Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rosnąca niechęć do ludzi


Gość quiedro

Rekomendowane odpowiedzi

Mam z tym problem, chociaż może jest to też jakiś plus - niechęć chroni mnie przed ewentualną krzywdą ze strony innych. Kiedyś łatwiej było zaufać, autentycznie zależało mi na znajomościach, dużo lepiej wychodziło mi rozmawianie, pisanie z ludźmi. Cieszyłem się tym wszystkim.

 

Dziś rozmowy prawie w ogóle mnie nie cieszą, myślę że nie mam o czym rozmawiać, nie mam już tak dobrego kontaktu z ludźmi jak jeszcze 2-3 lata temu. Drażnią mnie sukcesy innych, to że robią coś ze swoim życiem. Czasami... coraz częściej nienawidzę ich za te sukcesy. Nie wiem czy okłamuję sam siebie, pisząc iż "chcę kogoś poznać"... czasami zdarza mi się odczuwać potrzebę rozmowy, kontaktu z drugą osobą, ale szybko się wypalam. Już jestem wypalony. Długo byłem sam i myślałem, że poczuję prawdziwy głód nawiązywania relacji, ale nie czuję w zasadzie nic. Czy to rozczarowania ludźmi przez głównie ostatnie 3 lata sprawiły, że nie ma już we mnie uczuć i chęci do budowania czegoś?

 

Nawet nie czuję już empatii względem ludzi tak jak kiedyś. Czasami najchętniej wszystkim bym naubliżał. Czy ja już taki zawsze będę? Nie wiem co robić. Kiedyś tak nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslenie , że wszyscy dookoła mają szczęśliwe i poukładane życie też budzi we mnie zazdrość a zarazem nienawiść , dlaczego ja mam gorzej trudniej , choć oczywiście to myslenie jest z góry niczym nieuzasadnione , odczytuję takie sygnały , jak ktoś wysiada z super samochodu - jest bogaty , jak ktoś się uśmiechnie jest szczęsliwy , jak ktos jest ładny wszystko przychodzi mu w zyciu bez trudu , to złość na niesprawiedliwość , dlaczego on ona ma lepiej , widzę tylko tych, nie widzę kalek , starszych schorowanych ludzi a przecież oni maja jeszcze gorzej ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

quiedro, pragniesz kontaktu jednocześnie unikasz w obawie przed zranieniem sytuacja od-do to taka męczarnia,wszyscy potrzebujemy innych ludzi mimo wszystko izolacja być może daje nam warstwę ochronną ale też poczucie samotności wyobcowania.Nikt nie jest idealny a ludzie są często tacy jakich ich sami w pewnym stopniu postrzegamy.Wg.mnie to terapia mogłaby zmienić Twoje czucie ,myslenie podejscie do życia .Masz niską samoocenę popracuj nad tym,na wiele Cie stać tylko sam tego nie czujesz stąd takie samopoczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To o czym wspomniałeś na końcu - widok nieszczęścia innych czy czyjeś problemy... pewnie to głupie, ale takie sytuacje zaczęły mnie podbudowywać, nazwałbym to nawet pewnego rodzaju satysfakcją. Lubię gdy inni osiągają porażki, coś im się nie udaje. Cieszy mnie nieszczęście innych. Kiedyś tego nie było, sam starałem się nawet pomagać na tyle, na ile mogłem. Teraz widzę wokół siebie tylko ludzi fałszywych, dwulicowych, robiących tylko dobrą minę do złej gry i którym nie należy się ani odrobina współczucia. Nie garnę się nawet za bardzo do pomocy. Najlepiej byłoby gdyby wszyscy mieli depresję a szczęście nie istniało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

quiedro, mnie nie tyle cieszą porażki innych co wkurzają ich sukcesy, ale to głupie bo jakbym chciał też bym mógł jakieś sukcesy chociaż minimalne odnosić. Zerwałem kontakty a może tez oni ze mną ze wszystkimi którzy odnoszą sukcesy życiowe bo przy nich czuje się nikim, no i nie mamy wspólnych tematów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Svafa, tylko ja już nie wiem czy chcę zmieniać cokolwiek... może jeśli chodzi o życie tak, ale nie o relacje z ludźmi. Czasami zdaje mi się, że lepiej byłoby osiągnąć coś bez innych ludzi, walczyłbym sam dla siebie... nie dla innych, nie dla rodziny (której pewnie i tak nie obchodzę zbytnio) ani dla jakichś znajomych. Dla siebie i sam, bo wtedy bym miał satysfakcję, a na innych... mógłbym splunąć i mieć ich gdzieś (tak teraz myślę, chociaż wiem że to drastyczne określenie). Pokazałbym, że radzę sobie bez kontaktów z ludźmi, tych bliskich. Tylko z drugiej strony... widziałem jak wygląda życie starych ludzi... Zgorzknialcy, których nikt nie szanuje ani nie lubi tym bardziej. :? Nie wiem czy chciałbym taki być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie może to rzutować na relacje z innymi. Myślę o czymś w stylu "kariery samotnego zgorzknialca". Albo osiągnę coś sam i z nikim nie będę się tym dzielił (nie chodzi tu tylko o sprawy materialne), albo po postu już całkowicie sobie odpuszczę i przestanę cokolwiek robić.Chyba to drugie jest bardziej prawdopobne.

 

Dzięki za odpowiedzi, nie ma co ciągnąć tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×