Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia


shadow_no

Rekomendowane odpowiedzi

Didado1,

 

wiesz a nie myslisz czasem o swoim Tacie, ze on przede wszystkim chcialby, zebys byla zdrowa?

 

Milosc pozostanie i tego nikt ani nic Ci nie zabierze.

 

Jezeli mentalnie bedziesz pozostawac w przeszlosci, ukochanego ojca Ci to nie zwroci, ale zdrowie moze Ci odebrac.

 

Wiem, wiem jest taki zal i taki bol, ktory sprawia, ze chcielibysmy rzucic sie razem z Nim do trumny. Dlatego trzeba pozwolic sobie na zalobe.

Ale zaloba nie moze stac sie stylem zycia.

Twoje zycie toczy sie. Nie musi przelatywac przez palce.

 

Mozesz wyrazac swoja rozpacz w jakiejs tworczosci, chocby pisanie, malowanie, granie, cokolwiek.

Ale reszta musi zyc. Musi sie rozwijac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezeli mentalnie bedziesz pozostawac w przeszlosci, ukochanego ojca Ci to nie zwroci, ale zdrowie moze Ci odebrac.

 

dokladnie tak Virginia

 

 

dzięki za te słowa, ale ja nie umiem pogodzić się z przeszłością przychodzi mi to z wielkim trudem a najbardziej nie umiem sie pogodzić ze śmiercią mojego taty Crying or Very sad

 

didado1

zdaje sobie sprawe z tego ze to trudne ale bez pogodzenia sie z przeszloscia i nowego spojrzenia wlasnie przez pryzmat tego ze to juz sie wydarzylo a to co sie wydarzylo jest juz nieodwolane nie ruszysz sie w rozwoju nawet o krok a rozwoj jest jedynym oręzem w walce z nerwica,zastanow sie nad tym(te trujace i bolace wspomnienia musisz zaakceptowac i uzdrowic.

zycze ci zeby ulotnil sie ten caly bol a zastapily go czule wspomnienia po twoim tacie

nie boj sie zmian , bo one musza nastapic na twojej drodze do rownowagi

:idea:

a droga ta nielatwa ale mozliwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowałam się. Zamierzam podjąć się psychoterapii. Znalazłam w książce telefonicznej numer do Centrum Leczenia Nerwic w Poradni Zdrowia Psychicznego i... tu właśnie pojawia się kilka pytań. Ponieważ będzie to "mój pierwszy raz", proszę o kilka porad:

-co powiedzieć przez telefon? Zarejestrować się od razu? Do kogo-do psychiatry czy do psychologa?

-może lepiej od razu iść do poradni-i tu znowu pojawia się pytanie, prosić o zarejestrowanie do psychologa czy do psychiatry?

-czy jeśli trafię do psychiatry to od razu mu powiedzieć, że chcę psychoterapii a nie leków? (podobno psychiatra chętnie proponuje leki na dzień dobry)

-jaką psychoterapię lepiej wybrać-indywidualną czy grupową?

-czy informacja o wizytach w PZP jest możliwa do "wyciągnięcia" np. przez firmy ubezpieczeniowe? (zastanawiam się nad indywidualnym ubezpieczeniem zdrowotnym w jakimś towarzystwie ubezpieczeniowym) albo sądy (przez sądy pewnie tak... :? )

-jak często odbywają się seanse psychoterapeutyczne? (2x w tygodniu, co 2 tygodnie itp)?

 

Na razie tyle przychodzi mi do głowy, przepraszam, że tak dużo ale będę wdzięczna za odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko zależy od Twojej poradni, najczęściej najpierw potrzebna jest wizyta u psychiatry, który daje skierowanie do psychologa.

Czasem trzeba poczekać w kolejce i różnie to bywa z częstotliwością spotkań z psychologiem ja ostatnio na następne spotkanie czekam ponad miesiąc!

Nie wiadomo czy u Ciebie będzie gupa terapeutyczna - u mnie nie ma:(

Niestety często nasza slużba zdrowia pod tym względem szwankuje no i nie jest wcale pewne,że za 1 wszym razem tafisz na "swojego terapeutę".

Ale życzę powodzenia:)

Czasem po prostu trzeba się uzbroić w cierpliwość i też nie jest powiedziane,że prywatna terapia będzie lepsza, ja na przykład wywaliłam sporą sumkę na jałowe wizyty prywatne -trzeba trafić na swojego terapeutę , ten kto jest dobry dla innych niekoniecznie będzie ci pasował więc od razu mówię, w razie 1 wszej porażki nie załamuj się.

Ale oczywiście już za pierwszym podejście podpasujecie sobie.

 

[ Dodano: Wto Maj 09, 2006 6:49 pm ]

A leki na dzień dobry po prostu mogą pomóc na początek.

