Witajcie.
Dopiero co się tu zarejstrowałam.
Piszę tu już w takiej desperacji nie wiem już co mam robić a naprawde próbowałam wszystkiego.
Pewnie jakoś specjalnie nie pomożecie mi ale sam fakt że się wygadam i jakieś wsparcie może uzyskam poprawi samopoczucie.
Niedawno wróciłam z ośrodka leczącego zaburzenia odżywiania.
Pod koniec pewne zachowania zaczeły mnie irytować i troche zaczełam tam kłamać że jestem zdrowa i tak nikt mi zresztą nie uwierzył ale nie o tym mowa .
Trafiłam tam z powodu diagnozy anoreksja bulimiczna.
Z początku nie chciałam tam jechać ale z drugiej strony stwierdziłam że może tam mi pomogą i ten koszmar się skończy.
Zresztą miałam iść do psychiatryka ale miałam dużo szczęścia że mogłam być w specjalnym ośrodku. Niestety leczenie kosztowało 6 tysięcy . I to dlatego że byłam tam krócej na dłuższe leczenie stać poprostu by moją rodzinę nie było.
Liczyłam że będzie lepiej . Po wyjściu było faktycznie dobrze. Szkoda tylko że przez 4 dni.
Już 5 dnia po wyjściu miałam napad , jadłam wszystko co mi w ręce wpadało no i oczywiście skończyło się to wymiotowaniem.
Jem normalnie . Śniadanie , drugie śniadanie , obiad , podwieczorek , kolacja jak normalny człowiek.
Więc w sumie ten ośrodek troche mi dał.
Ale co z tego skoro niemal codziennie teraz obżeram się a po tem rzygam .
Mam naprawde dość.
Nie umiem zapanować nad tym.
Przed napadem jakieś emocje się we mnie zbierają że łaże po domu nie wiem co ze sobą zrobić i próbowałam się czymś zająć żeby je odgonić od siebie ale one są tak silne że nie daje rady. Tylko to je ucisza ale tylko na chwile . Po po chwili nienawidzę siebie że zwymiowałam że wkładam sobie palce do gardła że marnuje jedzenie i inne poczucia winy mnie dopadają.
Mam straszny problem z cięciem się.
Nie tne się juz od dwóch miesięcy i chyba w zamian za to teraz objadam się i wymiotuje.
Nienawidzę tego.
Nie mam sił.
Pamiętam że jak wytrzymałam jakieś 3 dni bez wymiotów to zaczełam płakać wyć na cały głos że ja nie wytrzymam , że moje życie nie ma sensu bez obżarstwa , że jest tyle jedzenia a ja nie moge zjeść wszystkiego no i obżarłam się i zwymiotowałam a po tem wyłam na łóżku jaka jestem głupia beznadziejna.
Ze znajomymi potrafie zjeść normalnie jakieś ciastko , śniadania , obiady jem no . Tylko te pieprzone emocje , napady , wymioty .
Chociaż powiem wam że ostatnio mam ochote przestać jeść i wrócić do diet.
I ta ochota jest coraz silniejsza.
Nienawidzę bulimii może dlatego chciałabym przestać jeść.
Chciaż to nie jest wyjście i będzie jeszcze gorzej jak znowu nie będę jadła , tylko ta myśl powoduje że mimo wszystko jem.
Nie mam gdzie się zwrócić o pomoc.
W ośrodku byłam . Tam leczą takie zaburzenia najlepiej w Polsce i tym bardziej w zwykłym szpitalu psychiatrycznym mi nie pomogą.
Umówiona jestem na wizytę i terapeuty na 24 , czyli za jakieś 3 tygodnie.
Bliscy nie wiedzą o tym że wymiotuje . Nie chce ich martwić. Np , taka moja mama tyle przeszła , tyle się namartwiła cieszyła się że będzie dobrze a ja o robie ?
To dla mnie jest bardzo ciężkie
Aż płakać mi się chce jak to tu piszę.
Ja też się starałam żeby było dobrze.
Jeszcze do tego podejrzewam u siebie nerwicę natręctw .
Będę o tym rozmawiać przy najbliższym spotkaniu z terapeutą.