Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

najgorsze jest poczucie winy.

jest dopiero 12 i po pierwszym posiłku czuję się jak balon.

cokolwiek bym nie zjadła, w tym wypadku buła, mam wrażenie, że się po prostu przeżarłam. choc wiem, że to nieprawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Po raz pierwszy pisze na takim forum ale widzę , że wiele z was ma podobny problem. Ciężko jest rozmawiać z bliskimi na temat swoich problemów. Jestem osobą , która nie potrafi "otworzyć się". Nawet nie jestem w stanie porozmawiać o tym z moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze czytam tego typu fora i nadszedł ten dzień kiedy postanowiłam napisać.

Moim problemem jest anoreksja bulimiczna. Cierpię na nią od 4 lat. Chodziłam do wielu lekarzy , którzy bardziej skupiali się na inne tematy. Postanowiłam że pójde na hipnoze. Męczy mnie to moje odżywianie. Brak akceptacji swojego ciała. Dużo przyczyniło się do tego moje otoczenie i rodzina. W szczególności moje rodzeństwo. Kiedy się głodzę czuję się taka lekka. Niestety kiedy rzucam się na jedzenie ostatnio używam środków przeczyszczających nie wychodze z domu dopóki nie schudne. Wstydze się pokazać ludziom bo w mojej głowie ja widze siebie grubszą przez to , że objadłam się. Obsesyjnie wciąż patrze w lustro na swoje ciało. Mam dość takiego życia.Nie mogę normalnie funkcjonować dlatego mam nadzieję ,że ta hipnoza mi pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapisalam sobie na kartce zeby obrzjec jak sie natknelam na reklame w tv.

uwazam, ze zaden horror w kinie nie potrafi posiac takjiego spustoszenia we mnie i strachu jak cudza niedola.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie, niestety, nie przeraża. Współczuję oczywiście, ale gdybym miała możliwość zamienić się swoim cielskiem z przeciętną anorektyczką (no, nie taką chudą), to zrobiłabym to bez wahania. I nie chodzi mi tutaj o brak zrozumienia dla cierpienia anorektyczek, tylko o taką głupią zazdrość ze strony kogoś grubego, komu wydaje się, że z anoreksją łatwiej by sobie poradził niż z obżeraniem się. I jeszcze ta wizja bycia wreszcie osobą atrakcyjną, szczupłą, po której często tej anoreksji nie widać na zewnątrz. A jako gruba osoba nie tylko że cierpię wewnątrz, to jeszcze muszę sobie radzić z nieatrakcyjną na zewnątrz postacią. I nic nie mogę na to poradzić, że pomimo wiedzy o ich cierpieniach, często wkurzam się na nie - za to, że nie są zadowolone ze szczupłej sylwetki, która dla mnie jest nierealnym, odległym marzeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, "wydaje się" to dobre określenie. Może na zewnątrz nie wygląda to zazwyczaj aż tak źle, ale wewnątrz króluje wieczna nienawiść do siebie...

 

Zdaję sobie z tego sprawę, ale z dwojga złego lepiej mieć nienawiść do siebie w bardziej atrakcyjnym opakowaniu, a nie w powłoce, która jest przyczyną dodatkowych dołów. Anorektyczka zniknie w tłumie, a nawet będzie uważana za atrakcyjną, a po grubej osobie każdy zauważy jej problem, wie, w jakie czułe miejsce uderzyć, nie wspominając o nikłej popularności w kontaktach towarzyskich. Zgodnie z przysłowiem: trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu, gdybym miała możliwość wyboru, opcja anoreksji byłaby dla mnie bardziej łatwa do zniesienia - tylko z mojej perspektywy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Ja chorowałam i na anoreksję przez jakieś 2 lata i na bulimię typu nieprzeczyszczającego i na kompulsywne objadanie się i na prawdopodobnie nerwicę teraz. Z anoreksji zostało mi to, że czasem się łapie na myśleniu, że jestem gruba, a noszę rozmiar 36 i jestem prawie na dolnej granicy normy wagowej, z kompulsywnego objadania się i bulimii mam napady obżarstwa. Podczas napadu potrafię zjeść 4000-7000kcal, a z bulimii zostało mi ćwiczenie po jedzeniu żeby spalić kalorie. Dopiero wtedy wyrzuty sumienia znikają i czuję się lepiej, bo uspokoiłam się po nawpieprzaniu się i nie przytyję, bo to spaliłam. Obecnie podejrzewam u siebie nerwicę lękową, gdzie ataki paniki występują na przemian z epizodami obżarstwa i zachowaniami kompensacyjnymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim,