Przeważnie łączy się te dwie sprawy na raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja dzwoniłam do PZP, to pani rejestratorka spytała do kogo chcę iść. Powiedziałam, że do psychologa i nie było żadnego problemu. Na wizytę czekałam jakieś 3 tygodnie. Pierwsza rozmowa z panią psycholog trwała ok. pół godziny i chodziło o to żeby sie troche poznać. Później miałam 2 testy: MMPI i CATTEL, to testy na określenie osobowości i ogólnego stanu pacjenta. Mi w nich wyszło, że mam zaburzenia lękowe, nerwicowe i depresyjne. Wyszło też, że nie mam problemów w kontaktach z ludźmi i zaproponowano terapię grupową. No i chodzę sobie na tą terapię od 3 miesięcy :) Spotykamy się raz w tygodniu przez 2 godziny i jest nas 6 osób. Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania to wal śmiało. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda to miałaś szczęście że trwfiłas na dobrego psychologa , bo mnie pani psych. wysłała od razu do psychiatry. Ja stwierdziłam że mam ich gdzieś i nigdzie nie poszłam. A szkoda bo gdybym trafiła na dobrego psychologa to kto wie jak by było!Możesz napisać jak wyglądały te testy? pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Testy były przy komputerze. MMPI miał ponad 600 pytań i odpowiadało się prawda lub fałsz, a pytania były przeróżne. Na przykład: często boli mnie głowa i odpowiadało się P lub F, miałam mysli samobójcze P/F itp.

Ten test był na określenie osobowości. A test CATTELA miał ponad 300 pytań i odpowiadało się A, B lub C w zależności od pytania. Trochę przypominał test na inteligencję. Było np. pytanie: prąd ma się do drutu jak gaz do A. płomienia B. iskry C. rury, albo wybrałabym zawód:

A.leśniczego B.aktora C.przedszkolanki. W takim stylu to było. Tak jak pisałam wcześniej z pierwszego wyszło, że nie mam żadnych zaburzeń osobowości i mam dobry kontakt z otoczeniem, nie boję się ludzi. A z drugiego wyszły te zaburzenia nerwicowe, lękowe i depresyjne. To by było chyba na tyle :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Mam jeszcze dwa pytania: 1.czy opipramol (Pramolan) zalicza się do leków psychotropowych,czy tylko benzodiazepiny? 2. pytanie pewnie trochę głupie,ale je zadam-po czym rozpoznać czy psycholog jest dobry czy nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadam :) Pramolan ( opipramol )jest pochodną dibenzoazepiny, trójpierścieniowym lekiem działającym przeciwdepresyjnie. Ja go zażywałam na początku leczenia, ale w moim przypadku dość szybko przestał być skuteczny. Teraz jestem w trakcie odstawiania Velafaxu

( effectin ). Ten lek okazał się trafiony i czuję się SUPER :)

A drugie pytanie nie jest głupie. Wydaje mi się, że ciężko stwierdzić czy psycholog jest dobry, czy zły po pierwszym spotkaniu. Na to potrzeba czasu, żeby się wzajemnie poznać itd. Pani psycholog, która prowadzi naszą terapię na początku sprawiała wrażenie jakby nas wcale nie słuchała. Bawiła się włosami, zamkiem w swetrze, czasem ziewała :shock: Dla nas wszystkich w grupie było to poprostu wkurzające, ale przyzwyczailiśmy się do tego. Faktem jest, że jednak nas słucha i to bardzo dobrze, bo jak coś powie, to zawsze trafi w sedno, bardzo mądrze mówi. Więc nasze wrażenie było troche bezpodstawne. Po moich wypowiedziach zwróciła uwagę na rzeczy, których ja nie zauważałam, nie miałam pojęcia, że akurat w tym może tkwić jakiś problem. Wygląda na to, że trzeba się przełamać, poopowiadać o sobie i wysłuchać opinii innych, bo to dużo daje i napewno pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dotyk nieświadomości TERAPIA PSYCHOANALITYCZNA

Jest jedną z najlepiej udokumentowanych metod badania psychiki dzięki wieloletnim studiom jej twórcy Zygmunta Freuda. Jeśli ktoś chce zrozumieć przyczynę swoich konfliktów – powiadają psychoanalitycy – powinien zrozumieć swoją nieświadomość, dzieciństwo, okres dojrzewania, powinien przyjrzeć się relacjom rodzinnym, wspomnieniom, fantazjom i snom.

 

– Psychoanaliza jest nie tylko samą terapią, ale drogą poznania umysłu i sztuką poznawania siebie – mówi Olga Pilinow, z wykształcenia socjolog. W 1978 r. rozpoczęła długą drogę stawania się psychoterapeutką, która poprzez różne kierunki – terapię gestalt, biosyntezę, bioenergetykę – zawiodła ją do psychoanalizy. – W zgiełku codziennego życia można się zatrzymać i szukać prawdy na swój temat. Można się zastanowić, co naprawdę się dzieje w moim życiu.

