Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Napady potrafią czasami np. zniknąć w ogóle i pojawić się od lat np. po roku. Ja tak miałam zanim dowiedziałam się, że to zaburzenia lękowe. Biegałam po lekarzach, badania były oczywiście prawidłowe, ale nikt nie mógł postawić mi diagnozy skąd to się bierze i co to jest. Po jakimś czasie przestałam biegać, bo ataki odpuściły, albo były mniej wyczuwalne, czy właśnie takie 2-3 sekundowe, więc olałam temat. Po kilku miesiącach spokoju wróciły ze zdwojoną siłą i nie mogłam sobie z tym poradzić, kilka razy prawie wylądowałam w szpitalu, bo z tego wszystkiego traciłam przytomność. Ja miałam jeszcze uczucie mdłości i "ścisk w gardle", a że lęk przed wymiotowaniem publicznym to jedno z moich głównych przyczyn napadowych to atak się nasilał.

Tylko ja miałam przeciwnie, w miejscach publicznych dostawałam napadów, w domu nigdy. W domu było bezpiecznie, bo blisko łazienki i nikt nie widzi czy przypadkiem zwymiotuję czy nie. Doprowadziłam się do takiego stanu, że wiele miesięcy poruszałam się tylko między sypialną i łazienką, nie ruszając się z domu. Wyjścia do sklepu czy gdzieś były sporadyczne i w większości przypadków kończyły się lękiem. Nie daj boże obiło mi, żeby pójść do jakiegoś dużego centrum handlowego, jak już wlazłam do środka to zaraz musiałam wybiec na zewnątrz, bo już zaczynał się atak.

To są tematy obowiązkowe na terapie, czasami są stosowane różne inne metody leczenia. Warto znaleźć sobie kilka miejsc / sposobów / skojarzeń, które są przyjemne, potrafią odciągnąć myśli i zapewnić poczucie bezpieczeństwa. np. wyjazd do ciotki. Skoro daje spokój, należy robić to jak najczęściej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedno: mam nadwagę, bo się obżeram, cholera nie wiem czy jest to jakis objaw bulimii, nie nie wymiotuję, ale mam wielkie poczucie bezpieczeństwa jak mam po brzegi wypełniony żołądek. Po 15 minutach jestem potwornie znowu głodna.

A przecież otyłość sprzyja nadciśnieniu, dobrze, że poziom cukru też mam na razie dobry.

Juz tyle razy próbowałam zrobić z tym porządek, schudnąć, ale to jest silniejsze ode mnie.

Jeszcze przed atakami miałam nadkwasotę i straszne biegunki, jak zaczęły się historie z sercem - tamto ustało.

 

-- 28 gru 2012, 23:34 --

 

No właśnie przez cały październik nie miałam ataków, teraz ujawniły się emocje zwiazane ze świętami, jeszcze na dodatek przedwczoraj zmarła siostra mojego taty. Do ciotki jeżdżę często, teraz jedziemy z córką na całe ferie, już sie nie mogę doczekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o problemy z odżywianiem to jako ex bulimiczka i anorektyczka co nieco mogę w temacie się wypowiedzieć. Nie wszystkie napady jedzeniowe są od razu związane z zaburzeniami odżywiania. Często jest to właśnie tak jak mówisz, związane z potrzebą bezpieczeństwa, szukasz czegoś co sprawi Ci przyjemność, poprawi samopoczucie. Może to też być zachowanie kompulsywne jedno z wielu, tylko to jest widoczne w postaci nadwagi. Czyli zajadasz nerwy, stres, lęki, szukasz pocieszenia i spokoju w jedzeniu. Nie musi to być objaw bulimii czy anoreksji, ponieważ one się pojawiają wtedy kiedy zaczynasz obsesyjnie myśleć o swoim wyglądzie, o sobie, o swoim wnętrzu, jak szukasz zaspokojenia swoich frustracji i potrzeb w jedzeniu, a całe Twoje życie tylko wokół tego się obraca. Chorowałam na bulimię i anoreksję łącznie 7 lat. Do tej pory mam pozostałości w postaci obsesyjnego oglądania się w lustrze i ważenia się raz w miesiącu zawsze tego samego dnia o tej samej porze.