 

gdybym miała możliwość zamienić się swoim cielskiem z przeciętną anorektyczką (no, nie taką chudą), to zrobiłabym to bez wahania

Skąd założenie, że anorektyczka ma być od razu chuda? W momencie zachorowania nie musi być chodzącym wieszakiem, bo przecież chce zrzucić kilka kilogramów, prawda? Anoreksja to przede wszystkim poważne problemy psychiczne, chudość przychodzi jako ich efekt.

lepiej mieć nienawiść do siebie w bardziej atrakcyjnym opakowaniu

Anorektyczka ma zaburzony obraz siebie i problemy z akceptacją, tak więc w żadnym wypadku nie uważa swojego ciała za "atrakcyjne opakowanie".

Anorektyczka zniknie w tłumie, a nawet będzie uważana za atrakcyjną

Będzie tak bardzo nienawidziła siebie i swoje ciało, że opinie innych o jej wyglądzie (nawet te pozytywne) nie będą miały większego znaczenia.

gdybym miała możliwość wyboru, opcja anoreksji byłaby dla mnie bardziej łatwa do zniesienia

Oj, jak wiele bym dała, żeby być znowu radosną grubiutką dziewczynką (tak jak w podstawówce) w zamian za niezetknięcie się z zaburzeniami odżywiania.

 

Być może jesteś teraz w jakiś sposób "zafascynowana" anoreksją, bo wnioskując z postów przeszkadzają Ci nadmierne kilogramy, a ona jakby nie patrzeć gwarantuje duży spadek wagi. Jednak jeśli byś chciała schudnąć (bo kto mówi, że nadwaga to coś złego i trzeba ją zgubić?), to polecam zdrową dietę - połączona z ćwiczeniami daje świetne efekty. Jakbyś zachorowała na anoreksję, to gwarantuję, że nastawienie obróci się o 180 stopni i będziesz żałowała, że w to wpadłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eura28, i grubość, i anoreksja oznaczają poważne problemy psychiczne, ale w tym drugim przypadku, o ile chudość nie jest zbyt drastyczna, to problem jest przynajmniej niezauważalny dla innych. Jeśli już dziewczyna z anoreksją schudnie, to nie jest obiektem nieustannych kpin, a wiem doskonale, co mówię, bo z takim traktowaniem zmagam się od wielu lat. Wiem, że anorektyczka nie postrzega siebie jako atrakcyjnej, ale inni tak ją zwykle postrzegają. Osoba gruba równie mocno nienawidzi swojego ciała, a w dodatku nie pozbędzie się go od razu.

Radosna grubiutka dziewczynka? Radosna i grubiutka? To nie jest prawdziwa radość, zwłaszcza w późniejszym życiu. Banan na twarzy, bo przecież grubas musi być wesoły, dowcipny, żartować ze wszystkiego, a przede wszystkim ze siebie, żeby inni go nie zgnoili z powodu wyglądu. Kto mówi, że nadwaga to coś złego? Tak, z pewnością grubasy są nadzwyczaj poszukiwanymi partnerami/partnerkami, cieszą się super zdrowiem, a ludzie spoglądają na nich z zazdrością – może w jakimś alternatywnym świecie…

