Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy jest ktos kto wyleczyl sie z nerwicy lekowej ?


neta12345

Rekomendowane odpowiedzi

Marek77 co ty gadasz ??

 

Wiadomo leki nie wyleczą nerwicy ale swój umysł system tak.

 

Trzeba pokochać nerwice a potem tak jak przyszła tak nas pożegna.

 

Cały czas bałem się następnego dnia co bedzie, czy bedzie lepiej ?? czy gorzej ??

 

Ciągle latałem do apteki bo leki się kończyły.

 

Teraz hehe nie biorę leków i robię co chce !!!!!!

 

 

Mnie pożegnała na ponad 5 lat i wróciła... Leki brałam tylko przez 3 miesiące, odstawiłam i powiedziałam sobie, że dam radę sama.

I co? Znowu przeszło na kilka miesięcy. A teraz jest dużo gorzej.

I o ile panuję nad okazywaniem lęku (czasem nawet potrafię go stłumić), o tyle nie daję sobie rady z tym "stanem".

Pamiętam dokładnie, jak w październiku 2010 miałam identyczne podejście... Na długo nie pomogło, już w marcu tego roku wróciło ze zwielokrotnią siłą i wstrętnym uczuciem nierealności wszystkiego i wszystkich.

Sposób myślenia jest dobry, jednak u mnie przyniósł krótkotrwały efekt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikarika, Bo leki nie załatwią problemu, który tkwi w nieświadomości. Wyciszą, uspokoją, wyrównają nastrój. Ale to tylko zamiatanie brudów pod dywan.

Jak nie znasz źródla lęku.....to jak możesz sobie sama pomagać?

 

Tak się składa, że wiem, co jest przyczyną zaburzeń u mnie. Co nie zmienia faktu, że mimo walki wciąż wraca- najczęściej przy nasileniu się stresu.

Wychodzę z założenia, że nikt nie zna mnie lepiej poza mną. Dlatego staram się sama z tego "wyleczyć".

Psycholog nie powiedział niczego, czego sama już wcześniej bym nie wiedziała.

Leków nie biorę właśnie ze względu na to, co napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikarika, sama wiedza na temat przyczyn zaburzenia nie wiele tu wniesie. Dobrze znać etiologię, przyczyny.

Na terapii przepracowywuje się te przyczyny w oparciu o różne metody. Pracuje sie przede wszystkim na emocjach, uczuciach.

No....ale skoro psycholog nie powiedział niczego, czego sama wcześniej byś nie wiedziała............to ja też zakończę swoje gadanie.

Na lekach się nie znam.

Mogę porozmawiać na temat psychoterapii bo sama uczęszczam od dość dawna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebastian86, Prywatnie.

Na początku chodziłam na NFZ, do mężczyzny. Do dziś zastanawiam się dlaczego zmieniłam.

I jedno mi przychodzi na myśl.....wydawało mi się,że przesadza na tamten czas....

Niestety, nie przesadzał. Fakt, walił prosto z mostu, a ja tego nie chciałam przyjąć do wiadomości.

NIe umiałam o wielu rzeczach mówić.

I nie uważam,że nie był dobrym psychologiem.

Może nurt nie był dla mnie na tamten czas..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Da się to wyleczyć więcej sportu i mniej masturbacji:

a) http://www.medhelp.org/posts/Sexual-Health/excessive-sex-masturbation-and-anxiety-panic-disorder/show/598830

 

Oto jeden z komentarzy na tym forum:

 

"i have read it a few times that anxiety and masturbation are very related . When i masturbate, after a few days, i have extreme anxieties as well as depression.... my ocd symptoms are very strong and i feel very hhorible. that is ture. do not believe in people who tell that masturbation is okay and normal and s even helthy. hell, these people are not frequent masturbators theirselves and are less prone to anxiety since they do not have that "anxiety", "ocd", pannic attack" and "depression" gene. It also depends on genes. "

 

 

