Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie ... Jestem nowa na forum więc z góry przepraszam, za wszelkie gafy jakie popełnię...

 

Moje ataki lękowe zaczęły się zaraz po porodzie ... tłumaczyłam sobie to jako baby boom, ale one potem nie ustały. Kiedy mąż szedł do pracy, a ja sama zostawałam z córcią wpadałam w panikę ... Nie umiałam się zorganizować. Kiedy Mała spała siedziałam sztywno i nie potrafiłam się ruszyć i tak aż się obudziła. Oczywiście potem byłam wściekła, że zmarnowałam ten czas.

Zawsze byłam osobą bardzo aktywną, otoczoną ludźmi. Zawsze uwielbiałam pomagać każdemu i robiłam to. Było to takim moim "motorkiem". 2 lata temu zaangażowałam się w pomoc moim znajomym, którzy mają chorego na mukowiscydozę synka. Bardzo się zżyliśmy ... a co za tym idzie czuję się odpowiedzialna za swoje czyny względem nich. Organizujemy różne akcje i chociaż sprawia mi to ogromną przyjemność, mimo euforii i entuzjazmu zawsze kiedy siadam na spokojnie do zadania, które mam wykonać wpadam w panikę ... czasem mam wrażenie, że brakuje mi powietrza, mam ochotę położyć się na łóżku i nie wstawać. Wręcz muszę zmuszać się do działania. Ostatnio w pracy mam bardzo nieciekawą sytuację ... wraz z koleżanką zostałyśmy tzw. kozłami ofiarnymi. Ja niestety nie umiem się bronić więc wszystko skupiło się na mnie. Bywało, że nie potrafiłam oddychać, musiałam włożyć głowę między nogi. Trzęsły mi się ręce, nogi i miałam sucho w gardle. Zostałam przeniesiona do innego oddziału i mój problem zaczął się od nowa ... Jestem tam od 02.12 czyli już m-c, a nadal każdego dnia wstaję z bólem brzucha do pracy. Chce mi się płakać. Myślę nawet w weekend o pracy, nie umiem tego wyrzucić ze swojej głowy. Planuję, zastanawiam się czy wszystko dobrze zrobiłam i czy sobie poradzę kiedy skończy się wolne. Czy ludzie mnie lubią, kto mnie nie polubi. Nie czuję w ogóle satysfakcji z pracy, która do nie dawna sprawiała mi wiele przyjemności. Utraciłam wiarę w ludzi i tzw. system. Postanowiłam coś zmienić swoim życiu ... postanowiła, że chcę robić to co zawsze chciałam czyli pracować z dziećmi ... i znów atak paniki, bo trzeba od nowa studia zrobić czyli przede mną 3 lata, bo ja bym chciała już i teraz i od razu, a nie czekać :( Bo nie wytrzymam tyle czasu w obecnej pracy, po prostu zwariuje :( Wiem, że jak tak będę mówiła to nic nie zmienię w swoim życiu, ale chociaż to wiem, mój mózg tego do siebie nie dopuszcza. I tak ciągle się zapętlam, a to z kolei znów powoduje u mnie napady paniki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xTosia, czy rozpoczęłaś jakieś leczenie ? psychoterapia lub może psychiatra ? czy brałaś już jakieś leki? z tego co piszesz samo ci pewno nie przejdzie, i forum będzie jakimś wsparciem, natomiast konieczna jest wizyta u specjalisty

 

Tak, kiedy córcia miała niecały rok jakoś poszłam do psychologa. Nigdy nie brałam leków, chyba, że kupiłam sobie sama coś ziołowego w aptece. Teraz nie dawno dostałam Cloranxen, ale szczerze nie czuję jego działania prawie w ogóle chyba, że wzięłam 2 tabletki, ale okazało się, że to z kolei za dużo. I tak już 5 lat regularnie chodzę ... ale ja to chyba jakiś przypadek beznadziejny jestem skoro po tylu latach nie umiem sobie poradzić ze sobą :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy powinnam się udzielać, bo nie mam zdiagnozowanej nerwicy, ale myślę, że mam. Niedługo się dowiem.

Zaczynam się dusić,trace czasami kontakt z rzeczywistością, muszę usiąść, ponieważ raz padłam na ziemię po prostu, oczywiście od razu płaczę (o ile to można nazwać płaczem, to bardziej takie łkanie, łapanie powietrza łapczywie), nogi się trzęsą i mam wrażenie, że ktoś mnie uderzył w brzuch, tak mnie boli.

Najczęściej ataki mam w szkolnej toalecie. Najczęściej po lekcji matematyki i historii (z racji tego, że zdaję R historię, to mój profesor dużo ode mnie wymaga i gdy czegoś nie wiem...hmmm...''nie kryje niezadowolenia'', tak powiem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tosia, mam fajną książkę nt ataków paniki, napisaną przez lekarza który jako jeden z pierwszych w ogóle zajął się fachowo tym tematem. Książka jest stara ale dobra i napisana ciepłym życzliwym językiem.