 

W psychoanalizie teoria pracy z pacjenetem opiera się na dwóch fundamentalnych hipotezach: istnienia nieświadomości oraz determinizmu psychicznego, który zakłada, że wszystko ma swoją przyczynę. Każda myśl, fantazja i działanie jest ogniwem w łańcuchu przyczynowo-skutkowym. – Jest jeszcze jedno kluczowe pojęcie: przeniesienie – dodaje Agnieszka Leźnicka-Łoś. – Analiza przeniesienia daje dostęp do nieświadomości. Jest mostem między relacjami doświadczonymi w przeszłości w stosunku do innych ważnych osób z okresu dzieciństwa (najczęściej rodziców) a tym, co rozgrywa się w relacjach istniejących obecnie. Także w relacjach z terapeutą. Ponieważ jest to zjawisko nieświadome, wykorzystujemy tę relację w pracy z pacjentem, pokazując mu, że w podobny sposób zachowuje się także w kontaktach z innymi ludźmi.

 

Psychoanaliza w swojej klasycznej postaci polega na 45–50-minutowych sesjach odbywanych 4–5 razy w tygodniu (a więc praktycznie codziennie), w trakcie których pacjent leżąc na kanapie wypowiada wszystko, co mu przychodzi na myśl: uczucia, fantazje, wspomnienia, sny czy też wydarzenia z bieżącego dnia. Terapeuta siedzi poza zasięgiem jego wzroku i analizując to, co mówi pacjent, pomaga mu dotrzeć do problemów obecnych w jego nieświadomości. Ten rodzaj terapii, wymagający dużej regularności przez dwa, trzy, a nieraz nawet pięć lat, w dzisiejszych czasach zarezerwowany jest dla dość elitarnego grona.

 

W wielu krajach (także w Polsce) klasyczną psychoanalizę zastąpiono terapią psychoanalityczną, w której zmniejszono liczbę sesji z 4–5 do 2–3 w tygodniu, co miało rozszerzyć dostępność tej metody (nadal jednak 50-minutowa sesja psychoanalityczna kosztuje w Warszawie 80–120 zł, poza stolicą od 50–80 zł za sesję; pacjent płaci raz w miesiącu za wszystkie zaplanowane spotkania niezależnie od swojej obecności). Również trzeba mieć wolny czas regularnie przeznaczany na wizyty u terapeuty przez kilka lat. Wprawdzie już nie na kozetce, tylko twarzą w twarz – co zmodyfikowali twórcy terapii psychoanalitycznej.

 

– Terapia psychoanalityczna, która odbywa się rzadziej, nie jest tak głęboka jak klasyczna psychoanaliza, przez co mniej angażuje pacjenta i mniej ingeruje w jego świat wewnętrzny – uważa Pilinow i oddala obawy, że sztywny czas zaplanowany na sesję otwiera pacjentowi rany i wspomnienia z dzieciństwa, z którymi zostaje sam do następnego spotkania: – Niemożliwą rzeczą jest przepracowanie podczas jednej sesji problemu, który ma swoje źródło we wczesnym dzieciństwie i z którym się żyło przez 30 lat. Pacjent kończy jednak sesję ze świadomością, że z przykrym doznaniem nie zostaje sam na długo. Wróci do terapeuty jutro lub pojutrze.

Fizjologia myśli TERAPIA BEHAWIORALNO-POZNAWCZA

 

Behawioryzm w potocznym rozumieniu kojarzy się z Pawłowem i prostą zależnością: bodziec–reakcja. Terapia behawioralno-poznawcza we współczesnej formie, opracowana przez Aarona Thomasa Becka, opiera się na spostrzeżeniu, że treści poznawcze, czyli sposób interpretacji zdarzeń, mają wpływ na emocje i stanowią czynnik podtrzymujący depresję. Jest to nawiązanie do koncepcji stoickiego filozofa Epikteta, który twierdził, że nie zdarzenie samo w sobie, ale jego interpretacja wpływa na nas. Nie jest to jedyne starożytne zapożyczenie w terapii behawioralno-poznawczej. Rozmowa terapeuty z pacjentem, podczas której ma być zdefiniowany problem, odbywa się na zasadach dialogu sokratejskiego.

 

– Terapeuta pyta, ale nie sugeruje odpowiedzi, podąża za pacjentem, pomaga mu pytaniami, ale to sam pacjent jest ekspertem i to on odkrywa prawdę o swoim problemie – tłumaczy Magda Gulcz, szefowa Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej w Warszawie.

 

Rozmowa dotyczy pięciu sfer życia: myśli, nastrojów, zachowań, reakcji fizjologicznych oraz środowiska, które wzajemnie na siebie oddziałują. Każda sfera wpływa na pozostałe. Rozumienie zależności między nimi pomaga w zrozumieniu problemów i stanowi podstawę terapii. Ksero tak stworzonego schematu i notatek terapeuty pacjent zabiera do domu, żeby między sesjami mógł lepiej siebie obserwować.

 

Specyfiką koncepcji behawioralno-poznawczej jest dążenie do uczynienia terapii maksymalnie ścisłą i mierzalną. Zawsze nakierowana jest ona na rozwiązanie konkretnego problemu i nie może być luźną rozmową o życiu. Jej efekty weryfikowane są za pomocą wystandaryzowanych kwestionariuszy, które pacjent wypełnia na początku i na końcu leczenia. Trwa ono raczej krótko. Przy zaburzeniach lękowych (bez zaburzeń osobowości), depresji czy bulimii powinno wystarczyć około 20 sesji (godzina raz w tygodniu, sesja kosztuje 80 do 100 zł). Terapia zaburzeń osobowości czy złożonych traum z dzieciństwa trwa minimum rok.

