Skocz do zawartości
Nerwica.com

znowu się zaczęło


nn2nn

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich

 

właściwie nie wiem po co to wszystko piszę, być może moja głowa podświadomie wmawia sobie ,że warto jednak to napisać ,że być może przyniesie ulgę myśl ,że przeczyta to ktoś kto wie co czujesz ..... być może to po raz kolejny oszukiwanie samego siebie , byle by tylko przez chwile poczuć się lepiej... . Walczę z NN już ok. 11 lat, mniej lub bardziej skutecznie , były terapie były lekarstwa, były dobre chwile i dramatyczne, leczyłem się przerywałem leczenie, bywało chwilami tak ,że czułem się "prawie" jak zdrowy człowiek, ... bywało różnie. Od jakiegoś czasu mam nawrót dość mocny, wydaje mi się ,że najmocniejszy jaki miałem jestem już taki zmęczony tym, coraz częściej myślę że już mi się nie chce walczyć, że już nigdy nie zobaczę świata takimi oczami jakimi widziałem kiedyś, pełnymi pasji nadziei radości, oczami naiwnymi jak kiedyś, oczami ludzi których widzę dookoła , ludzi którzy są nieświadomi świata jaki ja widzę . Miewałem rożne natrętne myśli, w tej chwili powróciła mi głownie jedna, strach przed zarażeniem HIV, bardzo silnie z powrotem we mnie uderzyła, wszędzie widzę HIV wszędzie widzę ryzykowne sytuacje, krew skaleczenia, możliwości zarażenia ........ ręce już nie wytrzymują mycia co doprowadza do kolejnych zdenerwowań i nakręca kolejne natręctwa. Po co to piszę? pewnie łudzę się że ktoś napisze: "nie martw się nie jest wcale tak łatwo zarazić się HIV", ile razy już to słyszałem i pewnie nadal chcę to słyszeć ...... jest ciężko, jeżeli przeczytałeś/aś to do końca to gratuluje bo pewnie to nie pierwsze takie nic nie wnoszące nawoływanie o pomoc .....

 

nie poddawajcie się nie zawsze beznadzieja wygrywa, dzięki za poświęcenie chwili czasu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie napissze "bedzie dobrze" bo niestety nie wiem czy tak się stanie ale napisze "bardzo wierze że bedzie lepiej" bo mam nadzieje że tak bedzie! Dobrze wiesz że HIV nie tak łatwo się zarazić jeśli chcesz moge to powturzyć...

HIV nie tak łatwo się zarazić..!!

spróbuj dopuścić do siebie tą informacje i daj się ponieść chwili. Rozluznij się na chwile połuż się na łóżku włącz jakąś spokojną muzyke i wsłuchaj się w jej dzwięk. Zapomnij co cię otacza zapomnij gdzie jesteś zapomnij kim jesteś pamietaj tylko że teraz morzesz być każdym...kim tylko zapragniesz /mnie pomaga się odpręzyc...

wiara że bedzie lepiej pomaga mi podnieść się z łóżka.

Walcz o soebie bo przecież warto!!!

 

Ps trzymaj się!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może powinieneś zmienić sposób myślenia? Piszesz o strachu przed zarażeniem się wirusem HIV. Sądzę, że mimo nerwicy natręctw kochasz życie i ciągle masz nadzieję na wyzdrowienie, bo w innym wypadku perspektywa zarażenia chyba tak by Cię nie przerażała. Wydaje mi się, że może powinieneś spróbować "oszukać" swój umysł. Myśl sobie coś w stylu: "dobra, trudno, najwyżej się zarażę" i tak się nie przejmuj. Postaraj się wyluzować i żyć tak, jakby naprawdę przestało Ci zależeć na tym, czy się zarazisz, czy nie, jednocześnie zachowując świadomość tego, jak myślisz naprawdę.

