Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Kilka lat temu byłem mocno zestresowany, przeżyłem traumę. W czasie tej traumy słyszałem głosy ludzi na zewnątrz, głównie kilka powtarzających się wyrazów. Po kilku miesiącach spokoju pewnego dnia dostałem pierwszego ataku lęku (1.5 roku temu), zacząłem słyszeć te same głosy co kiedyś, kilka powtarzających się wyrazów. W czasie ataku nie mogłem skupić wzroku, chciałem jak najszybciej się położyć. Od tego czasu prześladują mnie ataki paniki. 2-3 godziny po wstaniu rano z łóżka jest dobrze, nic nie słyszę, wzrok w normie, po 3 godzinach na zewnątrz zaczynam słyszeć te głosy ludzi, nie mogę skupić wzroku, chcę się położyć. Po kilku minutach, niekiedy godzinach wszystko wraca do normy. Ataki lęku występują w większości sytuacji tylko na zewnątrz, i kilka godzin po przebudzeniu. To wygląda jak schizofrenia agorafobia ale to zwykłe kłamstwo mózgu. Mózg ze zwykłej sytuacji robi panikę, stan zagrożenia choć nic się nie dzieje. Proszę o porady, może ktoś wyszedł z tego, chcę żyć normalnie jak 1.5 roku temu przed pierwszym atakiem. W domu jest ok, ale na zewnątrz 3 godziny po wstaniu zaczyna się koszmar. Proszę o rady. Boję się wychodzić z domu.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ubiegłą środę miałem pierwszy od 2 miesięcy atak - nie paniki, lęku - ale wysokiego pulsu. Przytrafiło mi się to w kościele (miałem mały powód na pobudzenie emocji), serce pędziło ze 150/m. Ale zupełne to olałem, tylko spokojne wdechy i wydechy - przeszło w 10 minut. Dwa dni później znowu rano to się zdarzyło, ale ponownie - zupełna olewka i się wyciszyło. Z pewnością paroksetyna hamuje panikę, która zapewne mogłaby się w takim wypadku pojawić. Ale i tak jestem zadowolony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam silną nerwicę lękową. Średnio co tydzień mam jakiś atak, a przez większość czasu derealizację, albo się jej boję i dlatego tak mi się wydaje. Powiedzmy, że między atakami w miarę normalnie funkcjonowałam. Lekarz przepisał mi właśnie setaloft i do tego xanax doraźnie ( mam go brać tylko przez jakiś tydzień do dwóch ). Wzięłam drugi dzień setaloft i musiałam wziąć 2 tabletki xanaxu, bo myślałam, że oszaleje. Nawet sobie wkręciłam, że nie mam kontaktu z rzeczywistością. Czuję się fatalnie. Mam okropne lęki. Bardzo się bałam, że mam schizofrenię, że oszaleję i zamkną mnie gdzieś w zakładzie i stracę chłopaka i zawalę studia. Do tego nie mogę jeść, ciągnie mnie na wymioty, mam suchość w ustach, ucisk w klatce piersiowej. Nie mogę w ogóle spać, bo jak zasypiam, to za chwilę się zrywam z lękiem. Proszę, powiedzcie mi, czy to normalne na początku brania leków ? Czy one w ogóle nie działają na mnie ? Czy to tylko zbieg okoliczności, że tak się czuję akurat, kiedy zaczęłam go brać ... Na dodatek już nie wiem jak mam sobie radzić z tym lękiem przed schizofrenią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Breath4love, po objawach można podejrzewać nerwicę...

Ja w ogóle nie byłam u psychiatry. Gdy lekarz rodzinny przepisał jakiś lek p/depresyjny, myślałam, że zejdę...zrezygnowałam z leków. Jednak mogłam sobie na to pozwolić, bo jestem na rencie-z innych powodów/

Próbowałam sama sobie poradzić, a myśli miałam podobne do Twoich...

W końcu, dzięki temu Forum, trafiłam do Psychoterapeuty i to mi bardzo pomogło. Czasem zażywam Hydroxyzinę, ale naprawdę rzadko, często słucham relaksacji, zresztą potrafię już sama sobie radzić z lękami...prawie panuję nad nimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzięłam drugi dzień setaloft i musiałam wziąć 2 tabletki xanaxu, bo myślałam, że oszaleje. Nawet sobie wkręciłam, że nie mam kontaktu z rzeczywistością. Czuję się fatalnie. Mam okropne lęki. Bardzo się bałam, że mam schizofrenię, że oszaleję i zamkną mnie gdzieś w zakładzie i stracę chłopaka i zawalę studia. Do tego nie mogę jeść, ciągnie mnie na wymioty, mam suchość w ustach, ucisk w klatce piersiowej. Nie mogę w ogóle spać, bo jak zasypiam, to za chwilę się zrywam z lękiem. Proszę, powiedzcie mi, czy to normalne na początku brania leków ?

