Skocz do zawartości
Nerwica.com

kawa , fajki , onanizm , pomocy!!:((


latinolover35

Rekomendowane odpowiedzi

Nalogi nie odbieraja mi checi do zycia. Nalog chyba sam w sobie nie odbiera checi do zycia, chyba ze np. dana substancja dziala na uklad nerwowy wywolujac po pewnym czasie depresje. Tak jest np. z benzodiazepinami. Naduzywanie benzodiazepin moze powodowac depresje i to calkiem solidna. Nalog chyba sam w sobie motywuje do zycia. Spaczonego, ale jednak. Przeciez czlowiek uzalezniony MUSI swoje uzaleznienia zaspokoic. Nie da sie tego zrobic lezac caly dzien w lozku i nic nie robiac.

A jesli o energie chodzi to zdaje sie, ze calkiem sporo swojej energii skupiam na tym, aby uniknac cierpienia spowodowanego brakiem czegos. Jesli juz mi czegos zabraknie (czegos co czuje, ze mnie uzaleznia) to probuje to zdobyc lub zastapic czym innym. Jesli i to sie nie uda... a brakuje mi czegos bardzo bardzo mocno to ląduje na swoim lozku i staram sie to jakos przezyc. Czasami placze, czasami sie modle, czasami przeklinam siebie i wszystko inne... az to przejdzie lub pojawi sie okazja zdobycia tego co pragne lub czegos innego rownie fascynujacego...

Mozliwosci uzaleznionego sa ogromne. Ja sie zrobilem znacznie sprytniejszy dzieki uzaleznieniom. Tylko nie jestem pewien czy sie zmienilem na lepsze czy na gorsze. No i uzaleznienia np. od substancji chemicznych moga skrocic zycie i zdewastowac przy okazji mozg. To juz zalezy ile kto ma szczescia w zyciu... Ja troche tego szczescia mam. Los nie raz sie do mnie usmiechnal... nawet jak na poczatku myslalem ze raczej wali mnie po gebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jest inaczej! Nałogi (alkohol, benzodiazepiny, nikotyna, kofeina) niszczą człowieka...zabijają w nim wolę życia, a jedynie prowokują chęć zdobycia substancji uzależniającej!!!

Napisałeś, że chęć zdobycia tych substancji powoduje, że człowieka napawa chęć wstania z łóżka. Niestety ale nadużywanie tego gówna prowadzi w konsekwencji do tego, że owego łóżka już nawet nie masz! A poza tym co to za życie, które koncentruje się na zdobyciu substancji psychoaktywnej!!!!?

Ja niestety nie mogę sobie poradzić z uzależnieniem od piwa, papierosów, benzodiazepin...chwilowa ulga jest nie warta tego co dzieje się na dzień następny z człowiekiem....Owszem chciałbym aby np. alprazolam działał przez całe moje życie...zniósłby moją nerwicę depresyjno-lękową...lecz niestety organizm się przyzwyczaja do niego...i nie ma wyjścia..albo własne działania przywrócą Cię do życia albo totentanz problemów spotęgowanych chemią!

Używając afobam przez 2 miesiące w tamtym roku po raz pierwszy poczułem się jak pełnowartościowy gość. Zero lęków, zero bezsennności, zero doła....możliwość normalnego funkcjonowania w pracy...

Na dłuższą metę jednak nie warto używać wspomagaczy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i rock'n'roll ... A tak na poważnie to wystarczy odrobina silnej woli żeby rzucić fajki i kawę, zacznij stopniowo, nie trzeba od razu radykalnie. Firmy sprzedające produkty przyjazne w rzucaniu palenia i lobby tytoniowe nakręciło tak społeczeństwo, że traktuje się rzucanie nałogu jako drogę przez męke i z takim nastawieniem osoba rzucająca nałóg rzeczywiście cierpi znacznie bardziej niż gdyby jej "nie uświadomiono" wcześniej. A prawda jest taka, że zarówno ja , jak i parę osób mi znanych rzuciliśmy fajki z marszu i w ogóle nas do tego nie ciągnie. Okazyjnie, przy alkoholu odpalam, ale to też nie zawsze :) Pierwsze trzy dni były takie sobie, bo to przyzwyczajenie jednak jakieś, czasem jeszcze paliłam raz, dwa w tygodniu, zdarzało się. Minęły prawie dwa lata i wiem, że nigdy nie dam się wkręcić w palenie, bo to beznadziejny nałóg, tym bardziej , że mam alergie na tytoń i problemy z oddychaniem, więc to mi tylko nakręca obrzydzenie. Ale znam osoby , które nie mają takich problemów zdrowotnych a się czują lepiej bez palenia i ich nie ciągnie. Radzę sopniowo przy nerwicy, żeby za bardzo nie obciążyć się psychicznie :smile:

