Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

19_latek, nie mam żadnego sposobu, jak już mnie złapie tak mocniej to trzyma i nie umiem nic zrobić. Żadna rozmowa z kimś obok czy coś nie pomaga. Pytasz jak o niej zapomnieć ? takie coś w ogóle jest możliwe ? przecież to uczucie podobne do narajania tylko bardzo nieprzyjemne i nie przechodzi od tak, chyba że tylko ja tak mam. Przydało by się jej pozbyć raz na zawszę, bo moja DD nie mija nigdy, 24/7 czuje się jakby po niecałym piwie albo po 1 buchu z lufki. Jak wypiję z 3 piwa to tak jakby mija ale wtedy wiadomo jest się trochę podchmielonym i też nie jest dobrze, Bardzo mi to przeszkadza bo na naukę muszę poświęcać 2x więcej czasu niż normalnie bym kiedyś poświęcił, czuje się jakby IQ mi spadło co najmniej o 30-40 bo jak się badałem kilka lat temu to miałem 130.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Przeszperałam już chyba wszystkie możliwe fora, strony, wypowiedzi i opinie w internecie żeby się dowiedzieć co mi jest. Może najlepiej zacznę od początku, ten temat wydaje mi się najbardziej odpowiedni i adekwatny do moich objawów.

Stan derealizacji miałam już jako dziecko. Pamiętam, że wtedy panicznie się tego bałam, nie wiedzialam co to jest, skąd się wzieło...bałam się, że umieram. Ale przechodziło po dniu, w porywach po kilku. Miałam to może ze 3 razy, nie pamiętam dokładnie. Jak powiedziałam o tym mamie wspólnie doszłyśmy do wniosku, że pewnie dorastam, rozwijam się itd i stąd to uczucie. Zapomnialam o tym aż dało o sobie znać 28 sierpnia tego roku. Dodam, że w 3 klasie liceum miałam pierwszy atak migreny z aurą. Też wówczas nie wiedziałam co to jest. Zanikło mi widzenie po lewej stronie, mroczki przed oczami, drętwienie palców, twarzy i potem bol głowy. Kiedy zdarzyło się to jeszcze kilka razy, zaczełam najpierw szukać w internecie i wszystko idealnie pasowało, uspokoiłam się trochę ale za każdym razem kiedy miałam atak czułam się niespokojna, głównie przez tą aurę i niedowidzenie. Aż owego 28.08 znów miałam atak z tym, że w nocy obudził mnie niewyobrażalny ból glowy. W życiu tak mocno nie bolała mnie głowa, nawet przy żadnym z ataków migreny, dosłownie czułam jakby ktoś stanał mi na głowę. Poleciałam po tabletkę i odliczalam czas aż przestanie boleć, w końcu zasnęłam ale kiedy się obudzialm nic już nie było takie samo..wróciło to uczucie z dzieciństwa, nierealności. Postanowiłam, że pójdę tym razem do lekarza, bo może to nie migrena a jakiś guz, tętniak czy co tam innego. Neurolog stwierdził, że nie ma się czym martwić, przepisal mi leki zapobiegawcze. Ale uczucie odrealnienia pozostało i migrena przy tym to mały pikuś. Mijały kolejne tygodnie a ja kazdego dnia marzyłam, żeby to w końcu odeszło. Kiedy znalazłam w necie nazwę dla tego "czegoś" nieco się uspokoiłam, uświadomiłam sobie, że masa ludzi to ma i że nie jestem sama, ale minąl już miesiąc a ja nadal czuję się jak we śnie, bo chyba tak to najlepiej mogę opisać. Problem w tym, że jest coraz gorzej a etraz to już kompletna masakra. Ten stan się zdecydowanie nasilił kiedy przeczytałam sobie o schizofrenii. Niemal od razu zauważyłąm, że mam większość objawów i że to napewno już to;/ Im więcej czytalam tym coraz bardziej się balam, że zwariuję, że stracę nad sobą panowanie, że zrobię krzywdę swoim rodzicom, bratu i że nawet nie będę zdawała sobie z tego sprawy, to mnie przeraża i nawet teraz kiedy to piszę trzęsa mi się rece;/ Zdecydowałam się tu napisać bo od 3 dni kompletnie sobie z tym nie radzę;/ Najgorsze jest uczucie, że to się nie dzieje naprawdę, że to co robiłam przed chwilą, wczoraj, miesiąc temu wcale się nie wydarzyło, tylko cały czas jestem we śnie, cholernym śnie z którego nie mogę się obudzić. Nie wiem czy żyję, czy jestem naprawdę w domu czy może już mnie zamknęli w psychiatryku a ja tylko sobie uroiłam, ze zyję nadal a tak naprawdę mnie tu nie ma...KOSZMAR! Nie mam na nic ochoty, nie chce mi się słuchać muzyki, a ją uwielbiam, nie mam ochoty oglądać TV, boję się wszystkiego...rodzice są nierealni, nie wiem czy istnieją, kiedy coś mówie, mój glos wydaje mi się odległy...chyba już naprawdę zwariowałam;( Przeraża mnie to;( Po prostu straciłam rozeznanie co jest snem a co nie..mam wrażenie, że zapomniałam kiim jestem, gdzie jestem i po co jestem...;(