Wiesz, mówienie komuś grubemu, że dieta w połączeniu z ćwiczeniami przyniesie świetne efekty, to jak mówienie anorektyczce: po prostu weź się w garść i zacznij normalnie jeść. Psychika stoi na przeszkodzie i multum innych problemów. Schudłam wiele, potem znów przytyłam. Wiesz, jak wygląda ciało kogoś, kto schudnął kilkadziesiąt kilogramów? Rzygać się chce, kiedy patrzy się na obwisłą skórę, prawie puste wiszące worki zamiast biustu – jednym słowem ciało nadające się tylko pod skalpel. To też zaburzenie odżywiania i wcale nie mniej poważne od anoreksji. Po wyjściu z tej ostatniej przynajmniej lepiej się wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmeczona wszystkim, troche empatii. Mnostwo w Tobie nienawisci. Zle mi sie to czyta. Rowniez mam zaburzenia odzywiania, jestem gruba i bylam wysmiewana. Zmienilam po prostu towarzystwo. Ludzie, ktorzy sie z Ciebie nabijaja nie sa warci tego, abys ich sluchala i nie sa warci Twojego towarzystwa. Po co tego sluchasz? To TWOJ problem, ze tego sluchasz. Z chudych tez sie nasmiewaja. Tego juz nie slyszysz, bo zwyczajnie nie zwracasz na to uwagi. Tez bardzo dlugo myslalam, ze lepiej byc anorektyczka niz bulimiczka, czy obzartuchem. To jest nieprawda, a nawet w dobrych (zdrowiejacych) chwilach mojego zycia lubilam siebie taka okragla i wolalam wygladac tak niz byc chuda. Takze wiem jak wyglada cialo po schudnieciu. I wiem jak wyglada po TYLKO odchudzaniu (diecie lub niejedzeniu), ale wiem tez jak wyglada po racjonalnej diecie i cwiczeniach (takze bez nadmiaru). Chudlam juz i tak i tak. Niebo, a ziemia. Nie wolno nam porownywac. Zawsze bedzie ktos "lepszy" i ktos "gorszy" od nas, wg naszego myslenia, a kazdy mysli inaczej. Skup sie na sobie i swoim leczeniu, a przestana Cie interesowac inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schudłam wiele, potem znów przytyłam. Wiesz, jak wygląda ciało kogoś, kto schudnął kilkadziesiąt kilogramów? Rzygać się chce, kiedy patrzy się na obwisłą skórę, prawie puste wiszące worki zamiast biustu – jednym słowem ciało nadające się tylko pod skalpel. To też zaburzenie odżywiania i wcale nie mniej poważne od anoreksji.

 

To fakt. U mnie waga wahała się od 50 do 80. Nie mogę patrzeć na swoje uda, ramiona i cycki. Jeszcze mam problemy z krążeniem i zatrzymywaniem wody, więc do obwisłej, sflaczałej skóry dochodzą rozstępy, cellulit wodny, pajączki i wystające żyły. Ale ja się tym nie przejmuję. Mam to w dupie. Chcę po prostu normalnie żyć. Staram się cieszyć z tego, że mam figurę klepsydry, prawie idealne wymiary i jestem szczupła. Nie przeżywam, że już nigdy się nie pokażę na ulicy w krótkich szortach jak wiele kobiet, bo na to konto w spódnicy ołówkowej do kolan wyglądam super. Nikt mi już nie powie, że dobrze czy zdrowo wyglądam (aż mnie wzdrygają te określenia). Ja tak jak Bogusław Kaczyński ma obrzydzenie do nagiego ciała przez babcię, która mu mówiła, że ciało to coś obrzydliwego i brudnego tak mi się bardzo, bardzo nie podobają kobiety o mocnej budowie typu Jennifer Lopez, Beyonce czy Kim Kardashian i Doda. Podejrzewam, że przez to, że babcia zawsze mówiła, że ktoś dobrze wygląda na grubsze osoby z takim jakby negatywnym w moim przekonaniu wydźwiękiem, pogardą, gestykulując przy tym, a potem tak samo potrafiła mówić o mnie. Do dziś pamiętam jak patrząc na moje zdjęcie z Majorki, na którym byłam z chłopakiem powiedziała z takim dziwnym ni to podekscytowaniem ni to niedowierzaniem, że moja ręka jest tej samej grubości co mojego chłopaka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to wynika z różnic w budowie ciała i po prostu przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że jestem gruba. Gruba nigdy nie byłam, bo wagę zawsze miałam w normie, ale dziecko wierzy rodzicom kiedy mówią, że się zaokrągliło. Mama była pół życia gruba i zawsze się przyznaje, że nie lubi ludzi grubych. Kiedy zaczęłam dojrzewać i spodnie z dzieciństwa zrobiły się za ciasne w biodrach skomentowała to słowami: "trzeba było jeść więcej czekolady". Rodzice jednak uważają, że ja sama sobie to wszystko zrobiłam, oni się nie przyczynili w żadnym stopniu. W każdym razie w moim przekonaniu kobieta powinna być drobna, a takie grubsze są brzydsze, mniej atrakcyjne, gorsze.

