Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

A ja poczułam lekki smutek słuchając smutnej piosenki, a potem poczułam leciutko co prawda, ale zawsze miłość do rodziców....Boże, co bym dała, żeby mi odczuwanie wróciło...

o to juz jest coś ,superrr,naprawdę sądzę ze jest nadzieja i to duza.

sens, ja bym powiedziała mamie odp. b)

Mój syna ma cały szereg zaburzeń : ADHD, osobowość anakastyczna + kilka fobi : spoleczna, agro... i pewnie coś jeszcze.

Ciezko jest, czasem nie daję rady ,a juz borykam sie z tym całe 17 lat , każdego dnia...znikad pomocy, maż tez nie zawsze mi "pomaga", bo to nie jego syn wiec go tak to "nie spina"; ojciec biologiczny syna mówi ze wymyslam mu choroby :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, a czy Ty wiesz, jaka jest przyczyna Twojej depresji? Tzn czy jest jakiś psychologiczny powód? Bo u mnie jakby nie ma...

 

Przyczyn mojego stanu jest wiele, ja mam bordera, takie coś jak depresja to u mnie tzw. gratis do bordera.

Aktualna depresja trwa od ponad roku i jest spowodowana pewnym wydarzeniem w moim życiu. Ja już o tym zapomniałam, ale depresja pozostała i się pogłębia.

 

-- 23 lip 2011, 10:41 --

 

Z pozytywów to 3 sierpnia zaczynam terapię na oddziale dziennym, choć boję się, jak w obecnym stanie dam sobie tam radę.

 

gdzie będziesz chodzić?

trzymam kciuki

 

W Katowicach.

Dzięki za kciuki, przydadzą się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś bym chciała napisać, ale nie wiem, co konkretnie. Jestem na oddziale już jakiś czas. Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że tu jestem, bo z powodu silnego stresu to do mnie nie docierało, do tej pory byłam jak za mgłą, w jakimś transie. Jest bardzo... ciekawie. Czasem trudno. Bywa frustrująco. Bywa niemiło. Ale i sympatycznie, bardzo. Co do terapii - za mną dopiero kilka sesji, a już czeka mnie urlop terapeutki niedługo... (niestety - wakacje).

 

Pozdrawiam Was :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aktualna depresja trwa od ponad roku i jest spowodowana pewnym wydarzeniem w moim życiu. Ja już o tym zapomniałam, ale depresja pozostała i się pogłębia.

No to u mnie jest identycznie. Jakby mój mózg się nie umiał przestawić, że już może się cieszyć, że już nie musi mieć depresji.

Sertraliny biorę jak już pisałam 300mg, do tego 15 mg olanzpiny i niestety lorafen na sen, bo mi sertralina tak zaburza sen, że sama olanzpina nie wystarcza, pomimo aż 15 mg ( w domu spałam na 5 mg olanzapiny). Jestem ciekawa jaką mi wystawią diagnozę w szpitlu, jestem przekonana, że jakieś zaburzenia osobowości, ale jakie? Stawiam na" mieszane i inne" znów.

Malibu, to faktycznie masz dość ciężko. A może syn ma coś z Aspergera skoro się nie lubił przytulać?

Naranja ja wiedziałam, że Tobie ten pobyt pomoże.Zobaczysz.