Figura z tła TERAPIA GESTALT

 

Niemieckie słowo Gestalt oznacza postać, figurę, kształt, strukturę. – Najlepsze tłumaczenie to: figura wyłaniająca się z tła – mówi Tomasz Rebeta, terapeuta Gestalt z Krakowa. – Napięcie, z którego rodzi się zaburzenie, pochodzi z tła, czyli przeszłości i środowiska pacjenta. Szukamy jego przyczyn i one się jako figury z tła wyłaniają. Źródłem zaburzeń są figury otwarte w przeszłości pacjenta, których nie udało się domknąć. Praca terapeuty polega właśnie na tym, by pomóc je zamknąć.

Brzmi to tajemniczo, dlatego najlepiej wyjaśnić rzecz na przykładzie. Figurą jest zaburzona relacja z bliską osobą, np. dominującym ojcem. Klient przenosi to na relacje z innymi osobami, stając się zależny i podporządkowany. Domknięcie figury podczas terapii polega na tym, by uświadomił sobie swoje emocje i wyraził je. Może to nastąpić poprzez wyobrażoną rozmowę z ojcem, w której ma sznsę wyrazić i rozładować nagromadzony smutek i złość.

 

Poza rozmową ważną częścią terapii Gestalt jest praca z ciałem, podczas której może nastąpić ekspresja zatrzymanych emocji. Praca z ciałem to przede wszystkim praca nad świadomym oddechem. W koncepcji Gestalt człowiek jest jednością psychofizyczną. Sposób, w jaki oddycha, chodzi, jego sylwetka, a nawet choroby somatyczne, na jakie cierpi, mają źródło w zatrzymanych emocjach i traumach.

 

– Gestalt rodzi się także w ciele i w ciele się domyka – mówi Katarzyna Węglorz-Makuch. – Dla mnie klasycznym tego przykładem jest anoreksja, w której procesy psychiczne zatrzymują łaknienie i instynkt przetrwania. Ginekolodzy odsyłają do nas pacjentki, które cierpią na bezpłodność bez żadnych medycznych przyczyn i one po terapii zachodzą w ciążę.

 

Specyfiką terapii Gestalt jest bliska relacja między terapeutą a pacjentem. Przejście na ty, dotyk czy przytulenie, które dla psychoanalityka byłoby złamaniem wszelkich zasad sztuki, tu jest czymś zwyczajnym. – Ale to nie tak, że Gestalt jest pozbawiony ram i zasad. Bliskość nie jest spontaniczna, każdy krok w kontakcie fizycznym jest „zakontraktowany" i ma czemuś służyć – podkreśla Grażyna Boroń, terapeutka z Warszawy. – Nas też obowiązuje zakaz kontaktów z pacjentem poza terapią.

 

Gestaltyści stosują terapię indywidualną i grupową, nie zajmują się jednak terapią rodzin. W przypadkach anoreksji prowadzą terapię indywidualną, ale we współpracy z terapeutą rodzinnym. W terapii par opracowali własną metodę – z małżeństwem pracuje dwójka terapeutów, zawsze jest to kobieta i mężczyzna.

 

Leczenie anoreksji, zaburzeń osobowości, nerwic trwa od 1,5 roku do 3 lat. Lżejsze zaburzenia wymagają kilkumiesięcznej terapii. Sesje odbywają się zwykle raz w tygodniu i trwają 50 min. Koszt: 50 do 100 zł za spotkanie.

Tajemnice hipnozy TERAPIA ERICKSONOWSKA

 

Milton Erickson, który nawet na wózku inwalidzkim lubił powtarzać: „Najlepszy jest ten czas, który mam przed sobą", oparł swoją metodę na uznaniu w każdym człowieku naturalnej zdolności do przezwyciężania trudności. Jak mówią jego zwolennicy: nasze oddziaływania polegają na ujawnianiu i rozwijaniu pozytywnych stron pacjenta.

 

Isnstytut Ericksonowski istnieje w Łodzi od 1993 r. (ma swoje filie w Katowicach i Poznaniu). – Kierujemy się zasadą, że każdy człowiek jest niepowtarzalny, nie sięgamy w głąb historii pacjenta, lecz poszukujemy w nim nowych możliwości – mówi szef Polskiego Instytutu Krzysztof Klajs. – Wydobywamy, a później rozwijamy właściwy dla danego człowieka styl wrażliwości, rozpoznajemy jego ograniczenia i otwieramy dostęp do konstruktywnych aspektów nieświadomości.