 

Odpowiadając na wcześniejsze pytanie. Odwiedziłam dawno temu kilku psychologów, ale żaden nie wzbudził mojego zaufania. Samej udało mi się uśpić chorobę i przez ostatni rok, a wcześniej kilka lat z przerwami żyłam w miarę normalnie. W marcu tego roku doświadczyłam bardzo silnych ataków paniki i od tego czasu tak z raz na jakiś czas mam atak obżarstwa albo po prostu więcej zjem np. z nudów czy stresu, bo nie zawsze jest to kompuls. Kompulsy miałam ze 2 miesiące temu przez jakieś 3 tygodnie. Objadałam się codziennie słodyczami... paczka ptasiego mleczka, wafli wedel, kilka kanapek z żółtym serem, marcepan, delicje, czekolada... przytyłam z 5 kilo w ciągu 3 tygodni i potem się odchudzałam przez kolejne 2 miesiące.

 

-- 25 sie 2013, 12:53 --

 

A już najgorsze są kobiety grubsze od swoich partnerów. Mam na tym punkcie bzika, czuję się fatalnie jak nie jestem szczuplejsza od mojego. Cieszę się niesamowicie jak on przytyje do górnej granicy swojej wagi, a ja jestem przy dolnej. Nie wiem czy to fakt, że podobają mi się dobrze zbudowani faceci, ale tak naprawdę dobrze jak mój ojciec czy to ta sytuacja z babcią kiedy skomentowała, że mam na zdjęciu grubszą rękę niż mój chłopak tak podziałała, ale takie zaburzenie już mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmeczona wszystkim, troche empatii. Mnostwo w Tobie nienawisci. Zle mi sie to czyta. Rowniez mam zaburzenia odzywiania, jestem gruba i bylam wysmiewana. Zmienilam po prostu towarzystwo. Ludzie, ktorzy sie z Ciebie nabijaja nie sa warci tego, abys ich sluchala i nie sa warci Twojego towarzystwa. Po co tego sluchasz? To TWOJ problem, ze tego sluchasz. Z chudych tez sie nasmiewaja. Tego juz nie slyszysz, bo zwyczajnie nie zwracasz na to uwagi. Tez bardzo dlugo myslalam, ze lepiej byc anorektyczka niz bulimiczka, czy obzartuchem. To jest nieprawda, a nawet w dobrych (zdrowiejacych) chwilach mojego zycia lubilam siebie taka okragla i wolalam wygladac tak niz byc chuda. Takze wiem jak wyglada cialo po schudnieciu. I wiem jak wyglada po TYLKO odchudzaniu (diecie lub niejedzeniu), ale wiem tez jak wyglada po racjonalnej diecie i cwiczeniach (takze bez nadmiaru). Chudlam juz i tak i tak. Niebo, a ziemia. Nie wolno nam porownywac. Zawsze bedzie ktos "lepszy" i ktos "gorszy" od nas, wg naszego myslenia, a kazdy mysli inaczej. Skup sie na sobie i swoim leczeniu, a przestana Cie interesowac inni.

 

Ale ja rozumiem problemy innych, wiem, że anorektyczki cierpią, a nienawiść mam głównie do swojego ciała. W moim wieku już się ze mnie nie nabijają, bo raczej w tym wieku już nie robi się w towarzystwie głupich żartów, ale pamiętam mnóstwo sytuacji z ulicy, z miejsc, w których przebywania nie da się uniknąć. W tym wieku już się z wagi nie nabija, ale po prostu nikt Tobą nie jest zainteresowany, bo grubas, jakkolwiek się nie ubierze, zawsze będzie grubasem. Brzydką twarz można podrasować makijażem, grube ciało, nawet jeśli zastosuje się różne triki, pozostanie grube. Nigdy nie lubiłam bycia okrągłą, bo nie mam ładnych kształtów. co innego posiadanie kobiecego wyglądu, a co innego bycie grubym i bezkształtnym.

co do odchudzania z dietą i ćwiczeniami, to nie wiem, ile kilogramów masz na myśli. Ja mówię o dość poważnym schudnięciu - 40-60kg. wtedy, bez względu na ćwiczenia i dietę, ciało nie będzie wyglądać efektownie. Nadmiar skóry sam nie zniknie, nie przy takiej ilości zrzuconych kilogramów, a w biuście mięśni nie ma. Nawet ćwiczenia na podtrzymanie tej części ciała nie wpłyną na ich wygląd, jak stracisz tyle kilosów. Przy 10-20 kg - zgadzam się, tu racjonalna dieta w połączeniu z ćwiczeniami może przynieść odpowiednie rezultaty.

