Skocz do zawartości
Nerwica.com

'Wyjście' z nałogu nikotyny


Gość Paweł23

Rekomendowane odpowiedzi

Zebrec, a Ty już sobie e-fajka sprawiłeś? ;)

 

Jeszcze nie, ale zastanawiam się nad tym. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to idealny pomysł na rzucenie palenia. Tym bardziej, że większość znajomych, które kupiły sobie e-papierosa, po pewnym czasie wróciły do palenia. Myślę, że w tym przypadku bardziej chodziłoby mi o ograniczenie niż zupełne rzucenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, brawo :great:

Gratuluję motywacji. A powiedz, ciągnie Cię jeszcze chociaż trochę, czy już wcale?

 

nie sprawia mi to jakiejś szczególnej przyjemności i również nie lubie smrodu fajek ale to jest jak taki rytuał

 

Masakra, miałam to samo :P Zawsze miałam przy sobie perfumy i paczkę gum. Jak miałam możliwość to najchętniej od razu po fajce myłam zęby i ręce... Chyba, że akurat pijana byłam, to mi nie robiło :P

 

Zebrec, ja jak paliłam e to przestały mi smakować normalne. Zdarzało mi się jakoś raz na miesiąc czy dwa zakopcić, ale raczej spokojnie się bez nich obywałam. Gorzej, że teraz nie mogę się obyć bez e-fajka. Siedzę przed kompem i póki coś piszę jest ok, a jak czytam, to nie mam co z rękami zrobić. W ogóle ciężko mi jest zrobić coś konstruktywnego przy kompie, bo zwykle przy tym paliłam jak komin. Plus normalnych fajek jest taki, że zapalasz, spalasz do końca i tyle... znaczy do następnej fajki. A przy elektronicznym nie wiesz, kiedy skończyć palić. Żeby Cię zemdliło to musisz mieć naprawdę obleśny olejek albo mega dużo spalić, więc szanse, że odłożysz, bo już nie możesz też słabe... I tak sobie pierniczę, odradzam i pewnie mam rację, a równolegle aż mnie nosi ochota na zapalenie. Dziwnie czuję zapachy bez fajek. Właśnie mi mój luby przyniósł pyszną herbatkę z czarną porzeczką, a ona mi... cuchnie moczem :?:mrgreen: Bleee :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś udało mi się rzucić na ponad rok, po tym czasie jednak do tego wróciłam :( Było to tak, że najprościej w świecie miałam jakiś impuls. W jednym momencie tak znienawidziłam papierosy, że nie chciałam już tego oglądać. Nie wiem skąd naszło mnie na takie coś, ale to było świetne. Wcześniej próbowałam rzucić na siłę, jednak nic z tego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie sprawia mi to jakiejś szczególnej przyjemności i również nie lubie smrodu fajek ale to jest jak taki rytuał

 

Masakra, miałam to samo :P Zawsze miałam przy sobie perfumy i paczkę gum. Jak miałam możliwość to najchętniej od razu po fajce myłam zęby i ręce... Chyba, że akurat pijana byłam, to mi nie robiło :P

Moi kiedyś strasznie się dziwili, że bardzo się cieszyłam ze zmian w ustawie o zakazie palenia w miejscach publicznych :D. Pomimo tego, że sama paliłam/palę to nie nawidziłam tych zadymionych knajp. Teraz niestety mam problem, bo całe dnie siedzę w domu i kopcę w kuchni a e-fajka mi akurat nie pomogła i to fakt - można ją palić i palić aż zemdli ale zaletą przynajmniej jest to, że nie truje tak jak normalny papieros. Ale z drugiej strony są też wady - pozwala dostarczać nikotyny w miejscach gdzie nie wolno palić tytoniu. Często tak miałam w samolotach na długich dystansach...nuda - a przez to strasznie mi się zawsze chciało palić więc e-papieros to jak Dar od Boga w takiej sytuacji. Niemniej jednak ma to złe skutki bo jeszcze bardziej uzaleznia od nikotyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to po swoim ojcu widzę, że palenie e-fajek to nic w sumie nie polepsza. Ma nadal rwący kaszel palacza w nocy. Może nie taki, jak palił normalne - ale nadal go ma, jedynie jest krótszy. Na dodatek przypałętała się astma. Pali e-fajki od kilku lat i naprawdę nie widzę jakiejś wielkiej poprawy. Jak go widzę, to myślę, że te e-papierosy są niewiele mniej szkodliwe od normalnych. Po prostu już przestałam wierzyć, że e-fajki są lepsze. One są zwyczajnie nieprzebadane - więc na razie panuje mit o ich jakiejś znacząco mniejszej szkodliwości. Jak widzę ojca, to jestem przekonana, że badania ten mit rozwieją.

