Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek z alkoholikiem


lunna

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Pewnie błądzę po omacku i nie napisałam w odpowiedniej zakładce...poprawię sie ...

 

Poznałam kogoś...w pewnym momencie powiedział, że jest alkoholikiem ale od 3 lat chodzi na terapie grupowa i indywidualną co tydzień. Zdarzyło sie, że sie upił będąc u mnie...albo wypijał wino z lodówki. Było mi źle ale....kiedyś znalazłam butelke po tymbarku w kosmetyczce, którą zwalił w nocy z pralki...oczywiście z alkoholem. Spędziliśmy Święta u jego rdziców i u moich. 2 dni później mnie rzucił mnie mówiąc, że potrzebuje czasu (2msc) na nauczenie się znów odczuwać ale tęskni. A ja co....szaleję. Załamałam się bo pokochałam. Czytam o związkach z alkoholikami i wszytsko wiem...wiem, że powinnam uciekać...Nie potrafie sobie pomóc a przeciez psychotropy to doraźna pomoc w załamaniu...nie mogę zyć na pigułach...muszę w głowie sobie poukładac i przeczekać "załobę" po stracie....ale JA PODŚWIADOMIE CZEKAM AZ WRÓCI JESOOOOO . Czy ktoś może miał podobne doświadczenia i może mi udzielić wskazówek...proszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olej go, zniszczy Ci doszczętnie psychikę, a z Twojego postępowania i tak wynika, że jesteś słaba i zagubiona.

 

Przeanalizuj, dlaczego związałas się akurat z nim- czy ciągnie Cię do takiego typu facetów, dlaczego tak się dzieje, kto z Twojego otoczenia był podobny do niego (ojciec,dziadek, brat), naucz się wysuwać wnioski.

 

Czekac niby na co chcesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie daj sobie czas i poznasz innego.

Tobie teraz się wydaje, że dasz radę żyć z alkoholikiem, ale pomyśl o przyszłości, dzieciach? rodzinie?

Zresztą sama już widziałaś, alkohol był ważniejszy dla niego od Ciebie.

Zrobisz jak uważasz, ale nie skazuj się na takie męki...

(mam w rodzinie osobę uzależnioną...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

racja, racja....może jestem taka splątana bo to sie dopiero koncem grudnia wydarzyła. ...Cisza w eterze i zcas...zrobią swoje... Macie rację-ja to wiem..Dziekuję. Będę sobie musiała zrobic od Niego odwyk...12 kroków...jak on od wódki....oo to myśl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zdecydowanie coś jest nie tak, może wiesz chodzi na terapię a sam nad sobą kompletnie nie pracuje, myśli, że "zrobi się samo" ........ przykro mi, nie mam litości dla alkoholików, zostawić i uciekać jak najszybciej zanim zniszczy życie tej drugiej osobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam podobną sytuację, tylko chłopak nie przyznawał się do tego że pije, ale butelki chowane po kosmetyczkach i gdzie tylko się da żeby na pozór udawać że jest ok również znam, Ty jesteś w zdecydowanie lepszej pozycji bo wiesz że jest naprawdę uzależniony, leczy się ale nie daje rady. ,,Chce odpocząć i zatęsknić,, być może dlatego żeby Cię nie męczyć, być może wcześniej sporo mówiłaś mu o piciu dlatego chce ,,poskładać myśli,, (skoro się leczy to znaczy że jest na dobrej drodze) Jednak potrzebuje dużego ,,wstrząsu,, żeby zobaczyć co stracił i jeżeli naprawdę się z tego nie podniesie to będzie tylko gorzej i gorzej. Uratuj go i odejdź (chociaż na chwilę). Inaczej on myśli że ,,może,, Może być mu z tym źle (stąd terapie) jednak pić będzie nadal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

,,Chce odpocząć i zatęsknić,, być może dlatego żeby Cię nie męczyć, być może wcześniej sporo mówiłaś mu o piciu dlatego chce ,,poskładać myśli,,

 

Prędzej ta rozłąka mu potrzebna, żeby pił bez "trucia" mu nad głową.

 

(skoro się leczy to znaczy że jest na dobrej drodze) Jednak potrzebuje dużego ,,wstrząsu,, żeby zobaczyć co stracił i jeżeli naprawdę się z tego nie podniesie to będzie tylko gorzej i gorzej. Uratuj go i odejdź (chociaż na chwilę). Inaczej on myśli że ,,może,, Może być mu z tym źle (stąd terapie) jednak pić będzie nadal.