Jesli chcesz podaj maila na priv, mogę podesłać tego ebooka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, no bylo calkiem niezle :) Troche sie denerwowalam przed odlotem, ale nie az tak bardzo. Natomiast zawsze pierwsze 15min w samolocie mam dosc ciezkie. Tzn. pojawia się wtedy lęk i nie jestem w stanie z nikim gadac ani nic robic :) musze przeczekac wtedy. Ale potem juz jest ok, i na luzie moge sobie czytac cos.

A teraz - Home Swiss Home ;) Narazie sie ciesze, bo mialam dosc intensywne 2 tygodnie, a tutaj jestem sama w mieszkaniu i moge troche odpoczac. Ale na dluzsza mete to tez jest beznadziejne.

 

A jak tam u Ciebie, jak sie teraz czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje, wlasnie jå czytam. Wciågnela mnie, naprawde.

 

Nerwa, jak podroz minela ?

Ciesze sie, ze sie odezwalas z "zagramanicy" ;)

Ja się dziwię ze ty masz nerwicę dziewczyno,z twoich postów emanuje czysta pozytywna energia. Aż dziwię się skąd ty na to masz tyle siły,my w większości przypadków na forum uzalamy się tylko tymi cholernymi atakami. Dziś pojechałem do pracy i cislo na nóżki jak diabli ale jakoś nie poddalem się. W pracy normalka zero stresu dopóki byłem czymś zajęty,aż miło mi się zrobiło. Ale powrót do domku okazał się być dużym wyzwaniem. Jak ja tego nienawidzę!!!

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa

dziekuje, nie narzekam bo nie lubie. Wole sie koncentrowac na pozytywnych sprawach :D Tak jest lepiej.

Pisalas, ze sie bardzo denerwujesz jeszcze zanim wyszlas z domu, teraz rozumiem ile nerwow kosztowalaby Ciebie podroz do USA. Masz racje, to troche zbyt daleko, a tutaj w Europie to przelot jak drzemka po dobrym obiedzie ;)

 

Z pewnosciå tamtejszy klimat wplynie dodatnio na Ciebie, w koncu bardziej na poludnie wiec cieplej.

I pewnie wiosna nadejdzie szybciej. Pomimo pracy zycze Tobie nerwa spokoju duchowego, odprezenia po pobycie w PL i zebrania witalnych sil.

Bedzie dobrze !!! Zmiana otoczenia, klimatu i ludzi tez ma zbawienny wplyw na samopoczucie a z tego co pisalas, lubisz swojå prace.

 

Mam nadzieje, ze bedziesz zaglådac do nas na forum i dalej emanowac swoim optymizmem. Tego nam tu potrzeba.

 

Sciskam Cie mocno i trzymam kciuki !

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, Dzięki wielie! :) powiem Ci szczerze, ze ja bedąc tutaj zagladam duzo czesciej, niz jak jestem w PL :) Bo tam mam zawsze duzo spraw do zalatwiania, a tu w sumie caly czas siedzie przy kompie :) Wiec na pewno bede!

 

A co do podrozy do USA, to nie ma szans! Nawet szef chcial mnie wyslac na konferencje juz ze dwa razy, na Floryde, wszystko za darmo - ale sie nie zgodzilam :) W sumie dodatkowo przeraza mnie troche jetlag, bo ja na niewyspaniu czuje sie tragicznie :-/ Wiec poki co, wystarcza mi europejskie podroze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się dziwię ze ty masz nerwicę dziewczyno,z twoich postów emanuje czysta pozytywna energia(...)

 

Gabrielu, Aniele :D

 

nie wiem do kogo skierowales swoje pytanie czy do nerwy czy do mnie, ale widze w nas jednå wspolnå ceche :

dystans do swojej choroby i skupianie sie na tym co pozytywne.

 

 

PS. Neon

nie zawiedziesz sie lekturå

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och Nova dziękuję za tego anioła, jesteś jak dobra wróżka w tym wątku. Nerwo co do latania na dalekie odległości to się tego aż tak nie bój. Tak się złożyło ze ja teraz mieszkam w USA od kilku lat,latalem kilka razy do Polski i z powrotem. Najgorsze czego nie lubiłem to były starty i podejścia do lądowania, żołądek mój aż podskakiwal od tych wrażeń. Ale turbulencje to już bily na głowę chyba wszystko,normalnie siedziałem tak spięty jakby ktoś przyspawal mnie do fotela. Tęsknię za moją małą ojczyzną Mazurami i tak sobie myślę że to też jest powód mojej depresji. Myślę że nigdy nie odnajde się tu w USA albowiem dla mnie jest to kraj obcy i w gruncie rzeczy siedzie tu bo muszę. Bo z mojej krainy wygnali mnie nasi Politycy, złodzieje i sprzedawczyki. Tęsknię za moim lasem , wypadek na grzybki czy wędkowanie. Tu mi nawet ryby inaczej smakują,bariera językowa wszędzie. Nigdy nie uczyłem się English americans dla mnie to bełkot,na pójście do szkoły nie mam czasu bo rodzina jest na utrzymaniu. Szkoda słów,mam wielki żal w sercu do naszej wspaniej Polski z jej super wskaźnikami ekonomicznymi,tylko jest jedno ale jak te wskaźniki przekładają się na życie normalnego obywatela. Jesteśmy White Slaves dla Europy,jest to dramat i rozboj w biały dzień na społeczeństwie polskim. Odarcie z wszelkich oznak patriotyzmu i dumy narodowej. Rozpisalem się nie na temat,ja dalej walczę i myślę że tą walkę wygram.