Ten temat też porusz na spotkaniu z psychiatrą, jednak na pewno jest on związany też z lękiem. Jeżeli zaczniesz terapię i pracę nad sobą, możesz być pewna, że wpłynie to dobrze nie tylko na Twoje lęki i samopoczucie, ale również zdrowie i wygląd. Gdy zaczęły mi się napady też sporo przytyłam, byłam bliska nadwagi, bo jadłam. Ryczałam i jadłam, bo myślałam, że zaraz umrę. Jak dowiedziałam się co i jak i sama wiedza co mi jest mnie sporo uspokoiła, waga wróciła do normy. Potem odkryłam rzeczy, które pomagają mi walczyć z napadami np. sport - uprawiam nordic walking, zumbę, spaceruję, biegam, chodzę na siłownie. Kiedyś miałam ataki, potem pokochałam sport i teraz mam ładną, zdrową i zgrabną sylwetkę mimo ogólnych predyspozycji do tycia. Mogę Ci obiecać, że terapia wiele zmieni w Twoim życiu na dobre!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci Pisanko za wsparcie.

Walczę również z chronicznym zmęczeniem, dom mam strasznie zapuszczony.

Z pracą też problem, przez całe lata zajmowałam się mamą, była chora na SM, więc sama rozumiesz...

Pracy jest sporo, ale na zmiany, a ja nie mam z kim zostawić córki, poza tym nie chciałabym jej oglądać tylko przez godzinę dziennie.

Czasami mam wrażenie, że stoję przed murem i walę w niego głową, nie mam juz siły na cokolwiek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ne ma za co! jak coś to pisz do mnie śmiało, chętnie porozmawiam w trudnych chwilach i nie tylko ;) wiem doskonale jak to jest z pracą itp bo miałam ten sam problem. Nie mogłam wychodzić z domu, znalazłam byle co by chociaż parę groszy zarobić, ale szybko unikałam wychodzenia, więc a to jedno zwolnienie, a to drugie itp. no i zmęczenie to jest "podstawa". do tej pory czasami ciężko jest mi się ruszyć i muszę się bardzo zmuszać. ale wierzę, że sobie poradzisz, bo mimo trudnych chwil, wydajesz się być mimo wszystko bardzo silna! tylko trzeba tę siłę w sobie odkryć!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eee, silna to ja kiedyś byłam, mogłam góry przenosić...

Idę spać, jutro sie odezwę, ma do mnie przyjść kolega, ktory jest internistą, zawsze się lepiej czuję po takiej wizycie.

Dobranoć i jeszcze raz wszystkim dziękuję za wsparcie i ciepłe przyjecie do grona nerwicowców. Cieszę się, że tu zajrzałam, buziaki :***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od początku listopada nie miałam ataków, niestety, wczoraj powrócił. A w zasadzie to dzisiaj, bo było już po przywitaniu Nowego Roku. Objawy standardowe - kołatanie serducha, szybkie tętno, biegunka, wymioty i strach. Na szczęście miałam z kim pogadać, udało się w kilka godzin opanować do tego stopnia, że zostało tylko uczucie niepokoju. Znaczy, że terapia pomaga, bo zdecydowanie szybciej minęło niż poprzedni atak.

Jednak zdziwiło mnie to, że napad wystąpił w sytuacji innej niż występował wcześniej... cóż, będzie o czym rozmawiać z terapeutką.

Martwi mnie natomiast u mnie kwestia zasypiania. Kiedyś po ataku po prostu nie mogłam zasnąć, teraz jest tak, że już prawie zapadam w sen i nagle wstrząsa mną dreszcz, takie "drygnięcie" ciała. Strasznie to denerwuje. Też tak macie, jak sobie z tym radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pięknie zaczął się nowy rok. Jestem w trakcie odstawiania leków (asertin, absenor, propranolol), po rocznej kuracji bez psychoterapii.

Stwierdzono u mnie depresję, fobię społeczną, szkolną. W miarę upływu czasu pozbyłam się dwóch pierwszych przypadków, propranolol w dużej dawce z samego rana i nauczanie indywidualne pozwoliło mi chodzić do szkoły, z autobusu wysiadać bez 'tremy'.

Poważniejszego ataku nie miałam dość długo, cieszyłam się, bo myślałam że chociaż to mam za sobą. Moje ataki zazwyczaj są spowodowane konkretnym, stresogennym czynnikiem. Owszem, zdarzają mi się stany lękowe, kiedy siedzę w nocy sama w pokoju, od tak, bez powodu, jednak jestem w stanie dość szybko się ogarnąć, zapalam papierosa, czasem trzy i przestaję się bać.

