Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bezsenność, zaburzenia snu


jaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Spróbuj jeszcze mitrazapiny, o ilę nie próbowałeś. Wystarczy solo 15mg żeby poczuć senność. Może być do 30mg. Neuroleptyki to znacznie gorszy wybór (nie uzależniają? uzależniają, ktoś Ci kit wcisnął) niż na przykład nie-benzodiazepionwe leki z grupy Z. Na przykład zolpidem. Szybko się wypułkuję, działa bardzo dobrze, nie ma problemów na następny dzień. Ale skoro mówisz że boisz się uzależnień, różnego dawkowania, i tej całej nagonki na uzależniające leki to raczej nie dla Ciebie. Tisercin to straszny lek. Obniża mocno ciśnienie, starej generacji neurolep dobry dla naprawdę mocnych zaburzeń pobudzenia, psychotycznych. Faktycznie nasennie chyba "łupie" do łóżka. Kiedyś wziąłem 1 tabletkę 25mg. Podziękuje za takie trucizny. To bardzo b. silny lek. Porównywalnie możesz zapytać o midazolam (Dormicum 15mg). To coś znacznie lepszego i o podobnej sile działania. Skoro bierzesz takie daweczki 25mg kwety i 10mg miansy to po tisercinie byś zwiedzał psychiatryk bo by Cię odłączył. Jakbym to podał swojej mamie, albo dziewczynie to pewnie szpital murowany. Ale przecież nie uzależnia i tylko nasennie. Ojojoj

P.S jeszcze jest wątpliwa substancja "agomelatyna" jestem w trakcie testów Valdoxanu, na razie z dobrym skutkiem. Jakość snu i długość się poprawiła. Na tę chwilę ocenię to na 40% lepiej. Biorę od 2 tygodni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JERZY62, tak mam bujne i wyraziste sny, czasem nawet trochę świadome. Jest to po kwetiapinie i nawet po mianserynie (solo). Wyraziste sny są w fazie REM, a jest to faza snu płytkiego, więc jeżeli to występuje często w nocy to moim zdaniem nie spało się głęboko.

 

ernest00, nie próbowałem jeszcze mirtazapiny, kiedyś nawet gadałem o tym z lekarzem. A myślisz, że będzie mocniej działać - w sensie dłużej, przy niskich dawkach?

Co do Tisercina to faktycznie czytałem, że to mocny lek i ma mocne działania niepożądane, chyba bym nie dał rady :). Generalnie po neuroleptykach odczuwam przymulenie. Po mianserynie też, ale trochę mniejsze. I nie chodzi o sedację, bo po tych dawkach w ogóle z rana jej nie mam (budzę się za wcześnie bez błogiej senności). Chodzi o to, ze potem jestem taki przytłumiony, lękliwy, niechętny do kontaktów z ludźmi i większe dawki mi to jeszcze bardziej nasilają.

 

Zolpidem znam bardzo dobrze, znałem go jeszcze przed miansą i kwetą :) Biorę czasem małe dawki zamiennie. Jak np. mam wstać o 7mej żeby szykować się do pracy, a wieczorem wezmę mianse i kwetę to czasem się zdarzy że obudzę się dużo za wcześnie, np o 4tej. Wtedy biorę sobie 2,5 mg zolpika (ćwiartka zupełnie wystarcza) i śpię do 7mej i wtedy na prawdę w końcu się wysypiam. Tylko czy to jest rozwiązanie?

 

Co do agomelatyny to właśnie miałem się pytać, bo bardzo jestem ciekawy tej substancji. Kiedyś nawet pytałem się o połączenie escitalopramu z agomelatyną, traktując agomelatynę tylko jako "poprawiacz snu", to Grabarz666 napisał że takie połączenie może mieć sens.