 

L.E. kup sobie desmoxan, albo nicorette, no cokolwiek, co zabije głód nikotyny. Skoro ty wytrzymałaś miesiąc, to znaczy, że masz wolę rzucenia. Zresztą po tym co piszesz, to masz wolę rzucenia: jesteś paleniem zmęczona.

Nawracają myśli o paleniu, bo brak nikotyny jest w organizmie może? W końcu przez lata sobie dostarczałaś stale nikotynę - może organizm się przyzwyczaił i chce nadal.

Kibicuję, bo sama nie palę od prawie miesiączka.

 

Prawda jest taka, że idealnym sposobem rzucania to jest ten, co opisała Ania: że po prostu dnia któregoś masz tego dość i rzucasz. Też to miałam i faktycznie rzucanie wtedy jest bezproblemowe. Ale to się za rzadko zdarza, aby liczyć, że samemu się to będzie miało, że "nadejdzie taki dzień i dla mnie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Prawda jest taka, że idealnym sposobem rzucania to jest ten, co opisała Ania: że po prostu dnia któregoś masz tego dość i rzucasz. Też to miałam i faktycznie rzucanie wtedy jest bezproblemowe. Ale to się za rzadko zdarza, aby liczyć, że samemu się to będzie miało, że "nadejdzie taki dzień i dla mnie".]

To jest prawda, też myślę że człowiek musi chcieć i musi dojżeć do tej decyzji i wtedy jest szansa na powodzenie. Ja nie mogłem sobie wyobrazić swojego życia bez papierosa, ale trzech moich braci rzuciło palenie, i zacząłem się zastanawiać. Podjąłem decyzję dwa lata po rozpoczęciu terapii odwykowej od alkoholu, wcześniej to nawet lekarka mi powiedziała żebym dwuch nałogów na raz nie rzucał. To że moje żucenie palenia się powiodło to napewno przyczynił się desmoksan, ponieważ on nie posiada nikotyny tylko cytyzynę która ma podobne działanie jak nikotyna tyle że nie uzależnia, dlatego wybrałem ten środek a nie inny. I to jest jedna strona medalu, drugą jest zastąpienie tych rytułałów z udziałem pepierosa na inne, warto pozmieniać te wszystkie przyzwyczajenia, nie przebywać w miejscach gdzie się paliło itd. Mi z pewnością pomogła też terapia od alkoholu na kturą uczęszczałem, bo taką terapię można zastosować do innych nołogów (z tym że nałóg picia jest dużo bardziej skomlikowany i bardziej złożony).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

groza, bez tabexu to bym nie rzuciła w ogóle :P

Zjadłam jedną paczkę tabexu zgodnie z zaleceniami i znalazłam jakieś resztki desmoksanu z próby rzucania z 1,5 roku temu i wsuwam jeszcze ten desmoksan. Niby pomaga, ale mi to jakoś ciężko idzie. Ostatnio kilka osób w moim otoczeniu rzuciło palenie i mam wrażenie, że wszystkim to jakoś łatwiej przechodzi. I już wszystkim minęły te kryzysy, po 2 tygodniach przestaje kusić, tylko mnie nadal męczy :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

