Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

A co zrobic z nawrotem depresji?? Długo walczyłam i okłamywałam samą siebie, że to nie TO, to przecież niemożliwe. Mnie to nie spotka po raz kolejny... Ale jednak. Wczoraj nie poszłam do pracy, siedzę i płaczę. Wczoraj coś we mnie pękło. Wiem, że to nadchodziło od tygodni. Czułam to, ale się okłamywałam....

 

Powróciło z całym zestawem, te myśli, które mnie prześladowały są już codziennością. Po wczorajszym załamaniu zadzwoniłam do mojego lekarza, ale jest na chorobowym, więc chwilowo odesłał mnie do lekarza rodzinnego. I chyba się poddałam bo poszłam.

Ale nie wiem, czy mam siłę walczyć. Jeszcze lekarz rodzinny mnie nastraszył, że nawroty są gorsze. Boję się, bo nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać...

 

Ja walczę 4 lata i końca nie widać. :pirate:

 

To podziwiam za wytrwałość. Mam pytanie: a jak wygląda Twoje codzienne życie? Skoro nasze Wegetowanie składa się z dołów i normalnego życia (oczywiście, jeśli można TO nazwać "normalnym"). Pracujesz? A jeśli tak,to jak sobie radzisz? Ja straciłam już jedną pracę, przez pierwszy epizod, niedawno podjęłam nową pracę, ale jeśli potrwa to dalej, to i tę stracę. Masakra. Czuję, że znowu wszystko zawaliłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro nasze Wegetowanie składa się z dołów i normalnego życia (oczywiście, jeśli można TO nazwać "normalnym").

wegetacja nigdy nie jest niczym normalnym. też zależy co ktoś rozumie przez wegetacje: jesli ktos np pracuje to moim zdaniem nie wegetuje.

kiedy tak naprawde całe dnie i noce spędzasz w łóżku, prawie nic nie jesz w ogole zero aktywnosci fizycznej = dla mnie to jest wyznacznik PRAWDZIWEJ wegetacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co zrobic zeby znow czuć cos? co zrobic zeby moje cialo przeżywalo jakies emocje ?

 

jak bierzesz Paroksetynę to ją odstawić...

A jeśli nie bierzesz - na mnie ożywczo działają sytuacje takiego pierwotnego, uzasadnionego a zarazem przyjemnego strachu przed nieznanym. Ostatnio niesamowicie podziałał na mnie lot samolotem (a zarzekałam się, że do tej puszki nie wsiądę), teraz myślę o skoku ze spadochronem. To jest taka dawka adrenaliny, że nawet nasze przeżarte mózgi zaczynają działać. Wrażenia które wtedy płyną z ciała - przyspieszenie, przeciążenia, etc. - to coś niespotykanego dla organizmu, więc musi się nagimnastykować żeby to przetworzyć i to daje przyjemnego chemicznego kopa. Jak masz na tyle siły w dołku, żeby sobie zorganizować coś takiego to szczerze polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy macie też problemy z koncentracją? Ze skupieniem się dłuższym na jednej rzeczy? Z pamięcią? Z terminowością, wypełnieniem zobowiązań, z terminowym załatwianiem spraw? U mnie jest z tym wszystkim coraz gorzej. Im więcej rzeczy mam zrobić, tym większy robi mi się głowie korek i zamiast spokojnie, po kolei robić to, co trzeba, przestaję w ogóle zajmować się istotnymi rzeczami i zaczynam zajmować się jakimiś zapełniaczami czasu. Poza tym są takie dni albo godziny w ciągu dnia, że mam w głowie taki młyn, taką karuzelę myśli i wtedy nie potrafię myśleć logicznie, precyzyjnie, nie mogę sobie przypomnieć banalnych rzeczy, typu: jak ma na imię syn koleżanki, z którą od lat siedzę w pracy, jak nazywa się jakaś ulica w mieście, nazwisko panieńskie mojej matki (może to śmieszne przykłady, ale to są rzeczy, których normalny człowiek od tak nie zapomina). Nie pamiętam też kompletnie zdarzeń, które miały miejsce niedawno i nawet jak mi ktoś przypomina te zdarzenia lub co mówiłam wtedy, to nie przypominam sobie, że to miało miejsce. Bardzo mi to utrudnia pracę i życie. Boję się tego. Po obejrzeniu filmu "Wciąż Alice" o Alzheimerze boję się, że to są początki tej choroby. Z drugiej strony wiem, że mam nerwicę i depresję, więc może to z ich powodu... Wcześniej byłam mistrzem w robieniu stu rzeczy naraz, w organizowaniu życia swojego i innych, w załatwianiu rzeczy pozornie nie do załatwienia, w ogarnięciu w pracy największych "pożarów". Odkąd przeszłam załamanie , mój świat przeobraził się w dość chaotyczną krainę dotąd mi nieznaną i wciąż pojawiają się nowe objawy, jedne przechodzą w inne. Czy ktoś zna taki problem, jak mój?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carita, ja zaczęłam zapominać słów, imion - nawet dobrych koleżanek, z którymi mam kontakt. Na pół roku odłożyłam czytanie książek (niby brak czasu), a ja po prostu nie pamiętałam kolejnego dnia, co się działo na poprzednich stronach, które czytałam poprzedniego wieczoru i musiałam je czytać na nowo :roll:

Odstawiłam leki - minęło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carita, to podręcznikowe objawy nerwicy. Cierpię na to samo, lecz stymuluję mózg twórczą pracą, dzięki czemu chyba się nie uwsteczniam w myśleniu (wręcz dostrzegam poprawę). Co prawda pamięć krótkotrwałą dalej mam osłabioną, jednak przynajmniej jestem w stanie logicznie i całkiem szybko myśleć, co uważam za sukces. Szkoda, że w kontaktach międzyludzkich już tak dobrze mi nie idzie, bo z roku na rok pogłębia się moja fobia społeczna, co n lat temu byłoby u mnie zupełnie nie do pomyślenia. Niestety jestem ludkiem dość oderwanym od rzeczywistości i mało mnie interesują troski dnia codziennego, co jeszcze pogarsza mój wizerunek dziwadła (chociaż podobno mieszczę się w normie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To przynajmniej wizja Alzheimera trochę się ode mnie odsunęła. Dla mnie zadziwiające jest to, że w tym kiepskim stanie od załamania jestem już blisko 2 lata, a problemy z pamięcią ewoluują zamiast się cofać. Nie mam już częstych ataków paniki, w ogóle przeszłam jakby bardziej na stronę depresyjną, a na przykład właśnie pamięć szwankuje coraz bardziej. Nie mogę sobie zrobić wakacji od czytania papierzysk ze zrozumieniem i od skupiania się na tekście, bo to część mojej pracy. Biorę fluoxetynę, ale czy to mogłoby mieć taki wpływ? We wrześniu próbowałam odstawić. Dwa tygodnie funkcjonowałam bardzo dobrze, ale chyba jechałam na oparach leku, bo po dwóch tygodniach zaliczyłam zjazd i było coraz gorzej, nie byłam w stanie przetrwać dłużej i wróciłam do tabletek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To przynajmniej wizja Alzheimera trochę się ode mnie odsunęła. Dla mnie zadziwiające jest to, że w tym kiepskim stanie od załamania jestem już blisko 2 lata, a problemy z pamięcią ewoluują zamiast się cofać. Nie mam już częstych ataków paniki, w ogóle przeszłam jakby bardziej na stronę depresyjną, a na przykład właśnie pamięć szwankuje coraz bardziej. Nie mogę sobie zrobić wakacji od czytania papierzysk ze zrozumieniem i od skupiania się na tekście, bo to część mojej pracy. Biorę fluoxetynę, ale czy to mogłoby mieć taki wpływ? We wrześniu próbowałam odstawić. Dwa tygodnie funkcjonowałam bardzo dobrze, ale chyba jechałam na oparach leku, bo po dwóch tygodniach zaliczyłam zjazd i było coraz gorzej, nie byłam w stanie przetrwać dłużej i wróciłam do tabletek.

 

W ulotce fluo znalazłam w działaniach niepożądanych "brak zdolności koncentracji i prawidłowego myślenia".