 

Erickson pracował tak, by sam pacjent, któremu miał pomóc, potrafił sformułować cel terapii i koncentrował się na własnych możliwościach, które terapeuta mu uświadamiał. Zadaniem terapeuty jest stworzenie odpowiedniej atmosfery do zmiany oraz inicjowanie aktywności. Tym, co odróżnia szkołę ericksonowską od innych, jest hipnoza. Na jej temat narosło mnóstwo mitów. Tymczasem dzięki przeprowadzonym badaniom mózgu ustalono ponad wszelką wątpliwość, że hipnoza nie jest rodzajem snu, a po prostu stanem intensywnej koncentracji; na jednym bodźcu z odcięciem pozostalych. Pacjent w jej trakcie wcale nie musi leżeć, nie trzeba świec ani przyciemnionych świateł – takie wyobrażenia utrwaliły w nas filmy i lektury. Wielu ludzi jest przekonanych, że hipnoza to manipulacja dokonywana na człowieku, któremu wydaje się polecenia nawet wbrew jego woli. Tymczasem osoby, którym przekazywane są sugestie sprzeczne z ich zasadami moralnymi, szybko odmawiają współpracy.

 

– Hipnoza w psychoterapii jest jak skalpel w ręku chirurga – przestrzega Krzysztof Klajs. – Jest tak bezpieczna lub niebezpieczna jak ręka, która ten skalpel trzyma.

 

Powinna być więc w arsenale metod terapeutycznych nie jedyną, a jedną z wielu metod pracy. Sam Erickson stosował ją tylko u co piątego pacjenta.

 

Zastosowanie hipnozy we współczesnej psychoterapii jest bardzo szerokie – od kontroli i uśmierzania bólu, poprzez redukowanie lęków i zaburzeń psychicznych, aż po terapeutyczną pracę z dziećmi i młodzieżą (fobie szkolne, zaburzenia zachowania, wzmacnianie poczucia tożsamości).

 

Terapia ericksonowska to też jedna z najskuteczniejszych metod terapii rodzinnej. Cena sesji i jej czas trwania nie zależą od zastosowanej techniki. Sesja terapii indywidualnej trwa ok. 50 minut, terapii rodzinnej od 50 do 90 minut. Koszt jednej sesji w Instytucie wynosi od 60 do 100 zł. Terapia jest raczej krótkoterminowa, ale to oznacza, że większość pacjentów kończy ją przed upływem 15–20 sesji (choć są tacy, którzy tak jak w psychoanalizie korzystają z niej przez wiele lat).

Rodzinny genogram TERAPIA SYSTEMOWA

 

Terapia systemowa to innymi słowy terapia rodzinna. – Używamy dla określenia rodziny słowa „system", żeby podkreślić, że to coś więcej niż zbiór jednostek, ale że ważne są także interakcje między nimi – tłumaczy dr hab. Bogdan de Barbaro z Zakładu Terapii Rodzin przy Katedrze Psychiatrii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kiedyś system rozumiano wyłącznie jako rodzinę. Dziś terapeuta systemowy bierze pod uwagę także wymiar bardziej ogólny, kulturowy, społeczny, polityczny oraz subsystem, czyli to, co dzieje się w jednostce.

 

Na pierwszych spotkaniach rysuje się genogram, czyli drzewo rodzinne sięgające kilku pokoleń wstecz, i analizuje, jak przeszłość może wpływać na teraźniejszość. – Urazy, mity, wzory zachowań przechodzą z pokolenia na pokolenie. Na oczekiwania wobec męża czy żony wpływa relacja, jaka łączyła rodziców – tłumaczy Bogdan de Barbaro. – Zaburzenie u córki może mieć podłoże w traumie czy nadużyciu, jakiego w dzieciństwie doznała matka. Nie uzewnętrzniła go i teraz wpływa ono na jej poziom lęku, komunikację z mężczyznami i związek z córką. W trakcie terapii dociera się do ukrytych znaczeń. To co zablokowane, uwięzione w objawach zostaje przepracowane.

 

Terapeuci systemowi mają do różnych metod stosunek otwarty. Szukają inspiracji w Gestalcie, behawioryzmie czy podejściu psychodynamicznym (nieortodoksyjna psychoanaliza). Specyfiką terapii systemowej są dość rzadkie sesje: półtorej godziny co 2–4 tygodnie – to, co się podczas nich dzieje, musi mieć czas, żeby zadziałać w rodzinie.

 

Spotkania prowadzi najczęściej dwóch terapeutów, jeden jest w pomieszczeniu z rodziną, drugi obserwuje sesję zza szyby i włącza się tylko, gdy uzna to za konieczne. Czasem między sesjami rodzina dostaje zadania domowe: zrobić coś inaczej niż dotychczas. Często po prostu spróbować normalnie porozmawiać.

 

– Ludzie często zauważają, że obecność terapeuty cywilizuje ich zachowanie, zamiast krzyczeć i awanturować się, starają się do siebie mówić i słuchać – opowiada Bogdan de Barbaro. – Uczą się, że jest to możliwe także bez udziału terapeuty.

 

Gdy za terapię rodzinną płaci NFZ, refunduje on 12 sesji i – jak twierdzą terapeuci – to zazwyczaj wystarcza. Prywatna sesja prowadzona przez jednego terapeutę kosztuje 80–100 zł.

