Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy ktoś z was żałuje, że zaczął się leczyć lekami?


shaam20

Rekomendowane odpowiedzi

agonista, a co Ty koleżance z Frankiem wyjeżdżasz?

 

-- 03 wrz 2012, 21:36 --

 

A to o ssri? Na mnie escitalopram nie działał wcale, sertralina słabo, a fluo działa świetnie.

 

Co jaki czas zmienialaś lek na kolejny jeśli nie działał??czy to prawda ze jesli nie pomaga po 3 tygodniach to trzeba zmienic na inny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zpsychologami to jest tak że pomogą gdy nasze problemy powstaly z przeżyc .Gdy powstają nie wiadomo z czego zwłaszcza nagle w ciągu tygodni to już gorzej chociaż po jakiś cieżkich stresach nawet krótko trwających może ujawnić się choroba nie mająca nic wspólnego z problemami i okolicznościami życiowymi jak np depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopiero od roku probuje brac, czasami mam watpliwosci. Po SSRI mam energie ale nie moge sie skupic. I zawalam rzeczy, zle wykonuje obowiazki a nie ma nikogo, kto by mnie przypilnowal bo odpowiadam tylko przed klientami : / slowem sama sobie szkodze : // juz sama nie wiem co robic, bo przez to rozkojarzenie nie nadaje sie do zawodu (ucze jezykow) z drugiej strony chce poznac jakis ludzi, jakiegos towrzysza zycia, i mam nadzieje ze moze dzieki lekom wyjde troche z domu, wiec chce je brac. Ale teraz wyglada na to, ze albo jedno albo drugie : / Teraz jestem taka ekstrawertyczna, ze chcetnie bym pracowala na recepcji, w pubie ale to dobre dla studentow a nie na cale zycie. Albo w sprzedazy, tylko w tym sa jakies zarobki mozliwe z tym ze prozak jeszcze nie dziala na tyle, bym dala rade cokolwiek sprzedac... i moze w ogole tak juz nie zadziala... nie mam pojecia co robic, bo czuje sie jak po srodku wiszacego mostu, ktory rwie sie z kazdej strony : /

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwestie leków w trakcie terapii powinni załatwiac miedzy soba lekarz i terapeuta a nie pacjent to oni mają wspólpracowac a nie stawiac przed wyborem niewiele wiedzącego o tym pacjenta.Co stoi na przeszkodzie wyłożyć kawę na ławę jednemu i drugiemu jakie są ich obowiązki ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie psychoterapeuta wyslal po leki do psychiatry. Poszlam ale nie bylam przekoanna czy chce... ustalilam z psychiatra ze sprobuje bez a w kazdej chwili moge przyjsc po recepte. Udalo sie bez ale ciezko na to pracowalam i nie raz mialam chwile zalamania. W tej chwili jestem zadowolona ze dalam rade bez. Wiem, ze zmiana we mnie to nie efekt lekow a moja determinacja i praca nad soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co jaki czas zmienialaś lek na kolejny jeśli nie działał??czy to prawda ze jesli nie pomaga po 3 tygodniach to trzeba zmienic na inny?

Tylko raz zmieniłam szybko, bo po 2 tygodniach. Była to wenlafaksyna. Zmieniłam, bo nie spałam przez 4 dni, nie mogłam jeść i generalnie uboki były straszne. Lek rozkręca się w ciągu 2-4 tygodni. Jeżeli po tym czasie nie działa, nie ma sensu ciągnąć terapii. Tak twierdzi mój psychiatra.

 

bigfish, modern gotyk. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony wszystko to trucizna i syf ,ale co ja mam za alternatywę? Korzonki z ekologicznych upraw ,woda z czystych górskich strumyków ,sarenki upolowane( ręcznie) w pobliskim lesie, medytacja o wschodzie Słońca?

Możesz spróbować Śledziopunktury (post984997.html#p984997) albo korzenia kudzu :lol:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy co komu dolega candy .Wkręcanie sobie chorób lęk jakiś przed czymś ,fobie może i terapia pomaga .Ale lęki zwłaszcza z towarzyszącą depresją to już terapia jest ,,za krótka'' . Brak efektów farmakoterapii nie oznacza że trzeba zaczynać psychoterapię bo skutek może być podobny .Nie ma co nakręcać się terapią jaka to ona mądra cacy itd a rozliczać chłodno wyłącznie z efektów i samopoczucia.Terapeuci mają swoje chwyty i potrafią przeciętnemu kowalskiemu tak w głowie namieszać że będą bronic terapii jak talibowie albo jak mohery rydzyka . To jednak nie oznacza że terapia im pomogła.Farmakoterapia ma też swoje minusy czasem bywa nieskuteczna ale to dlatego że jest jeszcze słabo rozwinięta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale po co sie meczyc z terapia jak prosciej jest dobrac proszki? i potem wchodzic w sytuacje ktore sa nowe, a przez to ucza? Psychoterapia to z punktu widzenia efektywnosci strata czasu. Serio, nie mam tego czasu tak wiele, bede sie leczyla z 10 lat a wtedy zaburzenia osobowosci pewnie same z siebie mina - a jakis terapeuta wmowi mi, ze to sukces terapii..