Ale może to też być wynik słabego działania leku, a więc pogarszania się depresji, bo brak koncentracji i kłopoty z pamięcią to też przecież jej objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carita-u mnie podobnie z przejściem na depresyjna stronę . Paro załatwiła sprawę lęków w sposób perfekcyjny, nawet wyciszyla fobie (nawet 10 mg wystarczy ). Jednak dała mi w zamian depre, która rozgoscila się u mnie dość dobrze.

Sonka - ja pracuję przez całym czas choroby i prócz 2 tyg urlopu przy początkach zaburzeń,nie skreslilo to mojej kariery.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carita, to podręcznikowe objawy nerwicy. Cierpię na to samo, lecz stymuluję mózg twórczą pracą, dzięki czemu chyba się nie uwsteczniam w myśleniu (wręcz dostrzegam poprawę). Co prawda pamięć krótkotrwałą dalej mam osłabioną, jednak przynajmniej jestem w stanie logicznie i całkiem szybko myśleć, co uważam za sukces. Szkoda, że w kontaktach międzyludzkich już tak dobrze mi nie idzie, bo z roku na rok pogłębia się moja fobia społeczna, co n lat temu byłoby u mnie zupełnie nie do pomyślenia. Niestety jestem ludkiem dość oderwanym od rzeczywistości i mało mnie interesują troski dnia codziennego, co jeszcze pogarsza mój wizerunek dziwadła (chociaż podobno mieszczę się w normie).

 

Dokładnie, nerwica/ depresja zaburzają koncentrację I pamięc, mam to samo. Jak jest gorzej to też mam z tym problem. Odczuwam taki chaos, a czasami nie mogę sobie przypomnieć prostych rzeczy. Ponoć w depresji/nerwicy w mózgu tworzą się pewne zmiany (oczywiście odwracalne) gdzie pamięć emocjonalna wypiera bardzo pamięć logiczną (zmiany w hipokampie/uszkodzenie hipokampa). Dlatego w takich stanach tak mocno odczuwane są emocje (najczęście negatywne: smutek, lęk).

 

Sonka_85, leczyc sie i nie odstawiac leków. Depresja jest choroba do konca zycia jak i nerwica.

 

Nie głoście takich herezji - jeśli to nie są choroby endogenne to można z nich wyjść. Wystarczy poczytać ile ludzi miało nerwicę I z niej wyszło. Jak się traktuje nerwicę jako chorobę to rzeczywiście trudno z niej wyjść. Ja odkąd nie zaczęłam traktować tego jako chorobę, jako coś mojego tylko zestaw objawów wynikających z rozchwiana emocjonalnego, takie złośliwe chochliki to czuję się dużo lepiej. Jak w głowie ktoś sobie wbije, że to JEGO choroba, no to rzeczywiście może być ciężko "wyzdrowieć" z taka łatką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sonka_85, leczyc sie i nie odstawiac leków. Depresja jest choroba do konca zycia jak i nerwica.

 

Nie głoście takich herezji - jeśli to nie są choroby endogenne to można z nich wyjść. Wystarczy poczytać ile ludzi miało nerwicę I z niej wyszło. Jak się traktuje nerwicę jako chorobę to rzeczywiście trudno z niej wyjść. Ja odkąd nie zaczęłam traktować tego jako chorobę, jako coś mojego tylko zestaw objawów wynikających z rozchwiana emocjonalnego, takie złośliwe chochliki to czuję się dużo lepiej. Jak w głowie ktoś sobie wbije, że to JEGO choroba, no to rzeczywiście może być ciężko "wyzdrowieć" z taka łatką.

 

Nawet jak są endogenne, to na pewno można je opanować. Wnioskuję to choćby ze swojego przykładu - masy objawów nerwicowych już nie mam. Oczywiście, że mam skłonność do wpadania w cięższe stany, wiadomo, że są zmiany w mózgu, jakieś nieciekawe szlaki neuronalne poprzecierane, ale już np. nie mam hipochondrii, już nie boję się panicznie śmierci mojego faceta, nie mam już napadów lęku panicznego. Może i musiałam osobno pracować nad tym wszystkim, ale się dało - żywym jestem tego przykładem. Czyli choroba jest, ale bez- albo ubogoobjawowa.

Myślę, że z depresją jest to samo. Jeśli miało się już kilka epizodów, to i można spodziewać się kolejnych w przyszłości z dość dużym prawdopodobieństwem, ale mogą być słabsze, krótsze, bardziej od siebie oddalone.