 

Z tego co napisała lunna to on "leczy" się od 3 lat, więc mało prawdopodobne, że przestanie pić. Ta "terapia" dla niego nie jest skuteczna.

 

lunna powtórzę to co pisałem we wcześniejszych postach: uwolnij się od niego na dobre i nie krzywdź siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może ta rozłąka jest po to aby mógł pić, kto wie, na pewno jest związana z piciem.

 

Terapia terapią jednak jak widzi że chodzi na terapię i może pić to pije, a terapię może traktować jako wymówkę ,,przecież się leczę,, dlatego potrzebny mu jest prawdziwy wstrząs żeby się opamiętał że robi źle, jednak nigdy nie wiadomo czy później do tego nie wróci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunna, mam nadzieję, że mnie dobrze zrozumiałaś z tym "truciem", on być może po prostu nie chce wyjść z nałogu i oszukuje na terapii i nie chce słyszeć, żeby mu ktoś przypominał o tym, że ma przestać pić.

 

Co do jego przerażenia, gdy miał ten atak, jestem sceptyczny żeby to coś w nim zmieniło. U mnie matka również nie raz wiła się z bólu, ale jak wytrzeźwiała i później miała okazję, to o wszystkim zapominała i "zabawa" od nowa.

 

W każdym razie życzę mu żeby wygrał z nałogiem. Ale tak jak napisała ewe.lina,

"nigdy nie wiadomo czy później do tego nie wróci"

 

A Ty zrobisz jak uważasz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatnio dostał jakiś atak duszności i ból w klatce piersiowej...przeraziło go to....

 

to tak nie działa, zaawansowanego alkoholika nawet śmierć kliniczna nie powstrzyma (a Twój jest zaawansowany, skoro mimo 3 lat terapii dalej pije); oczywiście będzie Cię wciągać w to i obarczać poczuciem winy - to się nazywa współuzależnienie

 

w stosunkach z alkoholikiem obowiązuje żelazna konsekwencja - jeśli się zobowiązuje nie pić, to nie ma od tego absolutnie żadnych wyjątków (choćby mu matka zmarła albo go wylano z pracy)

 

to nie jest Twój problem ani nawet Wasz problem, wyłącznie jego. i niech się nie powołuje na możliwość kontrolowanego picia (jeśli by to jeszcze potrafił to by kontrolował, a nie kitrał wódkę w tymbarkach)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam pytanie do was. Czyli krótko mówiąc od alkoholika/alkoholiczki lepiej uciekać i nawet nie próbować pomóc osobie dotkniętej tym problemem (oczywiście mówimy tutaj o związku)? Zawsze nie warto?

Jest jakaś nadzieja nawet dla bardzo zaawansowanego alkoholika, aby się zmienił, zaczął leczyć?

Jeżeli alkoholik nie jest osobą agresywną, nie kłamie, a ma ten nałóg, że wypija pewną ilość alkoholu codziennie (lub w ciągu) to też uważacie, że jest "zły"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie alkoholik jest "zły", tylko to, że pije i że to picie jest dla niego niego ważniejsze od kogokolwiek czegokolwiek.

Niszczy swoje zdrowie, a że nie jest agresywny? a czy była sytuacja, że nie miał dostępu do alkoholu, jak się wtedy zachowywał? jak reaguje gdy mu się mówi, żeby nie pił?

Czy ta osoba chce wyjść z nałogu? i jest szczera w tym postanowieniu?

Pomóc można tylko osobie, która sama sobie chce pomóc.

Sam fakt, że jest ktoś alkoholikiem nie dyskwalifikuje przecież. Pytanie podstawowe, czy chce i czy robi coś w sprawie aby nie pił. No i z jakim efektem?

Osobiście, pewnie bym dał szansę takiej osobie (tzn. która chce przestać pić i powiedzmy udało się już jej wytrzymać bez picia kilka miesięcy), ale jakbym wyczuł, że oszukuje, nie wybaczyłbym takiej zdrady.

Jeżeli wódka dla niej ważniejsza, to niech sobie ma wódkę za kompana, droga wolna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×