Niestety bardzo dużo ludzi tak reaguje na te leki na początku leczenia oraz przy zwiększaniu dawki ! Dlatego m.in. dostałaś Xanax, czyli alprazolam, żeby przetrwać ten okres. Bardzo charakterystycznym objawem jest właśnie m.in. jadłowstręt :?

Jak chcesz poczytać coś więcej na temat sertraliny ( substancji czynnej Setaloftu ), to tu masz linka sertralina-zoloft-asentra-asertin-sertagen-setaloft-luxeta-t3361.htm

 

Czy one w ogóle nie działają na mnie ?

Leki antydepresyjne z grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny ( potocznie zwane SSRI ) potrzebują pewnego okresu czasu do rozruchu. Pierwsze efekty są przeważnie dostrzegalne po 2-3 tyg. Trzeba się po prostu uzbroić w cierpliwość. Innej rady nie ma :bezradny:

Na początku brania poza skutkami ubocznymi, które u siebie obserwujesz, może wystąpić także nasilenie objawów, co również nie jest niczym dziwnym ( nawet w ulotce o tym wspominają ). Także spokojnie ;)

 

Czy to tylko zbieg okoliczności, że tak się czuję akurat, kiedy zaczęłam go brać ... Na dodatek już nie wiem jak mam sobie radzić z tym lękiem przed schizofrenią.

Nie, to zdecydowanie nie jest zbieg okoliczności. Daj sobie trochę czasu i nie nakręcaj się. Póki co bierz doraźnie Xanax ( jak już naprawdę musisz ) i nie obserwuj się za bardzo. Nawet nie zauważysz, jak któregoś dnia poczujesz się lepiej ;) A jeżeliby się tak nie stało, to zawsze możesz pójść do lekarza i poprosić o zmianę leku. Trzymam kciuki, żebyś się jak najszybciej lepiej poczuła :great:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, bo taka prawda, że sama chemia wiele nie zdziała, czasem jest nieodzowna, jak jesteśmy w bardzo złym stanie albo mamy dolegliwości uniemożliwiające nam normalne funkcjonowanie, ale do trwałych efektów potrzebna jest praca nad sobą. Tego się nie przeskoczy :bezradny: Ja wreszcie przekonałam się do psychoterapii i liczę, że z czasem zacznę lepiej siebie i otoczenie rozumieć, nauczę się właściwych reakcji, a w konsekwencji może także stanę się mniej nerwowa i rozchwiana emocjonalnie :bezradny:

 

Ekspertem żadnym nie jestem ... jeszcze mi się znowu dostanie :hide: Po prostu dużo czytam opinii innych ludzi, jak się czują po lekach, jak reagują, trochę wiem od znajomych, przestudiowałam też 2 książki o lekach psychotropowych ... u mnie to taka bardziej wiedza teoretyczna, bo w praktyce ograniczam się właściwie tylko do benzodiazpin, mirtazapiny i ewentualnie niewielkich dawek kwetiapiny nasennie jako dodatek. Ale jakieś tam doświadczenie na pewno mam ... hydroksyzynę brałam już jako dziecko :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, daj spokój kochana - nie przejmuj się! Zawsze znajdzie się ktoś...wiadomo.

Jednak mówiłam poważnie, zażywałaś sporo leków, więc doświadczenie masz, a to jest bardzo ważne. Ja nie znam tych leków, o których Ty piszesz, dlatego nie wypowiadam się. Te praktyczne wskazówki są bardzo cenne, choć wiadomo, że każdy inaczej reaguje na leki. Na psychoterapię namawiam wszystkich, to działa...

 

-- 20 mar 2015, 02:16 --

 

Breath4love, :D Tutaj naprawdę znajdziesz wsparcie, bo większość ludzi służy poradą, wsparciem...itd :D A i porozmawiać o wszystkim można...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

część, już dawno tu nie pisałam lecz objawy ostatnio się nasiliły. biorę leki, a od pewnego czasu czuje ucisk na klatce jakby mi ktoś na niej siedział, dochodzą duszności. dodam, że cały czas towarzyszy mi stan podeksytowania i podniecenia z którym już nie mogę żyć bo jest męczący. w tamtym roku miałam robione ekg i wszystko ok jednak teraz się boję, może powinnam zrobić spirometrie? pomocy mam 18 lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, wrociłam na forum, bo moi znerwicowani "kumple" mnei szukali - udało mi sie wreszcie zalogowac, nei mam czasu teraz przesledzic wszytskich postów. Doczytałam sie tu że w trakcie ataku jest dobrze polozyc sie na podłodze, zgadzam sie, a wiecie dlaczego? bo przyslaniamy wtedy najieksze obszary naszego ciala- co zmienia poziom cisnienia i tetna, najlepiej jest, zeby ktos nas bardzo mocno objał- przyslaniajac cale nasze cialo, czy to bokiem, czy tylem czy od przodu, na prawde pomaga!

