Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

poranna: Witam Cię serdecznie:)

 

 

 

Psychotropka`89: Kochana doskonale Cię rozumiem też tak mam przy miesiączkach, wprawdzie po ciąży troszkę mniej ale nadal brzuch nawala ja teraz jak mega chora byłam zreszta wszyscy domownicy (grypa) to okresu dostalam dobiło to mnie już totalnie ani palcem kiwnąć nie mogłam. Mi zawsze pomaga polewanie brzucha jak najcieplejszą wodą praktycznie gorącą, fakt że to na chwilę tylko ulży ale zawsze coś. Trzymaj się oby ból szybko przeszedł :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, ale super, że się zdecydowałas i że jest postęp! Przyznam, że Twój post mnie zainspirował do tego, by może wreszcie zacząć szukać pomocy :( sęk w tym, że ja nie wierzę, że cokolwiek usunie ten LĘK, może go stłumi, załagodzi, ale usunąć? Psychoterapia też mi się średnio widzi, nie wiem, no nie wiem...

 

poranna, chyba jeszcze nie miałyśmy okazji rozmawiać - miło, że u Ciebie dobrze! :)

 

 

U mnie lipa po całości, właściwie to mi niedobrze non stop. Momentami jest lepiej i wtedy czuję się normalnie, nawet pozwalam sobie na żarciki, że lepiej byloby jakbym wreszcie rzygnęła, to może moja fobia poszłaby się paść, ale chwilę potem jest atak paniki, mokre dłonie, drgawki, kompletna suchość w istach, ściskanie żołądka.. nienawidzę tego :( Zraziłam się do lekarzy, nie wiem w jakie leki celować, kiedyś poszłam do psychiatry (polecony, o znakomitych opiniach) i po wysłuchaniu o moich problemach wypisał mi receptę i wręczając powiedział "przy pierwszy opakowaniu może pani wymiotować, bardzo dużo osób się na to skarży, ale to skuteczny lek i potem będzie tylko lepiej" - no dzięki, nawet nie wiem co to było bo wyszłam bez tej recepty.

KOSZMAR, co chwila gdzieś słyszę te znienawidzone słowa GRYPA ŻOŁĄDKOWA - np. dziś jestem z psem na spacerze i mija mnie babka rozmawiająca przez telefon z kimś, kto oczywiście ma grypę żołądkową. teraz dostałam smsa od kontrahenta, żebyśmy przelożyli spotkanie z jutra na poniedziałek bo walczą z zoną z grypą żołądkową.. no fajnie, on jeszcze nie wie, ze nie zobaczę się z nim minimum 2 tygodnie :(

Nienawidzę tego draństwa, wizji rzygania, tego samopoczucia i strachu. Mam dzień załamki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, też uważam, że tego lęku u nas nie da się całkowicie zlikwidować :bezradny: Ale dla mnie nawet stłumienie, złagodzenie czy wyciszenie to i tak dużo :great: Nie oczekuję cudów, ale żebym chociaż mogła przejechać normalnie parę przystanków tramwajem, wsiąść wreszcie do MPK :pirate: i posiedzieć sobie na luziku na wykładach, które kocham ( a nie obracać w dłoni nerwowo butelkę z mentowalem :silence: )

 

Mnie cieszy każdy drobiazg, każdy przejaw "normalności", zwł. że tych przejawów to ostatnio u mnie jak na lekarstwo ( sic ! ) :?

 

Przecież tyle lat było spokoju ( cudowne lata innych jazd, ale przynajmniej nie emeto ! ), a teraz jestem już tak nakręcona, że nie potrafię odróżnić, czy jest mi naprawdę niedobrze, czy może tylko mi się wydaje :roll: Ale nawet, jeżeli to byłoby tylko projekcją mojego umysłu, to ja za takie projekcje dziękuję, bo i tak się boję i z normalnego funkcjonowania nici :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, uwierz mi, ja też tak myślałam, że leki gówno dadzą. Ale dają. Pomagają. Uspokajają. Sam fakt, że są, jest uspokajający (''jakby coś się działo, mogę go wziąć i będzie dobrze''). Zaczynam wierzyć w przemianę. Jestem trochę weselsza, zaczynam podjadać. Owszem, ciągle zdarzają się nudności. Ale biorę Validol, possam go trochę i przechodzi. Spanie cudowne, po Clonazepamum ścina mnie tak, że nie pamiętam, kiedy kładę się spać :D Ciężko wstać rano, ale jak się wstanie to już jest dobrze. Główny lek jeszcze nie działa, za wcześnie. Minęło dopiero 6 dni. Czekam z niecierpliwością na jego skutki. Ale mam do niego coraz większe zaufanie.

