Skocz do zawartości
Nerwica.com

tomasz1982

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomasz1982

  1. Caroline1984-jeżeli chodzi o kolejki,to z tym rożnie bywa.Wszystko zależy od miasta.W Warszawie nie ma problemu i sprawę załatwia się w ciągu tygodnia.
  2. Bianka78-jak nie uwierzę to nigdy z tego nie wyjdę boje się trochę tych leków,że mnie ogłupią i nie będę mógł jeździć samochodem i normalnie myśleć w pracy.Z drugiej strony może bym spróbował Może jak bym miał takie coś zawsze przy sobie to bym się pewniej czuł w większym gronie ludzi.
  3. Jak psycholog może uznać Cię za złą osobę??? Jeżeli wydaję Ci się że jesteś złą osobą to pewnie dlatego,że kilka razy zrobiłaś coś czego nauczyłaś się z zachowań mamy.Przebywałaś w domu w którym widziałaś złe rzeczy i nieświadomie się ich uczyłaś.Gdybyś wychowywała się w domu pełnym miłości być może myślałabyś że jesteś dobrą osobą,a w rzeczywistości mogłoby być wręcz przeciwnie.Skoro cieszysz się ze szczęścia rodziców,którzy nie pomyśleli o Tobie kiedy się kłócili i rozwodzili to zdecydowanie masz dobre serce.
  4. Bianka78-na razie bez dopalaczy,ale dostałem propozycje.Póki co odmówiłem a Pani doktor od razu porzuciła temat.Ustaliliśmy harmonogram spotkań.W sumie ma być ich 8-10.Po nich mam być jak młody Adonis,odporny na stres robot korporacyjny.
  5. Cześć Iza991 Twoja historia jest bardzo smutna,ale sama raczej sobie nie poradzisz.Czy nie jest czasem tak,że do psychologów oraz psychiatrów zniechęciła Cię Twoja mama??. Może to jej opinią o nich i ich podejścia do pracy kierujesz się przy ich ocenie.Zasugerowała Ci coś i Ty to przyjęłaś jako pewnik.Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka.
  6. jestem już po Pani doktor tak pokierowała rozmową,że aż wycisnęła ze mnie zły.Od kilku lat nie płakałem. Zakwalifikowała mnie na serię 8-miu spotkań terapeutycznych.
  7. witam choruję na nerwicę od 6 lat ale dopiero dzisiaj byłem pierwszy raz w poradni psychiatrycznej na konsultacji.Pani doktor ok 60 lat zadawała mi mnóstwo pytań tzw.wywiad.W życiu staram się raczej nie okazywać uczuć,ale ona tak pokierowała rozmową że wycisnęła ze mnie łzy.W pewnym sensie mi ulżyło bo nie płakałem od kilku lat.Czy to oznacza,że trafiłem na dobrego terapeutę?
  8. Bianka78-myślałem tak bo wyskoczyło mi kilka białych plamek na dłoni i przedramieniu.hahahahahha dobre co? Okazało się,że to niedokrwienie naczynek.Usprawiedliwia mnie tylko to ,że miałem wtedy 13-14 lat,a mój mały sąsiad zmarł właśnie na to paskudztwo. Widzę,że wszyscy mają podobne jazdy;-)) Czytałem ostatnio,że aby się uspokoić trzeba zaakceptować fakt,że umrzemy. Z chorób natomiast trzeba sobie zrobić jaja. Kilka miesięcy temu myślałem,że mam raka mózgu bo ciągle kręciło mi się w głowie oraz non-stop mnie ona bolała. Uciskała mnie także część potyliczna-jakby się coś w środku rozrastało.Moje myśli zrobiły swoje-praktycznie wydałem na siebie wyrok śmierci. Na własny koszt zrobiłem sobie tomograf oraz dla pewności rezonans magnetyczny.Dzień w którym dostałem wyniki w kopercie zapamiętam do końca życia.Sam nie byłem w stanie tego przeczytać więc poprosiłem żonę.Ona także odczuła poprzez moje zachowanie ogromy strach.Czytała ze dwie minuty(bo zleciłem bardzo dokładne badania),a ja siedziałem naprzeciwko niej i gapiłem się na jej twarz.Uśmiechnęła się i powiedziała"ale mnie nastraszyłeś,wszystko jest absolutnie w porządku" Od tego dnia głowa przestała mnie praktycznie od razu boleć i uciskać.