Ale na Boga, dzisiejsza noc to już przegięcie. Domówka sylwestrowa, godzina 0, ja cała uradowana, szczęśliwa, wstawiona. Godzinę później odbywam dosyć przykrą rozmowę, w której ktoś mnie nie docenia i ma inny pogląd na moją osobę niż ja sama. Co robię? Wpadam w panikę, HISTERIĘ, wyję, płaczę, rzucam się na łóżku, trzęsę, duszę. Trwa to dobre pół godziny, może dłużej. I ten wstyd, wstyd, bo tyle ludzi naokoło, a ja nie potrafię uspokoić 'kobiecego płaczu'. Wstyd w tych atakach nie ułatwia mi sprawy.

Wszystko zaczyna się w sumie tak samo. Rozmowa z kimś, zranione ego, strach przed konsekwencjami (najbardziej epicki był mój atak w 18 urodziny, podczas rozmowy z panami policjantami, kiedy musiałam dusić to wszystko i narosło do tego stopnia, że po ich odjeździe rzuciłam się na podłogę i wyłam). Nie wiem, nie umiem radzić sobie w sytuacjach konfliktowych. Nie umiem opisać tego co wtedy czuję żadnemu lekarzowi, więc nie wiem, co to za cholerstwo jest. Niezdiagnozowanie. Kiedyś myślałam, że to nerwica lękowa. Ale teraz, sama nie wiem. Podchodzi to bardziej pod histerię.

Paranoja, myślałam, że jestem na tyle silna, żeby zwyciężyć. Ale tego nie mogę. Nie wiem co to jest. Masakrycznie mnie to wykańcza, fizycznie. Dziś przespałam w sumie całą imprezę, bo kiedy się uspokoiłam, byłam po prostu w stanie totalnego wycieńczenia, jak po jakimś maratonie.

Moje pytanie, czy ktoś ma podobny problem do mojego? Nie wiem, jak mogę sobie z tym poradzić. Chyba zacznę obchodzić się ze sobą jak z jajkiem, kiedy ktoś zaczyna mówić coś, co może wywołać potencjalny atak wystarczy w dobrym momencie powiedzieć 'Stul pysk!'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypracowany rok bez ataku, pod wpływem niemałego stresu zakończył się fiaskiem. taka głupia przypadłość ze podczas ostatniego roku miałem dwa poważniejsze ataki w sylwestra...i w sylwestra, kurwa. nic chyba bardziej nie potrafi wyprowadzić z równowagi niż poczucie, ze moment ukoronowania starań, zamknięcia pewnego rozdziału z pozytywnym skutkiem zamienia się w wielkie smutne gówno. Ale nikt nie mówił, ze będzie lekko. znajdę tutaj sojusznika który miewa podoba sytuacje? :)

 

elko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy też macie tak jak ja, napijecie sie herbaty, kawy( nie pije juz dłłuzszy czas bo mnie telepie po kawie i zawału bym dostał:) nawet coli w puszce, mam po tym lęki, najpierw głowa pulsuje w środku cały się trzęse i zaraz atak paniki. Odkąd mam nerwice pije tylko melisse ale czasem mam ochote wypic herbate to nie daje rady. Dzisiaj w południe napiłem się herbatki to do tej pory dochodze do siebie musiałem Afobam brać na uspokojenie bo umierałem. Cisnienie wzrasta po kawie, herbacie ale nigdy tak tego nie odczuwałem jak teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy też macie tak jak ja, napijecie sie herbaty, kawy( nie pije juz dłłuzszy czas bo mnie telepie po kawie i zawału bym dostał:) nawet coli w puszce, mam po tym lęki, najpierw głowa pulsuje w środku cały się trzęse i zaraz atak paniki. Odkąd mam nerwice pije tylko melisse ale czasem mam ochote wypic herbate to nie daje rady. Dzisiaj w południe napiłem się herbatki to do tej pory dochodze do siebie musiałem Afobam brać na uspokojenie bo umierałem. Cisnienie wzrasta po kawie, herbacie ale nigdy tak tego nie odczuwałem jak teraz.

