Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

  abrakadabra xx napisał(a):
Jeżeli ktoś jest zaburzony i szuka partnera w innym zaburzonym musi być dodatkowo szalony, takie to wyzwanie dla obojga, jednak jakby się udało im to naprawdę szacun.

Kto dziś nie jest zaburzony są tylko niezdiagnozowani ;)2smiech.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  abrakadabra xx napisał(a):
Jeżeli ktoś jest zaburzony i szuka partnera w innym zaburzonym musi być dodatkowo szalony, takie to wyzwanie dla obojga, jednak jakby się udało im to naprawdę szacun.

 

ale tylko chory w pełni zrozumie chorego, wyjątkiem jest osoba która jest zdrowa i pełna empatii, która się

zaopiekuje taką osobą, ale to też nie łatwe i prędzej czy póżniej relacja się wypali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  devnull napisał(a):
  abrakadabra xx napisał(a):
Jeżeli ktoś jest zaburzony i szuka partnera w innym zaburzonym musi być dodatkowo szalony, takie to wyzwanie dla obojga, jednak jakby się udało im to naprawdę szacun.

 

ale tylko chory w pełni zrozumie chorego, wyjątkiem jest osoba która jest zdrowa i pełna empatii, która się

zaopiekuje taką osobą, ale to też nie łatwe i prędzej czy póżniej relacja się wypali.

 

To prawda ale mi wystarczy samo zrozumienie, nie potrzebuję opieki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  abrakadabra xx napisał(a):
Jeżeli ktoś jest zaburzony i szuka partnera w innym zaburzonym musi być dodatkowo szalony, takie to wyzwanie dla obojga, jednak jakby się udało im to naprawdę szacun.

W moim kręgu są już 2 takie pary i wiedzie im się bardzo dobrze zależy jakiego typu to jest schorzenie bo bywają takie przy ktorych da sie zyc w miare spokojnie a sa i takie gdzie to istne pieklo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszne, że bez przyjaciółki nie możesz normalnie kontynuować życia...

 

-- 16 lut 2015, 22:56 --

 

  Semir napisał(a):
  abrakadabra xx napisał(a):
Jeżeli ktoś jest zaburzony i szuka partnera w innym zaburzonym musi być dodatkowo szalony, takie to wyzwanie dla obojga, jednak jakby się udało im to naprawdę szacun.

W moim kręgu są już 2 takie pary i wiedzie im się bardzo dobrze zależy jakiego typu to jest schorzenie bo bywają takie przy ktorych da sie zyc w miare spokojnie a sa i takie gdzie to istne pieklo.

 

jeśli oboje zaburzeni nad sobą pracują to może to się uda..

mi się z zaburzonym nie udało i ciągnie się to za mną jak smród...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach, bo z jednej strony chciałoby się do ludzi, a z drugiej strony towarzystwo ludzi jest takie męczące. A jak już się chce spędzić z kimś czas, to się okazuje, że ta druga osoba nie chce. :?

Poniekąd bez przyjaciółki kontynuuję życie w miarę normalnie, bo siedzę i się uczę. Ale to jest norma dla mnie, a nie w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aquila, czy nam się to podoba, czy nie, potrzebujemy towarzystwa innych ludzi. Sęk w tym, żeby znaleźć takie osoby, które są w stanie zrozumieć i zaakceptować naszą potrzebę alienacji. Oczywiście o każdą znajomość trzeba dbać, a to wymaga poświęcenia czasu. Jak nam na kimś zależy to jednak jesteśmy bardziej skłonni do poświęceń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Follow_ napisał(a):
Straszne, że bez przyjaciółki nie możesz normalnie kontynuować życia...

 

-- 16 lut 2015, 22:56 --

 

  Semir napisał(a):
  abrakadabra xx napisał(a):
Jeżeli ktoś jest zaburzony i szuka partnera w innym zaburzonym musi być dodatkowo szalony, takie to wyzwanie dla obojga, jednak jakby się udało im to naprawdę szacun.

W moim kręgu są już 2 takie pary i wiedzie im się bardzo dobrze zależy jakiego typu to jest schorzenie bo bywają takie przy ktorych da sie zyc w miare spokojnie a sa i takie gdzie to istne pieklo.

 

jeśli oboje zaburzeni nad sobą pracują to może to się uda..

mi się z zaburzonym nie udało i ciągnie się to za mną jak smród...

Mi się ani z takimi ani z innymi też nie udaje więc status zdrowotny raczej nie ma dla mnie znaczenia. Głównie to za sprawą tego że unikam zatłoczonych miejsc już mi próbują to wybić z głowy ale jak na razie bezskutecznie. Właściwie tylko laptop,tv i praca:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, właśnie zarejestrowałam się na forum, chciałabym podzielić się moim problemem. Jestem bardzo samotna. Mam 25 lat, niedawno skończyłam studia, których nienawidziłam od samego początku (prawo), jednak nie potrafiłam ich przerwać. Całe życie byłam skupiona na nauce, rodzice (w szczegolności ojciec) potęgowali i wzbudzali we mnie 'ciśnienie' na zdobywanie dobrych ocen itd. Od dziecka miałam problemy na tle kontaktów z innymi dzieciakami, zwykle miałam 1 dość bliską osobę, ale nie radziłam sobie w grupie. Jestem typem introwertyka. Kilka miesięcy temu zaczęłam pracę w kancelarii, gdzie zostałam zwolniona po 2 miesiącach. Nie potrafię odnaleźć się w sytuacjach stresowych. Czuję, że zmarnowałam jakiśtam potencjał na coś, czego tak bardzo żałuję; na coś, w czym nigdy nie poczuję się dobra. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę swojego wyboru.