I ja to napiszę: wirusem HIV naprawdę nie jest łatwo się zarazić!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za dobre słowa, jak czytam takie rzeczy to przez chwilę czuję się lepiej, oczywiście to prawda że chcę się cieszyć życiem ,że mam po co żyć ,że mimo wszystko chcę ...., ten "sposób" żeby powiedzieć sobie będzie co będzie już kiedyś przerabiałem i nawet myślę trochę pomogło jednak obecna sytuacja znacznie odbiega od tej z przed kilku lat i to się nie uda tak, dlaczego? ponieważ w mojej obecnej sytuacji aż tak bardzo mi nie chodzi o siebie , moje natręctwa skłaniają się bardziej do bezpieczeństwa moich najbliższych, nie martwię się że zarażę się i umrę, martwię się że zarażę ich że oni mnie potrzebują że beze mnie nie dadzą sobie rady, tym bardziej mnie to dotyka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że jest Ci ciężko, sama mam problemy, z którymi nie mogę sobie za bardzo poradzić... Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś jeszcze będziemy się śmiać z tych naszych natrętnych myśli, że w końcu wszystko wróci do normy......:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dojrzewa we mnie pomysl na kolejny wątek. Atu napisze tak: jak juz sie dowiedzialem ze mam depreche to w pierwszej chwili paniczny strach: co to bedzie? Przeciez to jest choroba psychiczna? Co powiedza znajomi, kumple? A potem, znacznie pozniej, jak juz sie dowiedzialem ze ide do szpitala: normalnie wyladowalem na dnie, co ja tu robie? Jak do tego doszlo ze zeswirowalem? Normalnie moj umysl walczyl z tym terminem: "choroba psychiczna", w ogole nie akceptowal ani nie dopuszczal takiej mozliwosci w strachu przed spolecznym wykluczeniem. Na dzien dzisiejszy uwazam, ze najwiekszym krokiem do zaleczenia (celowo unikam slowa "wyleczenia" bo wiem, ze szansa na reemisje jest duza) bylo zaakceptowanie swojej choroby i pogodzenie sie z nia. Od tego momentu zaczelo sie moje wychodzenie z bagna, potem juz mialem tylko z gorki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może i tak będzie, chociaż wątpię bo w pewnym sensie to jest alternatywne pojmowanie świata, dość ponura forma, trzymam za ciebie kciuki

 

Dziękuję, ja trzymam kciuki za Ciebie, pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dojrzewa we mnie pomysl na kolejny wątek. Atu napisze tak: jak juz sie dowiedzialem ze mam depreche to w pierwszej chwili paniczny strach: co to bedzie? Przeciez to jest choroba psychiczna? Co powiedza znajomi, kumple? A potem, znacznie pozniej, jak juz sie dowiedzialem ze ide do szpitala: normalnie wyladowalem na dnie, co ja tu robie? Jak do tego doszlo ze zeswirowalem? Normalnie moj umysl walczyl z tym terminem: "choroba psychiczna", w ogole nie akceptowal ani nie dopuszczal takiej mozliwosci w strachu przed spolecznym wykluczeniem. Na dzien dzisiejszy uwazam, ze najwiekszym krokiem do zaleczenia (celowo unikam slowa "wyleczenia" bo wiem, ze szansa na reemisje jest duza) bylo zaakceptowanie swojej choroby i pogodzenie sie z nia. Od tego momentu zaczelo sie moje wychodzenie z bagna, potem juz mialem tylko z gorki.

 

nie wiem jak to jest w depresji (miewam ale z tym sobie radze) ale w nn dochodzą inne czynniki, ja swoja chorobę zaakceptowałem już dawno, bardziej boli mnie dyskomfort życia, a idąc dalej dyskomfort moich najbliższych ( co przez moje nn często wciągam ich w swoje zachowania)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nn2nn rozumiem Cię doskonale... choroba mnie totalnie zniszczyła. Najgorsze, że to moja wina. Kiedyś mi się nawet wydawało, że wychodzę z choroby... próżne nadzieje. Natręctwa, ściśle związane z lękami, doprowadziły mnie do stanu wegetacji. To natręctwo z HIV też mam, kiedyś na przystanku starłam z buta plamkę... Myślę sobie, a co jak to była krew, a może kogoś zarażonego... Bleeeech, i tak cały dzień. Wydaje mi się, że to kolejny objaw strachu przed odrzuceniem. No i rodzina, która nie może już słuchać o mojej chorobie. Jakoś wcale im się nie dziwię, bo to męczące słuchać o takich schizach... Ale pamiętaj, nie możemy się poddać, trzymaj się mocno. Pozdrawiam ;)

 

PS: No i fakt, wirusem HIV nie da się tak szybko zarazić. No ale cóż zok wie lepiej... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nn2nn niestety tak to bywa z upierdliwą nerwicą. Też był czas kiedy miałam okropne natręctwa właśnie na temat HIV. Obiektywnie patrząc nie było w moim życiu żadnych ryzykownych zachowań abym w ogóle miała powód się tym przejmować, no chyba że można zarazić się dotykając na ulicy plamkę butem nie mając zresztą pewności, że ta plama to krew. Ale tak nie da się zarazić - chociaż bywały dni kiedy trudno mi było to przyjąć za takie oczywiste.