Hej, ja tak miałam rok temu. odstawiłam kawę, herbatę czarną i napoje z kofeiną. Pomogło. :)

Piję herbatki owocowe i wodę. Melisy nie ruszam, bo słabo mi po wypiciu. Dieta ma duże znaczenie jak widać.

Pozdrawiam! Powodzenia z odstawianiem kofeiny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam coś podobnego. kiedyś piłam dużo kawy, coli, energetyków. to był okres jak miałam ciągle ataki, ale nie wiedziałam, że to napady paniki i lęku. po pierwszym papierosie rano też tak miałam. potem jak dowiedziałam się, że to nerwica i to co mi się dzieje to tachykardia, odstawiłam kawę, colę i energetyki, zostawiłam herbatę, ale pije tylko zieloną, czerwoną, roibosa czy pu-erh, do tego biorę beta-bloker na serce.

to co opisujesz, dzieje się dlatego, że kofeina podnosi Ci ciśnienie, a jak jesteś np. skrajnym niedociśnieniowcem to nawet najmniejsze podniesienie ciśnienia jest drastycznie wyczuwalne przynajmniej u mnie, gdy coś się w organizmie zaczyna zmieniać, nachodzą Cię lęki, że coś się z Tobą znowu dzieje / umierasz / nagła choroba czy co tam sobie zwykle przypisujesz (ja oczywiście śmierć przez zawał). Dlatego jeżeli zmiany w organizmie działają na Ciebie napadogennie należy odstawić to. kawa, cola, energetyki to podstawa. Herbata? na mnie nie działała tak bardzo, aczkolwiek czarna herbata też podnosi ciśnienie, warto ją zamienić tak jak napisałaś na melise, może na rumianek, miętę, albo na herbaty owocowe, zielone etc. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka,z kawa i herbata nie mam problemu,pije choc wiem ze nie powinnam.za to jak wstaje rano i tylko zlapie pion,dojde do lazienki oporzadze sie to zaczynaja sie u mnie kolatania serce,i niby przeciez nie ma powodu,bo wszystko jest ok,ledwo dzien sie rozpoczyna,potem sniadanie i wyjscie z domu,po dotarciu do pracy jestem juz tak nakrecona ze nie chce sie zyc,chwila odpoczynku i wpadam wtedy w wir pracy,ok.poludnia przechodzi i mam spokoj do wieczora,jesli w tym czasie nie wystepuja inne dolegliwosci bolowe,bo jesli tak to potrafie byc caly dzien nakrecona,jesli nie moge sobie z tym poradzic bo wbije sobie do glowy ze cos mi jest to potrafie wyladowac na pogotowiu,gdzie po badaniach okazuje sie ze jednak nic mi nie dolega.zdarzylo sie juz kilka razy ze z pracy koleznka wiozla mnie na pogotowie z wysokim cisnieniem i kolataniem serca,teraz wiem ze to tylko moja wyobraznia i poprosilam ja zeby nigdy wiecej tego nie robila,ze musze sama z tym powalczyc,jak narazie skutkowalo.bardzo chcialabym umiec sobie radzic w atakach ktore mecza mnie strasznie i odbieraja chec do zycia.ciesze sie ze tu trafilam,czytajac posty innych osob wiem ze nie jestem sama,i ze to co tu pisze rozumiane jest przez Was wielu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was :) To mój pierwszy post, zarejestrowałem się dzisiaj, choć forum czytałem już niejednokrotnie w przypływie rozpaczy... Myślę nad założeniem nowego tematu ze swoją historią, bo choć pewnie nie odbiega od Waszych, ma kilka waznych szczegółów. Ale zobaczę, bo to mnóstwo pisania. Z nerwicą męczę się od lutego 2010... Ataki przybierały przeróżne postacie, teraz ograniczają się do tego, którego najbardziej nie lubię i najbardziej się boję... Uczucie zatrzymania serca, potem wielkie ŁUP! niemal rozwyrające klatkę piersiową... i powoli rytm wraca do normy (która też wcale nie wydaje mi się normą, na początku nerwicy tachykardia, teraz wręcz przeciwnie + uczucie arytmii). Gdyby nie moja dziewczyna, która zawsze potrafi mnie podnieść na duchu to nie wytrzymałbym tego... Wiem, że wiecie jak to jest, wiem, że to forum pomoże mi podnieść się na duchu i uwierzyć, że to "tylko" nerwica, bo wciąż jest lęk przed poważną chorobą, moja wiedza o chorobach serca jest już chyba większa od niejednego kardiologa, ciągle siędzę i czytam... ;] Najgorsze jest to, że jedynymi badaniami jakie już za mną, to EKG (kilkakrotnie) i raz Echo Serca. Niby wszystko cacy... Muszę zrobić jeszcze Holtera i test wysiłkowy, żeby na nowo uwierzyć. Ech, jest naprawdę cieżko.