Polecam jazdę na rowerze i pływanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Napisze tak od roku nie wiem co to nerwica .Diagnozowałem sie 12 lat psychotropy brałem 4 lata .I wtej chwili jestem pewny w 100% ,ze przyczyna mojego stanu zdrowia było mycoplazma chlamydia a w tamtym roku bolerioza.Dopadł mnie kleszcz i przy okazji wszystko wyszło .Lecze sie juz 13 miesiac na antybiotykach i z psycha w pozadku. Proponuje co niekturym moze w tym kierunku porobic badania jak leczenie nie przynosi skutku ,nie twierdze ,ze wszyscy maja chorobe mojego pokroju, ale jaktos lubi lasy, gory, namiot to może został zaznaczony tak jak Ja :mrgreen: .Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślę, że leki są do dupy, zagłuszają lęki, a nie rozwiązują problemu. od ponad roku chodzę na psychoterapię i chodź nie jest super to jest lepiej:) łącze wizytyu psychoanalityka z terapią poznawczą, naprawdę są efekty....a wygląda to tak, że czeka mnie stresujaca sytuacja, a ja ani się nie pocę, ani nie drżę i sama jestem w cięzkim szoku....ale za mną długa droga od nienawiści do ojca do miłości, akceptacji, zrozumienia i szacunku.

poza tym odkryłam, że akceptacja wszystkiewgo co się z nami dzieje ma cudowne działanie. akceptuję każdy atak, każde drżenie, każdą głupotę jaką palnę, wszystko co zrobię...nie pytam już dlaczego ja? a myślę, że widocznie mnie w zyciu przypadła nerwica, inni mają przecież gorsze choroby, raka itd a ja mam tylko nerwicę. pełna akceptacja dla siebie to klucz do sukcesu, akceptacja tego co mamy jak żyjemy i co możemy zrobić. naprawdfe żyje się lżej. ważne jest również zaprzestanie ciągłego karania siebie, negatywnego oceniania własnej osoby, jeśli zrobię coś zle albo poniosę porażkę, to nie mówię już do siebie jestes głupia i beznadziejna, a każdemu podwija się noga i kupuje nową bluzkę, spodnie, czy poprostu błyszczyk. porażka nie powinna umnijszać naszej wartości, więc teraz za każdą porażkę nagradzam się. i co istotne nie patrzę już na swoje życie pod takim kątem, że jak coś mi się nie uda to co będzie- znaczy się będę sie katować wyrzutami, a myślę sobie jak poniosę porażke to nie będę mieć do siebie żadnych pretensji i łatwiej jest mi coś zacząć robić. cały czas nad tym wszystkim pracuję. teraz szukam pracy jest mi ciężko nadal się boję, ale różnica sprzed terapii a teraz jest duża. poznałam wiele technik i uczę się kochać tych, którzy tak bardzo mnie skrzywdzili. myślę, że z nerwicy można wyjść, wszystko co wydaje nam się niemożliwe w tym stanie minie!!! pamietajcię, że od lęku nie można zwariować, a przez swoje 'złe' myśli nie traci się nad sobą kontroli...jestem wręcz pewna, że nerwica to tylko stan przejściowy, trudny, ale minie, jeśli coś z tym zrobimy.

na pocieszenie powiem wam, że mój ojciem ma 71 lat, jego siosta jakieś 80 oboje mają nerwicę całe życie pracowali, w moim domu pracował tylko mój ojciec, musiał utrzymać całą rodzine, mieszkamy z dala od reszty, ze wszystkim był sam....dał rade nerwica nigdy nie zamkła go w domu, jednak z powodu, że żył w czasach w których nie wiele było wiadomo na ten temat nikt mu nie pomógł, nadal ma lęki itd, ale żyje normalnie, jego siostra też, z resztą w tej rodzinie większość cierpi na nerwicę, mają rodziny pracują i nikt od tego nie umarł, skoro oni bez leków i terapii sobie radzą, a my walczymy o polepszenie jakości swojego życia to będzie dobrze:)także wszyskie nerwuski niestety, ale z nerwicą bedziecie żyć w miarę normalnie, nawet jeśli wydaje wam sie to niemożliwe:))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, też bardzo bym chciała się dowiedzieć, czy to da się wyleczyć..... nie byłam u żadnego specjalsity.....ale nie daje już rady, w ciągu ostatnich dwóch lat chorowałm już niemal na wszytko. Objawy, i rożne bóle zmeiniają mi się średnio co miesiąc, dwa. Potrafię doprowadzić się do okropnego stanu , napadu lęku o zdrowie, czarne myśli, płacz, szukanie w internecie tylko pogarsza sprawę.