 

[Dodane po edycji:]

 

Potrójny_problem może używanie substancji psychoaktywnych nie szkodzi tak jak się o tym trąbi w różnego rodzaju książkach czy filmach (wiesz, palenie skręta, przerażająca muzyka w tle, początek końca głównego bohatera :lol: ), można ujrzeć więcej i zmienić się na lepsze, ale tez nie wygląda to tak kolorowo jak opisujesz. Jeśli wstajesz rano z radością tylko dlatego , że się naćpasz, to to jest smutne. I ja się nie mądrze teraz, bo ja też tak mam. Jak wiem, że będę ćpać wstaje w o wiele lepszym nastroju. A tak to nie widzę zbytniego sensu. Kiedyś, jakieś parę lat temu często czułam się bez niczego jak na dragach, dostawałam takiej euforii i napadów śmiechu, że uchodziłam za niezwykle pozytywną, szurniętą,optymistycznie nastawioną osobę. Choć jak przychodziłam do domu i zostawałam sama to zaczynał się dramat. Ale przynajmniej czułam często radość. Teraz nie jestem w stanie, jeśli już się uśmiecham to jest to tak naprawdę sztuczne do bólu i wiem, że właśnie ćpanie miało tu swój spory udział, bo pokazało mi tą zajebistą stronę życia i mnie, odzwyczaiło od szarej codzienności. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że to jest bez sensu - psychika i zdrowie coraz bardziej mi kuleje. Nie wiem ile lat już sobie tak hulasz, w jakim jesteś w wieku, ale nie znam żadnego wieloletniego ćpuna, który by w pewnym momencie nie miał dość i nie próbował tego zmienić, który by nie zauważył , że z jednej strony to go zniszczyło. Ja wiem, że doświadczenia duchowe, filozoficzne, artystyczne są fajne, ale po dłuższym czasie zaczynasz widzieć szkody. Nie żałuję swoich eksperymentów, ale widzę że już jest czas na to, żeby przystopować, bo dążę do całkowitej degradacji, i z ogólnym stwierdzeniem ,że narkotyki są dobre tylko na krótką metę jak najbardziej się zgadzam. A u Ciebie to już jest sygnał alarmowy :?

 

[Dodane po edycji:]

 

W ogóle to już dawno był sygnał abym przystopowała :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm trudno mi będzie rzucić palenie...palę już 15 lat....dwie paczki dziennie...pije codziennie po 5 piw do czterech lat....na szczęście wyzbyłem się pociągu do łykania benzodiazepin! Nie chcę tego świństwa w moim życiu! Nie wiem ale używki stanowią dla mnie substytut normalnego życia. Jestem gejem..bardzo samotnym człowiekiem, który nie zaznał w życiu ciepła miłości...nigdy nikt mnie nie przytulił, nie powiedział, że jestem najważniejszy! Odkąd pamiętam miałem doły z powodu samotności...spotęgowane bardzo ale to bardzo trudnym dzieciństwem!!!! Do tego straciłem fajną pracę przez nerwicę lękową i cholerne ataki paniki! Ugrzęzłem w pijaństwie...chciałbym znów na trzeźwo widzieć świat! Jednak picie pomaga przezwyciężyć dojmujące uczucie melancholii i braku perspektyw na udane życie. Alkohol mi pomógł!!! Niestety tylko w jednym aspekcie...w innych zaś zaszkodził!!!! Mówisz, że jest powód by bić na alarm! Tak też myślę! Policzyłem ile alkoholu wypiłem w tym miesiącu, wyszło 103 piwa i 67 paczek fajek!!! Do tego zolafren na sen...:( Czasem pragnąłbym utracić świadomość na zawsze! Nie pojmujcie mnie jako ostatniego dupka...w swoim życiu zwiedziłem kawał świata, ukończyłem trudne studia (mimo fobii społecznej),poznałem muzykę klasyczną, zdobyłem bardzo ciekawą pracę...ehhh wygadałem się! Piszcie! Nie mam komu wyżalić się ze swoich problemów więc liczę na pomoc osób mi nieznanych!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Holst, moja mama pije po 4 piwa codziennie od kilku lat. Strasznie się o nią martwię. :( Nie wiem czy to już alkoholizm czy faza wstępna.