Tak więc daj znać jak Ci się to sprawdzi w kwestii poprawy snu :) Bo chyba zasugeruje ten lek lekarce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi bezsenność przeszła wskutek poprawy objawów choroby, ale chyba nastała depresja, nudzi mnie każdy dzień, próbuję sobie go zapełnić jak tylko mogę żeby się nie zanudzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmiana trybu życia i zdiagnozowanie przyczyny bezsenności jest podstawą. Bezsenność bierze się ze stresu przez problemy w życiu, myślę że tu trzeba szukać rozwiązań. Często niestety trzeba poprosić o pomoc w tym kogoś innego, nawet psychologa więc może w ten sposób działać a nie lecieć w tabletki od razu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmiana trybu życia i zdiagnozowanie przyczyny bezsenności jest podstawą. Bezsenność bierze się ze stresu przez problemy w życiu, myślę że tu trzeba szukać rozwiązań. Często niestety trzeba poprosić o pomoc w tym kogoś innego, nawet psychologa więc może w ten sposób działać a nie lecieć w tabletki od razu.

 

Taki rady znam na pamięć, niestety one nie wiele pomagają.

 

- Pomimo nędznego samopoczucia uprawiam dużo sportu, praktycznie codziennie rower, poza tym halówka i czasem siłownia. Oczywiście wszystko w godzinach nie wieczornych.

- Dbam o higienę snu, na 2 godziny przed snem staram się nie używać komputerów, smartfonów, nie czytam i nie oglądam w łóżku i a przed snem staram się wyciszyć.

- Mam hopla na punkcie diety, jem dosyć zdrowo, ostatnio pomimo że na sen biorę mianserynę 10mg słudłem 4 kg w miesiąc.

- Ostatnio przeszedłem pół roczną psychoterapię, pod głównie pod kątem bezsenności. Przed terapią powiedziałem psycholożce, że bezsenność to punkt pierwszy który chcę wyleczyć.

 

I co ? I nic, bezsenność ma się dobrze. Tak samo dobrze ma się moja dystymia. Po prostu jest nędznie. O dwóch lat nie biorę żadnego leku przeciwdepresyjnego (oprócz tego 10mg miansy, ale wiadomo że to dawka nasenna) i nie wiem ile jeszcze można trwać w takiej mizerii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli lek Cię męczy to zmień na taki z którym będziesz się dobrze czuł. Jeśli męczy Cię bezsenność to czasem trudno ją wyleczyć. Są okresy dobre i złe. Najgorzej jak trwa zły zbyt długo i robimy wysiadkę.

Podobnie jak ty męczę się z bezsennością 4 lata. Dobierałem leki, terapię, nic nie pomaga na dłuższą metę. Jak mam trudne okresy biorę mocniejsze leki, tyle. Dają mi spać. Jak jest w miarę ok nie biorę nic. Jak jest średnio czyli jest dobrze fizycznie ale psychicznie czuję się słaby i pobudzony biorę zolpidem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zaburzenia snu, ale niepowodowane bezsennością, lecz snem nadmiernym. Wygląda to tak, że kładę się spać zazwyczaj koło północy. Następnie wstaje jakoś o 10 rano, zjadam śniadanie i idę spać dalej. Śpię wtedy do 14. Budzę się, trochę funkcjonuję i tak do godziny 17, gdzie znowu idę się zdrzemnąć i śpię do 19, a czasem 20. Czas wieczorny od 20 do 24, jest tym czasem, kiedy jestem w stanie coś zrobić.

Wychodzi na to, że w ciągu dnia jedyny czas, kiedy coś robię, to 10-12 rano, 14-17 po południu, 20-24 wieczorem. Resztę przesypiam.

Śpię tyle, ponieważ nie mam motywacji, żeby cokolwiek robić - po prostu nie chce mi się nic; sen wydaje się najlepszym rozwiązaniem i jest w dodatku bardzo przyjemny.

Dnie spędzam bezproduktywnie. Jedyne co na plus, to że po roku udało mi się palenie rzucić od 2 tygodni.

Z leków, to biorę Wenlafaksyne w dawce 75mg.

Proszę o radę, co mógłbym zrobić, aby coś zmienić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zaburzenia snu, ale niepowodowane bezsennością, lecz snem nadmiernym. Wygląda to tak, że kładę się spać zazwyczaj koło północy. Następnie wstaje jakoś o 10 rano, zjadam śniadanie i idę spać dalej. Śpię wtedy do 14. Budzę się, trochę funkcjonuję i tak do godziny 17, gdzie znowu idę się zdrzemnąć i śpię do 19, a czasem 20. Czas wieczorny od 20 do 24, jest tym czasem, kiedy jestem w stanie coś zrobić.