Czy da się coś z tym zrobic?????

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem nowa na forum i nie wiem czy moje doświadczenia z nerwicą są małe czy duże, ale wiem jedno od roku nie mam lęków.

U mnie zaczęło się od tego, że przy zasypianiu zaczęło się ze mną dziać coś "dziwnego" (przyśpieszenie akcji serca, zimny pot, dreszcze, obawa przed śmiercią), bałam się, że to zawał i zawsze budziłam innych domowników i prosiłam, aby dzwonili po karetkę i tak to się powtarzało kilka razy w miesiącu (oczywiście nie zawsze się kończyło wzywaniem karetki) i po wielu wizytach u lekarza, którzy mówili mi, że serce mam jak dzwon i zawał mi nie grozi, postanowiłam coś z tym zrobić. Poszłam do neuropsychologa i od razu powiedział, że to nerwica lękowa i nawet się dziwił, że ją mam w tak młodym wieku (miałam wtedy jakoś 21 lat) i przepisał mi alprox. Brałam go przez cztery kolejne dni i czułam się taka "otumaniona", ale lęków faktycznie nie miałam. Byłam jakaś taka spokojna. Po tych czterech dniach postanowiłam razem z rodzicami, że i pójdę na psychoterapię, bo przecież branie takich leków to nie jest rozwiązanie problemu. No i chodziłam na tą terapię (przy czym psychoterapeutka kategorycznie zakazała mi brać alproxu i poleciła, żebym brała persen doraźnie). Kupę kasy na to poszło, szczerze mówiąc, aż tak bardzo mi nie pomogła, ale dała mi dużą świadomość problemu tj. wiedziałam już, że zawał póki co mi nie grozi i że wszystkie moje objawy to nerwy i kiedy miałam atak to już nie panikowałam i nie budziłam ludzi tylko starałam się to przeczekać, posłuchać muzyki albo włączyć jakiś film. Niby było lepiej, ale skończyło się na tym, że do spania zawsze musiałam mieć włączony film i brać persen i bałam się sama spać. Po jakimś czasie poszłam za radą mamy i zmieniłam mieszkanie, zmieniłam tryb życia (rzuciłam palenie, zaczęłam się zdrowo odżywiać), środowisko i było zdecydowanie lepiej. Przez pierwsze pół roku wystarczał mi film do snu i od czasu do czasu persen no i oczywiście ukochana osoba u boku ;) natomiast po tym pół roku wydaję mi się, że funkcjonuję normalnie, nie mam w ogóle lęków, problemów z zasypianiem, nie biorę leków, nawet ziołowych herbatek, nie boję się zawału, ani śmierci i czuję się naprawdę dobrze. I tu teraz moje pytanie do Was czy myślicie, że znowu do mnie wróci? Jeżeli nie, tzn, że "wyzdrowienie" wcale nie jest takie trudne i nie trzeba przy tym się truć lekami, zmiana trybu życia naprawdę działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poza tym odkryłam, że akceptacja wszystkiewgo co się z nami dzieje ma cudowne działanie. akceptuję każdy atak, każde drżenie, każdą głupotę jaką palnę, wszystko co zrobię...nie pytam już dlaczego ja? a myślę, że widocznie mnie w zyciu przypadła nerwica, inni mają przecież gorsze choroby, raka itd a ja mam tylko nerwicę. pełna akceptacja dla siebie to klucz do sukcesu, akceptacja tego co mamy jak żyjemy i co możemy zrobić. naprawdfe żyje się lżej. ważne jest również zaprzestanie ciągłego karania siebie, negatywnego oceniania własnej osoby, jeśli zrobię coś zle albo poniosę porażkę, to nie mówię już do siebie jestes głupia i beznadziejna, a każdemu podwija się noga i kupuje nową bluzkę, spodnie, czy poprostu błyszczyk. porażka nie powinna umnijszać naszej wartości, więc teraz za każdą porażkę nagradzam się. i co istotne nie patrzę już na swoje życie pod takim kątem, że jak coś mi się nie uda to co będzie- znaczy się będę sie katować wyrzutami, a myślę sobie jak poniosę porażke to nie będę mieć do siebie żadnych pretensji i łatwiej jest mi coś zacząć robić. cały czas nad tym wszystkim pracuję. teraz szukam pracy jest mi ciężko nadal się boję, ale różnica sprzed terapii a teraz jest duża. poznałam wiele technik i uczę się kochać tych, którzy tak bardzo mnie skrzywdzili. myślę, że z nerwicy można wyjść, wszystko co wydaje nam się niemożliwe w tym stanie minie!!! pamietajcię, że od lęku nie można zwariować, a przez swoje 'złe' myśli nie traci się nad sobą kontroli...jestem wręcz pewna, że nerwica to tylko stan przejściowy, trudny, ale minie, jeśli coś z tym zrobimy.