Czasem zastanawiam się nad stosownością tego wpisywania sobie tu na forum w opisach diagnoz, z podawaniem klasyfikacji WHO, etc. - myślę, że to jest właśnie niepotrzebne utożsamianie siebie z chorobą, jak sugerujesz Olalala.

Tzn. wiadomo, że każdy robi to co lubi, ale ja nie mam pojęcia jaki ja mam numerek i co mi tam wpisują i mam to gdzieś :mrgreen: Mam też migrenowe bóle głowy, ale nie postrzegam siebie przez ich pryzmat, nie wpisuję sobie G43 - migrena prosta tylko cytat z ulubionego zespołu - nie wiem czemu miałabym więc się postrzegać przez pryzmat depresji czy nerwicy.

Ale jak mówię, co komu pomaga 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

utozsamianie sie z choroba? imo to juz twoja nadinterpretacja

toz to zwykle ulatwienie sobie zycia (i innym takze) styknie spojrzec na podpis i juz wiadomo na co kto choruje nie trza pytac za kazdym razem

 

Może nie nadinterpretacja, ale można powiedzieć, że generalizacja. A generalizacje to mają do siebie, że pomijają wyjątki i są nieakuratne. Mój błąd.

Nie wątpię, że w wielu przypadkach jest tak jak piszesz, ale część osób - odnoszę wrażenie - bardzo się do tych diagnoz przywiązuje i te podpisy z "f" i numerkiem mają dla nich też dodatkowe znaczenie.

Chyba najlepiej utożsamianie się z chorobą widać u głuchoniemych - jest ich skrajny odłam, który obrazi się, jeśli uznasz ich za osoby z niepełnosprawnością - dla nich to sposób bycia, kultura, przynależność.

Z drugiej strony jak jest im z tym lepiej to mnie to wisi. Whatever helps them sleep at night.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo a co według Ciebie daje wstawianie w stopce kilku "f" i słupka leków? Przyznam że ja nawet nie wiem, co kryje się pod tymi numerami, ja nie dopytuję lekarzy o to czy to depresja czy nerwica bardziej, a ostatnio poznałam tu na forum słowo "dystymia". Wiem, że z tego co mi jest wyjdę, nie biorę innej opcji pod uwagę. O tym, jakie leki już poznałam i co teraz biorę, mówię niechętnie. Nie chcę, aby choroba i leki określały mnie jako osobę w moim własnym wyobrażeniu o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo a co według Ciebie daje wstawianie w stopce kilku "f" i słupka leków?

nie lubie sie powtarzac wiec odsylam do mego poprzedniego postu

toz to zwykle ulatwienie sobie zycia (i innym takze) styknie spojrzec na podpis i juz wiadomo na co kto choruje nie trza pytac za kazdym razem
Przyznam że ja nawet nie wiem, co kryje się pod tymi numerami.

no i spoko wazne ze ci co powinni wiedza - sama nie musisz

ja nie dopytuję lekarzy o to czy to depresja czy nerwica bardziej, a ostatnio poznałam tu na forum słowo "dystymia".

twoja sprawa ze nawet nie wiesz na co sie leczysz

O tym, jakie leki już poznałam i co teraz biorę, mówię niechętnie.

no i jak nie chcesz to nie mow masz do tego prawo

Nie chcę, aby choroba i leki określały mnie jako osobę w moim własnym wyobrażeniu o sobie.

