypałem i do dziś mi przykro)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Cytat
a przez wszelakie święta przechodzę obojętnie. Kiedy inni się cieszą, ja zastanawiam się po co te emocje skoro to tylko kolejny dzień życia.

a mi się podoba obchodzenie świąt... ale szczere, bez jakiejś szopki, bez tej miny ''nosz kurva no czeba to odbębnić''. Święta, wszystkie, są miłe tylko jak jest się wśród ''swoich'' - obok przyjaciel, ten prawdziwy. A że tego brak, to i wszystkie święta są chvjowe i bez sensu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie znoszę swoich urodzin, choć nawet ich nie obchodzę im mniej osób o nich wie tym lepiej. Nie widzę sensu obchodzenia tego że upłynął kolejny rok beznadziejnego życia i kolejny zmarnowany. A jedyny plus świąt to że wolne wtedy jest bo tak to mam je gdzieś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×