Może moja wypowiedź zabrzmiało niefajnie, ale to głównie dlatego, że ostatnio jestem bardzo zdołowana wieloma problemami. A lato, ciepła pogoda, przymus odsłonięcia ciała, niemożność pójścia na basen i poopalania się przy ludziach, zbyt ciasne ubrania, bo z powodu stresu waga znów idzie w górę, też nie poprawia humoru.

 

-- 25 sie 2013, 16:22 --

 

Jeszcze mam problemy z krążeniem i zatrzymywaniem wody, więc do obwisłej, sflaczałej skóry dochodzą rozstępy, cellulit wodny, pajączki i wystające żyły.

 

Doskonale to rozumiem, bo mam podobne problemy. Wiecznie obrzmiałe nogi lub ręce, okropne pajączki, żylaki, ziemista skóra jak u 80-latki. Z tym sobie nie potrafię poradzić, bo nawet jeśli schudnę, to nigdy nie założę szortów, stroju kąpielowego lub krótkiej spódnicy. Jeszcze przy moim wzroście i nieciekawej budowie ciała mało rzeczy mi pasuje.

 

Ja tak jak Bogusław Kaczyński ma obrzydzenie do nagiego ciała przez babcię, która mu mówiła, że ciało to coś obrzydliwego i brudnego tak mi się bardzo, bardzo nie podobają kobiety o mocnej budowie typu Jennifer Lopez, Beyonce czy Kim Kardashian i Doda. Podejrzewam, że przez to, że babcia zawsze mówiła, że ktoś dobrze wygląda na grubsze osoby z takim jakby negatywnym w moim przekonaniu wydźwiękiem, pogardą, gestykulując przy tym, a potem tak samo potrafiła mówić o mnie. Do dziś pamiętam jak patrząc na moje zdjęcie z Majorki, na którym byłam z chłopakiem powiedziała z takim dziwnym ni to podekscytowaniem ni to niedowierzaniem, że moja ręka jest tej samej grubości co mojego chłopaka.

 

Rodzina potrafi wiele rzeczy obrzydzić. Mnie akurat taki typ mocniejszej/kobiecej budowy się podoba, ale do tego trzeba mieć predyspozycje. Ale dziwne to zachowanie Twojej babci. Czy ona tak idealnie wyglądała? Wydawałoby się, że dorosła osoba powinna być bardziej taktowna i nie ranić kogoś takimi głupimi słowami.

 

 

Mama była pół życia gruba i zawsze się przyznaje, że nie lubi ludzi grubych. Kiedy zaczęłam dojrzewać i spodnie z dzieciństwa zrobiły się za ciasne w biodrach skomentowała to słowami: "trzeba było jeść więcej czekolady". Rodzice jednak uważają, że ja sama sobie to wszystko zrobiłam, oni się nie przyczynili w żadnym stopniu. W każdym razie w moim przekonaniu kobieta powinna być drobna, a takie grubsze są brzydsze, mniej atrakcyjne, gorsze.

 

u mnie to samo myślenie. Po schudnięciu ( a przed kolejnym przytyciem) ludzie grubi po prostu mnie denerwowali. wiesz czym? Tym, ze nie robią nic ze sobą. Może miałam w sobie jakiś taki żal, że ja musiałam schudnąć, żeby "przejść na drugą stronę", do tych chudszych, czyli "lepszych, zasługujących na lepsze życie". Takie chore myślenie. Kiedy tyję, znów czuję, że przechodzę do drugiego świata ludzi, którzy zasługują na mniej, którzy muszą nadrabiać braki estetyczne zachowaniem, innymi cechami charakteru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×