a kto tu mowi w ogole o jakims okreslaniu? kolejna nadinterpretacja srysli wyobraz sobie ze naprawde nikomu by sie nie chcialo czytac wszystkich twoich postow zeby dowiedziec sie co lykasz i na co chorujesz (ale tego sama nie wiesz przeciez) juz nawet pomijam to ze znalezione info mogloby byc nieaktualne w koncu diagnozy jak i leki ulegaja wymianie... i w druga strone - tez by ci sie nie chcialo odpowiadac na to samo pytanie po raz setny wiec po co utrudniac zycie innym i przede wszystkim sobie? wbrew pozorom tych zaburzen troche jest i nie wszyscy tutaj zmagaja sie z depresja/nerwica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carita, jak Ty nie rozróżniasz depresji od tzw. nerwicy i nie wiesz na co się leczysz, to gratuluje. Zapoznaj się z tymi pojeciami choćby dla lepszej samoświadomości i jak chcesz tu z ludzmi dyskutować, to też by sie przydalo wiedzieć takie rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo analizy mojej niedojrzałości i zganienia mojej głupoty, pozostanę ignorantką w dziedzinie klasyfikacji mojej choroby. Nadal podtrzymuję opcję niezagłębiania się w nomenklaturę i medykamenty jako jeden ze sposobów radzenia sobie z objawami chorób, które rodzą się w umyśle, a które dotyczą mnie i pewnie większości osób z tego forum. Kto ma wolę, ten zrozumie, o co mi chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carita, jak Ty nie rozróżniasz depresji od tzw. nerwicy i nie wiesz na co się leczysz, to gratuluje. Zapoznaj się z tymi pojeciami choćby dla lepszej samoświadomości i jak chcesz tu z ludzmi dyskutować, to też by sie przydalo wiedzieć takie rzeczy.

 

Każdy wie na co się leczy o tyle, że zna przecież swoje objawy - depresyjne, nerwicowe etc. i wie z jakiej grupy przyjmuje leki. Czym innym wg mnie jest wgląd w chorobę w sensie znajomości swoich objawów, schematów myślenia, przyczyn, czynników powodujących nawroty itp. a czym innym zagłębianie się w medyczną nomenklaturę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, jestem tu nowy.

 

Od roku borykam sie z bardzo ciezkimi myslami natretnymi, brak mi checi do zycia, mecze sie ze skrupulami, zamykam sie przed rzeczywistoscia analizujac przez caly dzien te mysli, wywoluja we mnie lek i niepokoj. W dodatku sadze, ze mam jakis stan "przed depresyjny".

 

Chcialbym wkoncu zasiegnac pomocy jakiegosnl spacjalisty,terapeuty,psychologa ale nie wiem od czego zaczac, gdzie to wszystko opowiedziec, w zwyklej przychodni? Czy wybrac jakiegos konkretnego prywatnego psychologa, a co jesli beda potrzebne leki, jesli to cos powazniejszego? W takich sytuacjach do kogo najpierw sie skierowac? Do przychodni i dokladnie opisac wszelkie objawy itp? Czy chodzic po psychologach?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od roku borykam sie z bardzo ciezkimi myslami natretnymi, brak mi checi do zycia, mecze sie ze skrupulami, zamykam sie przed rzeczywistoscia analizujac przez caly dzien te mysli, wywoluja we mnie lek i niepokoj. W dodatku sadze, ze mam jakis stan "przed depresyjny".

 

A czego konkretnie dotycza te mysli, jesli mozna wiedziec, no i o co oznacza to : mecze sie ze skrupulami - bo nie czaje troche

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Od dawna czułam, że coś jest ze mną nie tak, ale nie spotkałam jeszcze nikogo kto mógłby konkretnie stwierdzić czy to faktycznie prawda. Mam kilka dziwnych zachowań, które notorycznie powtarzam. Niektóre potrafię powiązać z przeszłością, nie radze sobie z tym i tak, ale rozumiem przez co to. Jeśli ktoś mógłby ponoć mi to przydzielić do jakiegokolwiek działu na tym forum byłabym o krok do przodu. Prawie każdego dnia zmuszam się do wszystkiego co robię. Problemy uśmierzam snem. Brakuje mu energii na codzienne obowiązki. Czuję potężny chaos w mojej głowie, nie umiem sama ze sobą rozmawiać. Udaję. Cała moja osoba to jedno wielkie kłamstwo. Wiem jak się dostosować i co powiedzieć żeby było dobrze. To jest strasznie męczące. Wpadam w furię systematycznie co jakiś czas (zależy od nadmiaru stresu), podczas których bije się i gryzę, autoagresja była ze mną od wczesnych lat. Zaburzenia odżywiania do tego dochodzą. Gdy tylko mam wolne, albo ktoś mnie zdenerwuje, głodzę się, potem mam napady kompulsywnego jedzenia i następnie wymiotuję. Może u kogoś jeszcze występował szereg chociaż podobnych zachowań?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×