Wiem, że to nam nigdy nie minie do końca. W nerwowych chwilach, w miejscach BARDZO publicznych (jak koncerty, kluby itp) będzie nawracać pomimo wszelkich leków, ale w domu, w kościele, na dworze, w pojazdach, na lżejszych wycieczkach będziemy czuć się dobrze. I to już coś. Prawda?

Psychotropka`89, Ojjj, współczuję bardzo. Ja z moimi bólami mam podobnie. Mnie boli na conajmniej tydzień przed okresem. A jak już go mam, to biorę minimum 6 tabletek, żeby przestało boleć. Tragedia.

 

-- 11 mar 2015, 12:59 --

 

 

Mnie cieszy każdy drobiazg, każdy przejaw "normalności", zwł. że tych przejawów to ostatnio u mnie jak na lekarstwo ( sic ! ) :?

 

Ze mną podobnie. To takie chwile wytchnienia.

 

 

Przecież tyle lat było spokoju ( cudowne lata innych jazd, ale przynajmniej nie emeto ! ), a teraz jestem już tak nakręcona, że nie potrafię odróżnić, czy jest mi naprawdę niedobrze, czy może tylko mi się wydaje :roll: Ale nawet, jeżeli to byłoby tylko projekcją mojego umysłu, to ja za takie projekcje dziękuję, bo i tak się boję i z normalnego funkcjonowania nici :bezradny:

 

Ja tak samo. Tyle lat żyłam spokojnie. Kochałam długie wycieczki samochodem. Słuchawki na uszach, włączenie marzeń i mogłam godzinami (z przerwami na siku) jeździć po świecie. Miałam jedynie depresję, nie wyleczoną do tej pory, ale to nie sprawiało tylu kłopotów, co teraz. Teraz tak samo, nie wiem kiedy jest mi niedobrze, bo np czymś się strułam, a kiedy to wytwór mojej wybujałej wyobraźni. A tych wytworów też się boję, bo tego samemu zastopować się nie da...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, przed tym zabiegiem na który idę za 2 tygodnie miałam zrobić mnóstwo badań z krwi. Z racji, ze czuję się podle, nie śpię, mało co jem, ciągle mi niedobrze to stwierdziłam, że pewnie wyniki wyjdą fatalnie - a tu proszę WSZYSTKO W NORMIE. Jak młoda boginka. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej dziewczyny, mam problem trafiła mi się fajna oferta pracy od września jest to praca państwowa, normalna umowa wszystkie przywileje. Praca ta będzię na kuchni w przedszkolu , przedszkole + dzieci= grypa jelitowa tylko to mam w głowie. Druga taka okazja raczej mi się nietrafi a każdy wie jak ciężko załapać pracę państwową , ale ja tak bardzo boję się grypy jelitowej że dzieci w przedszkolu mnie zarażą. Jak myślicie czy w pracy na kuchni jest duża szansa zarażenia się jelitówką? muszę na dniach podjąć decyzję i nie wiem co robić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, powiem Ci szczerze... BIERZ TĄ ROBOTĘ!!! :D

Dziewczyna mojego brata ma mega słabą odporność , pracowała w przedszkolu jako nauczycielka angielskiego w dużych grupach. Fakt, infekcje łapała, typu katar, ale u Niej to norma. Pytałam, czy nie stykała się z jelitówką, powiedziała, że gdy tylko jakieś dziecko poskarżyło się na brzuch lub było jakiekolwiek podejrzenie choroby zakaźnej , to przedszkole OD RAZU wzywało rodziców i na tydzień taki delikwent miał się nie pokazywać. :lol: To są Jej słowa, serio. I przez ten cały czas nie zachorowała na to świństwo, a miewała takie infekcje przed pracą w przedszkolu . W tego typu placówkach też się boją tego typu infekcji wśród personelu.

 

Także nie bój nic i nie denerwuj się. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, było dobrze, a wczoraj znowu mnie nudności wzięły. I dzisiaj średnio się czuję. Zwiększyłam sobie trochę dawkę Clona, niby spokojna jestem, ale na żołądku wciąż jakby coś mi siedzi :/ zobaczymy co będzie dalej.