 

Kierownica i silnik TERAPIA KRÓTKOTERMINOWA

Naczelną zasadą w terapii krótkoterminowej jest dążenie, by interwencja była minimalna. Robi się tylko to, co niezbędne dla rozwiązania problemu, nie naprawia całego życia pacjenta. Zadaniem terapeuty jest wyzwolić tkwiący w człowieku potencjał tak, aby jak najwięcej mógł zrobić sam.

 

– Terapeuta jest kierownicą, ale silnikiem jest pacjent – porównuje Milena Karlińska, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Psychoterapii Krótkoterminowej. Krótkoterminowcy wykorzystują metody behawioralne, gestaltowskie, psychodynamiczne, ericksonowską hipnozę, psychodramę – w zależności od osobowości pacjenta i problemu. Jest to więc coś w rodzaju terapii szytej na miarę.

 

– To nie metoda leczy, ale kontakt i relacja z psychoterapeutą – tłumaczy Andrzej Nehrebecki, dyrektor Instytutu. – Dlatego osobowość terapeuty jest ważna, ale równie ważne jest wycofanie się z niej w odpowiednim momencie. To jak ze zwiedzaniem obcego kraju: trzeba podchodzić do innej kultury z szacunkiem i pokorą, aby ją zrozumieć.

 

W terapii krótkoterminowej pacjent dostaje sporo prac domowych. Mogą to być ćwiczenia oddechowe, fizyczne, ale np. przy terapii fobii społecznej zadanie może polegać na pójściu do sklepu, wybraniu towarów i zrezygnowaniu z nich w ostatniej chwili.

 

Ważne jest ustalenie, czy dla pacjenta metoda krótkoterminowa będzie odpowiednia. Gdy przychodzi on ze zbyt uogólnionym problemem w stylu: jest mi w życiu źle, albo gdy problem stanowi jego osobowość – raczej nie. Krótkoterminowa interwencja stosowana jest przy depresji, lękach napadowych, fobii, bulimii, terapii rodzinnej i terapii par, a także po traumatycznych przeżyciach, przy rzucaniu palenia czy problemach z tremą. Jeśli chodzi o terapię par, Andrzej Nehrebecki wymyślił własną metodę, nazywaną przez kolegów „konklawe". Spotkanie trwa aż do uzyskania efektu, czyli do momentu, gdy partnerzy zrozumieją, czego chcą, i będą w stanie zawrzeć jakąś umowę. Często jedna taka sesja wystarcza. Terapia lęków napadowych, jeśli w grę nie wchodzą problemy z wcześniejszych pokoleń, trwa około miesiąca. Sesje odbywają się raz w tygodniu i kosztują ok. 80 zł za godzinę.

Konflikt na progu PSYCHOLOGIA ZORIENTOWANA NA PROCES

 

To jedna z młodszych szkół terapeutycznych działających w Polsce. Twórcą metody jest amerykański psychoterapeuta Arnold Mindell, który ukończył fizykę, zrobił doktorat z psychologii, a także uzyskał dyplom analityka w Instytucie C.G. Junga w Zurichu. Psychologia Zorientowana na Proces czerpie z koncepcji Junga (teoria archetypów, analiza snów), teorii komunikacji, wprowadza pracę z ciałem i psychodramę.

 

– Proces to przepływ doświadczeń, wszystko, co się wydarza w człowieku i jego otoczeniu – tłumaczy Grzegorz Zieliński z warszawskiego ośrodka Poza Centrum. – Symptomy w ciele, emocje, sny, relacje międzyludzkie mogą przekazywać ważne informacje i być wykorzystane w terapii.

 

Kolejne filary koncepcji Mindella to fizyka kwantowa (z koncepcją, że materia to sieć relacji, obejmujących także obserwatora – podobnie wygląda zależność między terapeutą a klientem); taoizm (z przekonaniem, że wszystko co się dzieje ma sens, najdrobniejsze szczegóły w zachowaniu klienta mają potencjalne znaczenie). Terapeuci z tej szkoły dążą, by pacjent nauczył się rozumieć i przekształcać negatywne doświadczenia z korzyścią dla siebie.

 

– Podążamy za doświadczeniem klienta, towarzyszymy mu w procesie zmiany łagodząc napięcia i konflikty – tłumaczy Grzegorz Zieliński. – Sukcesem terapii jest dojście do progu, czyli do takiego momentu procesu, w którym zaczyna się konflikt, uświadomienie go sobie. Na przykład

 

u klienta z lękiem wysokości może się okazać, że u podstaw leży konflikt między potrzebą wolności i stabilizacji. Rozwiązaniem może być wyprowadzka od rodziców do wynajętego mieszkania.