Na koniec dodam, że nie bylam jeszcze u lekarza, bo się boję diagnozy ale mam zamiar iść, tylko kurcze co z tego jak pewnie wyda mi się to nierealne i znó wpoję sobie, że to się nie działo naparwdę, ze wcale u lekarza nie bylam...

Wiem jedno, chcę, żeby było tak jak dawniej...

 

PS. Przepraszam, że tak długo i chaotycznie, pewnie nawet bez skłądu i ładu, w końcu czuję, że zwariowałam...choć mam nadzieję, że nie i ktoś z Was podobnie się czuje jak ja i to tylko np. nerwica;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

M18,

No mi wlasnie tez przypomina to stan zjarania się ziolem. Tylko ze u mnie to nie trwa caly czas, sa tylko chwile takie po 5-10 minut ale za to jest to bardzo nasilone, wydaje mi sie jakbym tracil co chwile przytomnosc i znowu sie budzil i tak w kolko. Niestety leki na to nie pomogly wcale, zobacyzmy jak bedzie po terapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkryłam metodę, która troszeczkę pomaga na moją derelizację. Wytłumaczę na przykładzie: z derealizacją jest jak z każdymi innymi bodźcami ze świata zewnętrznego, na przykład z tym, co słyszymy. Nie zawsze wszystko, co słyszymy chcemy słyszeć, na przykład lubimy ciszę, ale musimy wyjść na jakąś ruchliwą ulicę. Zatkanie uszu na dłuższą metę nie działa, można niby puścić sobie jakąś muzykę z odtwarzacza, ale nadal nie będzie to cisza, ale zagłuszanie tego, co wkoło. Tak właśnie staram się podchodzić do derealizacji: to jakiś bodziec, którego nie chcę odbierać, a muszę, dlatego staram się podejść do niego na luzie i po prostu przestać zwracać uwagę. Derealizacji nie traktuję, jako coś wewnątrz mnie, ale jako coś z zewnątrz, z czym muszę się pogodzić. Kiedy się pogodzę i przestanę zwracać na nią uwagę - zniknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19_latek, też tak czasami robię :D albo mówię swojej derealizacji ,,dzień dobry" w myślach.

 