Pozdrawiam Was serdecznie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też mam takie jazdy rano, nie potrafie tego opanować, wmawiam sobie że nic mi się nie stanie ale to jest silniejsze. W nocy teraz śpie jak zabity po Mianserynie otumaniony jestem. Myslałem że już sobie radze z atakami paniki ale wrócilo i inaczej mam. Najgorsze te pulsowanie w głowie,uczucie jakby mi nogi odplywały i mysli że za chwile zemdleje a nigdy jeszcze nie zemdlałem:) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przylaczam sie do Was,rowniez mam takie uczucia kiedy serce wywraca sie na druga strone albo staje w miejscu,robi tzw fikolki lub potkniecia,czasem mam pojedyncze skoki a czasem czuje je kilka razy po kolei,takich boje sie najbardziej,trwaja kilka sekund do 30 ale sa bardzo nieprzyjemne.bylam u lekarza,nazwal te fikolki pobudzajacymi serce i powiedzial ze to prawidlowe,bylam rowniez u kardiologa i mialam badanie Holtera na ktorym wyszlo ze w ciagu doby mialam takich potkniec 72 razy,nic wiecej sie nie dzialo,serce mam zdrowe,EKG wzorowe,Echo nie wykazalo nieprawidlowosci,takie potykanie jest podobno prawidlowe choc dla nas Nerwicowcow bardzo nieprzyjemne,my czujemy je ze wzmozona sila,i bardzo skupiamy sie na nich co powoduje nasze pozniejsze leki.ja na przyklad prawie przy kazdym glebszym wdechu czuje jak mi serce spada na inny tor,zalecono mi Magnez z wit.B6,lykam,zobaczymy czy sie poprawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem nowy na tym forum i powiem Wam tylko,że jestem w szoku że mnie silnego fizycznie,30 letniego faceta(ojca dwójki dzieci),który niejedno w życiu już widział i z niejednego pieca chleb jadł dopadło takie niby gówienko;-).

:mhm:

Męczę się z tym od 2007 roku.