W każdym razie rozumiem Cię doskonale!

Kiedyś miałam taką jazdę odnośnie strachu przed HIV:

Pewnego dnia znalazłam się na przystanku autobusowym i była tam ławeczka. Postanowiłam usiąść na ławeczce, obejrzałam ją dokładnie poczym usiadłam. Siedziałam tak chwilę i nagle z przerażeniem dostrzegłam, że na ławce która stała zaraz obok było rozlane coś brunatnego. To coś było zaschnięte i brunatne, zatem w domyśle mogłaby być to krew. Natychmiast z przerażeniem wstałam i zaczęłam jak jakaś nawiedzona na to patrzeć, zastanawiając się czy to coś z ławki obok mogło się znaleźć na mnie. Obejrzałam jeszcze raz ławkę, na której wcześniej usiadłam i starałam się odtworzyć po kolei co się wydarzyło jak dotarłam na przystanek i czy może przypadkiem jednak miałam kontakt z tą substancją. Wiem, że tego nawet nie dotknęłam ale oczywiście nie byłam tego pewna. Wsiadłam w końcu do autobusu i całą drogę się tym przejmowałam. Myślałam o HIV i o tym czy to dotknęłam, czy nie. W domu ciągle o tym myślałam próbując sobie w głowie odtworzyć całe zdarzenie. Byłam tak zestresowana i nie pewna, że postanowiłam pojechać tam z powrtem aby się upewnić, że na ławce na której siedziałam jednak nie było tej plamy.

 

Musisz zdystansować się do tych obsesji o HIV, spróbuj obiektywnie racjonalizować dane wydarzenia. To tylko lęk, to tylko obsesje! Nie daj sobie wmówić czegoś co nie jest prawdą.

 

Jeszcze raz chcę powiedzieć, iż dokładne rozumiem ten strach, lęk - nie jesteś w tym sam! Nie przejmuj się :) to nie HIV tylko nerwica ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to już jest z naszą chorobą,co jakiś czas wraca :( ja po pierwszym epizodzie dochodziłam pół roku i byłam pewna że mam taką wiedzę na jej temat że w odpowiednim momencie zareaguje w razie nawrotu,i byłam pewna że już nigdy nie wróci, ale się myliłam, wróciło po prawie dwóch latach dodatkowe warunki(jesien, brak pracy,siedzenie w domu)sprawiły że znów się wkręciłam w schizofrenię, psychozę itd i lęk przed tym że mogę najbliższym zrobić krzywdę,teraz czuję się dobrze biore leki ukończyłam terapie ale wiem że w każdej chwili może wrócić,a jeżeli chodzi o HIV od paru lat żyje bardzo blisko z osobą która jest nosicielem i podziwiam ją za optymizm i radość życia czego mi brakuje,nie boję się zarazić nie mam lęku przed tą chorobą bowiem że nowoczesna medycyna i leki na HIV pozwalają dożyć sędziwego wieku kto wie może i mnie ta osoba przeżyje,tyle razy miałam ryzykowne zachowanie i idąc po wyniki byłam pewna zarażenie ale jest wszystko wporządalu , więc chyba tak łatwo nie można się zarazić.i tak to jest z nerwicą Wy boicie się HIV ja choroby psychicznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mała26 każdy boi się czegoś innego. I to czego najbardziej się boimy przybiera formę naszych obsesji. Pisałaś o HIV, że nie boisz się zarażenia, bo dzisiejsza medycyna jest na tyle już rozwinięta, że człowiek będący nosicielem może żyć bardzo długo.

I tu właśnie jest haczyk. A mianowicie ja nie boję się zakażenia HIV z tego powodu, że mogłabym umrzeć. Nie przeraża mnie, to że mogłabym żyć krócej i musiałabym barć garście leków. Aczkolwiek oczywiście wolę żyć jak najdłużej i to w całkowitym zdrowiu. Ale przeraża mnie, że jakość mojego życia by zmieniła się o 180 stopni. W HIV przeraża mnie to, że będąc nosicielem musiałabym uważać na innych aby kogoś nie zarazić, że martwiłabym się w związku z tym o swoich bliskich. Czułabym się z tym taka wyobcowana i samotna. Bałabym się również tego, że inni mogliby się mnie bać. A co za tym idzie bałabym się, że może musiałabym być sama i moje marzenia dotyczące miłości, posiadania rodziny mogłby zostać mi odebrane. HIV kojarzy mi się ze stratą. Może właśnie dlatego, że boję się w życiu straty, utraty tego co jest dla mnie ważne to boję się też i HIV. Tym bardziej, iż nie mam lęków ani obsesji dotyczących jakiś innych chorób.

