Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy nie pociągam swojego męża?


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

a tak na serio to ja bym osobiście nie chciał mieć akurat takiego życia - prowadzić własne dg i jeszcze wykładać.

ja lubię spokój, małą odpowiedzialność, a najlepiej bym chciał nie istnieć... o właśnie - śmierć zrówna nas wszystkich :)

wtedy już nie będzie ten lepszy ten gorszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę dużą nagonkę na autorkę wątku. ;) Fakt, jest zakompleksioną osobą, która swoją wartość uzależnia od męża i - co sama przyznała - jest niedojrzała emocjonalnie (co pierwsze jest ewidentnym tego dowodem), niemniej jednak nie widzę w niej chęci wywyższenia się ponad tzw. "plebs". :)

Nie oszukujmy się, że wszyscy jesteśmy z natury egoistami i w związku z tym mamy zawężone horyzonty do własnego jestestwa. Wydaje nam się, że uznajemy i praktykujemy jedyny słuszny model życia, a tzw. konformizm tudzież stadne myślenie nas nie dotyczy. W rzeczywistości lwia część społeczeństwa jest zwyczajnie szara i przeciętna, w tym ja, cokolwiek o sobie myślę. ;) Grunt to zmienić swoj marny żywot. Iwie się to udało.

Zatem przestańcie mierzyć ludzi swoja byle jaką - NORMALNĄ - miarą i przyjmijcie do wiadomości, że są ludzie lepsi od Was choćby w tym, że próbują przejąć kontrolę nad własnym życiem. A to, co niektórym wydaje się być egoizmem/dziwactwem/aberracją, dla innych jest czymś zupełnie naturalnym.

Paradoksalnie niejaka iiwaa inspiruje mnie do poprawy pracy nad sobą, bo - bądź co bądź - wydaje sie być szczęśliwą kobietą u boku opiekuńczego męża.

Nie mam na celu nikogo urazić, zwłaszcza, że również zmagam się z problemami wynikłymi z bycia dysfunkcyjnym dzieckiem, głównie z fobią społeczną.

 

PS Nie sądzę, by autorce była potrzebna psychoterapia, dopóki dobrze się czuje w relacji z mężem i nie koliduje to zanadto w jej życiu. Proponowanie tego "rozwiązania" jest ewidentnym przejawem chęci zrównania człowieka do "normalnej" przeciętności.

 

Druid, bo Ty wrażliwa kobieta jesteś. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Tylko czy naprawdę uważasz, że forum dla raczej mało szczęśliwych ludzi, którzy borykają się z nerwicami, psychozami i innym gównem - jest miejscem, gdzie należy o tym pisać.....

Nie - to Ty sobie wbiłaś do łba jakieś farmazony. Forum jak forum, jest dla każdego kto chce. Ty natomiast, wraz ze stadkiem sobie podobnych kur, chodzisz i dziobiesz co popadnie.

To Ty potrzebujesz psychoterapii - autorka wątku raczej nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ot, widzicie to, co pozwalają Wam dostrzec Wasze ograniczone możliwości poznawcze. Problemem jest to, że sami uważacie siebie za świrów i plebs i stąd to nieporozumienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ot, widzicie to, co pozwalają Wam dostrzec Wasze ograniczone możliwości poznawcze. Problemem jest to, że sami uważacie siebie za świrów i plebs i stąd to nieporozumienie.

 

Czy ja gdzies napisałam, że sie uważam za świra i plebs? Może mi to gdzies wskazać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zatem przestańcie mierzyć ludzi swoja byle jaką - NORMALNĄ - miarą i przyjmijcie do wiadomości, że są ludzie lepsi od Was choćby w tym, że próbują przejąć kontrolę nad własnym życiem.

 

To nie wiedziałam , że nasza miara jest byle jaka i normalna , co wg ciebie jest chyba "nienormalna" i że świat dzieli sie na tych lepszych i gorszych :brawo:

W takim razie ludzie z fobia spoleczna są wg twojego myslenia kims gorszym, bo boją sie innych ludzi. Gratuluje toku myslenia :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, jesteś zbyt rozemocjonowaną osóbką, by chciało mi się z Tobą wdawać w dyskusję. ;)

 

Odnośnie do normalności:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Norma_(psychologia)

 

 

Edit: Swoją drogą, w tym przypadku jestem przykładem odstawania od normy (dewiantem), bo nie zgadzam się z większością. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że skoro okazało się, że autorka wątku nie ma problemu z mężem, i jeśli nie chce dyskutować na temat swoich innych problemów (kompleksów, niedojrzałości emocjonalnej, bycia DDA, idealizacji męża) i ich wpływu na swoje małżeństwo, to nie ma sensu ciągnąć tego wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, jesteś zbyt rozemocjonowaną osóbką, by chciało mi się z Tobą wdawać w dyskusję.