 

Wczoraj już z nerwów (no bo jak to, jestem na uspokajaczu a tu coś się dzieje? Coś nie tak, coś nie tak!! I nerwy witamy..) zaczęłam ranić się w rękę, żeby poczuć ból. Dla mnie ból to ulga, odwrócenie uwagi od tego, co się ze mną dzieje. Teraz mam dwie szramy na ręku i żałuję tego :/ jestem popier*olona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, było dobrze, a wczoraj znowu mnie nudności wzięły. I dzisiaj średnio się czuję. Zwiększyłam sobie trochę dawkę Clona, niby spokojna jestem, ale na żołądku wciąż jakby coś mi siedzi :/ zobaczymy co będzie dalej.

 

Nie trać wiary w ten lek. Trochę jednak trzeba na rezultaty poczekać, zwłaszcza, ze chyba wchodzisz powoli od mniejszej dawki. łatwo jest się poddać, myśląc - no tak, znów jest źle, to ten lek mi nie pomoże. Zobaczysz, że kiedyś po prostu wstaniesz rano i nie będziesz rozmyślac, czy po czymś będziesz mieć mdłości, czy nie. Drobne potknięcia przydarzą się jeszcze nie raz. I nie przywiązuj się za bardzo do uspokajacza. Dla pocieszenia powiem, że w moim przypadku nie wpływał on pozytywnie na moje mdłości i pomógł mi właśnie antydepresant. średnio dobre przejścia z benzo sprawiły, że nie uzależniłam się od niego, więc to też pozytyw kuracji.

Może to samopoczucie ma coś wspólnego ze zwiększaniem dawki? Albo po prostu nerwy, a lek jeszcze sie nie rozkręcił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, n toś mnie pocieszyła, mnie trochę te nudności przechodzą przez to benzo, a jutro muszę do teściów na weekend jechać, nie wiem jak to przeżyję.

 

 

Wczoraj trafiłam do szpitala, miałam kolejny ''atak'' serca, nic się nie działo, ale serce kołatało jak głupie. Stało się to w robocie, koleżanki wezwały pogotowie i zabrali mnie do szpitala. Do tego najgorszego miejsca, gdzie najbardziej boję się być. I.. jakoś przeżyłam. Wyniki krwi dobre, trochę mało potasu, dali mi w kroplówce i kazali leżeć. Wśród tych wszystkich chorych ludzi, leżałam. Trochę pomógł Validol, ale głównie nie miałam jakichś odlotów. Przeżyłam naprawdę spokojnie jak na mnie. Wróciłam do domu koło 23 i zmęczona prawie od razu zasnęłam. I nic się wielkiego nie działo. Aż zadziwiłam samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, n toś mnie pocieszyła, mnie trochę te nudności przechodzą przez to benzo, a jutro muszę do teściów na weekend jechać, nie wiem jak to przeżyję.

 

W sprawie benzo? Nie na wszystkich każdy lek działa tak samo. Poza tym chyba lepiej wyleczyć się / podleczyć się czymś na stałe niź brac benzo doraźnie, bo to raczej ścieżka donikąd. I wiadomo, ze po tyleu latach cierpień nie ma takiej magicznej pigułki, która by wyleczyla w tydzień :D

 

Wczoraj trafiłam do szpitala, miałam kolejny ''atak'' serca, nic się nie działo, ale serce kołatało jak głupie. Stało się to w robocie, koleżanki wezwały pogotowie i zabrali mnie do szpitala. Do tego najgorszego miejsca, gdzie najbardziej boję się być. I.. jakoś przeżyłam. Wyniki krwi dobre, trochę mało potasu, dali mi w kroplówce i kazali leżeć. Wśród tych wszystkich chorych ludzi, leżałam. Trochę pomógł Validol, ale głównie nie miałam jakichś odlotów. Przeżyłam naprawdę spokojnie jak na mnie. Wróciłam do domu koło 23 i zmęczona prawie od razu zasnęłam. I nic się wielkiego nie działo. Aż zadziwiłam samą siebie.

No i widzisz - dałaś radę tam, to wyjazd do teściów to pikuś. Tym bardziej, że w szpitalu wieksze szanse były na to, ze ktoś inny może wymiotowac, itp. A sobie z tym poradziłaś :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, brawo! Kurcze, jak czasem zaskoczymy same siebie to to cieszy, no nie? Przypomniałaś mi o Validolu, kiedyś mi pomagał - muszę kupić.