U mnie w sumie tak sobie. Gorzej niż wczoraj wieczorem, mam pracę dodatkową do zrobienia, musze jechać " w teren" a mam opór przed wychodzeniem z domu, ale się zmuszę. Życzę wszystkim miłego weekendu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, mam bardzo istotną sprawę. koniecznie potrzebuję upewnić się, że zupełnie nic mi nie jest i wchodzę tu z nadzieją otrzymania odpowiedzi typu "nie martw się, wszystko z tobą ok, to tylko objawy wieku dorastania, możesz spokojnie przestać czuć się niekomfortowo, nie powinnaś nawet odwiedzać tego forum". chociaż właściwie to nawet nie wiem w jakim celu chcę mieć tę stuprocentową pewność. w sumie to nawet jej nie potrzebuję. ani trochę. jestem przekonana, że wszystko jest w porządku i że to faktycznie typowe dolegliwości związane z wiekiem tzw. nastoletnim (odkąd istnieję minęło już 15 lat), chociaż nie mam z kim się porównać, a w internecie na forach dla młodzieży żadna istota ludzka w moim wieku nie opisuje podobnej sytuacji (może to jest tak normalne, że tego nie wymaga? nie wiem, powoli przestaję tak sądzić), no ale może jednak, by any chance, to wszystko idealnie wpasowuje się pod "dojrzewanie". z jednej strony mam już pewność, że jest normalnie, ale gdzieś tam podskórnie trochę się lękam ponieważ kawałek po kawałku się stąd błyskawicznie DEMATERIALIZUJĘ, chociaż nie, niekoniecznie, nie boję się niczego, to jest bardziej taki dreszcz towarzyszący spadaniu z wysokości, taki całkiem neutralny, ale jednak w jakiś sposób odczuwalny i to bezustannie, co stanowi coś niespotykanego, bo w rzeczywistości nie odczuwam zupełnie nic, już mnie tu po prostu nie ma, zaniknęłam, rozkład znacznie bardziej niż połowiczny, mimo że chyba wciąż mnie widać, bo się patrzą, ja też się jeszcze patrzę, ale przez mglistą plazmę, otaczający mnie świat jest PROJEKCJONALNY, martwo pusty, on stoi w bezruchu, zarastają go tylko istoty ludzkie, wszystkie identycznie nieprawdziwe jak on sam, działające jednym i tym samym robotycznym schematem, nie wiem kto je wymyślił, bo na pewno nie ja, ich towarzystwo mi nie odpowiada - nie dość, że ich nie ma, są nieopisanie brzydcy, spojrzenia tych szkaradnych projekcji wprawiają mnie w wyjątkowy dyskomfort, jak dobrze, że mam do czynienia tylko z kilkoma, które i tak już są coraz mniej widoczne, mówią coraz ciszej, niewidzialnie, nieobecnie. pamiętam, że zawsze obrzydzało mnie do granic możliwości mówienie czegokolwiek o sobie, mimo tego, że nigdy nie było o czym mówić, bo mnie nie było tu, lecz gdzie indziej, chociaż może to właśnie z tego powodu. chwila, nie nadążam. nie mam kontaktu z nikim i żadnego nie miałam, jeżeli już dochodzi do wymiany zdań to do niej wcale nie dochodzi, bo nie mówię tego co myślę albo w ogóle nic nie mówię, albowiem nie potrafię, gdyż to co chciałabym powiedzieć stanowi zawsze coś niewymownie złożonego. sama dokładnie nie wiem co myślę, nie da się tego określić. tyle jest tego jednocześnie, a do tego to nie są wyłącznie moje myśli, lecz także cudze, natrętne i niepowstrzymane, ale w stu procentach autentyczne (słyszę myśli istot ludzkich i widzę ich nastroje, nie wiem czy to zwykła empatia, nie ma we mnie ani trochę empatii w stosunku do niczego). czasami są także myśli niezidentyfikowanego autora gdy nikogo nie ma w pobliżu (w różnych językach), np. szłam ulicą z zakupami parasolką i nagle musiałam zacząć biec (nie wiem kto powiedział "biegnij całą drogę ze sklepu do domu, udowodnij jaka jesteś męska, to zabiorę ci okres czyniąc cię prawdziwym mężczyzną"), nie było innego wyboru. innym razem siedziałam przy biurku i pewnej chwili wstałam, by zrobić szpagat, bo książę zorganizował konkurs na najszerzej rozszerzone nogi, jakaś baletnica wykonała najlepszy szpagat, ale nie wygrała, bo później okazało się, że on szukał takiej osoby, która właśnie nie umie rozwierać nóg. innym razem wyszłam z domu i szybko wróciłam, bo słońce śmierdziało nieznośnie intensywnie. takie sytuacje zdarzają się od czasu do czasu, chyba nawet mnie irytują, jednak zazwyczaj nie ma zupełnie nic, całkowita pustka, tak jakby odrealnienie, nie czuję absolutnie niczego oprócz pewnej lekkości unoszenia się w próżni, autentycznie disconnected from the world server, poruszanie się NIEREAKTYWNEJ ILUZJI po nieistniejącej krainie. jakiekolwiek emocje typowe dla istot ludzkich znam jedynie z książek, kiedyś były dla mnie trochę interesujące, nawet próbowałam naśladować w lustrze ich mimikę, bez żadnych satysfakcjonujących rezultatów. teraz ich już nie widuję. uległam zanikowi i nigdzie nie zmierzam, lecz nie jest to czarna nicość, a jasny, sterylny, laboratoryjny, nieprawdziwy świat, w którym lewituję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

123456, piszesz tak poetycko, że ciężko wyłapać co jest metaforą, a co należy odebrać dosłownie. Początkowy opis nasuwa na myśl derealizację/depersonalizację, a dalsze fragmenty o głosach w różnych językach, o czytaniu myśli innych ludzi oscylują wokół schizofrenii. Mówiłaś o tym komuś? Chyba jesteś za młoda, żeby udać się do psychiatry, który mógłby ocenić na ile Twoje objawy są chorobowe. Dobrze by było jakbyś pogadała z rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uważam, że to są bardzo niepokojące oznaki przypominające schizofrenię. KONIECZNIE musisz powiedzieć op tym rodzicom i udać się wspólnie do psychiatrty!. To nie jest normalne ani dla wieku dojrzewania ani w ogóle.Jako osoba wierząca spytam jeszcze na wszleki wypadek czy brałaś udział w jakichś praktykach okultystycznych, miałaś coś wspólnego z new age, akupunkturą, akupresurą, bioenergoterapią, homoepatią? Bo ewentualnie mogłoby to być opętanie przez demona, aczkolwiek szczerze mówiąc nie sądzę. Do psychiatry jak najszybciej! Na pewno Ci pomoże i Twój świat znowu stanie się normalny.