 

I vice versa.

 

Edit: Swoją drogą, w tym przypadku jestem przykładem odstawania od normy (dewiantem), bo nie zgadzam się z większością

 

Ktos by powiedział, że jestes dziwakiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tematu zrobił się gigantyczny shitpost o posiadaniu bachorów,małżeństwach,dupie marynie,fizyce kwantowej,wpływu czarnych dziur na uprawe ziemniaków transportowanych do honolulu,wesołego pterodaktyla w kształcie graniastosłupa prostego,studiach,podejściu do studentów,używaniu kotów jako broni przeciwpancernej,pradze,alternatywnych wszechświatach,zagwozdka czy ateizm i wiara są lepsze od sernika....ogólnie wszystko,dobrze się ubawiłem czytając ten wątek,pomniejsze gównoburze...

Do rzeczy,czy autorka uważa swój tytułowy problem za rozwiązany i mogę zamknąć tą imprezę czy jeszcze jakieś kwestie są niewyjaśnione?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stop. Bo robi sie jedna wielka awantura, w dodatku bezpodstawna.

 

Gwoli sprostowania. W punktach, zeby bylo prosto i zrozumiale. Kolejnosc przypadkowa, acz zaczne od konca.

 

1. Nie studiuje prawa, nie trenuje crossfitu i nie jestem wegetarianka. Co do studentow prawa - wiem jakie sa zarty. Czesc moze i jest prawda, ale zdecydowana czesc - nie. Nie slyszalam jeszcze, zeby (jak to w internecie pisza) ktos zaslanial sie legitymacja naszego wydzialu przed policja albo ciagle powtarzal 'nasciturus' (tak, takie plotki chodza). Nasi studenci to normalni ludzie. Owszem, rozmawia sie w wolnych chwilach o prawie (nie wiem jak studenci, ale my rozmawiamy), tak samo jak lekarze dyskutuja o medycynie. Nie rozumiem za to niecheci.

 

2. Cala burza zaczela sie od tego, ze "mialam czelnosc" odpowiedziec Agusiaww. Owszem, bylam zlosliwa. Dziwnym trafem nikt nie zauwazyl, dlaczego.

Po pierwsze - to Agusiaww byla bardzo zbulwersowana i niezadowolona, ze nie lubie pewnej obcesowosci.

Wyrazilam swoje zdanie grzecznie, ze szanuje swojego meza i nie zamierzam odzywac sie do niego w taki sposob i ze DLA MNIE to przesada. Co wiecej - ze nie odzywam sie w ten sposob do nikogo.

Nie wiem, co bylo w tym takiego bulwersujacego i co wzbudzilo tak wielkie emocje i zlosliwosc, ktora nie tylko ja zauwazylam.

Odgryzlam sie - chyba niepotrzebnie, bo szkoda mojego czasu. Nikt za to nie zauwazyl, ze jedyna osoba, dla ktorej bylam w pewien sposob wredna, to Agusiaww i wobec NIKOGO innego nie czynilam zadnych zlosliwosci.

 

3. Niektorzy moze beda zbulwersowani - mozecie sie ze mna zgadzac, mozecie sie nie zgadzac, ale takie jest moje zdanie. Nie wiem, po co niektore osoby (rowniez takie, ktore spotykam na co dzien) zawieraja zwiazek malzenski, bo szybko zapominaja o istocie malzenstwa. A istota malzenstwa jest wspolne pozycie w wymiarze EMOCJONALNYM, wzajemna pomoc i wiernosc (i NIE TYLKO ta fizyczna).

Jezeli ja mialabym zyc w przeswiadczeniu, ze w kazdej chwili moze nastac dzien, ze wystawiam mezowi walizki za drzwi, to wolalabym w ogole nigdy nie wychodzic za maz.

 

4. Agusiaww powiedziala, ze "sa silne babki" (to tez odnosnie tych walizek). Powiem tyle - silna jestem w pracy, silna jestem na zewnatrz, przy swoim mezu nie musze byc silna. Moge byc slaba, bo wiem, ze on mnie akceptuje z tymi slabosciami.

Malzenstwo to nie jest ring, w malzenstwie sie nie walczy, w malzenstwie sie wspolpracuje. Mozna walczyc O malzenstwo ale nie W malzenstwie.

To maz i zona sa dla siebie najwazniejszymi osobami, a widze jak czesto ludzie o tym zapominaja i dziwia sie ze tak jest. Nie przyjaciolka, nie matka, nie ojciec, nie brat, nie siostra, ale maz i zona. I to maz jest osoba, ktorej moge sie wyplakac i przed ktora NIE musze byc silna.