Nie wydaje Ci się, że to co robisz mówiąc, że alkohol jakoś Ci pomógł to jest właśnie system zaprzeczeń? Racjonalizujesz fakt, że go nadużywasz. Na dodatek usprawiedliwiasz się jakby to że jesteś wykształconym facetem miało przeczyć istnieniu nałogu. Uzależnienia dotykają bardzo często właśnie ludzi zamożnych, wykształconych na świetnych posadach. Pijąc 5 piw dziennie czujesz, że możesz przestać? Przestajesz? Moja mama nie.. :( Ciągle się zastanawiam czy tak będzie już zawsze czy kiedyś z tego wyjdzie.

Pamiętaj, że alkoholizm jest chorobą śmiertelną. Ratuj się póki możesz, póki czujesz, że coś jest nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się Badziak, że te 4 piwa dziennie od kilku lat to już alkoholizm,tym bardziej ze sam napisałeś jakoby twoja mama miała problemy z odstawieniem. Więc wszystko wskazuję na jedno.Ale jeśli od kilku lat trzyma tą samą dawkę, chociaż nie wiem czy tak chciałeś na pewno napisać :bezradny: , to bynajmniej trzyma fason i nie uchlewa się do nie przytomności. Mój ojciec na alkohol wydaje majątek, nawet w nocy wstaje po to, żeby pić, kilka osób z rodziny albo zapiło się na śmierć albo zmarło z powodu marskości wątroby i trochę się obawiam, bo już ma chory organizm, a ja mam młodsze rodzeństwo. Co gorsza ma skłonność do wciągania w nałóg innych, najpierw moja matka, a teraz mnie ciągle częstuje. Nie gardzę ;) , doceniam hojność , ale trochę mi przykro z tego powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

svart przecież Twoja depresja wynika z nadmiernej ilości orgazmów czyli z nadmiernej masturbacji a nie na odwrót. W tym przypadku masturbacja była dla ciebie lekarstwem ?? Jedno wielkie kłamstwo, dałeś się nabrać.Chwilowa przyjemność którą daje orgazm jest oszustwem.Dostajesz coś przyjemnego na chwilę ale w zamian oddajesz swoje zdrowie.Przestań ....... i wracaj do zdrowia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

irbis20, O trafiłeś w temat , i nie można było tu pisać od razu ?

A teraz poproszę o dowody na poparcie twojego twierdzenia...tylko nie twoje prywatne dygresje ale dowody ,badania kliniczne prace naukowe...potwierdzające ze depresja powstaje od nadmiaru orgazmów . Jak takich nie ma to przestań świrować jarząbka .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu masz dowód, nie widzisz? Chyba za często strugasz patyka że nie potrafisz skojarzyć prostych faktów. Prace naukowe do niczego nie są mi potrzebne.

 

[Dodane po edycji:]

 

Piszę tam gdzie potrzebna jest pomoc dla roztrzepanych mózgów.Więc myślę że w większości postów mogę się udzielać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

irbis20, a kogo ja pokaleczylam??uwazam,ze masz wielki problem i zasiègnij porady jakiegos dobrego specjalisty-seksuologa.Przemawia przez Ciebie ogromne poczucie winy.Na poczàtku bylo smieszne to co piszesz ale staje siè to juz po prostu obrzydliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niemądry, A i zgadzam się z tym ,jest podniesiony poziom rozdrażnienia .

 

[Dodane po edycji:]

 

W skład spermy wchodzą takie związki jak: putrescyna, spermina, spermidyna i kadaweryna (odpowiedzialne za zapach i smak spermy), witamina C, prostaglandyny, lipidy, aminokwasy, enzymy, hormony steroidowe, witamina B12, fruktoza, cholesterol, mocznik, cynk, wapń, magnez, selen.

 

 

gdzie ty tu chłopcze miedz widzisz ...do wydalania ze spermą ? od Wiki tez jesteś mądrzejszy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CO ON KUR*A Z TĄ MIEDZIĄ...

 

MASZ KUŹWA MIEDŹ ZAMIAST BIAŁKA W MÓZGU CHYBA..

I TO ROZTRZEPANĄ, CZY CO TAM SOBIE UROIŁEŚ W TEJ SWOJEJ GŁÓWCE PEŁNEJ TRZEPADEŁEK, MASTURBACJI, ACHHHH nie chce mi się z tOBĄ gadać ibris20

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×