Nigdy nie miałam obsesji, że może mam schizofremię czy jakomś inną chorobę psychiczną. Ale miałam kiedyś obsesje, że może jestem w śpiączce i wszystko co się dzieje wokół mnie to tylko wytwór mojej wyobraźni, a rzeczywistość mija mi obok, bo ja śpię. Wtedy to mnie strasznie stresowało, pamiętam że zapytałam mamę jak mam udowodnić sobie, że to nie śpiączka i skąd mam mieć pewność, że to wszystko dzieje się naprawdę. Niepotrzebnie tym gadaniem zestresowałam wtedy swoją mamę. Ale długo mnie ta myśl trzymała i przerażała i powodowała, że tracę poczucie rzeczywistości. Wtedy może i trochę bałam się, że ogarnia mnie jakiś obłęd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

 

solipsea , czuje się właśnie tak totalnie wyniszczony przez moją chorobę lata męczenie się z bezsensownymi zachowaniami , czynnościami, powtarzaniem aż do zmęczenie, męczenie innych, niezrozumienie chociaż wiedzą ( ale wcale się im nie dziwie staram się im jak najmniej o tym mówić ale czasami ni można tego ukryć ), ap ropo plamki , oczywiście też mam takie akcje, plamka na ulicy nadepnąłem to za tym idą kolejne czynności dezynfekcje podeszwy, mycie podłogi na której stanąłem tym butem itd

 

etien , opowieść z ławką fantastyczna:D, oczywiście mam bardzo podobnie zdarza mi się też często wracać rekonstruować sytuacje i nie tylko jeśli chodzi o HIV ale także inne natręctwa, jeśli chodzi o ryzykowne sytuacje no to hmmmm, to oczywiście nie mam typowo ryzykownych książkowych ale mam ryzykowne wg mnie. np pojawiają sie czasami narkomani na mojej klatce czasami zostawiają jakieś ślady krwi a to już dla mnie sytuacja dużego ryzyka nie muszę chyba wam tłumaczyć co się dzieję po takich incydentach jakie czynności i zabiegi stosuje (mycie , dezynfekcja .... ) także .... rozumiecie

 

mała26, hmmm szukałem kogoś takiego jak ty kogoś z NN hiv żyjącego z osobą zarażoną , ja pewnie nie dałbym sobie rady z tym bo czułbym tego wirusa wszędzie na sobie po chociażby podaniu ręki, dla mnie to okropne obciążenie, ja również nie boję się zarażenia na hiv i w konsekwencji śmierci, ja boję się że musiałbym z tym żyć że miałbym bezustanną obawę że zarażę najbliższych, że idę do kogoś spotykam się i wszędzie rozsiewam wirusa, to by mnie wykończyło znacznie szybciej niż hiv/aids, bałbym się wziąć dziecko na ręce to byłby dla mnie koniec życia - nie fizycznego, materialnego tylko koniec życia psychicznego koniec radości ... chociaż i tak mam jej ograniczoną ilość

 

dziękuje za wszystkie odpowiedzi, i wsparcie to naprawdę miłe że mogę z wami o tym porozmawiać i wiedzieć że wy wiecie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak źle,może dlatego że dowiedziałam się że ta osoba jest nosicielem trochę temu kiedy miałam pstro w głowie i moje życie byłe zabawą, nie brałam życia poważnie, to było przed pierwszym epizodem, dla mnie jest to tak istotne jak to że mam szumy uszne od lat 15,jeżdże z przyjacielam na badania sama też czasem się badam standart, czasem tylko się martwię jak to będzie za parę lat, a najgorsze jest to że mój przyjaciel wogóle o siebie nie dba to ja mu przypominam o wizytach lekach itd.gdy się dowiedział wogóle się nie załamał i za to go podziwiam.

Etien pisze że HIV kojarzy jej się ze startą, moja i przyjaciela rodzina i inna osoba wie o chorobie,ale on nie chciał uświadamiać innych ze względu na brak jeszcze zrozumienia i wiedzy na temat tej choroby.

Z kolei moje lęki też związane są ze startą tzn.boję się że mogę zabić mężą, mamę, najbliższych i jaki mi to wytłumaczyła moja terapeutka jest to tak naprawdę lęk przed utratą najbliższych.Tak już mamy że lęki dotyczą różnej sfery życia i za każdym razem mogą przybierać inną formę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×