Sorry ale jesli ktos bierze 100 zl za godzine to po prostu nie jest wiarygodny. Wiadomo, ze stanie na glowie, zeby te kase sobie ladowac do kieszeni, wiec zaden terapeuta nawet sie nie zajaknie o nieskutecznosci terapii. I ludzie ktorzy tyle wydaja wola wierzyc, ze to byly dobrze wydane pieniadze. W ten sposob budowany jest mit o skutecznosci psychoterapii. A ja bym chciala konkrety: zmienilem prace, zalozylem firme itd. A nie ze po prostu bylo milo, przyjemnie. Tyle samo mozna miec po heroinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Wkręcanie sobie chorób

nie mam pojecia o czym mowisz.. wkrecanie sobie depresji? Kiedy przestalo sie wychodzic z lozka, myc, jesc, spac i chcialo umrzec? W takim stanie trafilam na terapie

agonista, zastanawia mnie jaki masz cel w negowaniu terapii i jej skutecznosci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rdzaa, moja psychoterapia jest refundowana przez NFZ, to po pierwsze. Pod drugie - po 3 miesiącach odczuwam zmiany, które dają mi nadzieję, jestem świadoma swoich problemów, przyczyn itd.

Z autopsji wiem, jak bardzo chemia niszczy organizm, zaburza jego pracę, dlatego dokąd będę mogła, z leków rezygnuję, bo tak naprawdę czuję się po nich jeszcze bardziej wylękniona, zagubiona. Każdy z nas ma prawo wyboru i prawo decydowania, na szczęście. Nie neguję konieczności zażywania leków w wypadkach skomplikowanych, bardzo trudnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeuci mają swoje chwyty i potrafią przeciętnemu kowalskiemu tak w głowie namieszać że będą bronic terapii jak talibowie albo jak mohery rydzyka . To jednak nie oznacza że terapia im pomogła.

Mi pomogla i zmienila cale moje zycie na plus.. chcesz powiedziec ze klamie i wkrecam ludziom kit? Czy wiesz lepiej ode mnie co mi dala?

 

-- 04 wrz 2012, 23:33 --

 

po 3 miesiącach odczuwam zmiany,

jasaw, na pewno wmowilas sobie lęki a terapeuta Toba manipuluje dlatego masz wrazenie , ze Ci pomaga ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeuci mają swoje chwyty i potrafią przeciętnemu kowalskiemu tak w głowie namieszać że będą bronic terapii jak talibowie albo jak mohery rydzyka.

Dlatego trzeba pamiętać o zdrowym rozsądku i być w miarę czujnym. Moja terapeutka skończyła psychologię na KUL-u, w związku z czym niektóre kwestie były sporne. Skłamałabym jednak, gdybym stwierdziła, że terapia nie pomogła mi wcale.

U wielu osób obserwuję pewien schemat: psychoterapia działa do pewnego momentu, a następnie przestaje i pacjent pozostaje z wrażeniem, że nic nie może mu pomóc. Niektórzy próbują dalej, a inni rezygnują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeuci mają swoje chwyty i potrafią przeciętnemu kowalskiemu tak w głowie namieszać że będą bronic terapii jak talibowie albo jak mohery rydzyka.

Dlatego trzeba pamiętać o zdrowym rozsądku i być w miarę czujnym. Moja terapeutka skończyła psychologię na KUL-u, w związku z czym niektóre kwestie były sporne. Skłamałabym jednak, gdybym stwierdziła, że terapia nie pomogła mi wcale.

U wielu osób obserwuję pewien schemat: psychoterapia działa do pewnego momentu, a następnie przestaje i pacjent pozostaje z wrażeniem, że nic nie może mu pomóc. Niektórzy próbują dalej, a inni rezygnują.

hehe z lekami jest tak samo

 

-- 04 wrz 2012, 23:41 --

 

ludzie by chcilei żeby samo sie a samo sie nie zrobi bo nie ma cudów

 