Najchętniej wyjechałabym gdzieś bardzo daleko, zostawiłam wszystko i po prostu uciekła.

Na studiach byłam bardzo, bardzo samotna (problemy z niesmiałością, które były mylone z 'zadzieraniem nosa' - wyglądam na osobę pewną siebie i jestem atrakcyjna, co przełożyło się na negatywne uczucia w moim kierunku. Zwyczajnie ludzie mieli mnie za osobę zapatrzoną w siebie, która ma się za kogoś lepszego. Nie potrafiłam tego przełamać, pokazać, że to, że milczę spowodowane jest nieśmiałością, a nie krytyką.) Nie byłam też imprezowa i denerwowała mnie nieszczerość.

Poznałam kilku chłopaków, jeden bardzo mnie skrzywdził bardzo dawno temu(nigdy nie byliśmy nawet razem, stwierdził, że mnie kocha, ale jego znajomi mnie nie lubią więc niestety nie może ze mną, bo co by powiedzieli? Po tym nie mogłam się pozbierać 2 lata). Nigdy jednak nie byłam w prawdziwym związku, gdzie można byłoby wzajemnie się wspierać, nigdy przed nikim się nie otworzyłam, mimo, że próbowałam. Mam w sobie wiele uczuć, które chciałabym przelać na jedną osobę, dbać o nią, po prostu być i dawać komuś szczęście, jednak coś jest nie tak.

Po wydarzeniu z chłopakiem, który mnie skrzywdził utwierdziłam się w przekonaniu o swojej bezwartościowości i beznadziei. Mam wrażenie, że w życiu nie spotka mnie już nic dobrego. Zawsze miałam romantyczną 'duszę', jest mi bardzo ciężko pogodzić się z tym, że jestem samotna i całe życie byłam.

Dnie spędzam przed komputerem lub w łózku spiąc. Nie robię nic wartościowego, bo ciężko mi pozbyć się dołujących myśli. Czasem wyjdę pobiegać, żeby ozbyć się smutnych myśli.

Często mam bóle w klatce piersiowej, utraty oddechu, budzę się w nocy zestresowana, boli mnie odcinek szyjny kręgosłupa, głowa, oczy. Zapominam o jedzeniu. Czasami zapominam, co przed chwilą robiłam. Często łapię się na myślach samobójczych, jednak kocham rodzinę i zawsze to trzymało mnie z daleka od wprowadzenia w życie jakichkolwiek 'planów', jednak ostatnio jest z tym coraz gorzej. Jestem dość obojętna i czasami boję się samej siebie, nie jestem pewna, czy jakieś małe wydarzenie nie popchnie mnie do zrobienia sobie krzywdy. Te myśli niestety nasiliły się po ukończeniu studiów. Nie radzę sobie już.

Od 8 miesięcy pisałam z chłopakiem z innego kraju, poznanym przypadkiem na portalu językowym. Może to zabaene, ale udało mi się przed nim otworzyć (magia internetu, szybkie pocuzcie intymności i więzi, której nigdy nie poznałam z nikim, w szczególności z chłopakiem). Wczoraj po małej, pierwszej sprzeczce postanowił, że powinniśmy od siebie odpocząć.

Czuję, że zzawaliłam swoje życie na każdym polu. Są rzeczy, których już nigdy nie doświadczę, bo jest za późno. Nie chce mi się żyć, jestem przepełniona lękami, samotna i nieszzcęśliwa. Nie potrafię sobie znależć miejsca w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bebela, wiele z rzeczy, które opisujesz bardzo mi przypomina to, czego ja doświadczam. Też poszłam na "ambitne" studia (medycyna, obecnie 5 rok), które mi się nie podobały i właściwie od początku zastanawiałam się co ja tam robię. Były pojedyncze przedmioty, które mi się podobały. Potem postanowiłam zaryzykować i po 1 roku wzięłam 2 kierunek (biologia) i mimo, że jest ciężko, to okazał się dobrym wyborem. Jeśli chodzi o związki..cóż, nigdy w związku nie byłam. Ani poważnym, ani mniej poważnym. Przyjaciół też mam pojedynczych. Mam wrażenie, że jestem czasem zbyt bezkompromisowa i ciężko mi zaakceptować niektórych ludzi, bo nie są tacy, jakimi bym ich chciała. No i oni widać nie akceptują też mnie. Albo nie uważają za odpowiednie towarzystwo. Za to lubię wieczorami włączyć muzykę i marzyć, zatapiać się w myślach.

Zauważyłam też, że przed zupełnie nieznanymi osobami czasem jakoś łatwiej się otworzyć. Nic o człowieku nie wiedzą, można zerwać z nimi kontakt kiedy się chce, spalić za sobą mosty, jeśli tylko coś będzie nie tak, więc takie otworzenie się nie ma właściwie wpływu na inne aspekty naszego życia.

Czy jesteś pod opieką psychiatry lub psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×