 

Nie wiem czy czytacie wątek o hipochondrii? Zagotowałam wczoraj po wpisie jednej użytkowniczki, która po całonocnym wymiotowaniu córki puściła ją rano do przedszkola "bo mała bardzo chciała" :( Mili89 jak to zajrzysz to się nie obrażaj, ale przez taką nieodpowiedzialność i nie myślenie o innych my z emeto umieramy ze strachu codziennie. Do szału mnie doprowadza taki ludzki brak odpowiedzialnosci i zapobiegliwości :zonk:

 

U mnie leci jak sinusoida - mam momenty, że jest OK, a chwilę później zalewa mnie fala lęku. Dziś sobie nawet myślałam, jakie to żałosne podporządkować swoje życie kwasom żołądkowym :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, lepiej tam nie zaglądaj :mrgreen: Ja tam ostatnio czytałam wypowiedzi jednej dziewczyny, której bardzo mi żal :? Ale tak ogólnie to nie mam zapędów hipochondrycznych, dlatego tam nie włażę, żeby się niepotrzebnie nie nakręcać. Niestety beztroska rodziców, to jedno, ale w sumie w pracy jest podobnie ... często ludzie przychodzą chorzy, podziębieni, z jakąś infekcję, bo boją się stracić posadę ... ale to już jest inna kwestia. Tak samo jest na terapii na oddziale dziennym ... trzeba być obowiązkowo, nawet jak ktoś się źle czuje, bo jak się źle czuje, to znaczy, że problemy, które są właśnie przepracowywane wywołują w nim takie emocje, że organizm różnie reaguje i trzeba się z tym zmierzyć. Nie uwierzą Ci, że naprawdę możesz mieć 39 stopni gorączki :?

 

mggabijp, spokojnie, dawki Clona, które bierzesz, są naprawdę bardzo małe i na razie uzależnienie Ci nie grozi, a jest szansa, że dzięki niemu wdrożyć się we właściwy lek. Clon jest pod tym względem fajny, bo łagodzi mdłości ( a nie każde benzo tak działa ... zresztą to zależy też od konkretnej osoby )

i dzięki temu automatycznie jesteś spokojniejsza. Piszesz też, że lepiej sypiasz ... jak na początek leczenia to bardzo dużo ;) Byle się za bardzo nie przyzwyczaić ! Trzymaj się cieplutko kochana ;)

 

Właśnie zauważyłam, że otwarłam 200 stronę :hide::hide::hide: Masakra ! Nie ma się z czego cieszyć ... jak tu trafiłam, to była dopiero 134 :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ten Clon to co to właściwie?

Przy okazji - wybieraj się do psychiatry, ale z własnego doświadczenia doradźcie co właśnie łagodzi mdłości, działa przeciwwymiotnie i pozwala fajnie przespać noc. Wiem, że leków się nie poleca, ale chcę mieć jakiś punkt zaczepienia, a w farmakologii w ogóle się nie orientuję :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu Ja to bym uważał na twoim miejscu na tego Clona :!:

 

Silna benzodiazepina o bardzo dużym potencjale uzależniającym, stary lek antypadaczkowy, ze względu na to, że posiada najsilniejszy efekt rozluźniający mięśnie szkieletowe (miorelaksacyjny), w ogóle uważaj na benzodiazepiny, Clonazepam, Alprazolam, Lorafen itd itd, tylko doraźnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, dobrze działa mirtazapina ( Psychotropka Ci potwierdzi, chociaż brała zdecydowanie krócej i przerwała ze względu na tycie ... ale Ty jesteś chudzina, nie masz w ogóle apetytu, więc ten lek mógłby być dla Ciebie dobry ). Ja biorę od 7 lat, działa super nasennie ( to jest w sumie ubok, bo to teoretycznie jest antydepresant ) i poza tą sennością oraz nadmiernym apetytem nie wywołuje żadnych innych działań niepożądanych ( bez względu na dawkę ... brałam wszystkie możliwe ). A doraźnie to hydroksyzyna, ale sama pisałaś, że już na Ciebie nie działa ... Clony podobnie jak i inne benzo też, ale w dłuższej perspektywie to najlepsza droga do uzależnienia zarówno psychicznego, jak i fizycznego. Doraźnie - jak najbardziej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam wlaśnie o tych clonach no i cóż - na razie sobie chyba odpuszczę taki kaliber.

Hydroksyzyna w sumie raz nie zadziałała, ale ja biorę 25mg, może następnym razem spróbuję 50mg?