Wychodzi na to, że w ciągu dnia jedyny czas, kiedy coś robię, to 10-12 rano, 14-17 po południu, 20-24 wieczorem. Resztę przesypiam.

Śpię tyle, ponieważ nie mam motywacji, żeby cokolwiek robić - po prostu nie chce mi się nic; sen wydaje się najlepszym rozwiązaniem i jest w dodatku bardzo przyjemny.

Dnie spędzam bezproduktywnie. Jedyne co na plus, to że po roku udało mi się palenie rzucić od 2 tygodni.

Z leków, to biorę Wenlafaksyne w dawce 75mg.

Proszę o radę, co mógłbym zrobić, aby coś zmienić...

 

Nie spisz czasem z nudow?

Wyglada ze nie masz zadnych obowiazkow, o niczym nie myslisz,

wszystko Ci jedno....

Jezeli tak to wyglada to sam sobie wymysl jakies wyzwania, problemy zanim nastepne problemy same sie znajda.

 

Najtrudniej jest zaczac, ruszyc z miejsca,

sam wiem jak ciezko sie wziazc za siebie,

ze nie raz bywa tak ze nic sie nie chce....

tez przespalem kilkanascie ladnych miesiecy.

U mnie jedna z lepszych decyzji bylo pomimo wielkich obaw wrocenie na studia,

musialem chodzic, przynajmniej raz na jakis czas, nie raz bardzo niechetnie,

z duzym trudem i pretensjami do calego swiata na sile szedlem na uczelnie,

powoli sam dokladalem sobie nowe problemy, wyzwania, coraz wiecej,

i jakos tak sila rozpedu do dzis biegne :)

 

Zmus sie to podjecia dzialania,

zacznij cos konktruktywnego robic,

ale nie na pokaz i nie od swieta,

ustal nowy rytm dnia i staraj sie ze wszystkich sil,

zeby zaden dzien nie byl zmarnowany,

zeby kazdy kolejny byl o ten 1% bardziej produktywny od poprzedniego.

Wiem ze latwo sie mowi,

latwo zrobic to nie jest ale sie da,

jak sie naprawde chce to wszystko sie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również miałam problemy z bezsennością. Trwało to już długo, ale w końcu udało mi się zwalczyć ten problem. Uzsykałam pomoc w psychomedic. pl. Gdyby nie pomoc uzyskana w tej klinice nie wiem jakby to było dalej. Na szczęscie jest już dobrze :) uważam, że warto w takiej sytuacji zgłaszać się po pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śniła mi się dosyć wymyślona, lecz możliwe że całkiem możliwa do zrealizowania w gimnazjum historia...

Zapadłem w zemdlenie przez udział w bójce, i jednak ta wychowawczyni co mnie tak nienawidziła mi pomogła i odzyskałem świadomość.