 

Klientami ośrodka Poza Centrum są przede wszystkim ludzie młodzi (obowiązują nawet zniżki dla studentów, którzy płacą za sesję 70, a nie 80 zł). Większość problemów, z którymi przychodzą, dotyczy relacji w związkach i w miejscu pracy, kryzys wartości i dolegliwości fizyczne o niejasnej przyczynie. Psychoterapeuci z Poza Centrum specjalizują się w pracy z ludźmi w śpiączce, z którymi próbują nawiązać niewerbalny kontakt, m.in. poprzez dotyk i dźwięk.

Ustawianie rodziny

 

Ustawienia Hellingerowskie to metoda nowa; bardzo modna i bardzo kontrowersyjna. Jej twórcą jest Bert Hellinger, niemiecki psychoterapeuta, który wcześniej był zakonnikiem i spędził 16 lat wśród Zulusów w RPA. Jego koncepcja zakłada, że człowiek jest częścią systemu rodzinnego, z którym łączą go nierozerwalne związki. Dotyczy to także krewnych, których nigdy nie poznał, bo należą do odległych generacji. Rodzina jest tu czymś w rodzaju żywego organizmu, który rządzi się własnymi prawami i posiada własną „duszę" dążącą do wyrównania krzywd (przedwczesna śmierć w rodzinie, kalectwo, choroba psychiczna, niesprawiedliwy spadek). Dzieci nieświadomie przyjmują na siebie te niesprawiedliwości i winy, są uwikłane w los przodków, choćby go nie znały. Ustawienia mają odkrywać międzypokoleniowe podobieństwa, uwalniać od napięć i konieczności płacenia za cudze krzywdy.

 

Podobieństwo ustawień hellingerowskich do systemowej terapii rodzinnej jest powierzchowne. Ustawienia to terapia grupowa, podczas której spotykają się obcy ludzie (często kilkadziesiąt osób). Po krótkim wywiadzie prowadzonym przez terapeutę klient, kierując się intuicją, wybiera spośród uczestników symbolicznych przedstawicieli swojej rodziny i ustawia ich w pomieszczeniu. To co dzieje się później, brzmi bardzo ezoterycznie. Wytwarza się „wiedzące pole", uczestnicy otrzymują dostęp do wiedzy i przeżyć osób, których miejsca zajęli (sam Hellinger przyznaje, że nie rozumie natury tego zjawiska), towarzyszą temu bardzo silne emocje.

Zdania terapeutów są podzielone. Jedni porównują ustawienia do seansu spirytystycznego, nazywają manipulacją. Innych zachwyca skuteczność i szybkość działania tej metody (terapia trwa zazwyczaj jedna sesję).

 

– Jestem osobą racjonalną i krytyczną, ale wiele razy obserwowałam, jak to działa – mówi Milena Karlińska, terapeutka z Polskiego Instytutu Psychoterapii Krótkoterminowej, która wykorzystuje w swojej pracy metodę ustawień. Przestrzega jednak, że w wykonaniu nieprofesjonalisty jest ona niebezpieczna jak brzytwa w rękach małpy. A „ustawiaczy" będących wyszkolonymi psychoterapeutami jest w Polsce 30, może 40.

Sygnały alarmowe

 

Psychoterapia to grzebanie w ludzkiej duszy, materia delikatna. Jak zatem odróżnić terapeutę profesjonalnego od hochsztaplera? Na co zwracać uwagę, gdy pierwszy raz trafimy do gabinetu? Wspólnie z naszymi rozmówcami opracowaliśmy listę sygnałów, na które pacjentowi powinna zapalić się „czerwona lampka" alarmowa.

 

Do niedawna jak mantrę powtarzano, że profesjonalny psychoterapeuta powinien mieć certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Problem w tym, że Andrzej S. miał je oba, a mimo to nie przeszedł terapii własnej i latami pracował bez superwizji (nadzoru innego terapeuty). Bogdan de Barbaro mówi, że z certyfikatem PTP jest trochę jak z prawem jazdy – nie ma gwarancji, że kierowca nie spowoduje wypadku, ale lepiej, gdy prawo jazdy jednak ma. Jednak brak certyfikatu PTP nie oznacza, że mamy do czynienia z nieprofesjonalistą. Psychoanalitycy mają własny system certyfikacji. Terapeuci z innych szkół także nie zawsze ubiegają się o certyfikaty PTP, bo bardziej cenią te, które zdobyli w międzynarodowych stowarzyszeniach. O kompetencje jednak zawsze warto zapytać: jaki dyplom ma terapeuta, gdzie się szkolił, a przede wszystkim, czy pracuje pod nadzorem superwizora. W takich pytaniach nie ma nic niestosownego i jeśli terapeuta będzie na nie źle reagował – jest to sygnał alarmowy.

 

Trudno po pierwszej rozmowie wymagać, by terapeuta określił ściśle czas trwania leczenia, ale po kilku pierwszych spotkaniach można oczekiwać, że zostanie zawarty kontrakt terapeutyczny – ustalenie jej zasad, celów i trwania. Pacjent musi mieć poczucie, że wie, co się dzieje.

 

„Czerwoną lampką" są wszelkie propozycje natury towarzyskiej czy biznesowej. Do spotkań i kontaktów powinno dochodzić tylko w gabinecie. Wyjątkiem mogą być np. stosowane w terapii krótkoterminowej zadania, które pacjent ma wykonać na mieście, a terapeuta mu towarzyszy.