groza, bez tabexu to bym nie rzuciła w ogóle :P

Zjadłam jedną paczkę tabexu zgodnie z zaleceniami i znalazłam jakieś resztki desmoksanu z próby rzucania z 1,5 roku temu i wsuwam jeszcze ten desmoksan. Niby pomaga, ale mi to jakoś ciężko idzie. Ostatnio kilka osób w moim otoczeniu rzuciło palenie i mam wrażenie, że wszystkim to jakoś łatwiej przechodzi. I już wszystkim minęły te kryzysy, po 2 tygodniach przestaje kusić, tylko mnie nadal męczy :why:

mnie też męczy. Ja żrę gumy. Jak rzucałam to nie pamiętałam, że istnieją te desmoksany, a czułam dosłownie GŁÓD nikotyny (którego niczym się nie dało zbić, bo nic wśród jedzenia nie ma smaku nikotyny), więc poszłam po gumy. Jednak wkrótce kupię ten desmoksan.

I tak: są dni, że gdyby ktoś mi zaproponował te gumy albo papierosa - to bym wybrała gumy. A są dni, gdzie nawraca myśl o paleniu, to jest takie natrętne, trwa przez jakiś czas i mija.

Czasami słyszę komentarze osób niepalących, że to okropny nałóg i że palący są okropni i się zastanawiam "jak to może kogoś razić, co jest złego w paleniu, to taki przyjemny nałóg" (ehehehe), a czasami mnie samą smród fajków odstręcza.

No takie wahania mam na okrągło.

 

Ty to dobrze wcześniej opisałaś: trzyma mnie myśl, że jeśli zacznę, to potem znów trzeba będzie rzucać i znów od początku to wszystko; że to jest takie marnowanie czasu.

 

-- 12 mar 2015, 02:56 --

 

Mi z pewnością pomogła też terapia od alkoholu na kturą uczęszczałem, bo taką terapię można zastosować do innych nołogów (z tym że nałóg picia jest dużo bardziej skomlikowany i bardziej złożony).

To chyba takie coś, że robiłeś rewolucję w życiu: a skoro poszło z alkoholem, to z nikotyną też spróbowałeś. Taka rewolucja, jakby oczyszczanie życia.

Swoją drogą, to twoje posty mi się podobają, bo to mi imponuje: rzucić w cholerę palenie po tylu latach, a to było poprzedzone rzuceniem picia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

groza, Tak oczyszczenia życia z życiowych brudów. Bardzo dobrze to ujęłaś, jestem szczęśliwy, że udało mi się wyjść z tych dwóch nałogów a najbardziej z nałogu picia alkoholu, ponieważ w powiązaniu z ChAD-em przynosił niesamowicie destrukcyjne skutki. W końcu pozbyłbym się pracy, rodzina by ode mnie odeszła, utraciłbym dom, zostałbym bezdomnym pijakiem z ChAD-em, nie radzącym sobie w ogóle z samym sobą, pewnie skończyłbym na sznurku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