Obudziłem się... I jeszcze bardziej creepy, głośniki podłączone do bezprzewodowego transmitera audio (który jest też repeaterem wifi) zaczęły emulować mruczenie i myślałem że kot u mnie jest (a powinien być piętro niżej). Wyłączyłem głośniki i jest git.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim! Cierpiałam na taką bezsenność, że myślałam że z tego nie wyjdę!!!! W najgorszym czasie nie zadziała nawet tabletka nasenna!!!! To Anako mnie natchnęła do walki a było ciężko by byłam naładowana do tego stopnia adrenaliną, że nie było mowy o uśnięciu i przespaniu nocy sama od siebie!!! I to w pierwszym trymestrze ciąży!!!! Wcześniej miałam załamanie nerwowe ( sierpień)- trwało to z 10 dni nie jadłam i prawie nie spałam. Jakoś z tego wyszłam dzięki mężowi i pracy. We wrześniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży i dostałam od razu l4 leżące i wszystkie myśli natrętne wróciły ze zdwojoną siłą (w sierpniu wydarzyło się coś dla mnie bardzo niefajnego). Po paru dniach wylądowałam w szpitalu z plamieniem i zagrożoną ciążą i zaczęło się piekło niespania i nerwicy. Wypisałam się na własne życzenie bo w szpitalu spałam 1 godz na dobę pierwszą noc, potem 3-4 aż w końcu wcale. W nocy budziły mnie ataki lęku i nie było mowy o spaniu. Byłam tak jakby w ciągłej gotowości. W domu nie przespałam kolejnych dwóch nocy... Słuchałam te wszystkie treningi autogenne, hipnozy i inne badziewia ( jak dla mnie). To wszystko zamiast mi pomagać, zaczęło doprowadzać mnie do szału. Oczywiście byłam u psychiatry po jakieś w miarę bezpieczne leki żeby cokolwiek spać, zacząć jeść..... Odwiedziłam w sumie 4 psychiatrów, izbę przyjęć w psychiatryku 2 razy i w tym czasie przeżywaliśmy koszmar z mężem- gdyby nie on to byłoby po mnie. Schudłam z 60 kg do 50 kg i wtedy zaczęłam się żegnać z mamą i mężem. Myślałam, że to koniec. Te męczarnie trwały ok 1,5 miesiąca. W końcu trafiliśmy do psychiatry, która zajmuje się kobietami w ciąży i przepisała mi Zoloft i Hydroksyzynę 25. Byłam pewna, że znów zmarnowaliśmy czas i że nie usnę. Ale stał się cud- przespałam po Hydro z 3,5 godz oczywiście z wybudzeniami. Zawsze starałam się sama usnąć przez 4 godz ale jak się nie udawało a się nie udawało to zmuszona byłam to zażyć. I trafiłam na post Anako, która opisywała swoją walkę z bezsennością a także opisywała co przeżywała jej babcia w wieku 30 lat. Te opowieści przyczyniły się podjęcia kolejnej mojej walki. Stwierdziłam, że muszę zacząć spać bez leków bo jestem w ciąży! I musi się to zmienić. I nawet jak udało mi się zasnąć na 1 lub 2 godz to nie brałam już Hydro tylko czekałam do rana, zajmowałam się czymś mimo totalnego wykończenia i wychudzenia. Stał się przełom jak przespałam 4 godz sama bez tabsa! Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie i czułam się super wyspana. Oczywiście wybudzałam się co mam do dzis tak średnio co cykl i czasem ciężko mi od nowa zasnąć ale teraz śpię po 8 lub 9 godz. Mam higienę snu oczywiście dopiętą na ostatni guzik odkąd mogę chodzić i to dużo pomogło w co nie wierzyłam, że coś da. Czuję się wspaniale. Oczywiście dalej walczę czasem z tymi myślami ale obracam to w żart i jest coraz lepiej. A miałam już nawet nerwicę typu bałam się wyjść do sklepu!!! Co w moim przypadku było całkiem dziwne- ja dusza towarzystwa...??????? Kochani nigdy się nie poddawajcie!!!!!!!! Nigdy !!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja chciałam jak czytałam o eutanazji ale jednak udało się :) Pozdrawiam Was wszystkich i życzę wszystkiego co najlepsze a przede wszystkim dużo fajnego snu! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha! Uczciwie dodaję, że korzystam z psychoterapii od kilku tygodni oraz z akupunktury. Trafiłam na wspaniałych specjalistów, którzy mnie prowadzą i wiem, że bez nich nie było by możliwe osiągnięcie tego co jest teraz. Psychoterapeutka 4 z kolei ale trafiona i wspaniała i lekarka wykonująca akupunkturę także stworzona do tego co robi, psychiatra również. Miałam spore szczęście, że trafiłam na te osoby. Ale trzeba także dać coś od siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według niektórych psychiatrów,to zaburzenia snu a nie smutek,są zwiastunowym objawem depresji lub choroby lękowej/nerwicy/.W początkowej fazie depresji chory bez trudu zasypia ale budzi się po kilku godzinach,nad ranem,myśląc o "bitwie"z czekającym dniem.W chorobie lękowej raczej przeważają trudności z zaśnięciem lub całkowita bezsenność.

Zaburzenia snu jako samodzielna choroba też oczywiście występuje po wykluczeniu w/w chorób.

Objawowe leczenie zaburzeń snu to pewne uzależnienie od Z-etek,benzodiazepin.