Co wiecej - dla mnie sila jest zbudowanie dobrego zwiazku, a nie wystawianie walizek.

Kazdy zwiazek ma problemy, ale takowe sie rozwiazuje, a nie stawia sprawe na ostrzu noza, bo "ja jestem silna i pyskata".

 

5. Co do tej nieszesnej Pragi i Wilna - odpowiadalam tylko na pytanie Druid.

 

6. Odnosnie wywyzszania - nie mialam zamiaru sie wywyzszac. Moze swojego meza traktuje jako kogos lepszego, ale to znaczna roznica.

 

7. Dziwia mnie reakcje ludzi. Napisalam do jednej osoby z wyjasnieniem jednej rzeczy, otrzymalam odpowiedz w stylu: nie lubie prawnikow, wiec nie bede z toba gadac". Po pierwsze - wykonywany zawod o niczym nie swiadczy, po drugie - nigdy bym sie do kogos tak nie odniosla, wiekszosc ludzi NIE odnosi sie tak do siebie, wiec nie wiem co sie z niektorymi tutaj dzieje.

 

8. Co do idealizacji meza - nawet moj psycholog uznal, ze jest ona na tyle nieszkodliwa, bo maz nie wyrzadza mi zadnej szkody. Nie idealizuje osoby patologicznej, idealizuje (acz nie do konca, bo zauwazam wady) osobe, ktora jest dla mnie dobra.

Co wiecej - wady meza nie maja raczej wplywu na jakosc malzenstwa.

 

9. Co do moich kompleksow i niedojrzalosci emocjonalnej - na samym poczatku o nich napisalam i niczego nie ukrywalam, nie rozumiem wiec oburzenia.

 

10. Co do tej "normalnej przecietnosci" zauwazylam tylko, ze w naszym kraju ktos, kto nie chce od zycia siedzenia przed tv i ukonczenia ( jak mawia jeden z moich kolegow) kierunku moda w wyzszej szkole kroju i szycia albo meza ktory gustuje w piwie i pilce noznej, jest od razu dziwny. Znaczy zalezy w jakim srodowisku, bo w tym akademickim nie, ale mowa o srodowisku wymieszanym.

 

1 1. Na koniec - z jednym macie racje, niepotrzebnie tu napisalam.

Wiekszosc kobiet (glownie tych w moim wieku), moich kolezanek z "reala" w takiej sytuacji udziela rady pt. "kup taka i taka bielizne", "pomaluj usta na czerwono", "ubierz to i to", "zrob to i to".

Potem sie posmiejemy i tyle. Swietnie odstresowuje.

Nigdy - nawet sprawcy przestepstw - tak na mnie nie "najechali". Generalnie odnosilam wrazenie, ze ludzie staraja sie byc grzeczni (czy to w pracy, czy na uczelni, czy w zyciu prywatnym). A jesli nawet nie grzeczni, to neutralni.

Po dyskusji tutaj jestem zmeczona psychicznie i czuje sie, jakby ktos mmie wrzucil do pralki, odwirowal, wycisnal i rzucil o podloge.

Co wiecej - wiekszosc mi znanych kobiet nie uwaza, ze pozycie fizyczne w malzenstwie jest nieistotne i ze jakiekolwiek rzeczy z nim zwiazane sa czyms blahym i wydumanym, tutaj byly takie opinie.

Wykonczyliscie mnie emocjonalnie. Nie wiem, skad tu tyle zlych emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam inne zdanie autorka się dziwi skąd taka reakcja ludzi.

Samymi odpowiedziami m.in do aguniaww butą tam umieszczoną,arogancją,pychą,wyniosłością prosiła się o taką reakcję.

Czego się spodziewała że będą ją klepać po plecach?

Autorka napisała o swoim problemie na forum nerwica.com a w odp do agunia śmieje się ''czyżby nerwica?''

Sama się przyznała że była złośliwa.

 

dziwne ze nie widzisz tego ze [przed tym zlosliwym postem] ktos czynil w tym topicu przez dluzszy okres prowo-trollerke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa przyszlas na forum z problemem, ktorego na poczatku nikt nie bagatelizowal. Niestety w dalszej rozmowie zaczelas sie przechwalac i wywyzszac , a nastepnie wysmiewac i ponizac. Jakiej reakcji sie spodziewals? Ludzie tutaj sa czuli i wrazliwi ale takze czesto nie bez powodu przewrazliwieni. To nalezalo przewidciec.

 

Osobiscie zycze Ci wszystkiego dobrego i gratuluje udanego zwiazku i awansu spolecznego, aczkolwiek nie popieram zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×