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabriel74, rozumiem Cie. Jednak zycie za granicą czasem nie jest łatwe. Jeszcze pewnie zalezy kiedy się wyjechalo - czy za młodu czy pozniej :) Ja w kazdym razie doszlam do wniosku, ze mimo ze tu mam fajna prace i na pewno w PL nie bede tyle zarabiac, to jednak kosztem tego wole wracac. Jakos tu nie czuje sie po prostu szczesliwa i juz szkoda mi tracic zycie na to. No ale mi jest latwiej, bo nie mam rodziny na utrzymaniu, wiec licze na to, ze i w Polsce jakos to bedzie.

Zreszta powiem Ci, ze czesto jest tak, ze faktycznie jest moze trudniej z praca, ale z drugiej strony jak ktos sie postara to naprawde moza tez zyc "na poziomie". Jest teraz pelno dotacji roznych z Unii, na biznesy i tym podobne. A tymczasem czytalam ostatnio artykul, ze wiele rodzin w PL zyje tak, ze chodza po zasilek dla bezrobotnych - od pokolen. Wiec jak sie nowe dzieci rodza to one juz ucza sie tego, ze pieniadze bierze sie z zasilku a nie z pracy. A powiem Ci, ze nigdy nie wdizalam, zeby takie co obrotniejsze osoby mialy problem ze znalezieniem pracy... Wiec moim zdaniem, tutaj tez duzo zalezy od własnego nastawienia. I od tego zeby byc "flexible" ;) dostosowywac sie do rynku i jak potrzeba to zmieniac branze.

Chcoiaz oczywiscie są pewnie rejony gdzie wyglada to naprawde kiepsko.

 

-- 07 sty 2014, 12:12 --

 

Jakby nie bylo w Polsce jest cala masa samochodow - na jedna rodzine przypada przewaznie chyba kilka nawet. A wiadomo, utrzymanie, benzyna - nie są to tanie rzeczy. A skads kase musza na to ludzie miec :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"flexible" skåd ja to znam ? :lol:

 

to dzis podstawa na zachodnim rynku pracy. Tylko tacy majå szanse na zatrudnienie.

Im bardziej jestes elastyczna/y tym chetniej pracodawcy Cie przyjmå choc to wymaga pewnych wyrzeczen i zmiany w dobowym grafiku zycia rodzinnego.

Ale z tym da sie zyc ! Oczywiscie tak dlugo dopoty Twoj flexible nie przeobrazi sie w sweating/exploitation czyli wyzysk. To moment w ktorym powinienes zastanowic sie nad zmianå pracodawcy. To bardzo ciekawe i rowijajåce zawodowo uczucie, bo jak jestes flexible to masz wiecej pomyslow na zycie i jestes bardziej pomyslowy.

 

Flexibility daje spore szanse chcåcym znalezc prace i uwazam, ze så duzo lepsze od urzedow pracy, gdzie trzeba godzic sie z tym co Ci proponujå. Przy flexibility mozesz ustalic z pracodawcå na jakich warunkach chcesz pracowac i dojsc do zadowalajåcego porozumienia obu stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, dokladnie. A jak np. znudzi Ci sie dana robota, czy masz wypalenie zawodowe, zawsze wiesz, ze w kazdej chwili mozesz zmienic branze. Wierzysz w swoje mozliwosci i wiesz, ze wszedzie sobie poradzisz. To jest chyba kluczowe. Dlatego ja tam sie nie boje powrotu do Polski (chociaz ludzie mi mowia, ze wlansie z pracą ciezko, a tu mam zapewnioną itd.), ja wiem, ze jakos sobie poradze. Jak nie bede robic tego, to co innego i tyle :) byle byc zadowolonym i sie nie meczyc.

 

Poza tym, prawda jest tez taka, ze w Polsce ludzie np. koncza studia i sa zdziwieni, ze nikt nie chce ich przyjac. Ale jak byl czas na odbywanie stazy czy praktyk to nikt sie tym nie interesowal (bo po co, lepsze beztroskie studiowanie :) ). A potem sie dziwia, ze pracodawcy wolą osoby ktore COŚ umieja. Kurde, trzeba szukac mozliwosci, wykorzystywac okazje, zdobywac doswiadczenie - a wtedy i praca sie znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×