polo, tak, to pomaga. Najbardziej destrukcyjne jest myślenie o derealizacji. Zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o picie wody - mi to pomaga, o ile nie mam wtedy jakiejś przeszkody w gardle i mogę swobodnie przełykać. Rozmawiać jakoś się boję w czasie derealizacji, bo wydaje mi się, że mówię wtedy głupoty (czasem źle odmieniam wyrazy podczas ataku), więc generalnie zamykam się na chwilę w sobie, myślę o czymś innym i czekam, aż przestanę to zauważać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z problemami nerwicowymi zmagam się już od 13 lat a mam lat 30.Od dziecka byłam lękliwa i nerwowa,ale dopiero derealizacja dała mi w kość.Kiedy pojawiła się pierwszy raz nie wiedziałam co się dzieje, czułam się jakbym była w śnie, wszystko było jakieś inne,dziwne oprócz tego zawroty głowy.To było coś strasznego,ale po jakimś czasie minęło. Po roku, dokładnie przed maturą, znów się pojawiło i zmieniło moje życie w koszmar.Po maturze znów zniknęło ale tylko na chwile,potem trzymało mnie kilka miesięcy a ja nadal nie wiedziałam co mi jest.Chodziłam po różnych lekarzach i wszyscy rozkładali ręce aż w końcu trafiłam na dobrego psychiatrę,który leczy mnie do dnia dzisiejszego.Poczułam ogromną ulgę, gdy zrozumiał co się ze mną dzieje i wtedy padły słowa-derealizacja.Pani doktor dokładnie mi wytłumaczyła co się ze mną dzieje i dlaczego.Powiedziała,ze derealizacja jest mechanizmem obronnym mózgu na stres,lęk dostałam wtedy Bioxetin i po paru tygodniach mogłam znów cieszyć się życiem :smile: Niestety nie byłam systematyczna w braniu leków i co roku dopadało mnie to samo,ale Bioxetin zawsze zadziałał.Od trzech lat moja nerwica przybrała nieco inną formę,oprócz derealizacji doszły objawy somatyczne: bóle i zawroty głowy,niestrawności i ciągły lęl przed chorobami.Zaczęłam się badać na wszystko łącznie z hivem i boreliozą, tomografią komputerową głowy itp.wyniki dobre,więc lekarz dołączył mi do Bioxetinu Citronil,który zadziałał szybko i znów było dobrze.Od marca biorę 20mg Bioxetinu i 10 mg Citronilu,ale od tygodnia mam silny nawrót- silna derealizacja strach,ze jestem na coś chora.Nie wiem czy zwiększyć dawkę leku?bo wizyta dopiero za tydzień czy znów mam się badać od nowa? Bardzo proszę o pomoc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madzialenka, Ja na początku dwa lata temu nawet nie miałem derealizacji tylko ataki paniki i prawie to wyleczyłem... A teraz wróciło ze zdwojoną siła i derealizacją która trwa u mnie praktycznie bez przerwy... i też zaczołem doszukiwać się jakiś strasznych somatycznych chorób, ale przeszedłem badania łacznie z TK głowy i USG jamy brzusznej, krew i mocz... i wszystko OK. Teraz nie mam nawet ataków paniki tylko lęk uogólniony i derealizacje.... strasznie uciążliwe to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madzialenka, Właśnie zmieniłem niedawno, bo przedtem brałem Elenium, Setaloft, Sulpiryd i doraźnie Afobam...

 

Pomagają trochę... ale muszą się rozkręcić na ulotce Anafranilu pisze że poprawa ma nastąpić po od 3 do 6 tygodni... Już jest troche lepiej niż było, ale jeszcze muszę chwilę poczekać aż ten Anafranil sie rozkręci ;) A Rudotel i Afobam to benzo... one są głuwnie po to żeby łagodzić skutki uboczne Anafranilu bo pomimo tego że to dobry lek ( Takie słyszałem o nim opinie ) to niestety ma zwłaszcza na początku troche skutków ubocznych właśnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dosyć, męczy mnie już to czucie chyba trzeci dzień! kiedy to minie? Nie wiem czy to jest derealizacja, lekarz mi tego nie powiedział, miewałam wcześniej takie stany ale nigdy tak długo, denerwuje się bo to tak jak by mnie wywaliło w inną przestrzeń, nie dobrze mi, jeszcze jak coś robię, chodzę to nie skupiam się tak na tym ale jak chcę spać to tragedia bo leżę i jeszcze czuję jak się rozlewam i boje się własnego głosu i ze strachu mam wrażenie że zaraz zwymiotuję i muszę otwierać oczy i się ruszyć jakoś znacząco i wtedy się uspokajam to chwilowe niestety bo wszystko wraca. Czy na to pomagają jakieś leki? Nie wiem czy mówić o tym lekarzowi przy następnej wizycie? Raz już mówiłam... ale lekarz się pytał czy wszystko wtedy zdaje się być takie zimne ale to chyba nie tak, ja bardziej czuje takie nie dzianie się tego co jest jak by się mi śniło i ta dal tego co blisko wcale daleko, dziwność i ta nierealność i obcość. Męczę się okropnie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik, rację ma Misiek_NL - to minie, poza tym być może te leki nie zaczęły jeszcze działać. Mój lekarz również nigdy nie użył słowa ,,derealizacja" w rozmowie ze mną, bo przecież nie wniknie do mojej głowy i nie dowie się, co ja tam mam. Derealizacji nie da się zmierzyć, jednyną osobą, która wie, że to derealizacja jesteś Ty. Mów lekarzowi o wszystkim, co czujesz - on przecież od tego jest, żeby Ci pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×