 

W psychoterapii wykluczona jest wszelka indoktrynacja i narzucanie pacjentowi własnego systemu wartości. Gdy np. para przychodzi po pomoc w kulturalnym rozwodzie, a terapeuta mówi o świętości małżeństwa, lub na odwrót, tym, którzy chcą ratować ważny dla nich sakrament, doradza rozstanie – powinno się go zmienić.

 

Niektóre szkoły dopuszczają bliskość i kontakt, zwłaszcza podczas pracy z ciałem, ale pacjent w żadnym wypadku nie powinien się czuć skrępowany i zażenowany; musi się to dziać za jego zgodą.

 

Na koniec – jak zgodnie twierdzą nasi rozmówcy – między pacjentem a terapeutą powinna „zagrać chemia". Jeśli terapeuta jako człowiek budzi w pacjencie antypatię i niechęć, szanse na sukces nie są duże. Bez wątpienia potrzebna jest też wola zmiany ze strony zainteresowanego terapią: – Nie należy wierzyć w cuda, że terapeuta podejmie jakieś magiczne sztuczki i bez aktywności ze strony pacjenta dokona zmiany w jego życiu – przyznaje Krzysztof Klajs z Polskiego Instytutu Ericksonowskiego. Nie od rzeczy więc będzie zakończyć nasz przegląd szkół psychoterapii pytaniem z dowcipu: Ilu psychoterapeutów potrzeba do zmiany żarówki? Odpowiedź brzmi: jednego. Długo to trwa, dużo kosztuje, a żarówka musi sama chcieć się zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Virginia ten post swa dlugoscia pobija wszystkie :) bardzo obszerna i przydatna to wiedza

dziekujemy ci VIRGI :*

 

jednak wg. mnie najlepsza terapia jest rozwoj duchowy ,zawiera on w sobie psychoanalize na najwyzszym poziomie i przewyzsza skutecznoscia konwencjonalne terapie bo bogatszy jest o cos nieuchwytnego dla psychologa ,to cos to inspiracje intuicji ,wewnetrznego glosu Boga ktory "odzywa" sie w sercu.

to oczyszczanie umyslu z wszelkich brudow mentalnych ,to wielka nauka pelni zycia chwila obecna. to cos znacznie wiecej niz terapia

kroczylem ta sciezka i kroczyc bede nadal ,moja nerwica przestala istniec

bez psychologa , bez psychiatry ,bez lekow

tylko moj umysl i wiara w Boga

jestem zdrow

:)

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja terapia to psychologia zorientowana na proces + medytacja + książki + forum ;) Powoli, powoli, powoli to zestawienie zaczyna pomagać ale nie zawsze jest kolorowo.

Przy okazji polecam "Neurotyczne osobowości naszych czasów" Karen Horney, którą ostatnio czytam. Jeśli ktoś chce mogę udostępnić w formacie doc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi kochani,jutro ide na terapie do osrodka leczenia nerwic i wiem,ze tam chca mi najprawdopodobniej wyznaczyc terapie grupowa,ale ona polega na cofaniu sie do czasow dziecinstwa,na przechodzeniu przez caly zyciorys.Czy nie uwazacie,ze w moim przypadku nie ma to sensu?mialam cudowne dziecinstwo,zero stresow i niepokojow i teraz nagle mam wiercic sobie dziure w mozgu pamieci?Przeciez wiem,ze u mnie po pazdzierniku nerwice lekowa wyzwolily trzy pogrzeby w rodzinie i chce sama sie tym zajac,z psychologiem-indywidualnie.Niestety,pewnie to zbyt piekne by bylo mi dane....Poza tym nie chce sluchac marudzenia innych nerwicowcow i analizowac ich skargi na zycie...Kazdy ma inny indywidualny problem i trzeba sie nim zajac indywidualnie a mnie na pewno nie bedzie sluzyc zaglebianie sie w stresy i problemy innych.Przydarzyla mi sie nerwica z lekiem i chce teraz ja pokonac,sprawnie,z zaangazowaniem i SAMA z psychologiem :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Neurotyczne osobowości naszych czasów" Karen Horney, którą ostatnio czytam. Jeśli ktoś chce mogę udostępnić w formacie doc

 

 

O!!!!! ja oczywiscie tez skladam zamowienie!!! Swietna ksiazka, czytalam ja wieki temu, szukalam na necie, ale bez skutecznie.

:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim.. :lol: Ogólnie moja lekarka zaproponowała 10 tygodniowy pobyt na odziale psychoterapi w poznaniu.. MAm pytanko czy ktos z was był na czymś takim?? czy pomogło?? i jak to wspomina?? prosze napiszcie co o tym myślicie:)DZIĘKUJE i gorąco pozdrawiam..ps.ja jestem z poznania wiec chetnie pogadam z kims z Poznania lub oKolic moze bede mogła pomóc bo już dwa lata choruje.. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×