-- 04 wrz 2012, 23:44 --

 

ala1983,

bo sie w benzo wpierdzieliłas i cie uzależniło a uzależnienie to syf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam nic przeciwko terapii ale wtedy gdy są ku temu podstawy .Czyli np jakieś patologie w rodzinie jakieś dysfunkcje społeczne typu nieśmiałość ,brak asertywności ,bunt przeciw czemuś .Ale są też nerwice ,depresje uwarunkowane endogennie o obrazie typowej klasycznej nerwicy .Nieszczęściem pacjenta jest wówczas dostanie łatki nerwicowca i hipochondryka oraz uporczywe kierowanie na terapię podczas gdy leki mogły by sprawe załatwic .Hipochondria to nic innego jak próba racjonalizacji lęku a lęk to często jeden z objawów depresyjnych.Candy depresja ma to do siebie że mija nawet bez leczenia czasem trwa to długo chodzenie na terapie w tym czasie może powodować sytuację że samoczynne ustępowanie depresji zbiega się czasowo z terapią .Depresja a depresja to różnica w endogennej żadna terapia nie pomoże ,z koleji psychologiczna depresja czasem też może być na tyle silna że wtłacza człowieka do łóżka ale uwierz mi endogenna jest o wiele gorsza bo oprócz doła dochodzi wiele innych objawów .Określił bym to jako piekło na ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale są też nerwice

one maja swoje zrodlo i niekoniecznie endogenne...

Candy depresja ma to do siebie że mija nawet bez leczenia

hę? Mowisz chyba o dolku a nie depresji

 

w endogennej żadna terapia nie pomoże

w endogennej na pierwszym miejscu sa leki i to nie podlega dyskusji... terapia pomaga jedynie zrozumiec chorobe i nauczyc sie z nia zyc. Jednak nadal twierdze ze nikly procent depresji ma podloze endogenne...wiekszosc jest egzogenna i tam terapia przede wszystkim zeby przepracowac zrodlo bo leki tylko zamaskuja objawy ..nie zlikwiduja przyczyny.

 

A teraz powiedz mi ilu ludzi po odstawieniu lekow moze powiedziec, ze ich zycie zmienilo sie po ich braniu na lepsze i nie maja nawrotow i radza sobie bez tabletek? Ilu takich znasz? BO ja znam cale mnostwo ludzi ktorzy skonczyli terapie i ich zycie nabralo nowego, lepszego wymiaru i wciaz zmienia na plus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o depresji ale jest oczywiste że depresje mijają samoistnie a leki powoduja szybsze ich ustąpienie .O ile człowiek nie popelni samobójstwa to endogenna minie sama tylko moze to trwac rok lub nawet 4 .Są też zaburzenia dwubiegunowe gdzie depresja nie tylko ustępuje ale i przechodzi w manię. Depresje wywołane jakimś czynnikiem życiowym też są endogenne o ile spełniają kryteria uprawniające do ich rozpoznania a zawarte w klasyfikacji chorób.Dołek to można miec po stracie kogoś bliskiego gdy nie wystąpi żaden z somatycznych objawów depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jest oczywiste że depresje mijają samoistnie

Nigdy sie z tym nie spotkalam o ile nadal mowimy o depresji

 

Dlaczego nie odpowiadasz na zadne moje pytanie?

 

agonista, zastanawia mnie jaki masz cel w negowaniu terapii i jej skutecznosci?

 

A teraz powiedz mi ilu ludzi po odstawieniu lekow moze powiedziec, ze ich zycie zmienilo sie po ich braniu na lepsze i nie maja nawrotow i radza sobie bez tabletek? Ilu takich znasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy nic mi po negowaniu terapii chodzi tylko o to że terapie powinny mieć miejsce tam gdzie są one potrzebne , gdzie czynnikiem sprawczym choroby jest czynnik psychospołeczny ogólnie mówiąc .Jednak gdy spotyka nas np smierc bliskiej osoby i w wyniku ,,dołka'' dochodzi do rozwinięcia somatycznych objawów wówczas już za póżno na samą terapię. Co do nawrotów choroby po odstawieniu leków to jest to oczywiste .Jeśli jest to typ endogenny to zawsze prawie wiąże się to z nawrotami ,stąd nazwa depresja jednobiegunowa nawracająca.Bez względu czy bierzemy leki czy nie depresja ma tj ukryty w sobie czas trwania epizodu np rok . Jeśli w tym czasie bierzemy leki i poczujemy się lepiej ,odstawimy je np po pól roku to choroba wróci .Jednak gdy odstawimy po 18 miesiącach to nie wróci po odstawieniu. Może wrócić po np 3-4 latach wtedy gdy bez względu ma wszystko i tak nastąpił by następny epizod. Prawdziwie endogenne depresje mają podłoże genetyczne i co jakiś czas jest pewne że nastąpi epizod dlatego czasem ludzie całe życie muszą profilaktycznie brać leki co czasem i tak może nie uchronić przed nawrotem.Jest oczywiste że depresje ale tylko takie z zespołem somatycznym mają podłoże endogenne choć wywołać może je czynnik psychologiczny .Dlatego psychoterapia ma pewną rolę tj zapobiegawczą ograniczającą ryzyko ponownych ,,wstrząsów psychicznych'' mogących wyzwolić chorobę .Niestety nie ma mocy leczniczej gdy taki typ depresji wystąpi.Mam nadzieję że wyjaśniłem to przystępnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×