  9. Bianka78 ;-))) a więc tak rak mózgu-bo widziałem i rozmawiałem kilka lat temu z dzieciakami z tym świństwem,które potem umierały rak rdzenia kręgowego- bo zachorował na to mój ojciec-do dzisiaj żyje i ma się świetnie -8 lat po operacji rak trzustki-nie wiem dlaczego - zmarl na to jeden z moich ulubionych aktorów Patrick Swayze białaczka -nie będę pisał dlaczego bo to bardzo śmieszne Borelioza- zbierałem grzybki i jagódki w lesie gdzie kiedyś ugryzł mnie jakiś robal-nawet nie wiadomo czy to był kleszcz i jeszcze kilka innych głupich przypuszczeń wstyd mi teraz -- 07 sty 2013, 19:06 -- lindai mieszkasz w NL? tez mieszkałem kilka lat na obczyźnie gdzie właśnie zaczęła się moja choroba.
  10. Szukałem w złym miejscu przyczyn swoich dolegliwości;-))Myślałem,że mam raka inną nieuleczalną chorobę-somatyczną.Po wielu,wielu badaniach okazało się,że nic mi nie fizycznie tylko psychicznie.Cieszę się,ze to nerwica,bo z tym da się żyć a nawet da się tego pozbyć.Nie wiem jeszcze jak,ale szukam dobrych ludzi,którzy mi pomogą.
  11. Też jestem nowy na tym forum i powiem Wam tylko,że jestem w szoku że mnie silnego fizycznie,30 letniego faceta(ojca dwójki dzieci),który niejedno w życiu już widział i z niejednego pieca chleb jadł dopadło takie niby gówienko;-). Męczę się z tym od 2007 roku. Ale koniec z tym!!!Przyczyn szukałem w złym miejscu,ale teraz wszystko się zmieni.
  12. Svafa- rozumiem, że nikt nie chce rzucać tu słów na wiatr,ale czy są to jakieś typowe (powtarzalne)objawy tych chorób??
  13. Wigilia 2012-u rodziców żony ,16 osób przy stole. Życzenia,rozmowy i jedzenie przysmaków ;-)) .Po prostu fantastic(ale dla mnie katorga). Już od 22 grudnia na samą myśl o tym spotkaniu robiło mi się niedobrze. Po pierwsze w tym dużym domu przy okazji takich imprez zawsze czułem się nieswojo. Nigdy nie było tam luzu. Trzeba siedzieć na krześle,udawać że smakuje i słuchać opowieści od których trzeszczy mi w uszach. Martwię się też tym że muszę mieć wgląd na moje dzieci(mam dwójkę chłopców). Wydaję mi się że nikt ich nie pilnuje. Boję się że coś im się stanie np. na schodach. Młodszy kiedyś spadł z pół-piętra,kiedy oddaliśmy go na dwa dni pod opiekę babci. Poza tym to nie są moje klimaty. Nic mi tam nie odpowiada,a wszystko stresuje . Oczywiście doceniam to że rodzice pomagają nam i pomagali w życiu ale ich stylu bycia nie akceptuje i strasznie mnie to irytuje. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo i zacząłem się bać iż stracę przytomność. Nigdy w życiu nie straciłem przytomności i nie wiem jak to jest. Poszedłem sobie na piętro do brata żony,i w prawie ciszy oglądaliśmy wiadomości. On zawsze mało mówi więc trochę się uspokoiłem. Przyszła żona i po 20 minutach byliśmy już w samochodzie. Po godzinie byłem już prawie spokojny. Na drugi dzień po dużym obżarstwie postanowiliśmy jechać na Krakowskie Przedmieście(jestem z Warszawy) zobaczyć iluminacje uliczną. Wszyscy byliśmy zmęczeni a dzieci były niespokojne