Dobrego dnia nerwuski :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, wrociłam na forum, bo moi znerwicowani "kumple" mnei szukali - udało mi sie wreszcie zalogowac, nei mam czasu teraz przesledzic wszytskich postów. Doczytałam sie tu że w trakcie ataku jest dobrze polozyc sie na podłodze, zgadzam sie, a wiecie dlaczego? bo przyslaniamy wtedy najieksze obszary naszego ciala- co zmienia poziom cisnienia i tetna, najlepiej jest, zeby ktos nas bardzo mocno objał- przyslaniajac cale nasze cialo, czy to bokiem, czy tylem czy od przodu, na prawde pomaga!

Dobrego dnia nerwuski :)

 

Ja słyszałem o papierowej torbie, by ustabilizować oddech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... najlepiej jest, zeby ktos nas bardzo mocno objał- przyslaniajac cale nasze cialo, czy to bokiem, czy tylem czy od przodu, na prawde pomaga!

To akurat ma raczej bardziej związek z zapewnieniem takie osobie komfortu psychicznego co działa uspokajająco. Ludzie często bardziej panikują ze strachu, że nikt im nie pomoże i zostaną sami ze swoim atakiem. A takie zachowanie to podstawa przy wszelkiego rodzaju atakach (poza padaczką). Tylko to też chodzi o to, żeby nuczyć sie samemu sobie radzić z atakami.

 

Najważniejsze to oczywiście pracować nad oddechem, podczas ataku rozmawiać ze sobą - ze swoim lękiem - chociaż często ludzie myślą, że właśnie w ten sposó będzie jeszcze gorzej i dążą do tego aby własnie o nim nie myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w porównaniu z tym, działo się ze mną jeszcze rok i dwa lata temu widzę znaczną poprawę.

Są miejsca, gdzie nie ma na te ataki rady np. metro, sklep spożywczy, ale wtedy po prostu zwyczajnie się nawkurwiam, przebiegnę wszystkie półki i już.

Poza tym już od prawie roku nie wmawiam sobie chorób. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, wrociłam na forum, bo moi znerwicowani "kumple" mnei szukali - udało mi sie wreszcie zalogowac, nei mam czasu teraz przesledzic wszytskich postów. Doczytałam sie tu że w trakcie ataku jest dobrze polozyc sie na podłodze, zgadzam sie, a wiecie dlaczego? bo przyslaniamy wtedy najieksze obszary naszego ciala- co zmienia poziom cisnienia i tetna, najlepiej jest, zeby ktos nas bardzo mocno objał- przyslaniajac cale nasze cialo, czy to bokiem, czy tylem czy od przodu, na prawde pomaga!

Dobrego dnia nerwuski :)

 

Ja słyszałem o papierowej torbie, by ustabilizować oddech.

 

A ja słyuszałem żeby się raczej nie kłaść w czasie ataku. Dlaczego? Mój terapeuta mówił że dzięki temu jeszcze bardziej utrwierdzimy sie w lęku. Co do oddechu o papierowej torbie też słyszałem, chodzi o to żeby się nie hiperwentylować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja słyuszałem żeby się raczej nie kłaść w czasie ataku. Dlaczego? Mój terapeuta mówił że dzięki temu jeszcze bardziej utrwierdzimy sie w lęku.

To prawda. Uważam, że takie działania to trochę oznaka poddania się lękowi a tu chodzi o to, żeby mimo wszystko jak najbardziej racjonalnie podejść do sprawy i walczyć z lękiem samym w sobie a nie biernie przeczekiwać atak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dzisiaj pobiłem "niechlubny" rekord podczas porannego podchodzenia do ciśnieniomierza - jest to dla mnie strasznie stresujące ale dzisiaj miałem skok pulsu do 160! Ale nie poddałem się panice, uspokoiłem oddech, pochodziłem po domu i po kilkunastu minutach się unormowało a teraz jest OK. Ale nie wiem jak sobie wyperswadować to poranne mierzenie ciśnienia bo z tego jest więcej szkody niż pożytku. Zawsze ciśnienie mam normalne ale sam fakt podchodzenia do ciśnieniomierza powoduje u mnie takie skoki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ska1977, może rano zanim wstaniesz z łóżka i podejdziesz do ciśnieniomierza to zaraz po przebudzeniu zró sobie kilka ćwiczeń na leżąco w łóżku. Trochę rozciągania, rozruszania mięśni itp. Po pierwsze ciśnienie od początku powinno się unormować a po drugiej trochę się rozluźnisz ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blah!blah!, dzięki, spróbuję. A może przez parę dni spróbuję nie mierzyć rano bo w sumie do niczego mi to niepotrzebne. Teraz mam taki problem, że myślę, jak taki chwilowy wzrost pulsu może na mnie wpłynąć, ale już wcześniej miewałem takie ekstrema i to nieco dłuższe, więc chyba nie będzie źle, co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×