Skocz do zawartości
Nerwica.com

WITAM-jestem bardzo samotna


puszysta999

Rekomendowane odpowiedzi

czy ktoś rozumie samotność po stracie bliskiej osoby,jak sobie z tym poradzić jak żyć dalej

Witaj Puszysta,

myślę ,że nikt nie zrozumie do końca takiego głęboko osobistego dramatu, jakim jest odejście od nas kogoś najbliższego i czy to w zaświaty ,w inne ramiona ,czy gdziekolwiek dalej,ale od nas. To trzeba samemu przeżyć ,aby zrozumieć.Podejrzewam ,że ból jest tak nasilony na maxa i tak dogłębny jak czarna otchłań bez dna...

Mojej siostrze zginął w wypadku samochodowym tragicznie i nagle ,w wieku 26 lat narzeczony ,z którym miała się wkrótce pobrać. Jeszcze rano razem , i kto by pomyślał ostatni już pocałunek , popołódniu telefon od Anioła Śmierci...Dramat ,masakra ,makabryczność ,piorun znienacka i prosto w pusty i bezsilny łeb,trwoga ,lęk do granic bólu i tortury konwulsyjnie skręcanego w spazmach rozpaczy ciała ,niemoc wszystkich niemocy i to najgorsze ,NIEODWOŁALNOŚĆ zdarzenia. Stałem z boku ,z boku wpatrzony w jej dramat i boleść ,ale czy zrozumiałem ? , chyba jednak Nie.Na pewno NIE!

Mogę Ci współczuć szczerze ,głęboko i od serca ,mogę Cię tutaj wspomóc słowem ,pocieszyć(zresztą marne to pociechy),wspomóc dobrą niewidzialną energią dobregożyczenia ,mogę się za Ciebie nawet pomodlić i etc, ale zrozumieć na pewno nie jestem Cię w stanie .To Twoja Karma ,Twoja Droga i Tobie dana ,przez którą musisz przejść dzielnie ,ale niestety ostatecznie sama.

Tyle Ci jeszcze powiem ,że czas płynie i goi ,leczy rany. Staniesz któregoś dnia mocno na nogi ,ale zawsze pozostaną blizny.Blizny opuszczenia. Oby nigdy nie zabrakło Ci w tym wszystkim i nade wszystko prawdziwej NADZIEI.Tylko wtedy przeżyjesz ,i któregoś dnia ujrzysz ciepłe i spokojne oblicze pogodnego,ożywczego Słońca w Swoim Życiu.Tak . Ja wierzę ,że tak jest.Oby się to Tobie sprawdziło.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To też była śmierć kogoś bardzo bliskiego? Każda żałoba i ból z nią związany nie może trwać wiecznie.Bo wtedy to już poważna patologia . Psycholodzy już dawno zauważyli pewne fazy i prawidłowości wychodzenia z tego przewlekłego smutku. Nie będę tutaj wymieniał. I jeśli zatrzymałaś się w chronicznym bólu nie do zniesienia ,i trwa to tak bez końca radził bym Ci poszukać pomocy psychologa ,księdza( jeśli jesteś wierząca) ,a najbardziej i dodatkowo psychiatry. To nie jest normalne ,że tkwisz w przeogromnym poczuciu straty ,jeśli minęło od tego traumatycznego wydarzenia kilka lat, bo co innego, jak około roku. Pytasz się jak długo to jeszcze potrwa ? Nikt Ci na to pytanie na pewno nie odpowie ,bo zapewne z każdym jest inaczej. Poza tym bardzo mało podajesz szczegółów,co to było ,ile to trwa ,jak wygląda Twój ból i w czym się najbardziej przejawia.Nie wiem ,ale może z braku tak istotnych informacji ,niewielu tutaj ludzi ma Ci do zaoferowania pomoc ,ew. może się podzielić z Tobą podobnym bólem i stratą. Wiesz ,nie traktuj mojej wypowiedzi jako jakiejś rady mędrca ,ja bardzo ostrożnie i z największą wrażliwością oraz przede wszystkim pokorą podchodzę do tego typu spraw.

Może -tak tylko przypuszczam,chociaż mogę się mylić-że jesteś bardzo samotna w swojej przedłużającej się udręce.

Jak nie masz wokół nikogo ,lub masz tylko takich ludzi ,którzy daleko Cię nie rozumieją lub tylko oceniają ,spróbuj chociaż TUTAJ się otworzyć , aby przerażający swój ból nie był już taki straszny i bezdenny.Ja wiem ,łatwo się mówi,ale chociaż spróbuj . Powodzenia i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×