 

Póki co całe moje leczenie lekami to hydroksyzyna doraźnie własnie (przy czym w ciągu całego zeszłego roku wzięłam ją chyba ze 3 razy, a w tym już z 15, wiec różnica jest znaczna)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arashka ja to w przypadku Clonazepamu uważał bym nawet z tym "doraźnie"..jeśli ktoś ma okresowe, duże kłopoty jakieś życiowe, sytuacyjne, to pewnie doraźnie nie zrobi jakieś różnicy, ale jeśli ktoś ma jakieś problemy wewnętrzne, nerwicę, naturę neurotyczną, jest umęczony stałym cierpieniem, lękami, to może wpaść jak śliwka w kompot

 

alu od Clona byłem uzależniony 9 lat, brałem codziennie, aż doszedłem do 15 tabl, czyli 30 mg tego leku/ dzień, Alprazolam (Xanax, AFobam, Zomiren, Alprox itd) też żarłem naprzemiennie, później "odpokutowałem"..

 

Nie wiem jakiej natury są twoje problemy (bezsenność też jest tylko objawem problemów wewnętrznych), ale ja na twoim miejscu postawił bym na jakąś dobrą psychoterapię (indywidualną lub grupową) plus oczywiście wsparcie farmakologiczne, leki antydepr. SSRI, niektóre neuroleptyki działają też nasennie w małych dawkach, sam biorę obecnie Kwetiapinę 25-50 mg, która tejż wydłuża fazę głęboką snu, albo hydroksyzyna 25-50 mg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja biorę Clona. Codziennie, po 1/4 tabletki, na noc cała. po miesiącu odstawiam, biorę w międzyczasie Setaloft i czekam, aż zacznie działać.

 

Ogólnie nie jest źle, ale ostatnio wmówiłam sobie coś szalenie dziwnego. Otóż, gdy ziewam, to pod koniec mam przejaw mocnej mdłości. Ale w gardle, nie w żołądku. Ściska mi się gardło i jakbym miała zaraz mieć torsje. Wydaje mi się, że to moja wyobraźnia, bo jak zapominam o tym, to tak się nie dzieje, ale kurde, co to może być? Miał tak kto kiedy?

 

Jestem u teściów w domu. Rano wzięłam całą tabletkę Clona, przyznaję. Ale dzięki temu żyję, chociaż trochę mnie bierze i znów zaczynam drapać się po ręce. Validol cały czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ogólnie nie jest źle, ale ostatnio wmówiłam sobie coś szalenie dziwnego. Otóż, gdy ziewam, to pod koniec mam przejaw mocnej mdłości. Ale w gardle, nie w żołądku. Ściska mi się gardło i jakbym miała zaraz mieć torsje. Wydaje mi się, że to moja wyobraźnia, bo jak zapominam o tym, to tak się nie dzieje, ale kurde, co to może być? Miał tak kto kiedy?

 

Miałam podobnie na początku przyjmowania leków, zanim organizm się nie przyzwyczaił. To tylko taki odruch. Przejdzie na 100%. U mnie pojawiło się zarówno na początku brania paro, jak i wcześniej, kiedy kombinowałam z innym lekiem tego typu, więc skoro było i na tym, i na tym, to przyczyna musi być tylko taka. Ogólnie na początku brania paro miałam właśnie takie uboki. Im bardziej się na tym koncentrowałam, tym bardziej to czułam, więc wytłumaczyłam sobie, ze to zwykły odruch, z prawdziwymi mdłościami nie ma nic wspólnego, a jak wytrzymam, to potem będzie już tylko lepiej. i było. W końcu SSRI to nie witaminka, więc organizm musi jakoś się na początku do tego przyzwyczaić. Na pewno minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, ulżyło mi trochę, ale i tak mam nadzieję, że skończy się tylko na tym... Tzn ja ogólnie jestem samozwańczą mistrzynią w powstrzymywaniu się od wymiotów, więc myślę, że dam radę.

Ile czasu ci się przyzwyczajał organizm w ten sposób?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, ja mam nieraz takie jakby ściskanie i wręcz szarpanie za gardło, ale poza mega dyskomfortem jakoś wiem, że nie będę wtedy rzygać i łatwiej mi się uspokoić. Najgorzej jak muli w żołądku...

 

Ja własnie wczoraj zasypiałam z takim zaciśniętym gardłem, noc przespałam i od rana mdłości, ale chciałam wyjść z domu. Pojechałam z mężem na zakupy i zaliczyłam atak paniki najpierw w Ikei, a potem w Almie, no super, coraz fajniej jest. Od jakiegoś czasu odczuwam objawy CODZIENNIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, wdech i wydech, to tylko panika. Wzięłaś leki, pozwól im działać. Skup się na oddechu i odpychaniu myśli od siebie. Połóż rękę na żołądku i oddychając staraj się, by ręka się podnosiła i opadała z wydechem. Dasz radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×