jednak postanowiłem że nie odpuszczę. Myślałem,że jak przewietrzę się to będzie lepiej. Było fatalnie. Tłumy na Krakowskim Przedmieściu przyprawiły mnie o duży zawrót głowy. Nogi ugięły mi się w kolanach a ciało odmawiało posłuszeństwa. Bałem się że stracę przytomność,ale nie straciłem. Skapitulowałem po pierwszym prezencie z diod led do którego wnętrza wszyscy wchodzili. Dzieciom się podobało,ale nie mi. Powiedziałem coś niemiłego do żony(jak się żle poczuje to czasami jestem niemiły) aby poszła sama z dziećmi na Plac zamkowy bo ja odpadam. Oczywiście się obraziła,co mnie dobiło jeszcze bardziej. W tej nerwicy(chyba nerwicy) dobija mnie fakt iż nie jestem rozumiany przez żonę. Rozdzieliliśmy się w tłumie. Ona z dziećmi,a jak sam. Przestraszyłem się jednak,że ten młodszy się jej zgubi ,bo się ciągle wyrywał,i dlatego poszedłem za nimi. Znalazłem ich w tłumie dopiero przy zamku koło choinki. Bez słowa w oddzielnych grupkach wracaliśmy do samochodu. Po 2-3 minutach widząc jak żona nie daje sobie rady ciągnąć dwójki zmęczonych wieczornym spacerem dzieci wziąłem starsze dziecko(6 lat) za rękę zostawiając młodszego z mamą. Wtedy on zaczął płakać bo był zmęczony już tym marszem oraz atmosferą i chciał iść ze mną. Ale ja się go jakby bałem. Bałem się tego płaczu oraz jego charakteru. Bardzo go kocham,ale czasami nie wiem jak sobie z nim radzić. Strach przed śmiercią!!!! Najbardziej boję się raka mózgu. Myślę,że dlatego bo widziałem młodych chłopaków którzy umierali. Rozmawiałem z nimi w szpitalu,a potem już ich nie było. Mój taka miał raka w rdzeniu kręgowym. Po operacji musiał zrezygnować z pracy,a był jedynym żywicielem rodziny. Fakt praca fizyczna. Gdyby pracował przed chorobą w biurze,to może teraz dalej by pracował. Niestety jego praca wymagała podnoszenia pewnych ciężarów oraz stania cały dzień przy maszynie. Ta choroba rozłożyła go na całego, a nasze życie zmieniło się na zawsze. Mama nie była w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności. Nie mam do niej o to żalu. Siostra wyjechała do Nowego Yorku,a ja za nią do USA,potem do UK.W obawie przed rakiem badałam dwukrotnie sobie głowę. Raz tomograf a raz rezonans. Rezonans kręgosłupa. Bałem się że mam to samo co tata. USG wszystkich narządów. Testy na Boreliozę. Niezliczona ilość badań laryngologicznych oraz kilka operacji.(przy okazji zawsze coś wyjdzie-duperele).Badania krwi,ręcznie i mechanicznie. Wymazy z gardła,nosa,oka.(gronkowiec złocisty-co druga osoba go ma).Oczywiście nie piję,nie palę nie ćpam i zdrowo się odżywiam. ).USg tętnic szyjnych(dopler).Badanie słuchu oraz błędnika-niby niedobór(Konsultacje-neurologiczne,neurochirurgiczne,otolaryngologiczne, ortopedyczne. Szpitale-MSWiA,Szaserów,Kapminos-Kajetany,Stocer. Kilka rzeczy w sumie wyszło. Okazało się że jestem zaniedbany-jako dziecko,ale bez większego znaczenia. Ewentualnie lordoza szyjna która nie ma naturalnego łuku. Jedno jest pewne na pewno nie mam żadnej śmiertelnej choroby!!!!! Więc co mi dolega??????
  14. tomasz1982

    Witam,pierwszy raz.

    Witam wszystkich, Nerwica Lękowa Agorafobia Jestem pewien na 85 % że to właśnie to mi dolega. Może to forum pomoże mi to zweryfikować i zacznę powoli wracać do życia
×