także wszyskie nerwuski niestety, ale z nerwicą bedziecie żyć w miarę normalnie, nawet jeśli wydaje wam sie to niemożliwe:))))

 

podoba mi się Twoje podejście do tego problemu! Post godny uwagi. Po kilku miesiącach psychoterapii zauważam, że to naprawdę dobry sposób.

 

PEŁNA AKCEPTACJA DLA SIEBIE, zaprzestanie negatywnego oceniania własnej osoby! Przyda się też chyba trochę dystansu do świata, zła czy kiepskiej sytuacji finansowej. Przestać się zamartwiać godzinami i zająć się czymś pozytywnym.

 

Osobiście chodzę na psychoterapie 9 miesięcy, pomagam sobie małymi dawkami NIE UZALEŻNIAJĄCYCH! leków i jest coraz lepiej. Powoli czuje, że żyje! Życie moje nabiera kolorów po latach!

 

NIE BÓJCIE SIĘ PROSIĆ I PYTAĆ O POMOC !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wielkiego rozpoznania w lekach nie mam. Z tego co wyczytałem i z tego co czułem mogę wywnioskować, że leki z grupy benzodiazepin są bardzo uzależniające. Brałem Zomirex, Lexotan i Cloranxen (oczywiście nie wszystkie razem). Mimo małych dawek po kilkunastu tygodniach już wiedziałem co to uzależnienie psychiczne jak i fizyczne.

 

Teraz biorę Chlorprothixen, który działa równie rewelacyjny i podobno nie uzależnia tak bardzo. opinie są pozytywne no i jak narazie czuje sie po nim elegancko.

 

Być może wszystkie leki jakie są uzależniają stąd Twoje pytanie. Nie znam się więc nie bede sie kłócił :)

 

 

Sam biorę małe dawki by trochę "przytłumić" objawy nerwicy i mam nadzieje, że kiedyś uda mi się odstawić leki i poczuć radość z życia pełną gębą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek, narazie je biorę. Spotkałem na swojej drodze dobrego psychiatre i dobrą psychoterapeutke. Jak bedzie za rok, za dwa - napewno napisze na forum czy bedą postępy. Być może kiedyś wróce do leków, nie zapieram się. Świadomy jestem tego, że mi pomagają.Nie potrzebuje mega dawek aby "normalnie" funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×