Skocz do zawartości
Nerwica.com

JoannaM

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez JoannaM

  1. Sama na pewno nie jestes;). Teraz mam 24 lata, ale jak pamietam juz od dziecinstwa dopadaly mnie sprawy nerwicowe. U mnie glownie objawia sie to mdlosciami, odrzuceniem od jedzenia, ciaglym stresem i napieciem, problemami ze snem. W ciagu liceum mialam dwa razy takie dwumiesieczne zle okresy, ale przeszlo samo. Pozniej rok po liceum znow mnie dopadlo, ale tak samo jak wczesniej 2-3 miesiace i przechodzilo, wracalam do normalnego zycia. Jednak rok temu nerwica byla juz tak silna, ze przechodzilo do w depresje. Wiedzialam, ze to juz nie zarty i poszlam do psychiatry. Po dwoch tygodniach przyjmowania mozarinu znow wyszlo dla mnie slonce. Mialam 3-miesieczna kuracje i dzieki Bogu na razie mam spokoj, a minelo juz ponad pol roku. Czasami oczywiscie bywaja gorsze dni, ale radze sobie. Jesli chcesz bardzo chetnie z Toba popisze, wysylaj wiadomosci przez ta strone. Pozdrawiam;)
  2. hey, jaki czas temu pisalalam na temat lekow, ktory mi pomogly. Mialam 3-miesieczna kuracje mozarinem. Ale zeby nie bylo az tak piekne, ze wszystko odeszlo w sina dal, czasami miewam gorsze dni. Prowadze wlasny biznes i gdy przychodza okresy gorsze pojawiaja sie rowniez jakies objawy nerwicy. Ostatnio zaczelam sie zamartwiac, w dodatku jeszcze rynek pracy jest slaby, wiec musze trzymac sie tego co mam. No i sie zaczelo wczoraj wieczorem, scisk w zoladku, uderzenia goraca, dziwne sny, przebudzanie sie w srodku nocy. dzisiaj mam obnizony nastroj, czuje dezorientacje, taki bezsens wszystkiego i oczywiscie moje "ulubione" mdlosci. moim chyba najwiekszym problemem jest pesymizm, ogolnie jestem osoba, ktora widzi wszystko z tej gorszej strony, a gdy przychodzi czas kiedys jest kilka problemow na raz, przychodzi tez nerwica. choc te objawy juz nie sa takie straszne jak kiedys to jednak czasami potrafi mi to utrudnic zycie. problemem osob z nerwica jest ciagle rozmyslanie, analizowanie siebie, otoczenia. wymyslanie sobie problemow, ktore moga przyjsc. Trzeba sie wziac w garsc i zmienic swoje chore myslenie!! Pozdrawiam wszystkich nerwusów. -- 22 sie 2013, 16:39 -- A i jeszcze co mi pomaga. Rozmowa z bliską osobą, do której mam zaufanie. Której mogę powiedzieć jak się czuję, co mnie trapi, czego się obawiam. A jeśli ktoś akurat nie ma przy sobie nikogo bliskiego, może być też kartka papieru. W moim przypadku gdy wypisze wszystko czego się boję, wszystko z czym jest mi źle, zaczyna ze mnie schodzić. Także polecam.
  3. Nie wiem dlaczego niektórzy tak wzbraniają się przed lekami. Ja przez jakiś czas liczyłam, że to jakimś cudem samo przejdzie, ale niestety było coraz gorzej. Poszłam do psychiatry, dostałam mozarin, 3-miesięczna kuracja. Przez pierwszych kilka dni przyznam, że było kiepsko, wszystkie objawy mojej nerwicy nasiliły się. Ale po 2-3 tygodniach było już tylko lepiej. Od zakończenia minęło już 4 miesiące. Na razie nie narzekam, jest bardzo dobrze. Pewnie bez leków dalej bym nie potrafiła normalnie żyć, dlatego przynajmniej radzę odwiedzić psychiatrę i zobaczyć co doradzi.
  4. Cześć, wprawdzie nie mam zdiagnozowanej nerwicy, ale czytając różne fora i doświadczenia innych ludzi mogę przypuszczać, że niestety mnie to dopadło. Nie wiem czy to jest genetyczne, ale moja mama choruje na to przez większość życia. Ja jak i moja mama jesteśmy strasznymi hipochondryczkami. Ciągle wyszukuje w sobie objawów różnych chorób. Ostatni większy atak miałam z 2 lata temu. Wtedy zmarł brat mojej mamy, która strasznie to przeżyła. Ciągle płakała i mi niestety to się udzielało. U mnie głównie objawia się to odrzuceniem od jedzenia, bólami głowy, mdłościami i oczywiście lękiem przed śmiercią. Trwało to kilka tygodni. Oczywiście wmawiałam sobie, że to na pewno rak. Po zrobieniu badań wyszło, że wszystko jest ok. Nasza lekarka rodzinna trochę drwiąco stwierdziła, że jestem nerwuska po mamusi. Wtedy poprosiłam żeby chociaż coś na apetyt mi przepisała i dostałam lek o nazwie Peritol. Faktycznie już po pierwszej tabletce miałam duży apetyt. Ten lek ma jeszcze działanie uspakajające, więc oprócz tego, że byłam senna i trochę otłumiona czułam się bardzo dobrze. Przez kilka dni brałam te tabletki, wszystkie objawy przeszły więc odstawiłam. Ten rok znów przyniósł dla mnie wiele stresu. I znów wróciły te same objawy. Najbardziej uprzykrza mi ten lęk przed jedzeniem. Boję się, że się zadławię. W zaciszu domu jeszcze jakoś daję radę, włączam sobie telewizje internet, odwracam uwagę i nie jest wtedy tak źle. Najgorzej jest wtedy gdy muszę zjeść w miejscu publicznym, a jeszcze jak ktoś mnie mocno namawia do zjedzenia. Ze stresu mam wrażenie, że odlatuje. Czuje napływ gorąca, robi mi się nie dobrze, w głowie mi się kręci. Wiadomo są dni gorsze i lepsze, codziennie piję melisę. Mam wrażenie, że trochę mi pomaga, a może sobie wmawiam;). Zresztą długo by tu o tym wszystkim pisać. Martwi mnie to, że wyjście z tego nie jest takie łatwe. Mam dopiero 23 lata, a czasami czuję się jakbym stała nad grobem. Jestem z Lublina, może ktoś może mi polecić jakiegoś lekarza z tego miasta? Pozdrawiam;)
×