Skocz do zawartości
Nerwica.com

Praca - walka o godność czy honor


dark

Rekomendowane odpowiedzi

Pracowałem w firmie drukarnia Polskapresse od kilku lat na podstawie umowy zlecenia.

W firmie w której pracowałem były niezdrowe stosunki szczególnie na najniższym szczeblu maszynista - pomocnik maszynisty.

Nie w każdym przypadku tak było ponieważ pracowali w tej firmie również ludzie w porządku, był jednak maszynista który znęcał się psychicznie nad ludżmi m.in. nade mną, czepianie się życia prywatnego i nagminne krytykowanie mojej osoby.

W firmie doszedł kolejny problem przybyło pracy a ci sami ludzie musieli pracować więcej godzin czyli ponad 250 godzin w miesiącu, opinie były podzielone ponieważ jednym to odpowiadało a innym nie ale wszyscy siedzieli cicho.

Nie zniosłem upokorzeń i poprosiłem o szefa o inną zmiane powiedziałem o problemie ze współpracownikiem, bezskutecznie bo szef i ten ze zmiany dziennej i nocnej nie okazał sie bezstronny a raczej układny i przychylny wobec maszynisty.

Okazało sie że potem pozbawiono mnie stanowiska pracy jak to określił mój znajomy który z tej pracy w powodu nadmiernych nadgodzin odszedł: wykolegowali cię z maszyny, mówiłem ci że tak zrobią.

Nie zostałem ujęty w grafiku na następny tydzień, a kierownik pod którego podlegałem powiedział mi że mam kare, ja do niego: mam 25 lat i nie trzeba mnie wychowywać, on do mnie: każdego trzeba wychowywać, po tych słowach poczułem się jak w socjalizmie.

Wyszedłem z budynku jeszcze próbowałem z dwoma szefami się kontaktować celowo nie odbierali ode mnie telefonów, potem zadzwoniłe do domu i radziłem się jak postąpić i w tym przypadku matka zasugerowała mi że żle zostałem potraktowany przez szefostwo i powinienem spakowac się i pójść, tak też uczyniłem.

Po powrocie do domu usiadłem przy komputerze i opisałem zaistnałą sytuacje wysyłając list do centrali firmy w Warszawie, parę dni potem zdecydowałem się że porozmawiam z dyrektorem w Gdańskiej filii firmy niestety nie okazał się bezstronny bo gdy usłyszał ode mnie że nie mogę dłużej wytrzymać z człowiekiem który mnie poniża odpowiedział z uśmiechem: niezgodność charakterów:)?:(

To był wrzesień potem zarejestrowałem się do Urzędu Pracy ale pare dni potem przez przypadek znalazłem prace niestety tylko na miesiąc ponieważ firma miała mało pracy nawet musiałem urlop brać bo nie było co robić a poza tym trafiłem na maszynistę który jest indywidualistą i wszystko robi sam nie dopuszczał mnie w ogóle do maszyny, nie wiele można było z nim porozmawiać czy spytać się coś odnośnie pracy tylko dzieńdobry i dowidzenia i tak przebiegał dzień pracy...

Niedawno spowrotem zarejestrowałem się do Urzędu Pracy (straszna tam biurokracja i te kolejki...), wczoraj dzwoniłem do firmy Polskapresse w Gdańsku i wściekły jak pies dyrektor podniesionym głosem do mnie mówi: nie ma pan co tutaj się pokazywać, jest pan tutaj niemile widziany...

To była reakcja na list który wysłałem do centrali firmy Polskapresse w Warszawie z informacją o atmosferze jaka panowała w pracy i czego doświadczyłem.

Dziwne żebym był mile widziany w firmie w której tyle upokorzenia zniosłem do granic ludzkiej wytrzymałości dziwie się że nic nie zrobiłem człowiekowi który mnie zwymyślał i obrażał mi ojca i matkę, a po tym wszystkim całą prawdę opisałem centrali firmy bo w filii w Gdańsku ne zareagowano w odpowiedni sposób tylko jeszcze mnie zaszczuto i pozbawiono szansy na stałą prace.

Szefowie i dyrektor w firmie w której pracowałem nie jest autorytetem są ulegli podwładnym dla ich świętego spokoju albo autorytet rozumieją tylko przez wojskowy porządek i czepianie się szczegółów ludzie którzy nie nadają się kompletnie na stanowiska, ludzie na niewłaściwych miejscach.

Nierówne traktowanie nierówne traktowanie pracowników w zależności od funkcji jaką wykonują, brak obiektywizmu.