groza, jak dobrze, że nie tylko ja mam takie jazdy. Mam momenty, że przerzucam całe mieszkanie w poszukiwaniu papierosów (chociaż wiem, że ich nie ma, ale może gdzieś jakaś pozostałość została :mrgreen: ), a jednocześnie jak mam okazję z kimś zapalić to mogę się powstrzymać. Jednocześnie rzadko pamiętam, dlaczego tak naprawdę rzuciłam palenie... Znaczy racjonalnie znam jakieś plusy i minusy, ale że pod koniec paliłam e-fajka to te minusy jakoś specjalnie odczuwalne nie były. No i kończy się na tym, że jestem skrajnie wkurwiona, bo chce mi się palić, a już w sumie nie wiem, czemu nie palę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie chyba niebawem pokusze na rzucenie, jak tylko z problemow zdrowotnych sie wyrwe. Chociaz ciekawe czy te desmoxany i inne specyfiki dzialaja na kazdego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blah!blah!, Bez odpowiedniej motywacji i postanowienia może ci nawet najlepszy specyfik nie pomóc. Ja wybrałem Desmoxan bo nie zawiera nikotyny która uzależnia, zawiera natomiast cytyzynę która ma podobne działanie co nikotyna tylko nie uzależnia. I to w połączeniu z motywacją, samozaparciem, postanowieniem sprawia że rzucenie palenia staje się dużo łatwiejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, hmm...wiem, że to ta motywacja jest najbardziej potrzebna. Moja motywacja nie jest jakoś szalenie silna bo palenie w sumie przeszkadza mi tylko w kwestii kondycji a uprawiam sporty, które jej wymagają. Ale nie jest to z kolei na tyle uporczywe, żebym wcześniej rzuciła. Chociaż ten kaszel staje się też czasem upierdliwy. No zobaczymy, ostatnio palę jak smok przez problemy zdrowotne (chociaż staram się ograniczać) ale mam nadzieję, że jak one się skończą to wezme się za siebie i rzucę palenie tak po prostu. Raz zdarzyło mi się nie palić przez miesiąc bo leżałam w szpitalu i w sumie wtedy nawet nie myślałam o paleniu. No zobaczymy, na pewno bez specyfików wspomagających się nie obędzie ale jeśli coś w tej kwestii ruszę to nie omieszkam zdać którtkiej relacji ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie paliłem półtorej roku ale znowu pale , jednocześnie dużo biegam , jeżdżę na rowerze , maszeruje po 10 km. może tak szybko nie zejdę na serce :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem uzależniony od nikotyny. Palę od 2003 roku, planowałem zakupić po rencie Desmoxan, ale lekarka stwierdziła, że mam nawrót choroby (depresja) więc mam teraz sobie wybić odstawianie śmierdziuchów z głowy. Zaś elektronicznego zniszczyłem, jak lunatykowałem. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zebrec, mnie męczyła bardzo. Właściwie nie wiem na pewno czy to było przez palenie, lekarz stwierdził, że na tle nerwowym, ale jak rzuciłam to ustąpiło. Po roku znów wróciłam do palenia, akurat jak zaczęłam trochę ćwiczyć i zauważyłam, że o wiele szybciej się męczę. To znów zaczęłam rzucać, ale drugi raz nie poszło już tak łatwo (nie żeby za pierwszym było łatwo, ale byłam bardziej zdeterminowana).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem uzależniony od nikotyny. Palę od 2003 roku, planowałem zakupić po rencie Desmoxan, ale lekarka stwierdziła, że mam nawrót choroby (depresja) więc mam teraz sobie wybić odstawianie śmierdziuchów z głowy.

Dziwne podejście lekarza. Właśnie odstawienie fajek po pewnym czasie powoduje poprawę nastroju.

Ja dopiero drugi dzień bez papierosa a noc to był dramat (pobudka co pół godziny z "chorymi" fazami) więc dziś pokusiłam się na Desmoxan (w sumie póki co, to nie czuję, żeby pomagał bo fizycznie nadal jest masakra). Ale z drugiej strony wiem, że teraz już będzie tylko lepiej bo ten drugi dzień chyba jest najgorszy pod względem głodu nikotynowego. Jutro/po jutrze będzie już dobrze i jak zniknie mi fizyczny głód nikotynowy, to z pewnością już potem będzie z górki. Menalnie jakoś do fajek mnie nie ciągnie pomimo tego, że sa w domu i co jakiś czas ojciec w kuchni kopci :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda nigdy nałogowo nie paliłem ale najbardziej co mnie zniechęca to cena papierosów, na paczkę fajek trzeba pracować półtorej godziny albo i więcej, za granica nieco mniej ale tam za cenę paczki fajek można się przyzwoicie wyżywić na cały dzień co w Polsce nie możliwe. No ale nałogowców to i tak nie odstrasza co najwyżej przerzuca się na własnoręczne skręty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to akurat do rzucenia palenia zmobilizowały tylko i wyłącznie problemy zdrowotne.
tak jest często, ale znam parę osób które rzuciły ze względów finansowych bo np jako para przepuszczali z dymem po 800 zł miesięcznie a teraz mogą se za to pojechać na wakacje albo kupić lepsze auto. Moja kuzynka zarabia 1200 zł a a pali i po półtorej paczki dziennie i musi dorabiać aby móc przeżyć i stać było ją na fajki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×