Inne wynalazki, jak leczenie zaburzeń snu ubocznym działaniem leków np.neuroleptycznych to też błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpię na bezsenność gdzieś od podstawówki. Za dzieciaka udawało mi się po męczarniach z zaśnięciem spać te 7 godzin. W gimnazjum przez spory czas spałam tylko godzinę dziennie, teraz 4-5 godzin to maksimum. Nie mogę zasnąć wieczorem, a kiedy w nocy się obudzę to też już spać się nie da. Melisa, tabletki na uspokojenie nie pomagały, ciepłe mleko, ćwiczenia, filmy też nie. Chodzę spać ostatnia i wstaję pierwsza. Często tym irytuję domowników bo ich budzę przypadkowo..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Proszę was o pomoc. Choroba która mną targa jest nie do zniesienia. :cry:

 

Objawy:

- bóle głowy

- bóle mięśni ( jak z waty albo zakwasy)

- bóle stawów

-bóle kości

- problemy ze snem

- ciągłe uczucie wymęczonego organizmu ( sen nie przynosi ulgi)

- drętwienia, mrowienia kończyn

- uczcie drętwienia głowy i twarzy ( do okoła głowy jakby taka korona)

- pieczenie oczu

- uciski kłucia w klatce piersiowej

- kołatania serca

- duszności ( teraz bardzo nasilone)

- piszczenie w uszach

- skurcze mięśni na twarzy

- drętwienie języka

- gula w gardle

- zgaga

- nie mogę pić alkoholu od roku z pół piwa nawet nie i kręci się w głowie senność u czucie zjazdu.

- wypieki czasami na twarzy

- dreszcze

- niższa temperatura ciała 35,4 coś takiego

- czasami kaszel

 

Parę razy trafiłem do szpitala. Ilość badań i wizyt u specjalistów spora. Miałem badaną krew , mocz, tsh, ekg z 3 razy, echo serca dwa razy, rtg klatki piersiowej, usg jamy brzusznej, cukier, boleriozę, Tk głowy bez kontrastu, badanie dna oka. Według tych wyników ponoć jestem zdrowy :cry::cry::cry: Byłem u psychiatry niby mam zaburzenia lękowe i depresję. Dał mi tritico ale nic nie daję. Miałem od 4 lat powody do dużego stresu i dalej mam. Jednak uważam że nie możliwym jest aby stres wywoływał takie symptomy. Jeżeli ktoś ma podobnie dajcie znać.

Wstanie z fotela i pójście do toalety to wyzwanie. Mam już dość. Lekarze patrzą na mnie jak na idiotę. Tragedia proszę poradźcie coś. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się w końcu udało pokonać bezseność po roku walki, ogólnie ze snem miałem problem od małego, w sumie to największy problem miałem z zaśnięciem. Na początku lekarz rodzinny faszerował mnie nasenem, przez pół roku go jadłem, aż dotarłem do dawki 20-25mg przed snem, czyli dwie, dwie i pół tabletki aby zasnąć, potem uznałem że tak się żyć nie da bo za drogo ten lek wychodzi i rzuciłem go z dnia na dzień bez problemu (i to prawda że uzależnia tylko psychicznie do snu na zawołanie, bo fizycznych objawów nie miałem), następnie udałem się do psychiatry, z nim przez kolejne parę miesięcy przerobiliśmy asertin, valdoxan, oraz leviron po którym żyć się nie da, aż finalnie dostałem ketrel, lek idealny oraz zlecenie na zbadanie poziomu wit b12, bo wzrok mi się pogroszył, w ciągu dnia odczuwałem coraz grosze zmulenie/zmęczenie, no i cóż kolejny strzał w 10, miałem spory niedobór, dolna norma to było 194ug/ml ja miałem 120ug/ml, więc załapałem się na serie zastrzyków, które teraz przyjmuje raz w miesiącu i puff bezsenność też mineła, mogę spać normalnie bez leków :D

 

Ah no i dosyć ważne, nigdy nie łykajcie melatoniny bez zbadania jej poziomu, bo robicie sobie tylko większe kuku i pogłębiacie wasz problem, także osoby po imprezowym stylu życia, czyli alkohol raz w tygodniu to na 100% będą miały niedobór b12, jej pierwszym objawem to własnie rosnąca bezsenność oraz depresja, potem atakuje oczy etc, można w necie poczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×