Nie mam szans na powrót do firmy bo prawda o relacjach jednego z brygadzistów wyszła na jaw, wiadomo do czego w tej firmie służyły imprezy integracyjne gdzie przy jednym stole siadała dyrekcja z pracownikami a na tym stole był alkohol.

Brygadzista był w układach z szefostwem pazerny na pieniądze i godziny, zachwycony swoją funkcja i władzą jaką posiada nad ludzmi z nim współpracującymi.

Więc nic dziwnego dlaczego ja człowiek który pragnął pracować w normalnych warunkach był dla niego wrogiem nr. jeden chociaż sam się za takiego nie uważałem.

Gdzie sprawiedliwość na tym świecie :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak dobrze że ktoś chociaż współczuje, zdania są podzielone niektórzy uważają że dobrze zrobiłem a inni że żle i że powinienem żałować.

Jak można żałować że powiadomiło się dyrekcje firmy o nieprawidłowościach?

Poza tym nie mam pewności że ci w Warszawie są bezstronni.

Czy to ma jakiekolwiek znaczenie i tak już tam nie wrócę, nawet jeżeli by mi zaproponowali to bym nie chciał wrócić, szef jak i dyrektor w tej firmie jest niczym innym jak tylko szmatą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze zrobiłeś, ja tez kiedyś pracowałam w firmie gdzie właściciel wsztstkich mieszał z błotem. Gdy był zły na pracownika potrafił przewracać biurka. Na mnie był wściekły ze nie chcę zostawać codziennie w pracy do póżnego wieczora choć jestem kierownikiem. W trakcie takiej awantury zabrałam torebkę i wyszłam. Wychodząc słyszałam jak kopał w drzwi ze złości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety takich szmat jak tu opisał Dark i Jola2 nie brakuje.Bezczelnie wykorzystują ludzi wiedząc jak trudno jest o pracę.To taka nowoczesna forma niewolnictwa.A najgorsze jest to,że jestesmy bezradni.Ja też padłam ofiarą mobbingu i chociaz próbowałam się bronić,okazało się,że zostałam sama,bo wszyscy bali się.I wcale im się nie dziwię.jedyne co mogę zrobić to zamknąć ten rozdzial za sobą i spróbować ułożyć sobie jakoś życie zawodowe na nowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No może biurkami u mnie nie rzucali hehe:) bo w biurze nie pracowałem tylko w drukarni bo to mój fach, niestety krzyki były na porządku dziennym ze strony brygadzisty nawet trafiły mi się pogróżki raz gdy popełniłem błąd: będzie kara cielesna!!

Ja już nie pracuje tam gdzie pracowałem, po liście który napisałem do centrali firmy Polskapresse w Warszawie w której oddziale w Gdańsku pracowałem dyrektor naszczekał na mnie, pewnie czuje się zagrożony.

Gdy dzwoniłem do firmy czy mogę od nowego roku wrócić do pracy na lepszych warunkach co obiecano mi, dyrektor do mnie: po tym co pan zrobił...

i Ciągnął dość niemile w moją stronę kąśliwe uwagi dawał do zrozumienia że nie jestem w firmie mile widziany...

Dziwne żebym był wygodny garstce ludzi która jest pazerna na pieniądze i pogrąża nadgodzinami resztę czyli tych którzy nie chcą tyle godzin pracować.

Jeszcze dochodzi fakt że firma od kilku lat nie dawała ludziom podwyżek co doprowadzało do konieczności łatania pensji nadgodzinami przez niektórych ludzi mających na utrzymaniu rodziny, ich stawki były śmiesznie niskie a to pewnie po to żeby zrobić z nich niewolników.

Śmieszne a nadto ironiczne okazuje się stwierdzenie szefostwa firmy że nie stać ich na podwyżki skoro firma jest dużym koncernem prasowym, dziwne dawać podwyżki tym którzy mają wysokie stawki, słuszną sprawą dawać tym którzy mają śmieszne stawki np. 6.50zł/h brutto - dodam że to praca fizyczna w hałasie i przeważnie w nocy :!:

Ludzie którzy mieli pod sobą zespoły pracowników nie zawsze godnie wobec nich się zachowywali szczególnie jeden u którego sam pracowałem, u niego darcie na innych było na porządku dziennym nic sobie nie robił z ludzi on był najważniejszy i zawsze miał racje a jego stawka to kilkanaście

złotych na godzinę kto wie czy jeszcze nie otrzymywał dodatku brygadzistowskiego.

Facetowi funkcja uderzała do głowy i czuł się najważniejszy, innych ludzi miał za nic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie proszę ciebie to co mówisz jest zaletą a nie wadą i tylko zaletą, trzeba siebie szanować żeby móc szanować innych ludzi i prace którą się wykonuje.