Ale koniec z tym!!!Przyczyn szukałem w złym miejscu,ale teraz wszystko się zmieni. :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukałem w złym miejscu przyczyn swoich dolegliwości;-))Myślałem,że mam raka inną nieuleczalną chorobę-somatyczną.Po wielu,wielu badaniach okazało się,że nic mi nie fizycznie tylko psychicznie.Cieszę się,ze to nerwica,bo z tym da się żyć a nawet da się tego pozbyć.Nie wiem jeszcze jak,ale szukam dobrych ludzi,którzy mi pomogą. :szukam:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, wprawdzie nie mam zdiagnozowanej nerwicy, ale czytając różne fora i doświadczenia innych ludzi mogę przypuszczać, że niestety mnie to dopadło. Nie wiem czy to jest genetyczne, ale moja mama choruje na to przez większość życia. Ja jak i moja mama jesteśmy strasznymi hipochondryczkami. Ciągle wyszukuje w sobie objawów różnych chorób. Ostatni większy atak miałam z 2 lata temu. Wtedy zmarł brat mojej mamy, która strasznie to przeżyła. Ciągle płakała i mi niestety to się udzielało. U mnie głównie objawia się to odrzuceniem od jedzenia, bólami głowy, mdłościami i oczywiście lękiem przed śmiercią. Trwało to kilka tygodni. Oczywiście wmawiałam sobie, że to na pewno rak. Po zrobieniu badań wyszło, że wszystko jest ok. Nasza lekarka rodzinna trochę drwiąco stwierdziła, że jestem nerwuska po mamusi. Wtedy poprosiłam żeby chociaż coś na apetyt mi przepisała i dostałam lek o nazwie Peritol. Faktycznie już po pierwszej tabletce miałam duży apetyt. Ten lek ma jeszcze działanie uspakajające, więc oprócz tego, że byłam senna i trochę otłumiona czułam się bardzo dobrze. Przez kilka dni brałam te tabletki, wszystkie objawy przeszły więc odstawiłam. Ten rok znów przyniósł dla mnie wiele stresu. I znów wróciły te same objawy. Najbardziej uprzykrza mi ten lęk przed jedzeniem. Boję się, że się zadławię. W zaciszu domu jeszcze jakoś daję radę, włączam sobie telewizje internet, odwracam uwagę i nie jest wtedy tak źle. Najgorzej jest wtedy gdy muszę zjeść w miejscu publicznym, a jeszcze jak ktoś mnie mocno namawia do zjedzenia. Ze stresu mam wrażenie, że odlatuje. Czuje napływ gorąca, robi mi się nie dobrze, w głowie mi się kręci. Wiadomo są dni gorsze i lepsze, codziennie piję melisę. Mam wrażenie, że trochę mi pomaga, a może sobie wmawiam;). Zresztą długo by tu o tym wszystkim pisać. Martwi mnie to, że wyjście z tego nie jest takie łatwe. Mam dopiero 23 lata, a czasami czuję się jakbym stała nad grobem. Jestem z Lublina, może ktoś może mi polecić jakiegoś lekarza z tego miasta? Pozdrawiam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A, o to chodzi. Standard, chyba większość na forum jest przebadana na wszystkie strony. Zajrzyj do działu Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
witam ,zagladam tu czesto ale nie jestem zbyt aktywna nie wiem co pisac i jak, a zreszta jak czytam wasze posty to tak jak to bym ja byla...tyle roznych ludzi a czesto te same objawy ..."ciesze"sie (moze nie ladnie powiedziane)ze tyle osob na to samo choruje i ze nie jestem sama,rowniez zrobilam kilka badan oczywiscie wyszly ok a za kazdym razem mysle i pszypisuje sobie nowa chorobe...co za glopota ..teraz tak mysle ale jak mam taki atak to malobym nie poleciala na ostry dyzur zeby mnie juz teraz przebadali najlepjej to w zdluz i w szesz, zeby tylko sobie ulzycz psychicznie ...

od jakiegos czasu jak mam taki dzien to poprostu siadam za komputerem i czytam wasze posty albo cos na ten temat,wtedy sie uspokajam,bo czytam ze tyle osob przezywa dokladnie to co ja,wiec patrzac na to realnie ,niemozliwe zeby tylu ludzi mialo raka,guza.cos z sercem itd...probuje rozwaznie myslec,nie zawsze sie udaje ,najgorsze jak sie poniose wyobrazni... to koniec,boje sie ze zaraz zemdleje...

najgorsze jest to ,ze nie mam pojecia kiedy i od czego sie to zaczelo...tak o samo z siebie..nie ukrywam mamy z mezem sporo problemow a ja z natuty jestem "sama w sobie"wszystko dusze wiec ...ale kiedy????myslalam ze panuje nad soba ale jednak "to cos"jest silniejsze

postanowilam z nowym rokiem walczyc z tym czyms ,krzycze sama na siebie(oczywiscie kiedy sie da..) ze to moja psychika tak dziala a nie moj organizm,wmawiam sobie ze jest ok,a ten atak to znowu kaprys psychiki...trudno jest ale sie nie poddaje ...

powodzenia wszystkim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bianka78 ;-)))

a więc tak :yeah:

rak mózgu-bo widziałem i rozmawiałem kilka lat temu z dzieciakami z tym świństwem,które potem umierały

rak rdzenia kręgowego- bo zachorował na to mój ojciec-do dzisiaj żyje i ma się świetnie -8 lat po operacji

rak trzustki-nie wiem dlaczego - zmarl na to jeden z moich ulubionych aktorów Patrick Swayze

białaczka -nie będę pisał dlaczego bo to bardzo śmieszne :yeah:

Borelioza- zbierałem grzybki i jagódki w lesie gdzie kiedyś ugryzł mnie jakiś robal-nawet nie wiadomo czy to był kleszcz

i jeszcze kilka innych głupich przypuszczeń

 

:hide:wstyd mi teraz

 

-- 07 sty 2013, 19:06 --

 

lindai mieszkasz w NL?

tez mieszkałem kilka lat na obczyźnie gdzie właśnie zaczęła się moja choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×