 

A u mnie chyba trochę lepiej niż przed szpitalem. Nie chciało mi się wyjść z domu, ale pojechałam. Pojechałam nawet do Galerii Handlowej, pochodziłam po sklepach, wróciłam do domu, zrobiłam kurczaka z sosem tzatizki(pyycha!), bawię się z kotem. Także, jest we mnie jakieś życie, choć do normalności do jak do honolulu...ale mam wrażenie jakby jakieś empocje chciały się przebić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, długo mnie tu nie było i widzę jak zmienił się Twój sposób opisywania rzeczywistości. Wcześniej było skupianie się na cierpieniu i towarzyszącej mu pustce, dramatyczne wołanie o pomoc, myśli o samounicestwieniu. Teraz bardziej skupiasz się na świecie zewnętrznym. Czujesz smak, podejmujesz aktywności, które są dobrowolne (zabawa z kotem), zaczynasz lekko odczuwać uczucia (smutek przy piosence, miłość do rodziców). Powolutku idziesz w dobrym kierunku. Oby tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jest właśnie istota anhedonii. Chociaż dziś mi naprawdę kurczak z tzatziki smakował. A wracając z centrum handlowego czułam coś jakby radość się chciała przebić do mojej biednej głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogubilam się już w tym wszystkim. Nie wiem co w moim życiu jest rzeczywistością a co snem, co dzieje się naprawdę a co mi się tylko śni. Nic już nie wiem, może to wszystko to tylko sen, może ja ciągle śpię, a może to rzeczywistość... Nie wiem już nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jest właśnie istota anhedonii. Chociaż dziś mi naprawdę kurczak z tzatziki smakował. A wracając z centrum handlowego czułam coś jakby radość się chciała przebić do mojej biednej głowy.

Marek77, no dokładnie tak.

Jak mam zły dzień to tez nic nie cieszy, nawet to co wczesniej tak.

brak uczuc, trzymam kciuki nadal :great:

naranja, tęsknie okrutnie ,cieszę sie ze nie jest beznadziejnie, to daje nadzieję , tez trzymam kciuki :great:

sens, pasją mojego syna jest biologia,a konkretnie płazy i gady; choduje kilka , poluje w naturze na nie aparatem foto, opisuje itp., chodzi do LO do klasy bilogiczno-chemicznej.

czarna roza, przytulam wirtulanie i pytam co Ci znów kochana? :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już jest ok :) nie do końca ale jest lepiej. Słoneczko u nas dzisiaj zawitało, brakowało go jak nie wiem co. A co tam u Was wszystkich? Pozdrawiam i ściskam wszystkim mocno :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę nadziei w sobie i uśmiechu na twarzy wiem jakie to jest ważne nie tylko dla mnie lecz dla każdego, także dziele się swoją nadzieja i swoim uśmiechem z każdym kto tego potrzebuje. Dla każdego po trochu choćby dla mnie miało zabraknąć. Tak więc przesyłam każdemu iskierke nadziei i szczypte uśmiechu. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarna roza, usmiecham sie do Ciebie i wszystkich z wąteczku :lol:

asiu,czemu tak mało piszesz? Dzieje sie coś złego czy jestes bardzo zajęta?

 

Do 15-latkinie wiem czy zdobędziesz sie na rozmowę z rodzicami i czy oni odbiorą to "odpowiednio ",jeśli nie , to dobrze by było gdybyś zwróciła sie do wychowawczyni w szkole i poprosiła o rozmowę z psychologiem szkolnym , ona na pewno odpowie na wiele Twoich wątpliwości i pytań.

 

-- 23 lip 2011, 23:15 --

 

sens, tak głośno sobie myślę, ze Ty w gruncie rzeczy nie żyjesz "dla siebie", nie "opiekujesz się " sobą, nie kochasz sie ...wiesz ze to głównie to trzeba zmienic ...Jak? hmmmm, no właśnie , to juz jest duzo trudniejsze pytanie i nie takei oczywiste...

 

Dziewczyny/chłopaki , czy czytacie takie miesięcznik "SENS" ????????? Jesli nie to zmuście sie, kupcie obecny numer, jest kilka artykułów które mogą Wam pomóc ...jest miedzy innymi o tym jak ..."zaopiekować sie " samym sobą, o co w tym chodzi ...na podstawie zapisków z terapii jednej kobiety - sens, to artykuł przede wszystkim dla Ciebie, dla Lady_B, czarnej rozy,kite, naranji, braku uczuć, dune i ...w zasadzie dla wszystkich .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja pół godziny temu jakbym dostała jakiś zastrzyk energii. :shock: sprawił to telefon od mojej terapeutki. :oops: spotkamy się już w poniedziałek. czuję teraz straszne pobudzenie, już jakieś napięcie i jakoś się stresuję. :zonk:

 

Asieńko, jesteś podekscytowana powrotem na terapię :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×