A tak przy okazji to była moja 9 firma w której pracuje ale łącznie z praktykami zawodowymi które miałem od 1996 roku zaraz po szkole podstawowej gdy byłem w szkole zasadniczej a potem w średniej.

Szkoła średnia była szkołą dla pracujących więc w czasie 3 lat nauki zaliczyłem 5 firm: Drukarnia Wojskowa w Gdyni - 500zł na miesiąc netto miałem zostać drukarzem ale że stary fachura mnie nie dopuścił do maszyny bo pewnie chciał pracować na emeryturze to jak miałem się czegoś nauczyć, Drukarnia Akcydensowa ATEXT S.A. w której pracowałem na umowę zlecenie bez żadnego ubezpieczenia nic tylko podatek do skarbówki odprowadzali w ogóle nie liczyło mi się to do emerytury ani składki zdrowotnej za mnie nie odprowadzano - 600zł netto/miesiąc, Drukarnia Centrum Prasowo - Poligraficzne sp.z.o.o w Gdańsku (obecnie Polskapresse) tam zostałem przyjęty na okres wakacji w zastępstwo i udało mi się zarobić dobre jak na swój wiek pieniądze ok 2000zł netto ale też umowa zlecenie nie liczyło się do emerytury tylko podatek dla państwa odprowadzano to był rok 2000, hurtownia farmaceutyczna Pharmag S.A. w Gdańsku ok.500zł netto umowa zlecenie bez żadnych składek w ogóle nie liczyło się do stażu pracy - firma padła jednak odszedłem wcześniej ponieważ znalazła się grupa ludzi która mi dokuczała i nie wytrzymałem nerwowo, Drukarnia Polskapresse wróciłem do tej firmy na okres wakacji ponieważ dobrze się w niej czułem (w firmie była redukcja etatów) nie wszyscy oczywiście byli w porządku szczególnie jeden człowiek który z szefem produkcji był na "ty" i czego by nie zrobił zawsze był kryty przez niego.

W drukarni Polskapresse starałem się pracować kiedy tylko mogłem co sezon wakacji potem wracałem w 2003 roku i umowa zlecenie na szczęście zaczęła się liczyć do stażu pracy ponieważ odprowadzano składki , w firmie z roku na rok atmosfera się pogarszała: topniejące zarobki i słaba pozycja, spadający nakład gazety Dziennik Bałtycki.

Gdy powstała gazeta FAKT zaczęto w drukarni Polskapresse drukować ją przez jeden rok może mniej potem FAKT był drukowany w Bydgoskiej drukarni - pewnie taniej, w Gdańsku ludzie obawiali się zwolnień bo mało roboty było...

Po jakimś czasie pracy przybywało w Drukarni Polskapresse w Gdańsku wróciła nawet gazeta FAKT, ludzie jednak pracowali coraz więcej godzin w niedziele nocna zmiana zaczynała się już nie o 19.30 czy 21 ale o 18, a stawki godzinowe pracowników drukarni stały w miejscu...

Nie wspominam atmosfery jaka panowała między niektórymi ludżmi, w jednej zmianie na której ja często byłem (bo nie chciał nikt tam pracować więc dali mnie) dochodziło często do poniżania ludzi przez jednego maszynistę i sporo konfliktów- szefowie przymykali oko, dyrektor też tylko pewnie myślał że jest u góry i nikt się nie domyśla jego "kompromisowości".

Ja starałem się wytrzymywać jak mogłem i pracować z czasem zapominałem urazy ale sytuacja się powtarzała co jakiś czas momentami nie do zniesienia.

Jak wspomniałem pracy przybywało doszła nawet z czasem gazeta Dziennik Polska - Europa - Świat i nocne zmiany zaczynały się nie o 18 ale 17, 16 i potem już coraz szybciej 15, 14 przychodziło się do pracy z myślą: kiedy jak stąd wyjdę praca potrafiła trwać 14-16 godzin w niedziele.

Po moim odejściu ludzie przychodzili czasem na nocną zmianę w niedziele na godzinę 12 :!:

Jak wspomniałem o sytuacji po odejściu poinformowałem centrale firmy Polskapresse w Warszawie i tak do dzisiaj (bo od nowego roku miałem wrócić niby na umowę o pracę) boją się Warszawy i mnie, nie jestem tam mile widziany.

Kolega który tam pracował na umowę zlecenie miał w miesiącu prawie 300h pracy nie będę mówił za jakie pieniądze, zresztą taka praca nie jest warta żadnych pieniędzy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×