A mi się w końcu udało pokonać bezseność po roku walki, ogólnie ze snem miałem problem od małego, w sumie to największy problem miałem z zaśnięciem. Na początku lekarz rodzinny faszerował mnie nasenem, przez pół roku go jadłem, aż dotarłem do dawki 20-25mg przed snem, czyli dwie, dwie i pół tabletki aby zasnąć, potem uznałem że tak się żyć nie da bo za drogo ten lek wychodzi i rzuciłem go z dnia na dzień bez problemu (i to prawda że uzależnia tylko psychicznie do snu na zawołanie, bo fizycznych objawów nie miałem), następnie udałem się do psychiatry, z nim przez kolejne parę miesięcy przerobiliśmy asertin, valdoxan, oraz leviron po którym żyć się nie da, aż finalnie dostałem ketrel, lek idealny oraz zlecenie na zbadanie poziomu wit b12, bo wzrok mi się pogroszył, w ciągu dnia odczuwałem coraz grosze zmulenie/zmęczenie, no i cóż kolejny strzał w 10, miałem spory niedobór, dolna norma to było 194ug/ml ja miałem 120ug/ml, więc załapałem się na serie zastrzyków, które teraz przyjmuje raz w miesiącu i puff bezsenność też mineła, mogę spać normalnie bez leków
Ah no i dosyć ważne, nigdy nie łykajcie melatoniny bez zbadania jej poziomu, bo robicie sobie tylko większe kuku i pogłębiacie wasz problem, także osoby po imprezowym stylu życia, czyli alkohol raz w tygodniu to na 100% będą miały niedobór b12, jej pierwszym objawem to własnie rosnąca bezsenność oraz depresja, potem atakuje oczy etc, można w necie poczytać.